
Fot. Raków Częstochowa / Jakub Ziemianin
W hicie 21. kolejki Ekstraklasy Raków Częstochowa pokonał Lecha Poznań 1:0 na INEA Stadionie. Bohater jest dość nieoczywisty, bo jedynego gola zdobył stoper „Medalików”, Stratos Svarnas. Wynik mógł być jednak dużo wyższy, ale dobre zawody rozegrał Bartosz Mrozek. Tym samym drużyna z Częstochowy zbliżyła się już na punkt do „Kolejorza”.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem doszło do ciekawej sytuacji. Na godzinę przed rozpoczęciem meczu Lech Poznań ogłosił swoją jedenastkę na ten mecz. Co zatem może być w tym ciekawego? Otóż w początkowej wersji nie znajdował się w niej Afonso Sousa. Jego miejsce zajął Filip Jagiełło, a Portugalczyk był na ławce rezerwowych. Natomiast przed pierwszym gwizdkiem doszło do zmiany i to Jagiełło zasiadł na ławce, a Sousa powrócił do podstawowego składu. Trzeba przyznać, że była to dość sprytna i ciekawa decyzja Nielsa Frederiskena.
Rewelacyjny Bartosz Mrozek to za mało
Jak wyglądała pierwsza akcja po rozpoczęciu? Piłkę w pole karne dogrywał Erick Otieno, ta jednak wyszła na aut i od bramki wznowił Bartosz Mrozek. W taki sposób rozpoczęliśmy kluczowe starcie w walce o mistrzostwo Polski. Kolejne minuty to próby pozycyjnego ataku zarówno ze strony Lecha Poznań, jak i ze strony Rakowa Częstochowy. To zresztą niejedyne porównanie jakie mogliśmy zauważyć. Takie mogliśmy zauważyć w szczególności jeśli chodzi o zawodników. Bardzo dobrze defensywnie wyglądał Antoni Kozubal i Gustav Berggren. Popłoch na skrzydle robili Patrik Walemark i wspomniany Erick Otieno.
Przejdźmy teraz do 26. minuty, kiedy to piłkę do siatki „Medalików” posłał Mikael Ishak. Bramka została jednak dość szybko anulowana. Szwed po podaniu Rasmusa Cartensena był na ewidentnym spalonym. Wróćmy na chwilę do podobieństw. Wiecie czyja bramka nie została jeszcze uznana? Oczywiście, że Rakowa. Gustav Berggren strzałem głową pokonał bramkarza „Kolejorza”, ale tu podobnie jak przy poprzedniej bramce, sędzia bardzo szybko zareagował. Tym razem bramka nie została uznana, gdyż szwedzki pomocnik za bardzo pracował rękami. Szymon Marciniak potraktował to jako faul. Decyzja o anulowaniu tej pierwszej, jak i drugiej bramki, była jak najbardziej prawidłowa.
Kolejne minuty to ciągle wymiana ciosów. Z tą różnicą, że podopieczni Marka Papszuna byli o włos od zdobycia gola, natomiast podopieczni Nielsa Frederiksena byli o włos od… niczego. O tym jak groźne akcje przeprowadzała ekipa z Częstochowy przekonał się Bartosz Mrozek, który w dość krótkim czasie trzykrotnie ratował swój zespół.
Lech Poznań to zespół, który w trzeciej tercji ma najlepszą skuteczność. To jednak nie sprawdziło się tym razem i to zespół gości strzelił bramkę. Zdobywcą bramki został Stratos Svarnas, który wykorzystał centre po rzucie rożnym Iviego Lopeza. Źle w tej sytuacji zachował się Antoni Kozubal, który tym samym zniwelował swoje wcześniejsze zasługi w tym meczu.
Lech próbował, ale nie znalazł gola wyrównującego
Od pewnego momentu drugiej połowy obraz gry praktycznie się nie zmienił. Ciężko nawet określić, czym ta połowa różniła się od pierwszej. Lech nieudolnie starał się atakować, a ataki Rakowa odpierał Bartosz Mrozek. Cały czas kibiców mógł irytować sposób wyprowadzania akcji czy idiotyczne próby wyprowadzania akcji od własnego pola karnego. Było to niepotrzebne narażanie się na stratę piłki.
Tym który odmienił grę „Kolejorza” był nieoczekiwanie Gisli Thordarson. Islandczyk, który do Poznania przyjechał jako zmiennik Radosława Murawskiego, okazał się być ożywieniem gry z przodu. Dzięki niemu gospodarze zyskali dwie naprawdę groźne akcje w krótkim czasie.
Ostatnie minuty to w większości czasu ataki gospodarzy, którzy walczyli o wyrównanie. Gracze Nielsa Frederiksena próbowali wszystkiego. Piłki za linie obrońców, dośrodkowania czy atak pozycyjny. Wszystko, jednak na nic. Dla „Kolejorza” to druga porażka z rzędu, a dla Rakowa odbicie po porażce z GKS-ą 1:2.
Ciekawie prezentuje się tabela, Lech cały czas jest liderem z 41 punktami na koncie. Raków z kolei doskakuje. Zespół Papszuna ma tylko o oczko mniej i plasuje się na drugiej lokacie.
LECH POZNAŃ – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:1 (0:1)
Stratos Svarnas 45+1′
MVP: Bartosz Mrozek
1 komentarz on “Papszun przechytrzył Frederiksena. Raków Częstochowa wygrywa z Lechem Poznań”