
Fot. Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
Nadszedł dzień dzisiejszy! Już o godz. 18:45 Legia Warszawa rozpocznie europejską przygodę w 2025 roku. Jej rywalem będzie norweskie Molde, które rok temu na etapie 1/16 finału LKE upokorzyło „Wojskowych”, zwyciężając w dwumeczu 6:2. Tym razem jednak sytuacja jest zupełnie inna – to legioniści są stawiani w roli faworyta. „Niebiesko-Biali” nie są już tą samą drużyną, co kilka lat temu, o czym opowiedział nam dziennikarz i obserwator norweskiej piłki, Maciej Szełęga.
Droga do Wrocławia
Molde z trudem przeszło przez fazę ligową Ligi Konferencji. Zespół prowadzony przez Pera-Mathiasa Høgmo rzutem na taśmę zakwalifikował się do rundy barażowej. Po sześciu meczach fazy ligowej Molde uzbierało jedynie 7 punktów (dwie wygrane, jeden remis i aż trzy porażki) i uplasowało się na odległym 23. miejscu. Norwegowie w 1/16 finału zmierzyli się z irlandzkim Shamrock Rovers i w tym dwumeczu również zagrali poniżej oczekiwań.
– Molde ledwo wślizgnęło się do fazy pucharowej, a dwumecz z Shamrock Rovers można uznać za bardzo kiepski – komentuje Maciej Szełęga. – W pierwszym spotkaniu drużyna nie pokazała praktycznie nic, a drugim dopiero po błędzie bramkarza Shamrocku udało im się strzelić gola i dzięki temu doprowadzić do rzutów karnych.
Mecze Molde w Lidze Konferencji:
- wygrana z Larne FC (3:0),
- porażka z KAA Gent (1:2),
- porażka z Jagiellonią Białystok (0:3),
- porażka z APOEL Nikozja (0:1),
- remis z HJK Helsinki (2:2),
- wygrana z FK Mladą Boleslav (4:3),
- wygrana w dwumeczu z FC Shamrock Rovers (1:1, karne 5:4).
Rex mortuus est, vivat rex
Opowiadając o Molde, nie można nie wspomnieć o postaci Erlinga Moe. Osoby, która z tym klubem była związana – prawie – nieprzerwalnie od 2011 roku, a od kwietnia 2019 roku pełnił funkcję pierwszego trenera zespołu. W związku z fatalnymi wynikami Norweg w grudniu 2024 roku stracił to stanowisko na rzecz Per-Mathiasa Høgmo.
Według Szełęgi zmiana szkoleniowca przyniosła pewne problemy, lecz była ona nieunikniona. – W grudniu nastąpiła zmiana trenera, która nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Kadra nie była przygotowana pod zmianę szkoleniowca, gdyż Erling Moe prowadził tą drużynę przez ostatnie 5 lat i wszystko w klubie działo się na jego modłę. Prowadził on wcześniej zespoły młodzieżowe, był asystentem Ole Gunnara Solskjæra, i dzięki swojej pozycji miał pełnie władzy nad budowaniem kadry. Po przyjściu nowego trenera i zmianie wizji gry okazało się, że w niektórych strefach brakuje piłkarzy. Zespół z gry trójką obrońców przeszedł na formacje z czterema defensorami i zaraz po tym pojawił się problem. Po odejściu Mathiasa Løvika do Parmy w drużynie zaczęło brakować bocznych obrońców, dodatkowo widoczne są braki na pozycji numer dziesięć oraz na skrzydłach. Pomimo dużego zaufania do Moe, ta saga musiała dobiec końca. Molde nie przyzwyczajało kibiców, do regularnego kończenia sezonów poza podium, a w poprzedni sezon była fatalny, najgorszy od lat. Bez żadnych szans na walkę o podium.

Ligowa tragedia
Dla laików norweskiej piłki Molde jest zespołem, który rok w rok dominuje ligę oraz puchar i walczy w nich o najwyższe laury.
Nic bardziej mylnego!
Ostatnie sezony dla Biało-Niebieskich są najgorsze od lat – a dokładniej od 2015 i 2016, kiedy to Molde kończyło rozgrywki ligowe na miejscach piątym oraz szóstym. W poprzednich dwóch kampaniach rywal Legii kończył zmagania na odległym, piątym miejscu. Jedynie wygrana w Pucharze Norwegii zapewniła Molde grę w tegorocznej edycji Ligi Konferencji. Dzięki temu, że rozgrywki w Norwegii są w formacie wiosna-jesień wiemy też to, że Biało-Niebieskich w przyszłym sezonie zabraknie w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, gdyż przegrali w finale krajowego pucharu z Fredrikstad (4:5 po rzutach karnych).
Polskie wątki
Warto zaznaczyć, że w ekipie Biało-Niebieskich nie brakuje polskich akcentów, gdyż w kadrze zespołu znajdują się dwie osoby związane z Polską. Pierwszy z nich to Albert Posiadała.
– Posiadała wywalczył sobie miejsce w składzie głównie dlatego, że w pewnym momencie Molde borykało się z problemami kadrowymi. Bronił on solidnie, ale w jego grze brakowało “efektu WOW”. Jedyny mecz, o którym z czystym sumieniem mogę wspomnieć, że on wyratował to ten z Haugesund, w którym Polak zaliczył parę dobrych obron. Podsumowując, to ta jego przygoda jest taka nijaka i raczej nie spodziewałbym się go w wyjściowej jedenastce na mecz z Legią – mówi Szełęga.
Były bramkarz Radomiaka Radom w barwach Molde do tej pory rozegrał 37 spotkań, w których zachował 12 czystych kont.
Drugim polskim akcentem w ekipie dzisiejszego rywala “Wojskowych” jest Valdemar Lund – Duńczyk z polskim paszportem. Dzięki temu, że za czerwoną kartkę pauzuje nominalny defensor Biało-Niebieskich, Isak Helstad Amundsen, to jest spora szansa, że Lund rozpocznie spotkanie od pierwszych minut. 21-letni Duńczyk w pierwszym zespole wystąpił w 33 meczach.
Pauzujący lider
Podczas meczu z “Wojskowymi” zabraknie Magnusa Wolffa Eikrem – kapiatana, legendy oraz największej gwiazdy norweskiego zespołu. Pomimo 34 lat na karku Eikrem ciągle pozostaje jednym z najskuteczniejszych strzelców Biało-Niebieskich. Jego bramka w meczu z Shamrock sprawiła, że dzisiaj będziemy w ogóle mogli oglądać poczynania Norwegów. Kapitan Molde w pierwszym spotkaniu jest zmuszony pauzować ze względu na nadmiar żółtych kartek.
W superlatywach o Norwegu mówi Szełęga: – Największą stratą jest brak Magnusa Wolffa Eikrema, który ciągnął na swoich barkach grę całej drużyny. Bardzo ciężko go zastąpić, gdyż jest to “dziesiątka” w starym dobrym stylu, jest to zawodnik bardzo uzdolniony technicznie. Jego największym mankamentem jest jednakże kondycja. Przez problemy zdrowotne 34-latek obecnie daje jakość na około godzinę meczu. Ale i tak jego strata będzie widoczna i bez niego będzie o wiele ciężej. Zważając również na to, że w klubie na próżno szukać jakościowego zmiennika.
Oprócz Eikrema w kadrze Molde zabraknie paru podstawowych piłkarzy, są nimi:
- Isak Amundsen – zawieszenie za kartki,
- Markus Kassa – kontuzja,
- Kristoffer Haugen – kontuzja,
- Eirik Hestad – choroba.
Legioniści faworytem, ale…
Norweskie media są pewne – Legia Warszawa jest pewniakiem do awansu. Na korzyść stołecznego klubu przemawia fatalna kampania ligowa Molde, brak regularnej rywalizacji od grudnia (z wyjątkiem dwumeczu z Shamrock), zmiana trenera oraz absencja kluczowych zawodników. Mimo wszystko Norwegów nie można lekceważyć. Molde ciągle jest jednym z najlepszych zespołów w kraju. Pomimo niektórych braków kadrowych, to Biało-Niebiescy i tak posiadają szeroką oraz jakościową kadrę pełną jakościowych zawodników. W dzisiejszym meczu wystąpi Frederik Gulbrandsen, który może spowodować wiele szkód w szeregach obronnych „Wojskowych”. O Norwegu wspomina Szełęga: – Trzeba uważać na Gulbrandsena, jest on bardzo zwinnym oraz szybkim napastnikiem, dla obrońców rywali jest bardzo nieprzyjemny. Przecież to on w poprzednim meczu z Legią pokazał się z bardzo dobrej strony. Jeśli Gulbrandsen jest zdrowy, to potrafi narobić wiele szkód drużynie rywala.
Ostatnie spotkanie Molde rozegrało 27 lutego a ich rywalem było drugoligowe Renheim. Dzisiejszy rywal Legii ten mecz tylko zremisował (1:1), jednakże Norwegowie byli zadowoleni z tego wyniku. Podstawowa jedenastka na tamto spotkanie wyglądała identycznie jak ta przewidywana na mecz ze stołecznym klubem. Pierwsza połowa w wykonaniu Biało-Niebieskich była bardzo dobra.

– Typuję że Legia będzie miała łatwe zadanie. Dzisiejszy zespół jest najsłabszym Molde, z jakim mierzyły się polskie kluby w ostatnich 3 starciach, czy to w ostatnim dwumeczu z „Wojskowymi” czy w listopadowym meczu z „Jagą” – dodaje Szełęga.
– Spotkanie w Norwegii może być ciężkie, zaś przy Łazienkowskiej obstawiam pewne zwycięstwo legionistów. W norweskiej prasie pojawia się dużo opinii, że europejska kampania Biało-Niebieskich miała już tyle szczęścia, że jej limit w końcu musi się wyczerpać. W kraju nie spodziewają się cudów i według nich Legia jest faworytem – kończy dziennikarz.
Legioniści teraz muszą to udowodnić na boisku. Goncalo Feio na konferencji przedmeczowej zapewniał, że jego drużyna chce awansować, grać dalej, pisać historię klubu w Europie i budować renomę na międzynarodowej scenie. Lepszej okazji do potwierdzenia tych słów nie będzie.