
Fot. Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
Już jutro konfrontacja Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok w ramach 1/4 finału Pucharu Polski. Oba zespoły reprezentują Polskę w europejskich pucharach i mogłoby nawet dojść do polskiego dwumeczu w ramach meczów 1/8 finału LKE. Ostatecznie Legia z „Jagą” na siebie nie wpadną, oba zespoły poza zmaganiami ligowymi spotkają się jednak także w Pucharze Polski. Dla zespołu Goncalo Feio to piekielnie istotne spotkanie, być może nawet najważniejsze w tym sezonie. – Najbliższe tygodnie pokażą tak naprawdę, w którym miejscu jest Legia, jeśli chodzi o grę w tym sezonie – komentuje w rozmowie z nami były piłkarz „Wojskowych” Łukasz Broź.
Ostatni dzwonek?
Obie drużyny zaliczyły w ciągu ostatnich lat sezon, który stawał pod znakiem walki o utrzymanie, mimo tego ładunek emocjonalny sprawiał, że przebieg spotkania był kompletnie niezależny od pozycji w tabeli. „Jaga” miała nerwowy sezon 2022/23, kiedy to awaryjnie zespół objął Adrian Siemieniec i wywalczył utrzymanie. Sezon wcześniej z kolei Legia cudem przetrwała, notując najgorszy sezon od lat.
Dzisiejsza Legia pozostaje w czołówce, organizacyjnie przypomina jednak klub ze strefy spadkowej. W pierwszych czterech meczach wiosny zdobyła ledwie cztery punkty, zespół Goncalo Feio wygrał jedynie z Puszczą Niepołomice (2:0), natomiast z perspektywy wydaje się, że było to niejako dziełem przypadku. „Wojskowi” nie znaleźli sposobu na Koronę (1:1), Piasta (0:1) czy Radomiaka (1:3). Zwłaszcza ten ostatni mecz został tragicznie rozegrany przez stołeczny zespół.
Sensacja w Radomiu! Legia Warszawa zasłużenie przegrywa, mistrzostwo właśnie uciekło?
Spotkanie w minioną sobotę obnażyło słabość „Wojskowych”, nie zgadzało się kompletnie nic. Porażka z Radomiakiem była w stu procentach zasłużona. Większym zmartwieniem pozostał wakat na stanowisku dyrektora sportowego, przekłada się to na rozproszenie odpowiedzialności za dokonane ruchy.
Legia Warszawa stała się klubem wiecznego kryzysu, o zmianie trenera mówimy regularnie. Gdy wydaje się, że na kolejnym nazwisku postawiono krzyżyk, przychodzi lepszy okres. – Gdzieś te punkty na początku zostały pogubione. Akurat dobrze też, że Lech się potknął, aczkolwiek na temat Legii wiemy bardzo niewiele. Najbliższe tygodnie pokażą tak naprawdę, w którym miejscu jest drużyna, jeśli chodzi o grę w tym sezonie. Za chwilę tak naprawdę znowu nałożą się kolejne mecze, dwumecz z Molde. Jeśli mecz z Jagiellonią zakończy się zwycięstwem i awansem, za chwilę dojdzie Puchar Polski, więc tych meczów będzie tak naprawdę co trzy dni – mówi Łukasz Broź.
– Jestem ciekaw, jak sobie Legia poradzi. Czy na tyle ma szeroką kadrę, że sprosta grając co trzy dni i presja, jaka jest w klubie zostanie przezwyciężona. Nie jest dobrze na początku, że drużyna po prostu pogubiła punkty. To powoduje, że ciśnienie w drużynie rośnie bardziej – dodaje były legionista.
Wzór zarządzania
Mankamenty Legii są uwidocznione na tle najbliższego rywala, Jagiellonia niejako dokonała cudu. Podopieczni Adriana Siemieńca wchodzili w jesienną grę w europejskich pucharach bez doświadczenia, zdołali zająć 9. miejsce w fazie ligowej LKE. Przyzwoitą grę w Lidze Konferencji połączyli z konkurencyjną walką w Ekstraklasie. Miewali kilka słabszych momentów, zdołali je świetnie przezwyciężyć.
Temperatura w Białymstoku osiąga wartości, przy których przy uśmiechu zamarzają usta. W ostatnich dniach działo się to bardzo często. „Jaga” w pewnym stylu awansowała do 1/8 finału Ligi Konferencji, dwukrotnie pokonując serbską TSC Backa Topola. W dwumeczu padł wynik 6:2.

Trener Siemieniec wypracował sobie niebywały komfort, w ostatnim meczu z Cracovią (2:2) dał odpocząć kluczowym zawodnikom. Na ławce usiadł Afimico Pululu, Mateusz Skrzypczak, Jarosław Kubicki czy wracający po kontuzji Taras Romanczuk.
Strach pomyśleć o skutkach podobnych działań w Legii, mecz z Radomiakiem pokazał, jak wielką różnicę zrobił brak Steve’a Kapuadiego i Radovana Pankova. Na środku obrony oglądaliśmy bowiem Jana Ziółkowskiego i Sergio Barcię.
Legia stała się klubem przeklętym, nie pomagają w tym jednak poczynania transferowe. Eksperci zarzucają działaczom uleganie presji czasu, pion sportowy niejako nie funkcjonuje. Zapytałem o to byłego obrońcę „Wojskowych”: – Na ten moment nie widzę Legii, która ma szeroką kadrę, ma 22-23 zawodników do rywalizacji na każdej pozycji. O walkę na trzech frontach może być ciężko. Widzę, że teraz na koniec okienka są ruchy wykonywane „na szybko”. Nie wiem, z czego tak naprawdę to wynika, bo takie transfery napastnika czy bramkarza powinno się wykonywać trochę wcześniej, takie rzeczy trzeba planować z wyprzedzeniem. Mówienie, że ktoś nie wypalił, ściągnięto jednego, drugiego czy trzeciego i na ten moment są szybko ściągani zawodnicy, po prostu do mnie nie trafia.
Broź: Było wiadomo od dawna, że Legia potrzebuje napastnika
Ilja Szkurin potrzebuje czasu na aklimatyzację, zapytałem o wyczucie czasu podczas transferu oraz możliwość wkomponowania Białorusina do składu. Kluczowe wydaje się ustawienie graczy za jego plecami: – To, że Legia będzie potrzebowała napastnika było wiadomo nie od listopada czy grudnia. Problem pojawił się rok temu, może nawet wcześniej.
– Dla mnie Marc Gual nie jest typową dziewiątką, nie jest piłkarzem, który dostarczy Legii dużo bramek. Zależy, jak trener Goncalo chce grać, może zagrać takimi dwoma „dziesiątkami”. Tomas Pekhart nie gra w ogóle, on jest innym typem napastnika, bardziej bazuje na swojej pozycji w polu karnym, na wrzutkach, jeśli chodzi o grę głową, to jest bardzo dobry. Legia potrzebowała już dosyć dawno temu takiego napastnika, który jest kreatywny, potrafi wygrać pojedynki i sam sobie zapewnić sytuacje bramkowe – tłumaczy Broź.

Szkurin z pewnością dysponuje szerszym repertuarem niż Pekhart, który przede wszystkim znalazł się już po drugiej stronie rzeki. – Jest to zawodnik, który potrafił w Ekstraklasie strzelać dużo goli. Oglądałem kilka jego występów, ale umiejętności piłkarskie nie zawsze idą w parze z grą w Legii. Legia na każdym froncie powinna wygrywać. Mistrzostwo Polski jest priorytetem nie od dziś, w tym przypadku zapanowała ogromna posucha. Z tego powodu będą chcieli sięgnąć po triumf w lidze za wszelką cenę – dodał były piłkarz stołecznego zespołu, wskazując tożsamość Legii.
Nad wieloma piłkarzami Legii w dalszym ciągu ciąży fakt, że po otrzymaniu kolejnej żółtej kartki czeka ich zawieszenie. Dotyczy to jednak Ekstraklasy i Ligi Konferencji, mecz w Pucharze Polski z Jagiellonią trzeba wygrać za wszelką cenę. Być może Legia zastosuje maksymę, że cel uświęca środki.
Gorący stołek
Kibice spodziewali się zwolnienia Goncalo Feio w miniony poniedziałek, w mojej opinii byłoby to kompletnie pogrzebanie drużyny przed kluczowymi spotkaniami. W przypadku porażki w PP sytuacja Legii radykalnie się zmieni, gra w europejskich pucharach w przyszłym sezonie będzie mocno zagrożona. „Drogą do Europy” pozostanie Ekstraklasa, w której czołowa trójka wydaje się bardzo mocna, za plecami szaleje także Pogoń Szczecin. Drugim rozwiązaniem byłoby zwycięstwo w Lidze Konferencji, wydaje się to jednak niemal niemożliwe.
Kibice w stolicy są wściekli, ostatnio przy Łazienkowskiej miał miejsce wyraźny protest. Fani na „Żylecie” opuścili sektory na 15 minut, w ślad za nimi poszedł niemal cały stadion. – Z pewnością nie był to jednoznaczny przekaz do zawodników, bardziej w kierunku klubu. Grając w piłkę w Legii, jeśli chodzi o takie zachowania, musisz sobie zdawać sprawę z tego że takie sytuacje mają miejsce. Twoja świadomość jako zawodnika Legii musi być taka, że każdy kto przychodzi na ten stadion, wymaga od zawodnika po prostu lepszej gry, lepszych wyników i nie tylko czasami wyników takich po 1:0, tylko widowiskowej gry i wysokich wygranych – opowiada Łukasz Broź.
– Wiem, że to tak się łatwo mówi, ale po prostu w Legii tak jest. Przez te lata, które tutaj spędziłem, zawsze chcieliśmy wysoko wygrywać – dodaje były obrońca Legii.
We wrześniu „Wojskowi” także popadli w kryzys, jego powodem były porażki z Pogonią Szczecin i Rakowem Częstochowa (obie po 0:1). Dziś wydaje się to niczym dziwnym, wszak Legia przegrała z drużynami notowanymi znacznie niżej – Radomiakiem i Piastem. Feio był bardzo bliski zwolnienia, wówczas ligowy dramat przełamał meczem pucharowym przy Łazienkowskiej. Było to starcie w Lidze Konferencji z Realem Betis (1:0). Być może tym razem będzie podobnie.
Spotkanie zapowiada się świetnie, a jednocześnie maluje się jako jeden z najważniejszych meczów Legii Warszawa w tym sezonie. Wydaje się, że minimalnym faworytem będzie Jagiellonia, podopieczni Feio mają jednak atut własnego boiska. Pierwszy gwizdek sędziego Piotra Lasyka w środę o godz. 21:00.
1 komentarz on “Przy Łazienkowskiej mecz sezonu? Łukasz Broź: Na temat Legii wiemy bardzo niewiele”