
Fot. Legia Warszawa
Dariusz Mioduski podjął w przeddzień wigilii decyzję o zmianie stanowiska Jacka Zielińskiego. Jednocześnie dowiedzieliśmy się o absurdalnych kulisach konfliktu między Goncalo Feio a byłym już dyrektorem sportowym i Radosławem Mozyrką. Portugalczyk miał także zostać ukarany grzywną. Czy projekt z Feio u sterów ma przyszłość? Zapraszam na analizę z uwzględnieniem wielu obszarów.
Głosu udzielił nam dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Maciej Frydych, od lat zajmujący się Legią. O doświadczenia i opinię zapytałem także byłego piłkarza Legii, obecnie eksperta Canal+ – Michała Żyro.
Pierwsza „kosa”
Jacek Zieliński był dyrektorem sportowym, który miał gigantyczny wpływ na podejmowane decyzje w Legii. Obejmowały one poza transferami także szkolenie młodzieży. Do stolicy sprowadził wielu piłkarzy, na liście znajduje się niemal cała wyjściowa jedenastka „Wojskowych”. Ostatni rok to pasmo sprzeczności i nieporadności, jego konflikt z Kostą Runjaicem był spowodowany brakiem zastępstwa dla Bartosza Slisza i Ernesta Muciego, którzy zimą 2024 roku opuścili Legę. Te ruchy były uzasadnione finansowo, jednak miały bezpośredni wpływ na kompromitujący wynik w dwumeczu 1/16 finału Ligi Konferencji z Molde, kiedy to zespół musiał radzić sobie bez dwóch fundamentalnych piłkarzy. Najbardziej bolesny był brak stabilności, w pierwszych połowach obu starć łapaliśmy się za głowy.
Na początku rundy rewanżowej w poprzednim sezonie Legia zanotowała bardzo słaby okres, w Ekstraklasie nie wygrała czterech meczów z rzędu. Po ciemnym przełomie lutego i marca nadeszły dwie wygrane – z Piastem Gliwice i Górnikiem Zabrze, oraz remis 1:1 z Jagiellonią Białystok. Spotkanie z późniejszym mistrzem Polski było symboliczne, słowa Runjaica po ostatnim gwizdku przelały czarę goryczy i zaważyły na przyszłości trenera przy Łazienkowskiej. W wywiadzie dla Canal+ bezpośrednio odniósł się do faktu, że Jacek Zieliński wpadł na pomysł sprowadzenia gracza z ligi kosowskiej: – Jeśli tracisz reprezentanta kraju pokroju Bartosza Slisza, który z Walią rozegrał niesamowite spotkanie, nie da się zastąpić takiego piłkarza graczem, który przychodzi z takiego poziomu jak Zyba. To oczywiste. Wy to wiecie, on to wie, każdy to wie.

Quendrim Zyba pojawił się w Legii w zastępstwie dla Slisza. Byłby on przydatny, ale jako szersze uzupełnienie. W zastępstwie Filipa Mladenovica przyszedł Patryk Kun, wyrwę po Maiku Nawrockim miał wypełnić Steve Kapuadi.
Runjaic po trzech meczach, w których zdobył siedem oczek został zwolniony. Wydawało się, że znaczący wpływ na to miała powyższa wypowiedź. Maciej Frydrych darzy sporym uznaniem Niemca: – Nigdy nie uważałem, że zwolnienie Kosty Runjaica było dobre, na pewno nie w momencie gdy Legia wyglądała lepiej. Niemiec był dobrym szkoleniowcem, oczywiście możemy znaleźć do niego zarzuty, podobnie jak do Goncalo Feio. W przypadku Portugalczyka możemy przyczepić się o brak minut dla sprowadzonych zawodników, ograniczenie minut Jana Ziółkowskiego, który dla mnie jest w Legii objawieniem, a meczów na niewiele. Do każdego trenera możemy znaleźć „ale”.
Nowy projekt
Jacek Zieliński przeprowadził niejako przewrót, enigmatyczne zwolnienie spowodowało wakat, błyskawicznie wypełnił go zatrudnieniem Goncalo Feio. Pierwsza konferencja Portugalczyka okazała się niebywałym absurdem, dyrektor niejako tłumaczył się ze zmian. Zrobił to w sposób pokrętny, wreszcie wyznał, że Muciego zastąpić miał… Marc Gual.
Feio dokończył sezon, zdobył brązowy medal. Po drodze przydarzyła się klęska 0:3 z Radomiakiem, która w zasadzie przekreśliła szansę na tytuł. W środowisku panowała opinia, że „Feio przyszedł by uratować mistrzostwo”. Misja się nie powiodła, trzeci rok z rzędu Legia skończyła bez złota. Końcówkę kampanii można ocenić jednak dość pozytywnie.
Letni bałagan
Sezon 23/24 był burzliwy, ten obecny przynieść miał wszystko, co najlepsze. Przed startem w lipcu cel był jasno postawiony, Portugalczyk mówił o mistrzowskim tytule, Pucharze Polski i awansie do Ligi Konferencji. Według doniesień Weszło Feio miał przechwalać się genialnymi transferami: – przed urlopem Radosława Mozyrki Feio – przy świadkach – rzucał z uśmiechem: top transfery, świetna kadra, jedź na wakacje, zasłużyłeś.
Początek był piorunujący, zgodnie z oczekiwaniami „Wojskowi” wygrywali mecze. Pierwsze wpadki były dość naturalne, związane z natłokiem spotkań. Mecze nie były przekładane. Co najwyraźniejsze, udało się pokonać w dwumeczu eliminacji 3. rundy Ligi Konferencji duńskie Brondby. Na wyjeździe legioniści wygrali 3:2, tydzień później w Warszawie padł wynik 1:1. Rewanż przeszedł do negatywnej historii polskiej piłki, po końcowym gwizdku Feio wyruszył w kierunku sektora kibiców gości, pokazał im obraźliwe gesty.
Zwolnienie i odpowiedzialność prawna trenera wydawały się w zasadzie przesądzone, jednak Portugalczyk pozostał w klubie. Do dziś nie do końca rozumiem, w jaki sposób uzasadniana jest decyzja. Legia wydała oświadczenie, Feio przeprosił. Uderzające było to, co powiedział szkoleniowiec Legii do trenera Brondby, Jespera Soerensena, o czym powiedział trener Duńczyków na pomeczowej konferencji: – Feio podszedł do nas i powiedział, że mamy wracać do domu. Mamy szacunek do Legii i nie uważamy, że to normalne. Jeśli jednak spodziewał się czego innego, niż naszej reakcji, to jest to dziwne, widocznie chciał konfrontacji
Oświadczenie rzecz jasna klasyfikowało wulgarne gesty w kategorii niedopuszczalnych, natomiast tuż po meczu Feio postanowił tłumaczyć się w zadziwiający sposób – Mam przypiętą łatkę, łatwo jest ze mną „jechać”. Szkoda, że nikt nie zauważył, że już w Danii gospodarze nas prowokowali, naskakiwali na nas. Może to jest problem.
Porównanie prowokacji do szeregu gestów i słów charakterystycznych dla środowisk niszy intelektualnej jest kompletnie niedorzeczne. UEFA wszczęła postępowanie dyscyplinarne, Feio jakby nigdy nic do dziś pracuje w Legii. Opis tych zdarzeń służy temu, by ukazać, jak wiele trener zawdzięcza Jackowi Zielińskiemu. Mam wrażenie, że gdyby taka sytuacja zaistniała za granicą, ze skutkiem natychmiastowym szkoleniowiec zostałby zwolniony.
Zmiana narracji
Transfery były prezentowane przez Feio jako wybitne, nie tylko w gronie wewnętrznym, w sierpniu dla mediów zapewniał, że Jean Pierre-Nsame i Miguel Alfarela stanowić będą o sile Wojskowych.
Wrzesień przyniósł dość spory kryzys, bolesne porażki z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin ponownie miały stanowić podstawę do zwolnienia trenera. W taki sposób Feio odniósł się do sprowadzonych napastników – Kogo on mi ściągnął? Kim mam grać? Co to za trupy?
Ponownie otrzymał on jednak szansę na wyjście ze sportowego kryzysu. Pozostał na stanowisku, zmienił formację i pod kątem wynikowym obronił się bardzo pozytywnie.
Feio niestety nie uciekł od kilku sporych wpadek, szokujące są fakty, o których w przededniu wigilii doniósł portal Weszło. Portugalczyk miał dokonać sabotażu starcia z Górnikiem, manifestując przy tym problemy kadrowe. Zauważył to Mozyrko, rozjuszony tym, że trafiły do niego pogłoski o słowach po starciu z Pogonią, o których pisałem. Poza sabotażem miał zarzucić mu głupotę. Po meczu podczas konferencji prasowej w mocnych słowach odniósł się do formy Jean-Pierre Nsame: – Nie mogę mieć piłkarzy, którzy biegają osiem kilometrów w 90 minut. To jest sprawiedliwość. Musisz biegać, jeśli chcesz grać.
W odpowiedzi Feio mial grozić szefowi skautingu przemocą. Konflikt miał skłonić Dariusza Mioduskiego do rozważań dotyczących nowego trenera. W LTC lub warszawskich hotelach mieli pojawić się kandydaci, których wprowadzał sam Mozyrko. Według doniesień szkoleniowiec w wulgarny sposób miał go wyprosić z ośrodka.
Początek października sprawił, że trener uzyskał status podejrzanego. Usłyszał zarzuty prokuratora w związku z konfrontacją z czasów pracy w Motorze Lublin z Pawłem Tomczykiem.
Czarne chmury nad trenerem Legii Warszawa. Goncalo F. usłyszał zarzuty prokuratorskie
To moje… to nie moje
Goncalo F. pozostał na stanowisku trenera. Miesiąc później ogromny hałas wywołała decyzja o zesłaniu Nsame do trzecioligowych rezerw. Po meczu z Cracovią (3:2) Feio odniósł się do sprowadzonego latem rodaka: – Cieszcie się grą Rubena Vinagre w Legii, póki jeszcze tu jest. Żeby został dłużej, musiałaby też zostać osoba, która go do Legii sprowadziła. Czyli ja, naciskałem na ten transfer i walczyłem o niego przez miesiąc. I się nie pomyliłem.
Portal Weszło informuje, że portugalski szkoleniowiec miał też gigantyczny wpływ na inne przyjścia. Osobiście nalegał na transfery Nsame oraz Migouela Alfereli, bezpośrednio przekonując piłkarzy do przyjścia na Łazienkowską.
Narracja Feio na temat Nsame i Alfareli jest jednak odmienna. Trenerowi zarzucano też ograniczone wykorzystanie możliwości Sergio Barcii, hiszpański stoper udzielił wywiadu dla portalu legia.net, w którym przyznał że daleko ceni trenera: – Ja naprawdę jestem zachwycony pracą z Goncalo. To jest młody trener, ale z dużą wiedzą o piłce, ma duże ambicje i jasną wizję jak jako zespół mamy grać. Nie zmienia co chwilę spojrzenia na ten temat, a to w piłce nożnej jest bardzo ważne. Do tego jest świetny merytorycznie i zawsze nam pomaga, przedstawia wiele rozwiązań dla różnych sytuacji boiskowych. Dużo z nami rozmawia, co też nie jest częste – zarówno w tematach sportowych jak i pozasportowych.

Jacek Zieliński miał też być obarczany za przeciętny transfer Kacpra Chodyny, osobiście kompletnie tego nie rozumiem. Kwota nie była niebywale wysoka, raczej współmierna do statystyk. Chodyna został uratowany przez trenera, po zmianie formacji gra pierwsze skrzypce.
W klubie trener ma być współwinny za odstawienie niektórych zawodników. Należy zadać pytanie, czy takie działanie można kwalifikować jako niekonieczne? Zdaję sobie sprawę jak absurdalne są te rozważania, natomiast doniesienia dotyczące okoliczności starcia z Górnikiem i celowej i nadmiernej eksploatacji Tomasa Pekharta, wreszcie przesunięcia na pozycję numer dziewięć Pawła Wszołka nie mieszczą mi się w głowie. Działalność na złość pionowi sportowemu jest niebywałym absurdem.
Szwedzkie trzęsienie ziemi
Końcówka roku pokazała, jak wielkie problemy kadrowe występowały w Legii. Mecz z Lugano (1:2) był preludium do dramatu, który rozegrał się w rywalizacji z Djurgardens. Oglądałem rywalizację domową z wysokości trybun, zwyczajowo czyniłem notatki. Zapisałem, że rywal w pierwszej połowie grał niczym Tottenham Ange’a Postecoglu – naiwnie i niekonsekwentnie. Druga część wybudziła mnie ze snu, to Szwajcarzy grali widowiskowo, Legia bardzo statycznie. Strata bramek po dwóch rzutach rożnych to najmniejsza zbrodnia, znacznie większą było to, że ławka wyglądała poniekąd niepoważnie. Feio dokonał dwóch zmian, na „szóstce” pojawił się Barcia, w 82. minucie wszedł Pekhart. Trener tłumaczył to dość zasadnie tym, że Czech przydał się w ataku pozycyjnym. Wielu obserwatorów zarzucało brak elastyczności, końcówka meczu przyniosła jednak wykluczenie Radovana Pankova.
Wyprawa do Szwecji malowała się w ciemnych barwach. Zabrakło wielu piłkarzy, na zadymionym stadionie Legia wyglądała bardzo kiepsko. Szerokim echem obiły się wydarzenia, które miały miejsce po ostatnim gwizdku. Zdaniem medialnych pogłosek Dariusz Mioduski miał udać się do szatni, by podziękować za przyzwoitą sportowo rundę. Trener ponownie miał wybuchnąć, zarzucać brak dostatecznego wsparcia.
Przy obecności sztabu i zawodników.
Portal Meczyki poinformował o grzywnie, dowiedzieliśmy się także o „karze w zawieszeniu”.
Czy Feio ma władzę absolutną?
Kara pokazała, że Mioduski postawił pewne granice. Goncalo Feio dokonał rzeczy wielkich, wyszedł z kryzysu, fenomenalnie wykorzystał szansę, którą otrzymał w końcówce września. Być może jest tak, że trener poczuł się bardzo pewnie, postanowił więc zaprowadzić własny ład i przyłożyć się do zmiany roli Jacka Zielińskiego. Po meczu w Szwecji grzmiał na temat postępowania przełożonego – […] na dziś nie dostałem żadnego nazwiska, które byłoby wystarczająco zadowalające i mogło nas wzmocnić.
Maciej Frydrych podobnie dostrzegł możliwy związek między wypowiedzią a decyzją klubu: – Kojarzy mi się tutaj odpowiedź Tomka Sokołowskiego na moje pytanie, który powiedział – nieco ponad 2 miesiące temu Zieliński uratował Feio, teraz Portugalczyk nie uratował Zielińskiego. Taki paradoks, życie bywa przewrotne i brutalne.
– Faktycznie troszkę tak jest, dyrektor Jacek Zieliński zaufał trenerowi Feio, wydaje się, że dwa miesiące temu był za tym, żeby go nie żegnać, gdy Legia znalazła się w fatalnym położeniu w lidze. Natomiast teraz trener nie wykazał się koleżeństwem, w gruncie rzeczy chodzi o wypowiedź po meczu z Djurgardens – wbił trochę szpilkę dyrektorowi sportowemu. Sytuacja wygląda dość irracjonalnie i potwierdza ten paradoks – dodaje Frydrych.
Uznanie należy odróżnić od krytyki, były dyrektor sportowy miał pozostać w klubie ze względu na bogatą historię. Od początku 2025 roku objął stanowisko doradcy zarządu Legii ds. sportowych. Jego nadrzędnym zadaniem jest znalezienie swojego następcy, pytanie, jaki wpływ na politykę klubu będzie miała ta enigmatyczna postać?
Kto zna się na piłce, musi docenić Goncalo Feio
Oddziaływanie Zielińskiego miało być spore, jednakże już w październiku poinformowano, że Marcin Herra będzie ściślej współpracował z dyrektorem. Wiceprezes przed tygodniem udzielił obszernego wywiadu Przeglądowi Sportowemu, opisał tam praktyczny wymiar swojej pracy: – Mocno angażuję się w kwestie strategiczne z właścicielem i zarządzanie klubem na poziomie codziennym – logistykę, biznes, zarządzanie ludźmi. Wspieram też Goncalo Feio, bo Legia to duży organizm. Gdy widzi się całość, czasem łatwiej jest podjąć decyzje. […] Nie mam i nie będę miał aspiracji pracy w pionie sportowym, bo nie uważam się za gościa niespełna rozumu. Tak, jak nie znam się na metalurgii, więc nawet gdybym zarządzał hutą, nie stałbym przy piecu.
Piec wskazuje temperaturę maksymalną, wydaje się, że skali brakuje. Piotr Rzepecki w przywołanym wyżej tekście zauważył, że Feio popadł w sprzeczkę z każdym z pracowników. – Z trenerem Goncalo Feio scysji nie miała chyba tylko sprzątaczka. Kiedy odchodził z klubu, powiedział piłkarzom, że teraz, jak go już nie będzie, to będą tu mieć dziadostwo i wszystko mieli tylko dzięki niemu – mówił niedawno Zbigniew Jakubas.

Feio ma skłonność do częstej zmiany narracji, w mojej opinii konflikty wynikają w dużej mierze z niestabilności w poglądach. Najlepszym tego przykładem jest kazus Nsame. Trener mówi co chce, jak chce i nikt go za to nie rozliczył. Wydaje się, że naprawdę jest niezwalniany. Oczywiście wynik sportowy jest zadowalający, jednocześnie w przyszłości Legię może spotkać kolejny kryzys. Feio narazie w Warszawie nie osiągnął celów nadrzędnych, broni go wyłącznie Liga Konferencji. W pozostałych rozgrywkach pewność choćby akceptowalnego rezultatu jest zależna wyłącznie od rundy wiosennej.
Co może zmienić sytuację?
Ziemia często się trzęsie, pytanie czy kiedyś zdarzy się coś, co zburzy wszystkie fundamenty. Jeśli Portugalczyk przetrwał wcześniej przywołane zdarzenia – rewanż z Broendby czy wrześniowy kryzys – to ciężko powiedzieć, czy w ogóle może nastąpić jakieś pojedyncze złamanie norm, które doprowadziłoby do zwolnienia.
Trener sprzeciwił się już otwarcie Zielińskiemu, który w kwietniu niejako heroicznie i momentami absurdalnie bronił decyzji o jego zatrudnieniu. Następnie Radosławowi Mozyrcę, jednocześnie uderzając w Zielińskiego. Wreszcie po scysji z Mioduskim został ukarany, ale nie wyrzucony.
Zdaniem ekspertów Goncalo Feio przyczynił się do spodziewanej decyzji o odsunięciu od roli dyrektora sportowego Zielińskiego.
– Na pewno w pewnym stopniu wynika to z presji, myślę że na Jacku Zielińskim taka była, wcześniej dyrektorem sportowym był Michał Żewłakow, później Radosław Kucharski. Różnica polega poniekąd na tym, że Zielińskiemu zabrało hitowego transferu – gwiazdy sprowadzonej do Legii. Gdybyśmy stworzyli klubową jedenastkę dekady, większość piłkarzy miałaby status sprowadzonego przez Żewłakowa. Kucharski mimo wpadek również może pochwalić się okazałymi ruchami, chociażby pierwsze przejście Pawła Wszołka. Przy Jacku Zielińskim pojawia się problem z wyznaczeniem takich piłkarzy, trener Feio na konferencji po meczu z Cracovią niejako odebrał mu miano odpowiedzialnego za sprowadzenie Rubena Vinagre. Można powiedzieć, że ściągnął Wszołka, ale to powtórzenie ruchów po Kucharskim. Osobiście nie widzę perełek jak Vadis Odjidja-Ofoe, Ondrej Duda czy Artur Boruc. Sprowadził piłkarzy pokroju Rafała Augustyniaka, Barcii, Kapuadiego, Ryoyi Morishity – to dobrzy piłkarze na poziom Ekstraklasy, są przyzwoici. Tutaj myślę że nie tyle presja, co kilka złych decyzji, dodatkowo nie do końca udana współpraca z Goncalo Feio spowodowała, że dziś Legia dyrektora sportowego nie ma – komentuje Michał Frydrych.
Czy Jacek Zieliński powinien pozostać na stanowisku? To zależy…
Słowo przewodnie w klubie z Warszawy to „spięcie”, mimo tego cały system ma funkcjonować sprawnie, a klub zdobywać trofea. Portugalczykowi zarzuca się, że jest zbyt wymagający, choć trzeba przyznać, że to fantastycznie wpisuje się w DNA klubu. Klubu, który zawsze ma grać o najwyższe cele, dla którego drugie miejsce to porażka. Zobrazowaniem tego, co trzeba posiadać by wygrywać w barwach „Wojskowych” jest rzekome nastawianie zawodników na treningach. Maxi Oyedele miał usłyszeć, że został wy***any z Manchesteru United, gdyż był za słaby.
Żyro: W Legii trzeba być świadomym presji
Były gracz „Wojskowych”, Michał Żyro, opowiedział o presji ze strony fanów: – Przychodząc do Legii, trzeba być świadomym presji i ogromnych oczekiwań, szczególnie ze strony kibiców. My mieliśmy w szatni doświadczonych zawodników o odpowiednich charakterach, co pozwalało nie tylko wytrzymać tę presję, ale także zarządzać nią wewnątrz drużyny. Po wygranych meczach unikaliśmy nadmiernej celebracji – gratulowaliśmy sobie zwycięstwa, ale od razu skupialiśmy się na kolejnym spotkaniu. Po porażkach czy remisach zawsze były rozmowy, analiza i chęć szybkiej poprawy.
– Bywały jednak trudne momenty jak konfrontacje z kibicami, które najczęściej miały miejsce przy gorszych wynikach. W takich chwilach to najstarsi i najbardziej doświadczeni zawodnicy podejmowali rozmowy – opowiada dalej Żyro. – Najgorsza sytuacja jaką pamiętam po przegranym meczu, kiedy na autostradzie kibice rzucili petardę hukową pod jadący autokar. To były naprawdę trudne chwile, a emocje, jakie wtedy czuliśmy, są nie do opisania. Mimo wszystko większość sytuacji wspominam dobrze. Presja, którą znałem od najmłodszych lat w Legii, ukształtowała mnie jako piłkarza i pomogła w późniejszej karierze, zarówno na boisku, jak i w szatni kolejnych drużyn.
Wspomnienia dotyczące petardy nakazują wrócić pamięcią do kompletnie niedorzecznych zdarzeń z później jesieni 2021 roku. Mahir Emreli i Luquinhas mieli zostać wówczas pobici przez sfrustrowanych kibiców. Emocjonalnie opowiadał o tym Andre Martins w odcinku poświęconym Josue z serii „Ja, Kapitan”, wspominał, że myślał wówczas wyłącznie o ucieczce z klubu.
Co z przyszłością Feio i Legii Warszawa?
Goncalo Feio ogłosił, że dwie z trzech zmian w kadrze na Ligę Konferencji są jasne – dołącza wracający po kontuzji Juergen Elitim, a do kadry zostanie dopisany Wojciech Urbański. Mimo tego transfery są moim zdaniem koniecznością, bez nich Legia jest w stanie być konkurencyjna w ograniczonym zakresie, surowymi nauczycielami okazali się Lech Poznań (2:5) czy wspomniane już Lugano i Djurgardens.
Na razie więcej mówi się o odejściach – Patryk Kun, Jan Ziółkowski są rozpatrywani w kontekście wypożyczenia. Na definitywne transfery do zagranicznych lig mogą zdecydować się Paweł Wszołek czy Steve Kapuadi. Od dłuższego czasu mówi się o pozyskaniu z Deportivo Alaves, Asiera Villaibre, w moim przekonaniu byłby absolutnym hitem transferowym.
Feio jednak zapowiedział, że nie dojdzie do rewolucji. Maciej Frydrych wskazuję świeżość, jako kluczowy atut – Portal legia.net informował że możemy spodziewać się jednego lub dwóch transferów, o napastniku oraz bocznym obrońcy. Mają być to piłkarze jakościowi, którzy od razu wniosą świeżość do Legii. Nie będziemy musieli czekać na ich formę, piłkarze ściągnięci latem na podstawie ostatniej połowy roku w większości nie wypalili. Właściwie tylko Vinagre stał się piłkarzem kluczowym, reszta odgrywa drugorzędne role w zespole. Najważniejsze jest zatem sprowadzenie jakościowych graczy.
Kwestia nowego dyrektora sportowego może wiele zmienić, jeśli będzie to postać, która będzie chciała rzeczywiście stanąć nad trenerem w hierarchii, może dojść do kolejnej konfrontacji. Z drugiej strony, tylko takie rozwiązanie powstrzyma Portugalczyka od władzy absolutnej.

Zapytałem Michała Żyro o przyszłość szkoleniowca, czterokrotny reprezentant Polski dostrzegł konieczność szerszego spojrzenia: – Trener Gonçalo Feio powinien być oceniany przede wszystkim przez pryzmat wyników, jakości gry i treningów. Oczywiście, relacje w szatni i atmosfera w drużynie również mają ogromne znaczenie. Z tego, co wiemy, zawodnicy chwalą jego metody pracy, podkreślając, że czują rozwój i satysfakcję z treningów. To są kluczowe aspekty, które trzeba brać pod uwagę, analizując rozwój klubu i jego przyszłość.
– Osobiście uważam, że ocena trenera powinna być bardziej kompleksowa. Nie należy ograniczać się do narracji o jego konfliktowym charakterze czy trudnej osobowości. Kluczowe pytanie brzmi: czy drużyna pod jego wodzą idzie w dobrym kierunku? To powinno być podstawą oceny jego pracy. Uważam że trener Feio zostanie w klubie i przedłuży umowę – mówi nam Żyro.
Portal Meczyki podał informację o tym, że „Wojskowym” na stanowisko dyr. sportowego zaoferowano Mindaugasa Nikoliciusa. Litwin miał być nieformalnym doradcą Zbigniewa Jakubasa, pracował między innymi w Hajduku Split. Jacek Zieliński mimo tego, że jest uważany za legendę klubu, cechował się dość ograniczonym zasięgiem kontaktów, w przypadku potencjalnego następcy sytuacja wydaje się odmienna.
– Przyszłość Legii to na pewno niewiadoma, mamy już początek 2025 roku, a nie zatrudniono jeszcze dyrektora sportowego. Nowa rola Jacka Zielińskiego to też pewna niewiadoma, z jednej strony ma uczestniczyć w wyborze swojego następcy, kilka nazwisk się przewinęło. Moim faworytem jest Mindaugas Nikolicius, w tym momencie trudno jest jednak ocenić, kto zostanie nowym dyrektorem sportowym Legii. Ciężko powiedzieć, który kandydat podejmie się pracy „na ostatnią chwilę”, jeśli zostanie wkrótce zatrudniony, będzie oceniany pod kątem zimowego okienka, czasu miałby zatem niewiele. Trudno przewidzieć formułę funkcjonowania, należy pamiętać o konflikcie na linii Feio-Mozyrko. Przyszłość Legii, nawet najbliższa, to ogromna niewiadoma – dodaje z kolei Maciej Frydrych.
Runda wiosenna zapowiada się bardzo ciekawie, w poniedziałek 6 stycznia „Wojskowi” zakończą urlopy i wrócą do treningów. Czeka ich obóz w Hiszpanii, ale sporo czasu spędzą w LTC. Pierwszy mecz ligowy w tym roku zagrają przy Łazienkowskiej z Koroną Kielce.