
Fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
Legia Warszawa postawiła wyraźny krzyżyk w walce o mistrzostwo Polski, w dwóch pierwszych meczach wiosny zdobyła zaledwie jeden punkt. Błędy z rundy jesiennej zostały powtórzone. Zabrakło fundamentów, przyzwoita postawa w Lidze Konferencji stała się mocno zagrożona. Zapraszam na krótką analizę problemu.
Co zaważyło o porażce z Piastem?
W zasadzie to.. wszystko. Legia Warszawa tylko fragmentami wyglądała jak zespół z czołówki. Nie udało jej się wykorzystać świetnego początku. Piast Gliwice nie bawił się w działania ponadpotrzebne, bramka Jorge Felixa padła w sposób niebywale schematyczny. Zawiódł Vladan Kovacevic, który jednym treningu wskoczył do wyjściowej jedenastki.
Marc Gual z kolei znów pełnił funkcję drugiego napastnika, problem w tym, że w Legii… nie ma pierwszego. Poza Jurgenem Elitimem i Stevem Kapuadim nie było cienia nadziei.
Legia i mistrzostwo Polski? Status: to skomplikowane
„Wojskowi” są zależni od poszczególnych jednostek, Ruben Vinagre zaliczył słabsze spotkanie. W końcówce minionego roku Portugalczykowi przydarzyła się kontuzja, wówczas zespół stał się bezzębny w trudnych starciach.

Poleganie na lewym obrońcy w kontekście ataku wiele pokazuje. Dość powiedzieć, że przeciwko Piastowi najgroźniejszym piłkarzem był Steve Kapuadi, co świadczy dużo o słabiutkiej ofensywie stołecznych.
Kibice Legii domagają się poważnego wkroczenia na rynek transferowy. Klub notuje fenomenalne wyniki finansowe, wrażenie robią przychody za grę w Europie. Jeśli tendencja się nie zmieni, awans do pucharów w kolejnej kampanii będzie mocno zagrożony.
Chcesz gonić wynik?
Życzę powodzenia. Strata bramki może się zdarzyć, problem jest jednak dużo głębszy. Jeśli Legia nie odpowie w ciągu kilku minut, sytuacja staje się patowa. W sobotnim starciu trener Goncalo Feio w końcówce posłał do ataku Tomasa Pekharta. Nie można mu odbierać zasług sprzed lat, jednakże Czech jest obecnie po drugiej stronie rzeki.
Duet napastników tworzyli wówczas Pekhart i Kapuadi, to dobitny obraz sytuacji kadrowej „Wojskowych”. Gual pozostał na boisku, był jednak bardziej wycofany. Hiszpan w przeszłości grywał nawet jako pomocnik, zaranie wiosennej rywalizacji wykazało, że nie jest on snajperem na miarę Legii. I nie ma co się oszukiwać.
Goncalo Feio: Piast miał pół sytuacji, z której strzelił gola
Król strzelców z kampanii 2022/23 miał lepszy moment w końcówce minionego roku, odnalazł partnera w postaci Ryoyi Morishity. Ostatnio wróciły straszliwe demony, znów zaczął grać w sposób egoistyczny. W starciach z Koroną Kielce (1:1) i Piastem więcej razy emocjonalnie rzucał się na ziemię, niż zagrażał bramce rywala.
Jak rozwiązać problem?
Trzeba wziąć telefon i zadzwonić. Wypowiedź Goncalo Feio z przedmeczowej konferencji pokazała, że w Warszawie nie dzieje się dobrze. Portugalczyk niejako z własnej woli przedstawił skróconą wersję procesu pozyskania Kovacevica:
– Zadzwoniłem do Vladana w poniedziałek, powiedziałem mu: – Nie grasz tam, chcesz przyjść?
– Tak, trenerze.
– Ok, daj numer do agenta.
– Zadzwoniłem do agenta zapytać, ile to będzie kosztować, powiedział ile.
– Nie stać nas, Sporting pomoże?
– Pomoże.
W styczniu porównywałem Feio do Napoleona Bonaparte, okazało się, że jego władza objawiła się w nieco innej formie. To nie tyle absolutne zarządzanie, co działanie dla dobra klubu. Współczuję Portugalczykowi, że jego marzenie o pracy w Legii przybiera postać leczącego i leczonego jednocześnie.
Pierwszy konsul. Czy Goncalo Feio ma w Legii władzę absolutną?
Goncalo Feio to człowiek wszechpotężny w Legii. Ta wypowiedź pokazuje, jak wielki bałagan panuje w klubie ze stolicy. Nawet wybitny specjalista nie jest w stanie zagwarantować jakości na tak wielu polach. Nie może być tak, że w klubie, który osiąga imponujące wyniki finansowe, w najważniejszym okresie nie ma dyrektora sportowego.
Co mówi występ Vladana Kovacevica?
1. Goncalo Feio postawił na swoim, wystawił bramkarza, który w oficjalnym meczu zagrał ostatnio… na początku grudnia.
2. Kacper Tobiasz musi mieć poważny problem, kolejny raz miewa wahania formy.
3. Gabriel Kobylak został antybohaterem w ciągu kilku dni, najpewniej zostanie wkrótce wypożyczony.
4. Silną pozycję w Legii spotkała gigantyczna wyrwa, od czasu odejścia Artura Boruca bramkarze w stolicy są nierówni. Gdy ktoś zaliczy pozytywny okres, następuje brutalna weryfikacja.

Czy jest już zbyt późno?
Zdecydowanie, kluczowy termin upłynął w miniony czwartek. Legia nie zarejestrowała napastnika do Ligi Konferencji, pominięty został także Wojciech Urbański. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie wyciągnął wniosków z grudniowych starć z Lugano i Djurgardens. Wówczas także zabrakło snajpera, który pomógłby gonić wynik.
Mistrzostwo Polski niebywale oddaliło się w ciągu sześciu dni, strata do Lecha Poznań zwiększyła się do ośmiu oczek. Nie można wygrać tytułu, gdy w dwumeczu z Piastem zdobywasz okrągłe zero punktów.
W interesie polskiego kibica powinna być silna Legia w europejskich pucharach. Na etapie 1/8 finału Ligi Konferencji trzeba liczyć na szczęście i załatwienie sprawy na początku spotkania.
Geneza problemu?
Brak dyrektora sportowego. Od czasu odsunięcia od tej roli Jacka Zielińskiego pojawiło się wielu kandydatów. Mówiło się o Jirim Bilku, ostatnio Goal.pl doniósł o rozważaniu Roela Vaeyensa. Faworytem pozostaje jednak Czech, w mojej opinii działania trzeba podjąć „na wczoraj”. Wakat na pozycji napastnika to efekt tego, że w stolicy nie ma osoby jednoznacznie odpowiedzialnej za stan kadry.

Komitet transferowy składa się z osób, między którymi miało dochodzić do scysji. Marcin Herra, Dariusz Mioduski i Jacek Zieliński działają tak, że finalnie to Feio dzwoni do bramkarza. Styczeń został kompletnie zmarnowany, ciekawy transfer Wahana Biczachczjana nie zapudrował ciemnej rzeczywistości.
Saga z pozyskaniem snajpera to kompletna kompromitacja, kandydaci okazywali się „zbyt drodzy”. Legia przegrała rywalizację o Ioannisa Pittasa z CKSA Sofia. Transfer Ole Sætera wydawał się możliwy, ale Norweg odmówił. Trener Feio w czwartek powiedział, że do przenosin nie było nawet blisko. Snajper miał odrzucać wcześniej także inne oferty, portal sport.pl naiwność klubu z Warszawy w tej kwestii nazwał „wstydem na całą Europę”.
Zabici wąską kadrą. Legia Warszawa przegrywa z Lugano
Inni napastnicy stali się raczej snem, mówiło się o Benjaminie Kallmanie, Efthymiosie Koulourisie, Robercie Bożeniku, Lasse Nordasie czy Kwadwo Duahu. Legia nie chciała wydać choćby półtorej miliona euro, by zasypać potężną wyrwę.
Sytuacja stała się patowa, w Ekstraklasie „Wojskowi” powinni oglądać się za siebie. Zrównały się z nią punktowo Pogoń Szczecin i Cracovia. Kadra na Ligę Konferencji została zamknięta, potencjalny napastnik nie wzmocni Legii na froncie europejskim. Walka w Pucharze Polski wydaje się dobrą drogą do letnich kwalifikacji, kluczowy mecz z Jagiellonią Białystok obędzie się 26 lutego.
1 komentarz on “Potentat bez podstaw? Legia Warszawa ma problem na własne życzenie”