
Fot. Raków Częstochowa / Jakub Ziemianin, Grafika: Własna
Raków Częstochowa po powrocie Marka Papszuna na ławkę, niemałej rewolucji kadrowej i serii dramatycznych końcówek meczów, zakończył rundę jesienną na drugim miejscu. Do liderującego Lecha Poznań zespół „Medalików” traci zaledwie dwa punkty. Drużyna spod Jasnej Góry jest na odpowiednim kierunku – kilku zawodników osiąga swój peak formy, choć nie brakuje także obszarów wymagających poprawy. Jak zmienił się trener Papszun? Jak wysoko sięga sufit ambicji w Częstochowie? Zapraszam do analizy, uzupełnionej o komentarz Adama Szały, eksperta i komentatora Canal+ Sport.
Marek Papszun może być naprawdę dumny ze swojego powrotu, bo podjął misję ratowania Rakowa po całościowo słabym sezonie 2023/24. Gdyby liczyć tylko wyniki z wiosny poprzedniej kampanii, drużyna z Częstochowy zajmowałaby dopiero 13. miejsce. Na dla szczęście dla „Medalików” – sezon składa się z dwóch rund, a ta pierwsza była całkiem przyzwoita (Raków po jesieni znajdował się na trzeciej lokacie).
W letnim okienku transferowym, już były dyrektor sportowy Samuel Cardenas, razem z trenerem Papszunem, zafundowali nam prawdziwy rollercoaster, jeśli chodzi o finalny wygląd kadry. Odejście kluczowych piłkarzy (Ante Crnac, Giannis Papanikolaou, Vladan Kovacević), a także szybkie sprowadzenie i błyskawiczne odejście Vasiliosa Sourlisa i Kristoffera Klaessona, na długo zapiszą się w historii Ekstraklasy jako doskonały przykład tego, jak nie łączyć obowiązków pracy pierwszego trenera z dyrektorem sportowym.
Oczywiście poza wtopami transferowymi, były też ruchy bardzo dobre, a przynajmniej bardzo solidne. Pod koniec okienka do Rakowa został ściągnięty z Micheal Ameyaw czy Ariel Mosór. Z Cracovii pozyskano Patryka Makucha, a linię ataku wzmocnił także Jonatan Braut Brunes.

Papszun, wracając do Częstochowy, zyskał łatkę trenera, który przecenił swoje umiejętności. Myślał, że podbije Europę, ale wydaje się, że na tym mocno się przejechał. Decyzja o ponownym objęciu Rakowa wydawała się więc… porażką? Oczywiście, nie musiało tak być, ale jak najlepiej udowodnić to światu, jeśli nie poprzez dobre wejście w sezon? Takie rozpoczęcie rozgrywek wydawałoby się idealnym rozwiązaniem, ale w przypadku Rakowa sytuacja wyglądała nieco inaczej. Drużyna rozkręcała się dość powoli. Po pierwszych siedmiu kolejkach zdobyła 11 punktów i zajmowała dopiero 7. miejsce, przegrywając domowe mecze z Cracovią i Piastem.
W tym samym okresie byliśmy o krok od sensacyjnej wtopy piłkarzy spod Jasnej Góry, mowa o 6. kolejce i wyjeździe Rakowa do Lechii Gdańsk. Raków wyrwał wygraną w samej końcówce, najpierw strzelając w 87. minucie, a później w doliczonym czasie gry. Gola na wagę trzech punktów zdobył wspomniany Braut Brunes, ekspert od bramek w końcówkach – Norweg trafił także ze Stalą Mielec (1:0) i Widzewem Łódź (3:2), w obu przypadkach jego gole „ważyły” trzy punkty.
Wróćmy do spotkania z Lechią, w którym Raków potwornie się męczył. Co zatem się zmieniło, że nagle drużyna jest uważana przez wielu za faworyta do mistrzostwa? Długo szukałem odpowiedzi i doszedłem do wniosku, że składają się na to trzy główne czynniki: solidna gra w obronie (na czele z bramkarzem Kacprem Trelowskim), determinacja oraz… fura szczęścia.
Raków złapał naprawdę dobrą formę po zwycięstwie z Legią 1:0 (swoją drogą, absolutnie zasłużonym – był to jeden z nielicznych przypadków w tym sezonie, gdy to rywale „Medalików” mieli więcej szczęścia, bo już od pierwszych minut powinni grać w dziesiątkę). Gdyby reszta sezonu wyglądała tak jak najbliższy okres po tym spotkaniu, to chyba nikt nie miałby do zespołu z Częstochowy pretensji. Raków pewnie i przekonująco pokonał trzech kolejnych rywali. Statystyki najlepiej to obrazują: aż dziewięć strzelonych bramek, tylko jedna stracona w meczach z Zagłębiem, Puszczą i Radomiakiem.

Czy rzeczywiście Raków „zabija” futbol?
Niestety, dla wszystkich postronnych kibiców niezwiązanych z Rakowem, wkraczamy w erę przepychania meczów… No i co? Czekacie, aż zacznę krytykować Raków za to, że gra nudny, nieprzyjemny dla oka defensywny futbol? Że z takim potencjałem finansowym i sportowym powinni rozklepywać rywali niczym prime Barcelona Guardioli? Otóż według mnie (być może cztery lata kibicowania Puszczy mocno wypaczyły moje wyobrażenie o tym, jak powinien wyglądać dobry mecz), trener Papszun wykonuje naprawdę świetną robotę. A to, że mecze wyglądają tak, jak wyglądają – gdzie w tym wina Rakowa?
Kto kazał Pogoni Szczecin dostać czerwoną kartkę, a potem dwukrotnie zostawiać Mateja Rodina w idealnej pozycji do strzału? Kto zmusił Petrosa Bagalianisa do idiotycznego faulu na Jesusie Díazu w polu karnym? Kto nakłonił Jarosława Przybyła, żeby podyktował niesłuszny rzut karny w meczu z Jagiellonią Białystok? Bo co ten Raków – nic tylko w końcówkach strzela? To niech strzela! Jeśli to ma przynosić wyniki, to niech robi to nawet w ostatnich sekundach!
To nie jest tak, że w pełni ich bronię. Nie, i o tym szerzej porozmawiamy w segmencie „mankament rundy”, bo nie można wszystkiego zrzucać na szczęście czy błysk Iviego Lopeza albo Trelowskiego. Ale jeśli rywale sami dopuszczają do takich sytuacji, to czemu nie spróbować?
Raków nie zmieni nagle – co by nie mówić – wypracowywanej przez lata filozofii gry. Ostatnie mecze pokazały, że piłkarze spod Jasnej Góry mogą grać bardziej ofensywnie i wchodzić w wymianę ciosów (na cztery ostatnie spotkania tylko w jednym padło mniej niż cztery bramki). Ale wtedy częściej zdarzają im się błędy w obronie, co utrudnia osiąganie korzystnych wyników.
Osobiście wolałbym, żeby Raków – jak i wszystkie kluby – grał ładną dla oka piłkę. Ale jeśli ma być tak skuteczny jak dotychczas, a ten styl gry i wyniki mają przełożyć się na podobny, przyszłoroczny sukces w europejskich pucharach, to naprawdę nie mam nic przeciwko.
ZIMOWE SZALEŃSTWO
Przyszli:
- Leonardo Rocha (Radomiak Radom)
- Ibrahima Seck (US Goree)
Odeszli:
- Lazaros Lamprou (Volos, wypożyczenie),
- Tomasz Walczak (Miedź Legnica, wypożyczenie),
- Kacper Nowakowski (Miedź Legnica, wypożyczenie)
- David Ezeh (HJK Helsinki, koniec wypożyczenia).
Przed Rakowem zapewne intensywne zimowe okienko transferowe. W bliskiej perspektywie podopieczni Marka Papszuna mają potencjalne mistrzostwo Polski, które niemal gwarantuje grę w europejskich pucharach, a co za tym idzie – pokaźny zastrzyk gotówki od UEFA. Nietrudno więc przewidzieć, że Raków jeszcze mocniej wzmocni skład przed końcem okienka, stawiając na jakość i dokładając 2-4 nowych zawodników. Na razie jednak klub z Częstochowy podchodzi do sprawy z dużym spokojem.
Jak dotąd Raków dokonał dwóch zimowych wzmocnień. Pierwszym z nich jest była gwiazda Radomiaka Radom, Leonardo Rocha. Jeśli Portugalczyk nie odpali, Raków chyba będzie musiał pomyśleć o eksploatacji bardziej egzotycznego rynku. I nie mówimy tutaj o piłkarzu, a szamanie, który być może w końcu zdejmie klątwę ciążącą na napastnikach „Medalików”.
Przenosiny Rochy dopięte! Przedstawiamy 10 najciekawszych transferów wewnętrznych w Ekstraklasie
Bo przecież Rocha wydaje się wręcz wymarzonym typem napastnika dla Marka Papszuna. Mierzy dwa metry, znakomicie radzi sobie w walce o piłkę, dysponuje ogromną siłą, a do tego, jak na zawodnika o takiej charakterystyce, imponuje bardzo dobrą techniką. Portugalczyk ma wszystko, by stać się kluczowym elementem układanki Rakowa i z miejsca odgrywać ważną rolę w przebudowanym zespole.
Drugim wzmocnieniem ekipy spod Częstochowy jest młody, perspektywiczny pomocnik Ibrahima Seck. Raków będzie jego pierwszym klubem poza Senegalem – dotychczas reprezentował barwy stołecznego US Gorée. Co ciekawe, jego transfer przeszedł do historii Ekstraklasy, ponieważ klub z Afryki otrzymał za niego opłatę… w kryptowalucie! To pierwszy taki przypadek w Polsce.
NAJWIĘKSZY KOZAK…
…Kacper Trelowski
Trelowski jest w mojej opinii zawodnikiem, który zaliczył absolutnie największy progres względem ostatnich lat. Moim zdaniem to zawodnik, który zanotował absolutnie największy progres w ostatnich latach. Najlepszym tego przykładem może być jego sytuacja w poprzednim sezonie. Trelowski, nie dostając zbyt wielu minut w Rakowie, trafił na wypożyczenie do Śląska, gdzie… grał jeszcze mniej.
Jedyne spotkanie, w którym wziął udział, to kompletnie nieudany mecz ze Stalą, w którym popisał się obronionym rzutem karnym, ale również stratą trzech bramek…
Po powrocie do Rakowa przyszłość Trelowskiego była jedną wielką niewiadomą. W Śląsku grał głównie w rezerwach, a w Rakowie miał przed sobą ogromne wyzwanie – zastąpić klubową legendę, Vladana Kovačevicia, który latem odszedł za wielkie pieniądze do Sportingu. Ciężko było sobie wyobrazić, że Kacper zostanie numerem jeden. Raków sprowadził Klaessona, który miał być podstawowym bramkarzem, a na dodatek w klubie byli jeszcze doświadczony Dusan Kuciak i młody Muhamed Sahinović, który przychodził jako potencjalny następca swojego starszego rodaka.
Konkurencja Trelowskiego szybko jednak zaczęła się wykruszać. Klaesson został odpalony z zespołu za niesportowy tryb życia, a Sahinović, który na treningach nie zachwycał, został wypożyczony do słowackiego Zemplínu Michalovce.
Trelowski więc, szybko dostał swoją szansę i wydaje się, że znakomicie ją wykorzystał. W pierwszych czterech meczach sezonu zanotował cztery czyste konta – brzmi świetnie, prawda? Jednak początkowo trudno było go za te statystyki chwalić, bo miał niewiele pracy. W meczach przeciwko Górnikowi Zabrze i Lechowi Poznań (oba spotkania zakończone wynikiem 0:0), nie odnotowano nawet jednego celnego strzału na jego bramkę.
W kolejnych tygodniach Trelowski miał coraz więcej okazji do wykazania się. Obronił rzut karny w meczu z Piastem Gliwice (0:1), zachował czyste konto w hicie Ekstraklasy przeciwko Legii (1:0) – spotkaniu, które, w przeciwieństwie do ich wcześniejszego starcia z Lechem, faktycznie wyglądało jak starcie dwóch ligowych gigantów. Trelowski zatrzymał również niezwykle rozpędzonego Rochę, który w 10 meczach przed spotkaniem z Rakowem, ustrzelił 9 bramek.

Dobra forma Trelowskiego zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski – w październiku ubiegłego roku zastąpił Bartłomieja Drągowskiego na zgrupowaniu przed meczami Ligi Narodów.
W końcówce rundy jesiennej Raków zmienił styl gry – otworzył się, grał bardziej ofensywnie i agresywnie. Efektem było więcej zdobytych bramek, ale też więcej straconych. W ostatnich czterech meczach Raków stracił aż siedem goli. Czy to oznacza, że Trelowski przestał imponować? Wręcz przeciwnie. To właśnie dzięki niemu Raków kontynuuje serię 11 meczów bez porażki. W zremisowanym starciu z mistrzem Polski, Jagiellonią Białystok (2:2), Kacper obronił aż osiem celnych strzałów!
Trelowski jest dowodem na to, jak dobrze w Polsce szkoli się bramkarzy. 21-latek, przez wielu uważany za najlepszego bramkarza Ekstraklasy, jeszcze rok temu był zaledwie solidnym kandydatem do gry w trzecioligowych rezerwach Śląska.
Nie bez powodu Kacper znalazł się w naszej „11” rundy jesiennej. Sprawdźcie sami, kto jeszcze się w niej znalazł!
Przedstawiamy najlepszą jedenastkę jesieni Ekstraklasy
NAJWIĘKSZY MANKAMENT…
…czyli ile razy można liczyć na cud?
Jedenaście – tyle bramek Raków Częstochowa zdobył po 85. minucie meczu. Nie chcę wyjść na hipokrytę, bo przecież kilka akapitów wcześniej poświęciłem sporo miejsca, broniąc ich filozofii gry. Jednak, zgodnie z tym, co zapowiadałem, nie można przesadzać z entuzjazmem. Dlatego w tym segmencie, spojrzymy na tę sytuację z nieco chłodniejszej perspektywy.
Aż sześciokrotnie bramka strzelona w końcówce przez Raków odwracała wynik meczu – dwukrotnie dając remis, a czterokrotnie zapewniając komplet punktów. Kibice „Medalików” pewnie przypomną, że „przecież nam też strzelają w końcówkach”. Tak, ale takich przypadków były zaledwie dwa, i żaden z nich nie zakończył się porażką – oba doprowadziły jedynie do podziału punktów.
Trudno jednak udawać, że można na takim stylu gry budować długofalowy projekt, który ma ambicje stałego rozwoju i ciągłego zwiększania potencjału. Być może to niezbyt komfortowe porównanie, bo sytuacja obu drużyn jest diametralnie różna, ale ostatnim zespołem, który przychodzi mi na myśl jako opierający swój wynik na solidnej defensywie i liczeniu na szczęście z przodu, jest… (niedługo pierwszoligowy) Śląsk Wrocław. Nie twierdzę, że Raków podzieli jego los – bo różnica w strukturach, kadrze, właścicielstwie, i w zasadzie we wszystkim, jest kolosalna – ale ten przykład świetnie pokazuje, że „wynik ponad stan” to tylko etap przejściowy, który prędzej czy później wymaga korekt.
I miejmy nadzieję, że ostatnie mecze rundy jesiennej będą zapowiedzią tego, co czeka nas na wiosnę. Chcielibyśmy oglądać Raków, który stara się wygrać mecz od pierwszej minuty. Tego sobie i wszystkim kibicom życzę.
5 PYTAŃ DO…
…Adama Szały, komentatora Canal+ Sport
1. Jak oceniasz rundę jesienną w wykonaniu Rakowa? Jaką ocenę wystawiłbyś „Medalikom” w skali szkolnej?
Pozytywnie. Trener Marek Papszun szybko zdiagnozował elementy, które wymagają poprawy względem poprzedniego sezonu. Mam na myśli skuteczniejszą organizację gry w obronie (najmniej straconych bramek) oraz korzystanie z faz przejściowych po odbiorze piłki z których Raków wyprowadza dużo szybkich ataków. Ocena: -5.
Raków przystąpi do rundy wiosennej ze startą tylko dwóch punktów do Lecha, więc okoliczności do „ataku szczytowego” są bardzo korzystne. Być może transfer Rochy tej zimy zmieni obraz tej sytuacji.
2. Jako asystent w Warcie Poznań pierwszy raz spotkałeś się z Markiem Papszunem, kiedy prowadził Raków Częstochowa w drugiej lidze. Jak bardzo różni się wersja trenera Papszuna i jego pomysł na grę, którego wtedy widziałeś, a obecnie?
Wyniki Rakowa pod wodzą Trenera Marka Papszuna to pasmo sukcesów. Zespół, który nieustannie się rozwija. Struktura gry nie uległa zmianie, ale profil i rola zawodników już tak. Trener Papszun doskonale interpretuje zmienne wymagania jakie panują w Ekstraklasie, co przenosi się na egzekwowanie ich przez jego zespół. Między innymi dlatego pomimo tylu zmian kadrowych Raków znajduje się w ścisłej czołówce PKO BP Ekstraklasy.
3. Raków w letnim oknie transferowym wydał najwięcej pieniędzy w lidze, ale także najwięcej zarobił na sprzedaży swoich zawodników. Z perspektywy zakończonej rundy – czy rewolucja kadrowa przyniosła oczekiwane efekty? Jak oceniasz minione okienko?
Raków w mojej opinii jest w procesie przebudowy. Liczna i jakościowa kadra pozwoli na rozwój nie tylko w kontekście zarządzania meczem (najwięcej goli strzelonych w ostatnim kwadransie) , ale przede wszystkim na rozwój zespołu w procesie treningowym. Dlatego z jednoznacznym werdyktem poprzedniego okienka transferowego bym się wstrzymał, bo tak naprawdę nadchodząca runda będzie weryfikacją dla pozyskanych latem zawodników.
4. Jakie powinny być plany Rakowa na zimę? Czy w związku z tym, że klub znajduje się w ścisłej walce o mistrzostwo, możemy spodziewać się, że Raków ponownie będzie jednym z najaktywniejszych zespołów na rynku?
Zdecydowanie. Raków, żeby potwierdzić swoje mistrzowskie aspiracje i zadbać o aspekty, które wymieniłem wcześniej powinien być bardzo aktywny na rynku transferowym.
5. Ekstraklasa rozwija się w imponującym tempie – awans do topowej piętnastki rankingu UEFA jest na wyciągnięcie ręki. Patrząc na ostatnie lata, nawet wyższe miejsce wydaje się realnym celem. W związku z tym: Czy, i kiedy, zobaczymy Raków w upragnionej Lidze Mistrzów?
Jestem przekonany, że Raków nie zboczy z obranego kursu i kwestią czasu jest ponowna gra w głównej fazie europejskich pucharów. Czy będzie to Liga Mistrzów? Życzę tego nie tylko Rakowowi, ale także innym zespołom z naszej czołówki. Taki awans byłby kolejnym, milowym krokiem w kierunku rozwoju całej polskiej piłki nożnej.
***
ZAPRASZAMY DO POZOSTAŁYCH TEKSTÓW ZAPOWIADAJĄCYCH WIOSNĘ W EKSTRAKLASIE:
- Studnia bezdenna, czyli Śląsk Wrocław w walce o utrzymanie
- Kibice bez pytania zostali wrzuceni na emocjonalny rollceroaster. Przed Lechią wiosna prawdy
- Powtórka z zeszłego sezonu? Korona Kielce nie boi się zimować w strefie spadkowej
- Utrzymanie celem minimum? Wyjątkowy rok przed Puszczą i przed Tomaszem Tułaczem
- Ósme miejsce w Lubinie wzięliby teraz z pocałowaniem ręki. O co wiosną będzie grać Zagłębie?
- Powiedzenie „organizacyjnie Stal Mielec” odchodzi do lamusa
- Rewolucja po radomsku. Zimowe szaleństwo Radomiaka i walka o utrzymanie w Ekstraklasie
- Zawsze mogło być gorzej. Piaście, dobrze, że tak mało tracicie. Źle, że tak mało strzelacie
- Rewelacyjny beniaminek z Katowic. GieKSa ruszy po więcej?
- Stabilizacja czy stagnacja? Jaka wiosna przed Widzewem Łódź?
- Przewrócona rzeczywistość. Czy Pogoń Szczecin zostanie uratowana?
- Niezniszczalni. O Motorze, który przebojem wdarł się do Ekstraklasy
- Mogli się podobać, ale pewnego sufitu nie przebiją. O Górniku Zabrze i rundzie wiosennej
- Futbol po krakowsku. „Pasom” marzą się europejskie puchary
- Dziś Warszawa czeka na mistrzostwo twe! Legię interesuje tylko tytuł
- Jagiellonia Białystok udowadnia, że nie jest mistrzem z przypadku
1 komentarz on “Papszunball. Jak przepchać mistrzostwo? Co czeka Raków Częstochowa?”