
Fot. Arsenal
Większość europejskich lig wchodzi teraz w swoją decydującą fazę – nie ma już miejsca na błędy, każdy stracony punkt może skutkować odpadnięciem z walki o tytuł. W niektórych ligach zaś już teraz znamy drużyny, którym mistrzostwo może odebrać tylko kataklizm lub „zielony stolik”. Postanowiliśmy się przyjrzeć, ilu Polaków ma w tym sezonie szansę na mistrzostwo. Ligi ułożyliśmy w kolejności zgodnej z rankingiem UEFA, zapraszamy na pierwszą z trzech części.
ANGLIA
W Anglii pewnie po tytuł mistrzowski zmierza Liverpool – po 29 meczach ekipa „The Reds” uzbierała 70 punktów i ma aż szesnaście „oczek” przewagi nad drugim Arsenalem, który jako jedyny ma jeszcze szansę, choć iluzoryczną, dogonić drużynę Arne Slota, bowiem „Kanonierzy” mają dwa mecze zaległe i mogą zredukować stratę do dwunastu punktów. W barwach Arsenalu gra doskonale wszystkim kibicom znany Jakub Kiwior, choć niestety polski obrońca nie jest w stanie przebić się do pierwszej jedenastki. Dotychczas w Premier League zagrał ośmiokrotnie – ostatni raz wystąpił ósmego grudnia w meczu z Fulham
Jakub Kiwior (Arsenal):
- 8 spotkań,
- 0 goli,
- 0 asyst,
- 323 minuty.
WŁOCHY
Natomiast w słonecznej Italii sytuacja naszych rodaków wygląda zupełnie inaczej – liderujący z 61 punktami na koncie Inter ma w swojej kadrze dwóch Polaków – Piotra Zielińskiego i wypożyczonego z Romy, Nicolę Zalewskiego. Punkt za Interem jest Napoli, kojarzone od lat z Polakami, jednak obecnie w kadrze włoskiego zespołu nie ma żadnego naszego rodaka.
Piotr Zieliński długo budował swoją pozycję w Interze – dopiero po kilku miesiącach zaczął grać więcej i częściej, wracając do meczowego rytmu, z jakim kojarzyliśmy go, gdy występował w klubie z Neapolu. Obecnie należy dostrzegać w nim ważnego zawodnika układanki Antonio Conte, Nicola Zalewskim tymczasem po pół roku praktycznie bez gry w AS Romie poszedł na wypożyczenie otoczony negatywnymi prognozami – mało kto spodziewał się, że Polak z miejsca wskoczy do składu Interu i będzie tam grał tak jak w reprezentacji, czyli przebojowo i ładnie dla oka, a nie jak w Romie, gdzie był niemrawy i niepewny.
I gdy było tak pięknie, coś się zepsuło – konkretnie zdrowie. Choć urazy Zalewskiego i Zielińskiego są niegroźne, to ten pierwszy stracił z powodu kontuzji kilka ostatnich spotkań, a Zielińskiego ominie zgrupowanie reprezentacji Polski i setny występ w barwach naszego kraju. Miejmy nadzieję, że po po powrocie do pełnej formy obaj szybko odzyskają swoją niedawną pozycję i będą regularnie wspomagać Inter w walce o scudetto.

Iluzoryczne szanse na tytuł zachowują Juventus „remis” Turyn i Bologna. W barwach turyńczyków leczy się Arkadiusz Milik – do gry ma wrócić dopiero pod koniec marca, natomiast w Bolonii broni Łukasz Skorupski. Obu zawodników nie wliczam jednak do naszego zestawienia – Milik nie gra, natomiast Bolonia traci jedenaście punktów do Interu, zajmuje szóste miejsce i mówimy tu o szansach wyłącznie matematycznych.
Nicola Zalewski (Inter):
- 15 spotkań (3 w barwach Interu, 12 w barwach Romy),
- 0 goli,
- 2 asysty,
- 597 minut,
- 1 żółta kartka.
Piotr Zieliński (Inter):
- 22 spotkania,
- 2 gole,
- 2 asysty,
- 830 minut.
HISZPANIA
Liderem La Liga jest FC Barcelona – w barwach której występują Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Obaj są w tym sezonie wybitni, choć Szczęsny dopiero w styczniu tego roku zadebiutował w lidze hiszpańskiej. Lewandowski strzela jak na zawołanie – jest liderem klasyfikacji strzelców, natomiast były bramkarz reprezentacji Polski śrubuje rekord wygranych meczów od chwili debiutu z rzędu – obecnie ma ich czternaście, we wszystkich rozgrywkach, ośmiokrotnie zachował też czyste konto
Kataloński klub ma 57 punktów na koncie – z powodu przesunięcia meczu z Osasuną ma również mecz mniej. Tyle samo punktów ma również Real Madryt, niemiłosiernie łojony przez Barcelonę na wszystkich frontach, a 56 punktów ma Atletico Madryt. Za plecami hiszpańskiej trójcy jest Athletico Bilbao – Baskowie mają 48 punktów na koncie i liczą się w walce o mistrzostwo tylko na papierze.
Robert Lewandowski (FC Barcelona):
- 25 spotkań,
- 21 goli,
- 2 asysty,
- 2017 minut,
- 1 żółta kartka.
Wojciech Szczęsny (FC Barcelona):
- 6 spotkań,
- 4 czyste konta,
- 2 stracone gole,
- 540 minut.
HOLANDIA
W Holandii natomiast wyścig o tytuł jest praktycznie rozstrzygnięty – na tron po dwóch sezonach przerwy wróci Ajax Amsterdam, który ma osiem punktów przewagi nad drugim PSV Eindhoven i na dziewięć kolejek przed końcem pewnie zmierza po mistrzostwo.
W triumfie w Eredivisie „pomaga” również Polak – młody talent z naszego kraju, Jan Faberski, gra na razie regularnie w Jong Ajaxie, w drugiej lidze holenderskiej, ale ma za sobą epizody w pierwszej drużynie. Usiadł bowiem na ławce w meczu Ligi Europy ze Slavią Praga oraz w meczu 8. kolejki Eredivisie z Groningen, wygranym przez Ajax 3:1. Aktywność Faberskiego ograniczyła się wprawdzie tylko do pomocy w rozgrzewce, ale jednak statystyki jego obecność odnotowały.
Jan Faberski (Ajax Amsterdam):
- 0 spotkań,
- 0 goli,
- 0 asyst,
- 0 minut,
BELGIA
W Belgii naszym rodzynkiem w czołówce jest Michał Skóraś. Skrzydłowy gra w Club Brugge regularnie – niestety, oznacza to regularne dostawanie ogonów. W lidze nie dał na razie konkretów, podobnie w Lidze Mistrzów, strzelił jedynie dwie bramki w Crocky Cup.
Jego zespół jest wiceliderem ligi belgijskiej, z 56 punktami na koncie, choć jego pozycja jest zagrożona, bowiem trzecie Union Saint-Gilloise ma jedynie punkt mniej. Czwarty RSC Anderlecht z 48 punktami wydaje się być już wyłączony z walki o podium. Gorsza informacja jest taka, że strata do lidera, Genku, to aż dziewięć punktów – w Belgii trzyma się jednak jeszcze podział na „grupę mistrzowską” i „grupę spadkową” (w której grają cztery najgorsze zespoły ligi), co szanse Clubu Brugge na mistrzostwo znacznie zwiększa.
Michał Skóraś (Club Brugge):
- 23 mecze,
- 0 goli,
- 0 asyst,
- 625 minut,
- 2 żółte kartki.
TURCJA
W Turcji, w walce o mistrzostwo, liczą się jedynie dwa zespoły – Galatasaray SK i Fenerbahce SK. Liderem jest klub Przemysława Frankowskiego, który ma na koncie 68 punktów, siedem przewagi nad lokalnym rywalem – ów jednak nie zagrał jeszcze swojego meczu w ramach 26. kolejki.
Mamy to szczęście, że w obu zespołach w pierwszej jedenastce regularnie grają Polacy – Przemysław Frankowski został przez Galatasaray wypożyczony i od czasu zarejestrowani do gry nie opuścił ani jednego meczu, grając wszystko od deski do deski, zaliczył już również konkret w postaci asysty w meczu z Rizesporem, a Sebastian Szymański biega w koszulce w żółto-granatowych barwach. Miał pewne problemy na początku sezonu, nie dawał konkretów w postaci goli i asyst, lecz wydaje się to już przeszłością – ostatnie trzy mecze w których zagrał to jeden strzelony gol i odnotowana jedna asysta. Nawet w słabszym okresie był pewniakiem do gry – opuścił dotychczas tylko jedno spotkanie ligi tureckiej, z powodu uzbieranych żółtych kartek.

Przemysław Frankowski (Galatasaray):
- 4 spotkania,
- 0 goli,
- 1 asysta,
- 360 minut.
Sebastian Szymański (Fenerbahce):
- 24 spotkania,
- 2 gole,
- 5 asyst,
- 4 żółte kartki,
- 1721 minut.
GRECJA
Jeśli ktoś pomyślał, że w Turcji nas rozpieszczono, to co dopiero w Grecji? W Superlleague Ellada w walce o mistrzostwo zostały tak naprawdę cztery zespoły – Olympiakos Pireus, liderujący z 60 punktami na koncie, drugi AEK Ateny z 53 punktami, trzeci Panathinaikos Ateny z 50 punktami i czwarty PAOK Saloniki z 46 punktami. Strata tego ostatniego mogłaby być dyskwalifikująca, jest bowiem ogromna… Ale w Grecji prócz sezonu zasadniczego mamy też drugą fazę, przez co PAOK może mieć nadzieje na jakiś spektakularny zryw.
Każdy z klubów goniący Olympiacos ma w składzie Polaka – a dwa nawet dwóch! Łącznie aż pięciu Polaków liczy się jeszcze w walce o mistrzostwo Grecji. W wiceliderze ligi gra Damian Szymański, który nierozłącznie jest kojarzony w Polsce z AEK-iem Ateny, w którym gra od prawie pięciu lat. Defensywny pomocnik w tym sezonie grał praktycznie zawsze, gdy był do dyspozycji trenera – choć czasem jedynie końcówki spotkań.
W Panathinaikosie mamy dwóch reprezentantów – mający jedenaście czystych kont Bartłomieja Drągowskiego, który jest podstawowym zawodnikiem „Koniczynek” oraz sprowadzony zimą z MLS, Karol Świderski. Napastnik reprezentacji Polski ma już za sobą premierowego gola, jednak nie jest na razie zawodnikiem pierwszego składu, a jedynie rezerwowym. Wydaje się jednak, że taka właśnie miała być jego rola.
Od deski do deski natomiast gra inny zimowy nabytek – wypożyczony z włoskiego Cagliari Calcio Mateusz Wieteska. Stoper z miejsca został podstawowym zawodnikiem PAOK-u i dotychczas nie opuścił żadnego spotkania ekipy z Salonik. Wszystkie mecze zagrał również od deski do deski, przez co zrównawszy się liczbami ze spotkaniami, jakie zagrał w Serie A i Pucharze Włoch, już dawno zaliczył większą liczbę minut na boisku, niż przez poprzednie pół roku. Jego partnerem w duecie obronnym jest Tomasz Kędziora – były zawodnik Dynama Kijów i Lecha Poznań również jest podstawowym graczem PAOK-u, a w meczu otwierającym zmagania ligi greckiej z MSG Panserraikosem zaliczył asystę.
Bartłomiej Drągowski (Panathinaikos Ateny):
- 23 spotkania,
- 11 czystych kont,
- 17 bramek straconych,
- 2049 minut,
- 1 czerwona kartka.
Tomasz Kędziora (PAOK Saloniki):
- 21 spotkań,
- 0 goli,
- 1 asysta,
- 1890 minut,
- 2 żółte kartki.
Damian Szymański (AEK Ateny):
- 21 spotkań,
- 0 goli,
- 3 asysty,
- 1481 minut,
- 3 żółte kartki.
Karol Świderski (Panathinaikos Ateny):
- 4 spotkania,
- 1 gol,
- 2 asysty,
- 273 minuty,
- 2 żółte kartki.
Mateusz Wieteska (PAOK Saloniki):
- 7 spotkań,
- 0 goli,
- 0 asyst,
- 630 minut,
- 1 żółta kartka.
SZKOCJA
Nikogo nie zdziwi chyba informacja, że na kilka kolejek przed końcem pierwszej fazy ligowych zmagań w Szkocji liderem jest Celtic Glasgow, mający przewagę aż szesnastu punktów nad drugimi Rangersami. Oba zespoły mają pewny awans do grupy mistrzowskiej Premiership i zmierzą się w najbliższy weekend w bezpośrednim meczu… Ale na ten moment Celtic ma miażdżącą przewagę nad rywalem. W zespole z Glasgow występuje środkowy obrońca z podwójnym obywatelstwem niemiecko-polskim.
Maik Nawrocki, bo o nim mowa, jeszcze kilkanaście miesięcy temu był kandydatem do gry w reprezentacji, a świetny czas w Legii Warszawa poskutkował transferem do Szkocji. Początkowo wszystko szło w dobrym kierunku… A potem Nawrocki doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry, a po powrocie do zdrowia wypadł zupełnie ze skladu. W tym sezonie w Premiership nie zagrał ani razu, z rzadka tylko siadając na ławce. Występy ma tylko dwa – w szkockich pucharach krajowych. Prawdopodobnie odejdzie po sezonie z klubu, miejmy nadzieję, że w nowym zespole odbuduje swoją forme.
Maik Nawrocki (Celtic Glasgow):
- 0 spotkań,
- 0 goli,
- 0 asyst,
- 0 minut.
DANIA
W Danii, po odejściu z FC Kopenhagi Kamila Grabary, naszym rodzynki w czołówce został Adam Buksa, reprezentujący barwy Midtjylland. Strzela w jego barwach dość regularnie, zarówno w europejskich pucharach, jak i w lidze. Nie można powiedzieć, by został supersnajperem – ale co kilka spotkań na jego konto wpada bramka, a gdy jest zdrowy to zazwyczaj wybiega w pierwszym składzie Duńczyków.
Po 21 kolejkach jego zespół jest liderem, ma na koncie 42. punkty, ale walka o mistrzostwo w Danii zapowiada się ciekawie – punkt mniej ma bowiem wicelider, FC Kopenhaga, a za ich plecami czai się z 36. punktami na koncie Aarhus GF oraz z 35 punktami na koncie Nordsjaelland, których również skreślać jeszcze nie można.
Adam Buksa (Midtjylland):
- 14 spotkań,
- 6 goli,
- 0 asyst,
- 2 żółte kartki,
- 974 minuty.
***
Tak prezentuje się dziewięć europejskich w lig w których mniej lub bardziej aktywnie Polacy walczą o mistrzostwo – na tej liście mamy dwóch bramkarzy i czternastu zawodników z pola. Ilu z nich ostatecznie zostanie mistrzami?
Przekonamy się już wkrótce – niektóre zespoły mogą zapewnić sobie końcowy triumf na kilka kolejek przed końcem, inne zaś toczyć będą boje do ostatnich spotkań sezonu 2024/25.