
Fot. Piast Gliwice
Piast Gliwice wygrywa w przedostatniej kolejce tego sezonu wygrał 2:0 z Górnikiem Zabrze. Był to też ostatni domowy mecz Piasta pod dowództwem Aleksandara Vukovicia. Gwiazdami okazali się obrońcy, Huk i Czerwiński, którzy strzelali dzisiaj gole. W zakończeniu meczu przeszkodzili kibice.
Dziurawa obrona
Pierwsze minuty meczu Gliwicach należały do Piasty. Podopieczni Aleksandara Vukovicia przejęli inicjatywę i to oni dochodzili do sytuacji bramkowych. Grę Piasta cechowała też dobrze ustawiona linia obrony, która nie pozwalała na za wiele swoim przeciwnikom. Jak prezentował się natomiast Górnik? Ich grę można opisać w dwóch słowach – błędy i nerwowość. Goście mieli ewidentny problem z podaniami. Gubili się zarówno przy własnym, jak i rywala polu karnym. Gdyby gracze Piasta zastosowali dzisiaj wysoki pressing mogli by z niego dość łatwo skorzystać. To jak nerwowo zachowywali się, gdy mieli piłkę obrońcy Górnika, to aż ciężko opisać.
Obrona „Trójkolorowych” do słabego wyprowadzenia piłki, w 22. minucie dołożyła dziurawą jak ser obronę. Po dośrodkowaniu w pole karne Akima Zedadki, kompletnie nie pilnowany do piłki doszedł Tomas Huk. Słowak bez większych problemów pokonał Filipa Majchrowicza i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Warto dodać, że lewy obrońca Piasta w ostatnich dwóch meczach zdobył trzy gole.
Strata bramki początkowo nie pobudziła w żaden sposób podopiecznych Piotra Gierczaka. Po chwili od gola Huka, swoja okazję miał Michał Chrapek, przeszkodził mu Majchrowicz. Dopiero po tej akcji Górnik zaczął odzywać.
Co prawda początkowo pomimo tego, że dochodzili oni do głosu, to jednak brakowało w tym wszystkim pomysłu. Z nieudanych ataków chciał skorzystać Piast, który próbował odpowiedzieć z kontrataku. Jednak im bliżej byliśmy końca pierwszej połowy, to ataki zespołu z Zabrza wyglądały coraz lepiej.
Pomimo dobrej gry obrońców gospodarzy, Górnik zaczął znajdować luki, dzięki którym dochodził do okazji strzeleckich. Niestety dla kibiców z Zabrza, sędzia zakończył pierwszą połowę i zatrzymał napędzającą się lokomotywę o nazwie Górnik Zabrze.
Niepoważne zachowanie „kibiców” Górnika
Po przerwie każdy kibic Górnika liczył na kontynuacje ataków z pierwszej części spotkania. Zamiast tego wszyscy mogliśmy ujrzeć typowy mecz… z udziałem Piasta Gliwice. Głównie gra w środku pola i obraz gry, który przypominał dobranockę. Co prawda Piast od czasu do czasu dochodził do głosu, ale mówienie o tym, że były to groźne sytuacje, to tak jakby powiedzieć, że słynny gol śp. Diego Armando Maradony na mundialu w Meksyku w 1986 r. został zdobyty uczciwie.
W międzyczasie warto odnotować, żółtą kartkę otrzymał Patrik Hellebrand, dla którego był to już czwarty kartonik w tym sezonie. Oznacza to też dla niego koniec sezonu.
Drużyna gospodarzy podwyższyła prowadzenie. Gol można powiedzieć, że identyczny jak bramka Huka. Jakub Czerwiński nie był kryty w polu karnym, wykorzystał dośrodkowanie Macieja Rosołka i strzałem głową pokonał bramkarza.
Gol to jednak nie najważniejsze co wydarzyło się w drugiej połowie. Otóż „kibice” Górnika Zabrze w końcówce spotkanie przerwali je, demolując toalety i rzucając jej części na murawę… Sędzia Przybył wstrzymał zawody i czekał na uspokojenie „kibiców”. Cały czas słowo kibic w przypadku sympatyków Górnika będę brał w cudzysłów, ponieważ tak zachowują się zwierzęta, a nie ludzie.
Koniec końców, „kibice” uspokoili się, a sędzia wznowił zawody. Po ich wznowieniu szanse na bramkę na 3:0 miał Jorge Felix, piłka która przeleciała pomiędzy nogami Majchrowicza, potoczyła się obok bramki. Dobre zakończenie pracy w Gliwicach dla Aleksandara Vukovicia.
PIAST GLIWICE – GÓRNIK ZABRZE 2:0 (1:0)
Tomas Huk 22′, Jakub Czerwiński 73′
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: