
Fot. Śląsk Wrocław
Transfery przeprowadzone przez Davida Baldę stały się symbolem kończącej się jesieni, która dla Śląska Wrocław jest katastrofalna. Sprowadzenie Filipa Rejczyka na Dolny Śląsk wydawało się jednak bardzo logiczne, młody zawodnik gwarantował gigantyczny potencjał i wzmocnienie kadry. Wicemistrz Polski przeprowadził prawdziwą batalię, by go ściągnąć z Legii, ale 18-latek dziś niemalże zupełnie zniknął, został przesunięty do rezerw. Jego przyszłość pozostaje niewiadomą.
Odejście ze stolicy
Młodzieżowiec w zeszłym sezonie bronił barw Legii Warszawa. Zagrał w ledwie sześciu meczach dla stołecznego klubu, łącznie spędzając 65 minut boiskach Ekstraklasy. Toczył bój o obecność w kadrze meczowej, Goncalo Feio zauważał jego zaangażowanie. – To, że Wojciech Urbański i Filip Rejczyk byli w kadrze meczowej, to wynik ich pracy. Nikt w tej drużynie nie dostaje nic za darmo – mówił Portugalczyk w poprzednim sezonie.
Rejczyk od dłuższego czasu był uważany za gigantyczny talent, jego letnie odejście było sporym zmartwieniem. Dykektor sportowy Legii, Jacek Zieliński, w wywiadzie dla portalu Legia On kazus kontraktu Rejczyka uznał za cenną lekcję. – „Reju” ma tak skonstruowany kontrakt, że… To był jeden z ostatnich takich kontraktów, bo już więcej takich nie podpisywałem i nie podpiszę. Nie wiem zresztą, czy przy nim zrobiłem to ja, czy ktoś inny. Nieważne. Żeby został przedłużony, muszą zostać spełnione warunki co do jego występów.
Według Tomasza Włodarczyka z Meczyków, młodzieżowiec musiał rozegrać aż 270 minut by umowa została automatycznie przedłużona. Warunek ten rzecz jasna nie został spełniony.
Hitowy transfer
W połowie czerwca Legia wydała oficjalne oświadczenie. Filip Rejczyk mimo otrzymania od klubu propozycji nowego kontraktu na dobrych warunkach wraz ze wskazaną ścieżką rozwoju w pierwszym zespole, nie zdecydował się na podpisanie umowy. To oznacza, że środkowy pomocnik z końcem obecnego kontraktu odejdzie z Legii.
Rejczyk trafił do drużyny wicemistrza Polski, podpisał kontrakt na dwa lata z możliwością przedłużenia. Z wielką pompą ogłaszano jego ściągnięcie, tak wypowiadał się ówczesny dyrektor sportowy David Balda: – Transfer Filipa to bardzo cenne wzmocnienie Śląska Wrocław. Potrzebowaliśmy takiego pomocnika, który świetnie czuje się z piłką i potrafi bardzo dobrze rozgrywać. Nie jest tajemnicą, iż interesowało się nim wiele klubów. Wybór naszej drużyny pokazuje, że piłkarze mocno wierzą w ten projekt. Śląsk z Filipem będzie jeszcze mocniejszy.
Jest to kolejna idealna wizualizacja tego, jak „trafione” były wybory Czecha. Projekt zakończył się w połowie listopada, takie wypowiedzi przyczyniły się do spiętrzenia porównań do Nikosia Dyzmy.
W tej transakcji znaczenie miała także postać Jacka Magiery, to utytułowany szkoleniowiec miał przekonać Rejczyka do związania się ze Śląskiem.
Zaranie tragedii
Wejście w zespół Śląska było dla Rejczyka dosyć naturalne, w spotkaniu inaugurującym rozgrywki Ekstraklasy z Lechią Gdańsk (1:1) piłkarz pojawił się na placu w 75. minucie. Widać było u niego dużą jakość, doskonale pamiętam jego dośrodkowania. Z wysokości trybun robiły spore wrażenie, w moim przekonaniu zasłużył na miano bohatera WKS-u. Śląsk wyrównał dopiero w 92. minucie po trafieniu Tommaso Guercio. Były gracz polskiej młodzieżówki zanotował 100% celności podań.
Rejczyk otrzymał szansę w kolejnych trzech spotkaniach. Pojawił się w przerwie spotkania eliminacji Ligi Konferencji w Rydze, nie odmienił losów meczu. Było to jedno z najgorszych spotkań polskiej ekipy w tej kampanii europejskich pucharów. WKS przegrał z Rigą 0:1, wicemistrz Polki nie stworzył niemal żadnej konkretnej sytuacji.
Kolejne starcie to wyjazd do Gliwic na mecz z Piastem. Śląsk poległ 0:2. Już do przerwy gospodarze strzelili obie bramki, w 46. minucie na placu gry pojawił się były legionista. Ponownie nie zaznaczył się niczym wyjątkowym. Zaliczył 29 kontaktów z piłką, 16 celnych podań. Było to kolejne fatalne spotkanie Filipa Rejczyka w barwach WKS-u.
Kropką nad nieco wykrzywionym „i” był rewanż z Rygą (3:1). Mimo szybkiego objęcia prowadzenia, pierwsza połowa w wykonaniu Śląska była bardzo nerwowa, goście zdołali wyrównać. Rejczyk zagrał od początku, boisko opuścił w przerwie. Jest to punkt krytyczny, bo od tego czasu w pierwszym zespole łącznie zagrał 20 minut.
Brutalna odmiana
Spotkanie wygrane z Rygą przypieczętowało awans Śląska do 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji, jednocześnie przypieczętowało okres – powiedzmy – regularnej gry Rejczyka w pierwszym zespole.
18-latek otrzymał od Jacka Magiery jeszcze dwie okazje, mowa o dziesięciu minutach w przegranym 3:5 meczu z Pogonią Szczecin. Ostatni występ to potyczka w Radomiu w ramach 2. rundy Pucharu Polski, Śląsk wygrał wówczas 3:0 z Radomiakiem. Rejczyk w tym meczu zagrał w takim samym wymiarze czasowym, jak z Pogonią.
Są to ledwie epizody, trudne do oceny w przypadku pomocnika. We wcześniejszych starciach jego gra to pasmo rozczarowań, wyjątkiem jest mecz z Lechią.
Kontuzja na kadrze
Filip Rejczyk został powołany we wrześniu tego roku do reprezentacji U-19. W wygranym meczu z Kazachstanem (2:0) trener Wojciech Kobieszko wprowadził go na plac gry w 75. minucie. W drugim spotkaniu zagrał od początku. Niestety, w 39. minucie meczu ze Słowenią (1:2) doznał groźnej kontuzji. Był zmuszony opuścić boisko, ominął go także trzeci mecz podczas zgrupowania – z Francją.
Wrócił do Wrocławia, Jacek Magiera wypowiedział się na jego temat podczas konferencji prasowej przed starciem z Lechem Poznań. – Filip Rejczyk, który wrócił z kontuzją z reprezentacji, cały czas jest w treningu indywidualnym. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji.
Piłkarz powrócił do treningu już pod koniec września, wystąpił w meczu rezerw przeciwko Stali Brzeg (1:1). Już na początku października wrocławskie portale rozważały, dlaczego transfer nie przynosi porządnych efektów. Dziś jest tylko gorzej.
Zmiana na czele
Rejczyk nie otrzymał w Ekstraklasie od początku września ani minuty. Po zwolnieniu Jacka Magiery i Davida Baldy sytuacja nie uległa zmianie. W trzecioligowych rezerwach rozegrał łącznie 375 minut. Trenerem tej drużyny był wcześniej Michał Hetel, obecnie szkoleniowiec WKS-u. Z pewnością posiada on wystarczającą wiedzę o młodzieżowcu.

Hetel został zapytany o enigmatyczny kazus przed meczem z Radomiakiem. – Rejczyk kilka razy wystąpił w rezerwach i po kontuzji przydałoby się mu, żeby wrócił do rytmu meczowego. Jest to młody zawodnik z pewnym potencjałem, ale na pewno przed nim dużo pracy.
Przyszłość zawodnika
Portal slask.net podaje także, że stanowisko w tej kwestii objął Rafał Grodzicki, dyrektor sportowy Śląska Wrocław. – […] Dla mnie Filip Rejczyk w tej chwili to z pewnością zawodnik na poziom I ligi, który powinien iść na wypożyczenie, ograć się, złapać pewność siebie i wrócić do nas w czerwcu jako dużo lepszy zawodnik i ważne ogniwo naszej ekipy. Chciałbym, żeby tak się stało.
Być może Rejczyk rzeczywiście za kilka miesięcy zacznie regularnie grać w pierwszej lidze i okaże się, że wcale nie będzie musiał opuszać Śląska. WKS jest bowiem na autostradzie do pierwszej ligi, zespół z Wrocławia w 18 meczach rundy jesiennej uzbierał tylko 10 punktów.
Rejczyk miał stanowić o sile WKS-u, latem wiele klubów walczyło o jego podpis, tymczasem na dzisiaj można go umieścić w (bardzo dużym) gronie niewypałów kadencji Baldy. W rękach Rafała Grodzickiego pozostaje uratowanie Śląsk przed kolejną klęską.