
Fot. PZPN
Na początku sierpnia środowisko piłkarskie żyło absurdalną informacją dotyczącą poczynań duetu polskich arbitrów. Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał dopuścili się czynów, które sprawiły, że zostali zawieszeni przez PZPN. Frankowski na początku rundy wiosennej pełnił rolę arbitra technicznego, dziś po raz pierwszy od skandalicznych zdarzeń będzie sędzią głównym. Poprowadzi starcie Zagłębia Lubin z Piastem Gliwice.
Absurdalne wybryki
Polscy rozjemcy zostali wyznaczeni przez UEFA do obsługi systemu VAR podczas rywalizacji w ramach eliminacji Ligi Mistrzów. Było to starcie Dynama Kijów z szkockim Rangers (1:1), ze względu na sytuację na Ukrainie mecz odbył się w Lublinie. W nocy poprzedzającej dzień meczowy sytuacja wymknęła się spod kontroli, sędziowie mieli ukraść znak drogowy C-3 – nakazu jazdy w lewo. Przed drugą w nocy zostali zatrzymani przez policję, obaj mieli ponad półtorej promila alkoholu we krwi.
Arbitrzy trafili do izby wytrzeźwień, PZPN zdecydował o ich zawieszeniu. UEFA także podjęła kroki w tej sprawie, skreśliła Frankowskiego z listy sędziów międzynarodowych w obecnym roku.
Stopniowy powrót
Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał wzięli udział w zimowym zgrupowaniu dla arbitrów. W kolejce otwierającej wiosenne granie Frankowski pełnił rolę sędziego technicznego. Był wówczas asystentem Szymona Marciniaka,
W rozmowie dla portalu Meczyki rozjemca dzisiejszego starcia pochylił czoło: – Z mojej strony chciałbym przeprosić i podziękować Kolegium Sędziów i Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, że taką szansę dostałem, że moglem podczas zawieszenia być na bieżąco ze wszystkimi materiałami. To był najtrudniejszy okres w życiu dla mnie i dla mojej rodziny, bo niestety nie spadło to tylko na mnie, ale przede wszystkich na nich, dlatego dziękuję mojej żonie, moim rodzicom i moim dzieciom. Nie chcę się użalać, sam sobie to zgotowałem. Nigdy nie bylem – że tak powiem – wyskokowym okazem, ale popełniłem błąd, poniosłem odpowiedzialność. Szukałem pomocy psychologicznej, żeby poukładać to sobie w głowie i chciałem przekuć to w motywację do treningów, co nie było łatwe w sierpniu, nie będę ukrywał. Znalazłem sobie cel, czyli biegi masowe, przebiegłem półmaratony i też maraton Toruński, żeby widzieć przed sobą marchewkę, po którą biegnę, kiedy wiedziałem, że sędziować nie będę.
Arbiter w przeszłości cieszył się przychylną opinią, bardzo rzadko miał sięgać po alkohol. Otrzymał drugą szansę, dziś poprowadzi zawody w roli pierwszego sędziego. Jego pierwszy gwizdek wybrzmi o godz. 20:15, Zagłębie Lubin podejmie drużynę Piasta Gliwice.