
Fot. Real Madryt, Grafika: Własna
Nowa formuła rozgrywek Ligi Mistrzów przyniosła sporo innowacji, jedną z najciekawszych był przydział dwóch miejsc w fazie ligowej dwóm nacjom, które najlepiej zapunktowały w rankingu UEFA w ciągu poprzedniej kampanii. Brak zdobycia bonusów w premierowej edycji przez Hiszpanów odbił się sporą krytyką, obecny sezon wygląda znacznie lepiej. Jak na arenie europejskiej radziły sobie ekipy z LaLiga? Zapraszam na analizę postępu, który widoczny jest już na etapie marca.
Na początku warto zaznaczyć, że reforma europejskich rozgrywek pociągnęła za sobą istotne zmiany także w punktacji rankingowej. Od sezonu 2020/21 kraj dostawał za zwycięstwo w meczu dwa oczka, w przypadku remisu był to jeden punkt. Nowa formuła za pojedynczą wygraną zagwarantowała jedno oczko, za remis 0,5 punktu. Ponadto obowiązywały obfite bonusy za awanse do poszczególnych faz.
Wszystkie zsumowane punkty należało podzielić przez ilość reprezentantów u zarania europejskiej rywalizacji – Hiszpania standardowo otrzymała siedem miejsc. Atutem okazała się gra Sevilli w sezonie 2022/23 – podopieczni Jose Luisa Mendilibara wygrali bowiem Ligę Europy.
Podwójne spektrum
W kampanii 2023/24 na międzynarodowy podbój ruszyło zatem osiem drużyn z LaLiga. Pięć z nich w Lidze Mistrzów: FC Barcelona, Real Madryt, Atletico Madryt, Real Sociedad i wspomniana Sevilla. Skład zespołów wydawał się bardzo mocny, Hiszpania była jedyną nacją z pięcioma uczestnikami elity.
Faza grupowa okazała się dość przyzwoita, przynajmniej pod względem miejsc końcowych. Blaugrana, drużyny z Madrytu i „Txduri-Urdin” wygrali swoje grupy. Największym zaskoczeniem okazał się właśnie Real Sociedad, zwycięstwo w grupie z Interem Mediolan, Benficą i Salzburgiem było sporym osiągnięciem. Do zajęcia pierwszego miejsca wystarczyło dwanaście oczek, identyczny wynik wykręciła FC Barcelona. Nieco więcej punktów rankingowych uzbierało na tym etapie Atletico, Real zanotował komplet zwycięstw.
Zjawisko ukazało, jak bardzo pierwszy rzut oka może zacierać perspektywy rankingowe. Barça przegrała mecze z Antwerpią (2:3) czy Szachtarem Donieck (1:0), rzecz jasna nikt z tego powodu nie lamentował, jednakże 1/4 punktu bezpowrotnie przepadła.
Inną kwestią jest postawa klubu z Sewilli, jesienną przygodę bez wahania należy nazwać kompromitacją. Drużyna zupełnie nie była przygotowana na występ w elicie, celem było zajęcie trzeciego miejsca w grupie i spadek do Ligi Europy. W taki sposób „Sevillistas” kilkukrotnie wygrywali te rozgrywki, wydawało się, że dość minimalistyczny plan bez problemu zostanie zrealizowany. Tym bardziej, że grupowymi rywalami poza Arsenalem były PSV Eindhoven i francuski Racing Club de Lens.
Nic bardziej mylnego, po dwóch remisach na otwarcie zwolniono Mendilibara, jego następca, Diego Alonso, przegrał pozostałe cztery mecze. Sevilla zdobyła dwa punkty, z hukiem pożegnała się z Ligą Mistrzów. Najlepiej podsumowuje to fakt, że Urugwajczyk przetrwał na stanowisku do połowy grudnia. Ostatnie lata Sevilli były bardzo trudne, w minionej kampanii marazm sięgnął jednak zenitu.

Niższe szczeble
W Lidze Europy doszło do niewytłumaczalnego zjawiska, nie mam na myśli pewnego zwycięstwa w grupie Villarrealu. Zdarzyły się jednak dość dziwne spotkania, bezbramkowy remis na Estadio de la Ceramica z Maccabi Hajfa można wytłumaczyć tym, że awans był wówczas zapewniony. Za wygranie grupy na konto „Żółtej Łodzi Podwodnej” dopisano aż cztery oczka, to wyjątkowo obfita premia.
Przede wszystkim zawiódł Real Betis, po dobrym otwarciu podopieczni Manuela Pellegriniego zupełnie zawalili dwa ostatnie mecze. Przegrali ze Spartą Praga (0:1) i szkockim Glasgow Rangers (0:2). Ostatecznie obie ekipy wyprzedziły drugiego uczestnika europejskich pucharów z Sewilli, trzecie miejsce oznaczało wówczas spadek do 1/16 finału Ligi Konferencji. Pod kątem rankingowym nie było to najgorsze rozwiązanie, mimo tego w samej fazie grupowej wiele punktów przepadło.
Największa wpadka przydarzyła się jednak Osasunie, rewelacyjna drużyna z Pampeluny zajęła 7. miejsce w LaLiga. Dawała ona awans do fazy play-off Ligi Konferencji, podopiecznych Jagoby Arraste czekała rywalizacja z Clubem Brugge. Na El Sadar przegrali 1:2, w rewanżu był remis. Osasuna prowadziła do 72. minuty 2:0, błyskawicznie straciła dwie bramki i po remisie pożegnała się z rozgrywkami.
W rundzie jesiennej zakończyła się przygoda dwóch drużyn, Osasuna do rankingu dopisała 2.5 punktu jako premię za awans i zdobycz za jeden remis w kwalifikacjach. Sevilla zainkasowała 6 oczek, cztery za awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów i po jednym za dwa remisy.
Mistrzowie zieloności
W elicie pozostało czterech wojowników, którzy wygrali swoje grupy. W losowaniu 1/8 finału były rozstawione, teoretycznie korzystniejsza pozycja przyniosła wyszarpany awans „Królewskich” po rywalizacjach z RB Lipsk. W ćwierćfinale doszło do historycznego starcia, dwumecz przeciwko angielskiemu Manchesterowi City zawierał każdy element piłkarskich cudów. Po rzutach karnych Real awansował do półfinału, w którym wyeliminował Bayern Monachium.
Najważniejsze spotkanie w klubowym sezonie odbyło się na Wembley, podopieczni Carlo Ancelottiego nie bez problemu pokonali Borussię Dortmund. W ten sposób na Bernabeu trafiło uszate trofeum numer 15. Każda rywalizacja w fazie pucharowej była bardzo trudna, w podstawowym czasie gry Real wygrał tylko trzy z siedmiu spotkań! Nie zmieniło to faktu, że mistrz Hiszpanii zainkasował aż 34 rankingowe oczka. To najlepszy wynik wśród wszystkich uczestników.
Druga drużyna z Madrytu w niebywałych okolicznościach zdołała awansować do ćwierćfinału. Rywalem był Inter Mediolan, po porażce na Stadio Giuzeppe Meazza (0:1), w rewanżu doszło do serii rzutów karnych. Zaporą okazał się dwumecz z Borussią Dortmund, na własnym terenie udało się wygrać 2:1. Rewanż przed Żółtą Ścianą na Signal Iduna Park również nie znał jakichkolwiek ograniczeń, bramki padały seriami. Było już 2:0, Atleti zdołało wyrównać, ostatecznie jednak gospodarze wygrali 4:2. Podopieczni Diego Simeone nie w swoim stylu wypuścili awans z rąk, ostatecznie zagwarantowali Hiszpanii zdobycz dość okazałych 24 punktów rankingowych.
Francuska przeszkoda
Real Sociedad z kolei stał się wzorową ofiarą przekorności losu, mimo pierwszej pozycji w grupie, w 1/8 finału trafił na jedną z najsilniejszych ekip w Europie – Paris Saint Germain. Piłkarze Imanola Alguacila zagrali dwa przyzwoite mecze, ich katem okazał się Kylian Mbappe. Francuz w dwumeczu strzelił trzy bramki, łącznie PSG wygrało 4:1. Do historii przeszło uderzenie, którym rozerwał siatkę bramki Alexa Remiro.
Blaugrana w 1/8 finału trafiła na włoskie Napoli, po przyzwoitej grze i remisie 1:1 pod Wezuwiuszem, na Estadi Olimpic Barça pewnie wygrała 3:1. W ćwierćfinale na drużynę Xaviego czekało… PSG. W meczu na Parc de Princes goście pokazali silny charakter, to był jeden z najlepszych momentów w bardzo niemrawym sezonie. Odwrócili wynik, wygrali 3:2 i przywieźli z Francji jednobramkową zaliczkę.
Rewanż rozpoczął się dla Blaugrany genialnie, już w 12. minucie wyszła na prowadzenie. Chwilę później stało się coś, co przewróciło perspektywę całej kampanii w Katalonii. W dwumeczu z mistrzem Francji było już 4:2, realnym celem było zwycięstwo w całych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Czerwoną kartkę obejrzał jednak Ronald Araujo, boisko z przymusu opuścił Lamine Yamal.
Gra gospodarzy kompletnie podupadła, podopieczni Luisa Enrique strzelili aż cztery bramki. Gdyby ktoś zapytał, jak wyglądał drugi sezon Xaviego w Barcelonie? Właśnie tak, optymistyczne podejście, szczątkowe sukcesy i gigantyczny reset w kluczowym momencie.
Barça na własne życzenie zakończyła na ćwierćfinale, łącznie zdobyła 23 oczka rankingowe dla Hiszpanii.
Niewytłumaczalne historie
Szczeble Ligi Europy i Ligi Konferencji winne być żyłką złota dla rankingowych zdobyczy czołowych dywizji. Pewny w grupie Villarreal awansował bezpośrednio do 1/8 finału Ligi Europy, rywalem był Olympique Marsylia, który miał trudności na podwórzu ligowym. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku podopiecznych Marcelino.
Zimą Villarreal wyglądał jak klub starców w połączeniu z bohaterami, środek pola był nieporozumieniem. Zagubiony Santi Comesana we wsparciu Francisa Coquelina, na ławce Etienne Capoue czy Manu Trigueros, którzy dawno temu znaleźli się po drugiej stronie rzeki. Dani Parejo także wówczas zaczynał na ławce, jego gra (głównie ze względu na zasługi z przeszłości) irytowała w najmniejszym stopniu. Obok nich szaleli Alexander Sorloth, Alex Baena i Gerard Moreno.
Zdarzały się niewytłumaczalne remisy, choćby bezbramkowy z karykaturalnym Cadiz. Tydzień później byli zdolni pojechać na wzgórze Montjuic i wygrać 5:3 z FC Barceloną. Mało tego, przy ostatnim golu widowiskowy rajd przeprowadził… 35-letni Capoue.
Przyzwoita faza grupowa dawała ogromne nadzieje, z drugiej strony nierówność występów była potworna. Nikt nie spodziewał się jednak takiego rezultatu. Do przerwy wyjazdowego meczu na Orange Velodrome było 0:3, ostatecznie Olympique wpakował jeszcze jedną bramkę. W rewanżu Hiszpanie wygrali 3:1, dwumecz zakończył się wynikiem 3:5. Dzięki genialnej fazie grupowej Villarreal zebrał aż 16 oczek do rankingu.
Największa kompromitacja ponownie nadeszła z Sewilli, Real Betis po spadku do Ligi Konferencji trafił na chorwackie Dynamo Zagrzeb. Na Benito Villamarin podopieczni Pellegriniego przegrali 0:1, w stolicy Chorwacji padł remis 1:1. Odpadniecie na etapie 1/16 finału najniższego szczebla rozgrywek europejskich było niedorzeczne. Betis w dość przyjaznej ścieżce zdobył ledwie sześć rankingowych punktów.
Miejscowe katastrofy
Hiszpania uzbierała po kalkulacjach 16.062 punktu rankingowego, to najgorszy wynik wśród czołowych pięciu lig. Minimalnie lepszy wynik osiągnęła Francja – 16.250 oczka. Anglicy utrzymali pozycję lidera, zdobyli 17.375 punktu.
Przypomnijmy, dodatkowe miejsca w elicie otrzymały dwie czołowe nacje. Przypadły Niemcom i Włochom, którzy osiągali fantastyczne rezultaty. Nasi zachodni sąsiedzi uzbierali 19.357 oczka, gwiazd sięgnęli reprezentacji Półwyspu Apenińskiego. Włosi mieli w Europie siedmiu reprezentantów, w tym gronie zabrakło Juventusu.
Solidna gra pod kątem punktowym każdej z ekip zagwarantowała średnią aż 21 oczek – duży wpływ miała przygoda Atalanty w Lidze Europy czy Fiorentiny w Lidze Konferencji. Gdzie Hiszpania niejako przegrała swoją sytuację?
Przede wszystkim występy Osasuny czy klubów z Sewilli – to trzy niemal zmarnowane miejsca. Najsłabsza włoska drużyna zainkasowała więcej oczek niż hiszpański tercet razem wzięty. Zdobycz niewielkiej ilości punktów punktów znacząco przyczyniła się do straty drugiego miejsca w rankingu UEFA.
Nadzieja dnia i nocy
Tendencja od kilku lat zdecydowanie dołowała, dekadę temu LaLiga była zdecydowanym liderem rankingu UEFA. Spadek za plecy Anglików był przewidywalny, dystans poróżnienia zaskoczył największych pesymistów.
Nowa kampania przyniosła reformę europejskich rozgrywek – w Lidze Mistrzów i Lidze Europy zwiększono liczbę spotkań. W jej rytm doszło do zdecydowanego zwiększenia bonusów za poszczególne pozycje w tabeli końcowej fazy ligowej. Za zwycięstwo w głównym turnieju niezmiennie kluby otrzymują dwa rankingowe oczka, remis gwarantuje jeden punkt.
Tym razem do walki w Europie ruszyło siedem drużyn, w Lidze Mistrzów rozpoczęła czołowa czwórka LaLiga. Mowa o Realu Madryt, FC Barcelonie, Gironie i Atletico. Zgodnie z oczekiwaniami poradziły sobie dwie drużyny, Blaugrana do końca walczyła o zwycięstwo w fazie ligowej. Ostatecznie zajęła drugą pozycję, wygrała aż sześć spotkań. Sam bonus w związku z taką lokatą wyniosł aż 11.75 oczka. Podopieczni Hansiego Flicka awansowali do 1/8 finału, dziś zagrają rewanżowe starcie z Benfiką. W pierwszym meczu na Da Luz mimo gry w niedowadze przez około 70 minut wygrali 1:0.
Szczęsny wybronił Barcelonie zwycięstwo. Skromna, ale istotna zaliczka „Dumy Katalonii”
Atleti także zajęło wysoką, piątą pozycję w tabeli. W pewnym stylu awansowało do fazy pucharowej. Finisz w czołowej ósemce dawał bezpośredni awans do 1/8 finału, takiego przywileju nie zaznał rywal zza miedzy.
Obrońca tytułu miewał spore przeboje, przegrał w samej fazie ligowej aż trzy spotkania. Zobrazowaniem tego, jaka różnica wystąpiła, jest fakt, że w całym sezonie 2023/24 „Królewscy” przegrali ledwie raz! Pozostałe pięć gier zakończyło się zwycięstwami, Real ostatecznie zajął 11. miejsce, musiał grać dodatkowe mecze w fazie play-off.
W lutym doszło do europejskiego klasyku ostatnich lat, podopieczni Ancelottiego wylosowali Manchester City. W dwumeczu spuścili im solidne lanie, forma Anglików w obecnej kampanii znacząco odbiega od normy. Na Etihad było 2:3, zwycięska bramka dla hiszpańskiej drużyny padła, a jakże, w doliczonym czasie gry. W rewanżu obejrzeliśmy najsłabszą wersję „The Citizens” w ostatnich latach, wynik 3:1 zamazał gigantyczną dysproporcję. Real wygrał grając na drugim biegu, hat-trickiem popisał się Mbappe. Awans do 1/8 finału był zaskakującą formalnością.

Losowanie przyniosło w Madrycie ogromne uśmiechy – po latach do Ligi Mistrzów wróciła rywalizacja, która w stolicy Hiszpanii nazywana jest Derbami Europy. Przed tygodniem oglądaliśmy pierwszy mecz na Bernabeu, Real wygrał 2:1. Już jutro czas na rewanż, niestety oznacza to, że jedna z ekip odpadnie na etapie 1/8 finału.
Baskijska zabawa
Liga Europy z otwartymi ramionami przyjęła dwa kluby z Kraju Basków, po niemal dekadzie do rozgrywek wrócił Athletic Bilbao. Gdy pomyślimy o tym połączeniu, w głowie mamy bombę z woleja Aritza Aduriza. Strzał legendy klubu z San Mames to w dalszym ciągu jedna z najbardziej cenionych bramek w historii Ligi Europy.
Obecna kadra jest jedną z najmocniejszych w historii, obok Nico Williamsa drużynę napędza Oihan Sancet czy Alex Berenguer, między słupkami czujny jest Unai Simon. W składzie jest wielu mistrzów Europy z minionego roku.
Faza ligowa była dla ekipy dowodzonej przez Ernesto Valverde pasmem sukcesów, skończyli podobnie jak FC Barcelona. Zajęli drugą pozycję, wygrali aż sześć meczów. Bonus za taki wynik w przypadku Ligi Europy wyniósł 5.75 oczka.
Awansowali bezpośrednio do 1/8 finału, w pierwszym meczu z AS Romą ulegli 1:2. W najbliższy czwartek odbędzie się rewanż na San Mames, własny grunt powinien wydatnie pomóc w odwróceniu rezultatu. Goście z Włoch są jednak bardzo rozpędzeni, wygrali sześć meczów z rzędu. Spotkanie zapowiada się wybornie.
Lokalny rywal Athleticu zajął w fazie ligowej 13. miejsce, oznaczało to, że Real Sociedad musiał zagrać w play-offach. Rywalem podopiecznych Imanola Alguacila był duński Midtjylland na czele z Adamem Buksą. Na wyjeździe Hiszpanie wygrali 2:1, u siebie przypieczętowali awans wynikiem 5:2. Mimo dwóch goli polskiego snajpera, Duńczycy pożegnali się z rozgrywkami.
Awans do 1/8 finału także przyniósł bonus w postaci jednego punktu, losowanie przyniosło europejską markę. Rywalem okazał się dotknięty od kilku lat kryzysem Manchester United, na Reale Arena padł remis 1:1. Mecz na Old Trafford zapowiada się pasjonująco, w obecnej kampanii obie ekipy mają problemy w rozgrywkach ligowych. Red Devils zajmują w Premier League dopiero 13. miejsce, Txduri-Urdin są na 11. lokacie w LaLiga.
Trzeci szczebel
Ostatnim reprezentantem Hiszpanii w europejskich pucharach został Real Betis. Drużyna z Sewilli rozpoczęła przygodę w sposób znajomy dla polskich kibiców, przy Łazienkowskiej podopieczni Pellegriniego polegli 0:1. Kolejne mecze także nie układały się po ich myśli, przegrali 1:2 z czeską Mladą Bolesław! Męczyli się z HJK Helsinki czy Petrocubem, oba spotkania zakończyły się jednak minimalnymi zwycięstwami (1:0).
Fazę ligową zakończyli na 15. pozycji, skończyli za plecami Jagiellonii Białystok czy Legii Warszawa. Musieli rzecz jasna rozgrywać dwumecz w ramach fazy play-off, szybko rozstrzygnęli jego losy. W wyjazdowym meczu rozbili belgijski Gent aż 3:0, na Benito Villamarin ponownie zdarzyła się jednak wpadka. Ta była znacznie mniej kosztowna, przegrali 0:1.Awansowali do 1/8 finału, rywalem okazała się portugalska Vitoria Guimaraes. W pierwszym meczu w Sewilli padł zaskakujący remis 2:2, losy awansu także rozstrzygną się w najbliższy czwartek.
Czekają nas zatem trzy dni emocjonujących starć, pozytywy są jednak takie, że sytuacja rankingowa wygląda bardzo korzystnie. Hiszpanie po omówionej kalkulacji zdobyli 19.892 punktu, w grze pozostało aż sześć ekip! Taki fakt może cieszyć, Włosi mają 18.937 oczka, po fatalnych występach w fazie play-off Ligi Mistrzów odpadły Juventus, AC Milan i Atalanta. Nieco bardziej odstają Niemcy, uzbierali 16.671 punktu. Konkurencyjne nacje dysponują ledwie czterema zespołami, ponadto jedna z ekip z Bundesligi z pewnością odpadnie już dziś. Bayern Monachium wypracował sobie trzybramkową zaliczką nad mistrzowskim Bayerem Leverkusen, podopieczni Xabiego Alonso ze sporym prawdopodobieństwem zakończą swoją przygodę. Włoska Fiorentina także jest w niekorzystnej pozycji, w pierwszym meczu uległa Panathinaikosowi 2:3.
Daleko z przodu są Anglicy, w grze pozostało aż sześć ekip, zdobyli w obecnym sezonie horrendalne 22.178 rankingowego oczka.
„Kamieniem w bucie” Hiszpanów pozostała Girona, ekipa z Katalonii zdobyła w fazie ligowej tylko trzy punkty – wygrała mecz ze Slovanem Bratysława (2:0). Mimo tego sytuacja jest bardzo korzystna, wydaje się, że Hiszpanie mogą powalczyć o powrót na pozycję wicelidera rankingu, jednocześnie wywalczyć piąte miejsce dla swojej ekipy w Lidze Mistrzów.
1 komentarz on “Garnuszek złota? Walka Hiszpanii o pięć miejsc w Lidze Mistrzów! Primera Résumation #4”