
Fot. pzn.pl
Coroczne święto polskich skoków w Zakopanem w tym sezonie nie budziło tak wielkich emocji, jak jeszcze kilka lat temu. Paweł Wąsek skacze bardzo dobrze, ale nie bije się o zwycięstwa w konkursach, a pozostała czwórka naszych zawodników prezentuje się średnio. I tak jednak oczy całej sportowej Polski były skupione na Wielkiej Krokwi. Zapraszamy na podsumowanie weekendu.
Thomas Thurnbichler na zawody w Zakopanem oddelegował pięciu zawodników – do naszego lidera Pawła Wąska i będącego wprawdzie w dołku formy, ale wciąż znajdującego się na drugim miejscu spośród polskich skoczków Aleksandra Zniszczoła dokooptował wracającego po Turnieju Czterech Skoczni Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego. Tylko pięciu naszych mogło wystartować, ze względu na wykorzystanie dodatkowej kwoty startowej przez Polskę podczas skoków w Wiśle. Tym razem w Zakopanem nie oglądaliśmy Piotra Żyła, który wraz z Wolnym i Kubackim rywalizuje o bycie w piątce.
Jeśli chodzi o inne kraje, to w prócz Polski, w Zakopanem było szesnaście innych państw, z których dziewięć wystartowało również w sobotnim konkursie drużynowym. Plan weekendu był klasyczny i znany od lat – kwalifikacje w piątek, konkurs drużynowy w sobotę i to na co wszyscy czekali, czyli konkurs indywidualny, odbywający się w niedzielę. Jednoznacznego faworyta do triumfu w nim nie było, w wybitnej formie znajduje się kilku Austriaków, ale prócz nich w tym sezonie świetnie skacze Pius Paschke – a gdzieś w tle tliła się nadzieja, że sensacje może sprawi Paweł Wąsek. Zanim jednak wybrano najlepszego z najlepszych, spośród zawodników, którzy stawili się w styczniowy weekend w Zakopanym rozegrano kwalifikacje…
Kwalifikacje
Piątkowe kwalifikacje w polskiej stolicy Tatr rozpoczęły się o godzinie 18:00. Jury zadecydowało o tym, iż seria kwalifikacyjna zacznie się z belki numer 15. Do kwalifikacji miało przystąpić 57 skoczków, natomiast ta kwota uszczupliła się o Słowaka, Hektora Kapustika, który… zgubił swój plastron startowy.
Warunki były dość stabilne. Powiewał lekki wiatr z tylu, jednak najważniejsze było to, że nie przekraczał on wyznaczonych korytarzy. Można powiedzieć, iż warunki były równe dla wszystkich, co nie jest normą na każdym konkursie Pucharu Świata.
Serię kwalifikacyjną wygrał Austriak, Daniel Tschofenig (136.5 metra), mając 1,8 punktu przewagi nad Johannem Andre Forfangiem (140 metrów) i 3,5 punktu nad trzecim Anze Laniskiem (138 metrów).
Polacy zaprezentowali się „w normie”. Najlepszy z polskich skoczków okazał się będący w bardzo dobrej formie Paweł Wąsek. Reszta naszych zawodników w komplecie zakwalifikowała się do zawodów:
- 7. Paweł Wąsek 144,4 (136,5 m)
- 23. Dawid Kubacki 125,8 (126,5 m)
- 24. Aleksander Zniszczoł 125,4 (125 m)
- 26. Kamil Stoch 124,6 (125,5 m)
- 31. Jakub Wolny 120,1 (123 m)
Czy Polacy po raz pierwszy w tym sezonie będą w stanie wprowadzić komplet zawodników do 2. serii konkursu i czy Paweł Wąsek potwierdzi swoja bardzo dobrą formę? – Te pytania mogli zadawać sobie polscy kibice przed niedzielnym konkursem na Wielkiej Krokwii w Zakopanem. Jednak przed tym, już w sobotę został rozegrany konkurs drużynowy…
Konkurs drużynowy
Od samego początku wiadomym było, że jeśli nie wydarzy się żadna katastrofa zatriumfują w Zakopanem Austriacy. Nawet ich drugi garnitur biłby się o podium, a pierwsza czwórka jest piekielnie mocna – Jan Hoerl, Maximilian Ortner, Stefan Kraft i Daniel Tschofenig to odpowiednio drugi, dziewiąty, czwarty i pierwszy zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a do drużyny nie załapał się znajdujący się na dziesiątej pozycji Michael Hayboeck, czy siedemnasty Manuel Fettner. W tym sezonie punkty zdobywali też Marcus Mueller i Clemens Aigner. Jednym słowem – dominacja.
O drugie miejsce walczyć zaś miały trzy reprezentacje goniące Austrię – Niemcy, Norwegia i Słowenia. Skandynawowie byli wskazywani jako faworyci, ale różnice umiejętnościowe między tymi zespołami nie są duże i jeden wybitny lub zepsuty skok mógł wszystko zmienić o 180 stopni.
Reprezentacja Polski zaś wraz z reprezentacją Japonii obiektywnie powinna walczyć o piąte miejsce, ale to jednak Zakopane – zimowa stolica Polski, a nasi zawodnicy pokazywali przed konkursem drużynowym, że mogą skakać daleko. Thomas Thurnbichler wybrał do czwórki, zgodnie z przewidywaniami Pawła Wąska, Olka Zniszczoła, Dawida Kubackiego i Kamila Stocha. To obecnie naszych czterech najlepszych skoczków – najsłabiej prezentujący się z czwórki Kubacki wygrał bezpośrednią rywalizację z Kubą Wolnym, wyglądał na Wielkiej Krokwi lepiej od młodszego kolegi. Wśród kibiców był nieśmiały optymizm, że przy dobrych wiatrach biało-czerwoni powalczą o podium…
A potem przyszedł konkurs i skok Olka Zniszczoła, który skoczył źle, wylądował na zaledwie 119. metrze i musieliśmy gonić nie tylko Austrię, Norwegię, Słowenię i Niemców, ale i Szwajcarię oraz USA, gdzie dalej od Zniszczoła skoczyli Yannick Wasser i Kevin Bickner. Więc goniliśmy i ostatecznie zakończyliśmy zarówno pierwszą serię, jak i całe zmagania na piątej lokacie.
Zwyciężyli Austriacy, drugie miejsce dzięki rewelacyjnego Anze Laniskowi zajęli Słoweńcy, podium zamknęli Norwegowie, a czwarta lokata przypadła Niemcom. Za nami zaś uplasowali się Szwajcarzy, Amerykanie oraz Japończycy, a także Finowie i Kazachowie, którzy nie zakwalifikowali się do drugiej serii. Finlandia zamknęła zresztą stawkę, tracąc do Kazachstanu ponad 60 punktów – a to z powodu dyskwalifikacji Kasperiego Valto.
Japończycy zresztą wypadli w „drużynówce” dramatycznie, ostatecznie zajmując ósme miejsce, całkowicie zresztą zasłużenie. Na półmetku rywalizacji byli na siódmym miejscu, z kilkoma punktami przewagi nad Amerykanami, ale Ci w drugiej serii skoczyli o wiele lepiej – każdy z zawodników poprawił swój rezultat o minimum 6,5 metra, a Kevin Bickner nawiązał do swoich najlepszych lat skacząc na 141. metr (w pierwszej serii skoczył zresztą 134 metry, czym zasygnalizował, że jest w formie). Japończycy, poza Junshiro Kobayashim, również poprawili swoje rezultaty, ale lądowali bliżej, niż przybysze z Ameryki Północnej.
Trójka Polaków zaś skoczyła porządnie, wyłączając pierwszą próbę Olka Zniszczoła, natomiast nasz lider, Paweł Wąsek, zaprezentował się rewelacyjnie. Skoki na 134. i 138. metr dały mu indywidualnie 5. miejsce z notą ponad 291 punktową.
Plan minimum został więc wypełniony, wstydu nie było, a czy pozostał niedosyt? Chyba nie, Polacy, co każdy kibic wie od kilku zim, są pierwszymi z “reszty”, spoza topowej czwórki i w najbliższym czasie prawdopodobnie nic się nie zmieni, a czasy, gdy nasza drużyna to byli Stoch, Kubacki, Żyła i ten czwarty, który jak nic nie zawali to będziemy przynajmniej na podium, pozostaną miłym wspomnieniem. Natomiast skoki Wąska pokazały, że on w Zakopanem tanio skóry nie sprzeda i może sprawić ogromną niespodziankę…
Niedzielny konkurs
W pierwszej serii niedzielnego konkursu indywidualnego najlepszy okazał się Anze Lanisek, który odpalił prawdziwa „bombę” na aż 145 metrów. Drugi był Norweg Johann Andre Forfang z odległością 137 metrów. Trzeci był Daniel Tschofenig – 136 metrów.
Najlepszym z polskich skoczków (tutaj bez zaskoczenia) okazał się Paweł Wąsek, który skoczył 136 metrów i miał zaledwie 6,8 punktu do miejsca na podium co dało mu wysokie 7. miejsce. Awans do finałowej serii konkursu wywalczyli jeszcze Kamil Stoch (133 metry, 20. miejsce) i powracający do przyzwoitej formy Dawid Kubacki (132 metry, 23. miejsce). Słabo wypadł Aleksander Zniszczoł, który skoczył 127 metrów i zajął miejsce trzydzieste czwarte. Jeszcze gorzej poradził sobie Jakub Wolny, który suma sumarum i tak został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.
W drugiej serii zabłysnął Daniel Tschofenig, który uzyskał odległość 139,5 metra i finalnie wygrał zawody na Wielkiej Krokwi. Mimo odrobinę słabszego skoku w 2. serii konkursowej (136 metrów) drugie miejsce utrzymał Forfang. Na najniższym stopniu podium stanął kolejny Austriak, czyli Jan Hoerl, który w serii finałowej uzyskał równe 140 metrów.
Najlepszy z Polaków, Paweł Wąsek wyrównał swoją „życiówkę” w zawodach Pucharu Świata, który po bardzo dobrym skoku na 137 metrów finalnie zajął 5. miejsce. Stoch zajął miejsce dwudzieste czwarte, Kubacki uplasował się dwa miejsca niżej (odpowiednio 125,5 i 120 metrów).
Warte odnotowania jest dziesiąte miejsce Bułgara Vladimira Zografskiego, dwunaste Francuza Valentina Fouberta i piętnaste Amerykanina Kevina Bicknera. Ci zawodnicy mogą być usatysfakcjonowani swoją pozycją w niedzielnym konkursie. Na przeciwległym biegunie znalazł się niedawny lider Pucharu Świata, Niemiec Pius Paschke, który nie awansował nawet do drugiej serii konkursu, finalnie, zajmując trzydziestą drugą pozycję.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata prowadzi zwycięzca konkursu w Zakopanem – Austriak Daniel Tschofenig (1056 punktów), przed swoim rodakiem Janem Hoerlem (976 punktów) i Niemcem Piusem Paschke (848 punktów). Najlepszy z Polaków – Paweł Wąsek jest trzynasty z dorobkiem 304 punktów.
Redakcyjne podsumowanie
Na koniec krótka rozmowa między nami, podsumowująca weekend w Zakopanem i nie tylko:
Michał Grzęda: „Quo Vadis” Polsko? Dokąd twoim zdaniem zmierza reprezentacja Polski? Czy mamy szanse na jakiekolwiek sukcesy tej zimy?
Kacper Sutor: W chwili obecnej zmierzamy do sytuacji, w której jest jeden lider znajdujący się na czele i regularnie znajdujący się w najlepszej dziesiątce i długo, długo nikt, dla pozostałych zawodników sukcesem będzie zapunktowanie – w końcu z obecnej szóstki, która zapunktowała w tym sezonie, poza Pawłem Wąskiem, wszyscy są już po trzydziestce. Następcy wprawdzie są, mamy wiele talentów, ale na razie żaden z nich nie skacze na poziomie Pucharu Świata, a jeśli skoczkowie typu Habdas, czy Juroszek na ten poziom nie wskoczą, to na zawodników w wieku Klemensa Joniaka przyjdzie nam zaczekać. Co do sukcesów zimą, to sądzę, że jest szansa na podium, a może i triumf w wykonaniu Pawła Wąska, a jeśli do formy z początku zimy wróci Olek Zniszczoł, to myślę, że możemy zobaczyć dwóch polskich skoczków w TOP 10, nawet w kilku konkursach.
M.G.: A jak odniósłbyś się do tego, że bilety na Puchar Świata w Zakopanem stały się najdroższe w całej edycji tegorocznych zawodów?
K.S.: Lokalny kibic i tak czeka na zawody cały rok, przyjezdny zaś wyda więcej na pobyt, więc ci, do których idzie wpływ z biletów z tego korzystają.
M.G.: Czy twoim zdaniem Austriacy będą tak bardzo dominować już do końca obecnego sezonu?
K.S.: Tak. Tylko katastrofa mogłaby spowodować, że Kraft, Tschofenig i Hoerl przestaną zajmować miejsca w czołówce, co konkurs. Może to i nudne, ale zawodnicy z innych państw w tym sezonie, poza Piusem Paschke, nie dojechali z formą.
Moja kolej na pytania, pierwsze dotyczy naszego trenera – Thomas Turnbichler pozostanie na kolejne sezony architektem nowej polskiej kadry, a może raczej potrzebna jest zmiana sternika?
M.G.: Według mnie czas trenera Thomasa Thurnbichlera powoli dobiega końca. Następcy daleko szukać nie trzeba. Moim zdaniem Polaków w przyszłym sezonie poprowadzi obecny dyrektor polskich skoków – Alexander Stoeckl.
K.S.: Czy przegonimy Szwajcarię na koniec sezonu w klasyfikacji Pucharu Narodów?
M.G.: Dobre pytanie… Myślę, że tak. Bardziej spoglądałbym na obecnie siódmą w stawce Japonię, ale suma summarum do 5 miejsca jest trzech kandydatów: Szwajcaria, Polska i Japonia.
K.S.: Jak wyglądałaby twoja piątka na kolejny weekend Pucharu Świata?
M.G.: Według mnie na loty do Oberstdorfu powinni się udać: Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Piotr Żyła. Dawid Kubacki jest w średniej formie i nigdy nie był wybitnym „lotnikiem”. Dlatego w jego miejsce zabrałbym Żyłę.