
Fot. Jakub Wydra / Legia Warszawa
Minione letnie okienko transferowe w wykonaniu Legii Warszawa przyniosło kilka sporych niewypałów, jednym z nich został Jean Pierre Nsame. Uznany w Szwajcarii piłkarz po pół roku trafił na wypożyczenie do rodzimego Sankt Gallen. Wydawało się, że 32-latek nie ma przyszłości w stolicy. Sam zainteresowany zabrał jednak głos w tej sprawie.
Napastnik w przeszłości brylował na poziomie drugiej, a następnie pierwszej ligi szwajcarskiej. W sezonie 2019/20 na poziomie Super League strzelił aż 32 bramki, prowadził Young Boys do czterech tytułów mistrzowskich z rzędu. Świetny okres spuentował wyjazdem do Włoch, trafił na wypożyczenie do Venezii, która awansowała do Serie A. Na półwyspie Apenińskim kompletnie się jednak nie sprawdził, wrócił do ojczyzny.
Negatywna weryfikacja
Wyjazd naczelnej twarzy Young Boys odbył się z obustronną stratą. Klub po raz pierwszy od czterech lat nie sięgnął po tytuł, Nsame spadł z Wenecją do Serie B. Do tego snajper zmagał się z kontuzją. Powrót do Young Boys był całkiem owocny, ponownie klub sięgnął po tytuł Super League. Kameruńczyk w rozgrywkach ligowych strzelił aż 21 bramek, po kolejnym półroczu podjął drugą próbę zawojowania Italii.
Tym razem padło na obiecujący projekt niedaleko szwajcarsko-włoskiej granicy – Como. Drużyna walczyła o awans do elity, Nsame ponownie jednak rozczarował. Latem 2024 roku zgłosiła się po niego Legia. Transfer zrobił olbrzymie wrażenie, napastnik był rozpoznawalny w środowisku piłkarskim. Goncalo Feio miał osobiście przekonywać gracza, na początku wypowiadał się na jego temat z wielkim optymizmem.
Kameruńczyk strzelił gola w meczu eliminacji Ligi Konferencji przeciwko prze słabemu Caernarfon, na początku września trafił także w Ekstraklasie z Motorem Lublin. Pojawiły się pogłoski o problemach fizycznych, potwierdził je także portugalski szkoleniowiec.
Sytuacja nie ulegała poprawie, wreszcie w połowie listopada napastnik został zesłany do trzecioligowych rezerw: – Nsame trenuje z rezerwami. By był w pierwszym zespole Legii, trzeba zasłużyć zarówno sportowo, jak i jako człowiek. Są sprawy, które dla dobra zawodnika należy załatwiać wewnętrznie. Nasz warunki dają możliwość rozwoju i stawania się lepszą wersją siebie. Wierzę, że będzie coraz lepszy – mówił wówczas Feio.
Bilans występów i goli Nsame się nie poprawił, zimą trafił więc na zasadzie wypożyczenia do rodzimego Sankt Gallen. Z Legią pożegnał się także Miguel Alfarela, który podobnie niesłychanie rozczarował warszawską publiczność.
Znajoma dywizja
32-latek stał się rezerwowym w ekipie walczącej o górną część tabeli Super League, już w drugim meczu zanotował asystę. W kolejnym starciu w ciągu sześciu minut strzelił dwie bramki na wagę zwycięstwa 2:1 z Zurychem. Następne gry nie były jednak tak owocne, mimo tego stał się członkiem wyjściowej jedenastki.
Na początku kwietnia Kameruńczyk złapał kontuzję, łącznie w dwunastu meczach strzelił dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Niedawno na temat wypożyczonych napastników głos zabrał Michał Żewłakow: – Dla mnie najważniejsze jest to, jak sam zawodnik podchodzi do kwestii klubu – czy chce wrócić i ewentualnie coś udowodnić. Czy ta dwójka chce wrócić? Szczerze mówiąc, jeszcze z nimi nie rozmawiałem, tylko z ich menedżerami. Wydaje mi się, że trudniej będzie z Jeanem-Pierrem.
– Nsame chciałby pewnie wiedzieć, kto będzie trenerem w przyszłym sezonie? To pewnie ważne dla obu tych piłkarzy. Przy nowym rozdaniu, każdy ma białą kartę. Dla mnie kluczowe jest nastawienie piłkarza. Jak mam prosić, by ktoś grał w Legii, to po prostu się spytam. Jeśli dostanę odpowiedzieć, że jego to nie interesuje, to będziemy szukać rozwiązania sytuacji i każdy będzie podążał swoimi myślami – mówił dyrektor sportowy Legii Warszawa w programie Canal+.
Wydawało się więc, że temat przyszłości w stolicy jest mało prawdopodobny. Wykup snajpera przez szwajcarski klub miałby jednak opiewać na ponad 400 tysięcy euro. To kwota zaporowa, najbardziej optymalnym rozwiązaniem miała być sprzedaż Kameruńczyka do innego klubu. Istotną kwestią były także zarobki snajpera, które znacząco obciążały budżet „Wojskowych”.
Zaskakujący powrót?
Nieoczekiwanie Nsame zadeklarował chęć współpracy z Legią: – Bardzo dobrze dogaduję się z ludźmi odpowiedzialnymi za klub. Także z nowym dyrektorem sportowym. Ciągle o mnie pytają. Byłem tam zbyt krótko, by odcisnąć swoje piętno. Chcę to zmienić. Chcę udowodnić klubowi, kibicom i sobie, że wciąż mam to, czego potrzeba. Moja historia z Legią to coś niedokończonego. A ja nie lubię niedokończonych spraw – mówił dla Przeglądu Sportowego.
Niedawno Fredi Bobic przyznał, że Legia potrzebuje skutecznego snajpera: – Mam przekonanie, że jeśli chcemy coś osiągnąć, to musimy mieć skutecznego snajpera. Współczesny futbol oczekuje od napastników wszechstronności. Ale my potrzebujemy nie tylko takich, którzy dobrze biegają w pressingu albo odnajdują się w fazach przejściowych. Potrzebujemy faceta, który wbiegnie w pole karne i po prostu strzeli tego pieprzonego gola.
Charakterystyka Nsame dobrze pasuje do tego opisu. Runda jesienna pokazała jednak, że forma fizyczna napastnika jest niewystarczająca, by zwojować polskie boiska. W najbliższych dniach poznamy przyszłość Goncalo Feio, być może pod okiem nowego szkoleniowca dyspozycja Nsame rozkwitnie. Legia zakończy bieżący sezon Ekstraklasy w sobotę, rywalem CWKS-u będzie Stal Mielec.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
1 komentarz on “Niewypał wróci do Legii? „Nie lubię niedokończonych spraw””