
Fot. Atletico Madryt
FC Barcelona przegrywa z Atletico Madryt 1:2. „Duma Katalonii” chciała zmyć plamę po porażce u siebie z Leganes (0:1), ale nic nie potoczyło się zgodnie z planem. Po popisie nieskuteczności Blaugrany, podopieczni Diego Simeone mogli cieszyć się z dwunastego zwycięstwa z rzędu, co na obecną chwilę przekłada się na pierwsze miejsce w tabeli La Liga.
Dobre złego początki
Pierwsza połowa spotkania odbyła się pod dyktando FC Barcelony, drużyna Hansiego Flicka kompletnie dominowała przyjezdnych. Katalończycy tworzyli sobie wiele sytuacji, a w 21. minucie doszło do poważnej kontrowersji. Po zgraniu na pole karne, Giuliano Simeone zagrał piłkę ręką, ale sędzia nie dopatrzył się złamania przepisów. Po analizie VAR decyzja została podtrzymana, a zawodnicy FC Barcelony nie kryli oburzenia.
Kilka minut później Gavi oddał strzał głową, ale chybił. Po pół godzinie gry przy piłce ponownie znalazł 20-latek, podał do bardzo dobrze ustawionego Pedriego, który umieścił piłkę w siatce.
Początek drugiej połowy nie zwiastował problemów, jakie miały nadejść. W 54. minucie Robert Lewandowski był faulowany przez Axla Witsela, który chwilę wcześniej wszedł na boisko po kontuzji Jose Gimeneza. Do rzutu wolnego przystąpił polski strzelec, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez Pau Cubarsiego.
Dwie minuty później Raphinha przelobował Jana Oblaka, ale piłka po efektownym strzale Brazylijczyka obiła poprzeczkę. Było naprawdę blisko, by podopieczni Flicka (którego przy linii bocznej zastępował Marcus Sorg) podwyższyli wynik.
Warto w tej sytuacji przytoczyć słynne piłkarskie powiedzenie „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Na ową zemstę nie trzeba było długo czekać, bo już w 60. minucie goście przeprowadzili składną akcję, błąd w polu karnym popełnił Marc Casado, który nie utrzymał kontroli nad piłką i w zasadzie wyłożył piłkę rywalowi. Piekielnie celnie uderzył Rodrigo de Paul i dał gościom wyrównanie. Po stracie bramki Barca starała się znów objąć prowadzenie, ale obrona Atletico i przede wszystkim Jan Oblak robili wszystko, aby jej to uniemożliwić. W pewnym momencie Ferran Torres zagrał Robertowi Lewandowskiemu w bardzo bliskiej odległości od bramkarza, lecz nasz rodak nie trafił czysto w piłkę, marnując świetną okazję.
Nieskuteczności ciąg dalszy
Chwilę później Atletico przeprowadziło szybki atak, ale Inaki Pena zdołał powstrzymać strzał końcem stopy. W postępowaniu FC Barcelony było widać coraz więcej desperacji i niezadowolenia, po dominacji z pierwszej części spotkania nie pozostało już śladu. Dobrą sytuację do strzelenia gola miał co prawda Raphinha, ale Jan Oblak skutecznie powstrzymał Brazylijczyka. FC Barcelona wciąż starała się strzelić gola, ale za każdym razem słoweński bramkarz był na posterunku.
W ostatniej minucie spotkania zawodnicy z Madrytu przypuścili morderczą kontrę, Pau Cubarsi nie zdołał przeciąć podania Nahuela Moliny do Alexandra Sorlotha, który posłał piłkę do bramki.
Zawodnicy Barcy nie mogli uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło, w akcie rozpaczy padli na murawę, natomiast piłkarze Atletico zaczęli świętować, gol Norwega dał im 12. wygrany mecz z rzędu i pierwszą ligową wygraną nad FC Barceloną na wyjeździe od 2006 roku!
Zwycięstwo klubu z Madrytu ma ogromny wpływ na ligową tabelę. Podopieczni Diego Simeone są aktualnie samodzielnym liderem tabeli, natomiast „Duma Katalonii” może spaść na trzecie miejsce w przypadku zwycięstwa Realu na Sevillą (spotkanie w niedzielę – red.). Na obecną chwilę trudno spekulować, kto zostanie mistrzem Hiszpanii, ale wszystko wskazuje na to, że będziemy świadkami walki o to trofeum aż do ostatniej kolejki.
FC BARCELONA – ATLETICO MADRYT 1:2 (1:0)
30′ Pedri – 60′ de Paul, 90+6′ Sorloth
jestem kibicem atletico i dawno nie byłem tak szczęśliwy!!!
Bravo Madryt ⚽