
Fot. UEFA, Grafika: Własna
Synonim nieoczekiwanego sukcesu w obliczu ogromnego zamieszania – w taki sposób można można określić ostatnie lata reprezentacji Hiszpanii. Miniony rok przełamał serię niepowodzeń podczas wielkich turniejów, szczególnie bolesnym piętnem odbiły się nieudane mundiale. Luis de la Fuente miał stać się człowiekiem, pod którego batutą dokona się wymiana pokoleniowa. Mimo wielkich wątpliwości genialnie poradził sobie z wyzwaniami, jak transformowano kadrę, z którą możemy zmierzyć się już we wrześniu?
Opowieść powinna rozpocząć się od Stadionu Olimpijskiego w Kijowie, w lipcu 2012 Hiszpanie triumfowali w mistrzostwach Europy współorganizowanych przez Ukrainę i Polskę. W finale pokonali Włochów aż 4:0, Vincente del Bosque dowiódł, że od początku meczu drużyna jest w stanie funkcjonować bez nominalnego napastnika.
Gwiazdozbiór tworzyli ludzie, których najmłodsi fani z pewnością będą kojarzyli z ławek trenerskich. Świetnie w tej roli spisuje się Xabi Alonso, towarzyszył mu wówczas Xavi czy Cesc Fabregas. Na kluczowej pozycji wystąpił Andres Iniesta, który niedawno także zakończył piłkarską karierę.
Wyrafinowana gra została połączona z niebywale szczelną defensywą, duet stoperów Sergio Ramos i Gerard Pique był koszmarem dla każdego napastnika.
Mistrzostwo Europy okazało się zatrutym kielichem, to było trzecie zwycięstwo na wielkiej imprezie z rzędu. W kolejnych latach mieliśmy do czynienia z pasmem niepowodzeń. Mundial w Brazylii zakończył się na fazie grupowej, La Roja zajęła w niej trzecie miejsce, wyprzedzając tylko Australię.
Wówczas w najlepsze panowała zasada wedle której zwycięzca mistrzostw świata cztery lata później nie potrafił awansować do fazy pucharowej. Przez trzy kolejne turnieje mieliśmy do czynienia z takim ewenementem, jako pierwsi niechlubnego wyczynu dopuścili się Włosi, w 2018 roku kryzys dotknął Niemców.
Kolejny turniej odbywał się w bliskim sąsiedztwie, Euro we Francji miało być szansą na przełamanie. Z kadrą pożegnał się Xavi, pojawili się jednak potencjalni następcy. W tejże roli postrzegany był także wiekowy Nolito, na pozycji napastnika grywał Alvaro Morata. Na warcie w dalszym ciągu czuwali Iniesta czy David Silva.
Przygoda zakończyła się nieco później niż dwa lata wcześniej, tym razem podopieczni Del Bosque zdołali awansować do fazy pucharowej. W grupie zajęli jednak drugie miejsce, zostali wyprzedzeni przez Chorwację. Sprawiło to, że w 1/8 finału trafili na silnego przeciwnika, kolejny raz ich rywalem byli Włosi.
Azzuri zdołali się zrewanżować za finałową traumę, do siatki Davida De Gei trafili Giorgio Chiellini i Graziano Pelle. Mecz zakończył się wynikiem 0:2, to była kolejna klęska reprezentacji Hiszpanii.
Prawdziwy koszmar dopiero nadciągał, na horyzoncie pojawił się mundial w Rosji. Karierę zakończył także Fabregas, eliminacje do turnieju były bardzo udane. Po raz kolejny La Roja spotkała się z Włochami, kadra prowadzona przez Julena Lopeteguiego zainkasowała w dziesięciu meczach aż 28 punktów. Jedyna wpadka zdarzyła się właśnie w starciu z drużyną z Półwyspu Apenińskiego.
W rewanżu było jednak 3:0, mocno błyszczała gwiazda Isco, pomocnik Realu przeżywał najlepsze miesiące w karierze. Nadzieję kibice wiązali także z Marco Asensio, niektórzy wieszczyli mu nawet zdobycie złotej piłki.
Przewrót za zasłoną
Do Rosji Hiszpanie wybrali się ze sporymi oczekiwaniami, po sześciu latach mieli ponownie sięgnąć po sukces. Kibice wierzyli w Lopteguiego, selekcjoner miał jednak inne plany. Po zdobyciu trzeciego trofeum Ligi Mistrzów z rzędu, z Realem Madryt pożegnał się Zinedine Zidane. Hiszpański opiekun próbował wykorzystać zaistniałą sytuację. Na kilka dni przed rozpoczęciem turnieju w Rosji negocjował umowę z „Królewskimi”. Klub ze stolicy ogłosił, że po mistrzostwach Lopetegui zostanie nowym szkoleniowcem Realu.
Wściekły Luis Rubiales postanowił wyciągnąć konsekwencje, na dwa dni przed pierwszym meczem z Portugalią selekcjoner został zwolniony. Decyzja została podjęta po przylocie do Moskwy, hiszpańscy obserwatorzy byli oburzeni.
Było to ogromne zaskoczenie, tym bardziej, że selekcjoner kilkanaście dni wcześniej przedłużył umowę z RFEF do 2020 roku. Zastąpił go dotychczasowy dyrektor sportowy reprezentacji – Fernando Hierro.

Przed zwolnieniem w audycji El Partidazo pojawiły się ciekawe domysły: – I co, jeśli w piątkowym meczu Gerard Pique ostro sfauluje Cristiano Ronaldo? Lopetegui zdejmie go z boiska? Przecież to oczywisty konflikt interesów!
Nikt nie spodziewał się wówczas, że Lopetegui nie będzie mógł skorzystać zarówno z usług Pique, jak i Cristiano Ronaldo. Portugalczyk opuścił Real Madryt latem 2018 roku.
Misja awaryjna nie mogła się powieść, inauguracyjna rywalizacja z Portugalią była jednak dość optymistyczna. Remis 3:3 po trzech golach Ronaldo już drugiego dnia mundialu zapowiadał świetną imprezę. W grupie europejskim siłaczom towarzyszyły reprezentacje Iranu i Maroka. Wydawało się, że z góry będą skazane na porażkę.
Niewiele zabrakło, by doszło do kompletnej kompromitacji. Hiszpania awansowała do fazy pucharowej dzięki wyrównującemu trafieniu Iago Aspasa z doliczonego czasu gry w meczu z Marokiem. W równoległych starciach było bardzo gorąco, La Furia Roja zaliczyła nieoczekiwany happy end – wygrała swoją grupę.
W 1/8 finału trafiła jednak na gospodarzy, u zarania rywalizacji po golu samobójczym podopieczni Hierro wyszli na prowadzenie. Rosjanie niesieni przez własną publiczność zdołali wyrównać, po bardzo nerwowej dogrywce doszło do serii jedenastek. Bohater z trzeciej kolejki fazy grupowej zawiódł, Aspas zmarnował kluczowy rzut karny. Drużyna Stanisława Czerczesowa stała się rewelacją rozgrywek, Hiszpanie ponownie musieli obejść się smakiem. Karierę reprezentacyjną zakończyli także Andres Iniesta i Gerard Pique.
Przełom w śledztwie
Ratunek miał przynieść trener, który sezon wcześniej w imponujący sposób dowodził FC Barceloną. Luis Enrique był krytykowany ze względu na kłopoty w Lidze Mistrzów, Blaugrana skompromitowała się w rewanżowym meczu z AS Romą. Na Camp Nou było 4:1, w Rzymie gospodarze wygrali 3:0. Ze względu na obowiązującą zasadę premiującą gole na wyjeździe, hiszpańska ekipa odpadła.

Warto zwrócić uwagę jednak na to, w jaki sposób Barça grała na rodzimym podwórku. Enrique sprawił, że LaLiga była kompletnie bezradna. W kampanii 2017/18 kibice z całego świata podziwiali współpracę Leo Messiego z Jordim Albą i Luisem Suarezem. Bohaterem został także Paulinho, pomocnik dziesięć lat wcześniej związał się z Łódzkim Klubem Sportowym, do Katalonii trafił z Chin, gdzie miał zupełnie przepaść.
Brazylijczyk rozgrywał niemal wyłącznie wzorowe mecze, strzelił kilka ważnych goli. Laurką było grudniowe El Clasico, w przededniu wigilii Blaugrana wygrała na Bernabeu aż 3:0.
Enrique świetnie znał zatem istotnych piłkarzy, mimo tego u zarania nie zdecydował się na liczne powołania dla graczy Blaugrany. W dalszym ciągu występował Sergio Busquets, Jordi Alba nie był już pewnym punktem reprezentacji. Eliminacje ponownie rozpoczęły się genialnie, w czerwcu selekcjoner musiał zmierzyć się z gigantycznym ciosem.
Ze względu na śmiertelną chorobę 9-letniej córki zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Hiszpanii. Historia miała koszmarny finał, w sierpniu szkoleniowiec poinformował o śmierci młodej Xany z powodu nowotworu kości.
Zastąpił go dotychczasowy asystent – Roberto Moreno. Dokończył on eliminacje do Euro, Hiszpania zdobyła okazałe 26 oczek i wygrała grupę. Po zakończeniu zmagań Enrique wrócił na stanowisko, zajął się przygotowaniem drużyny do głównego turnieju Mistrzostw Europy.
Głęboki oddech
Zostały one wstrzymane przez pandemię, imprezę przełożono na 2021 rok. Jesienią odbyła się jeszcze druga edycja Ligi Narodów, Hiszpania w imponującym stylu wygrała grupę. Zdołali rozbić Niemców aż 6:0, fundamentem drużyny stawał się Rodri. Szansę debiutu dostał rewelacyjny Ansu Fati.
Tym razem przed Euro oczekiwania były znacznie bardziej zachowawcze, w fazie grupowej rywalem kadry La Roja byli także Polacy. W starciu z Hiszpanami zdobyliśmy jedyny punkt, drużyna Luisa Enrique w tabeli uległa Szwedom. Atutem była możliwość gry na własnym boisku, La Cartuja w Sewilli stała się narodowym stadionem reprezentacji Hiszpanii.
Wiązało się to ze sporą krytyką, na półwyspie Iberyjskim dostępnych było wiele znacznie bardziej okazałych aren. Stadion Olimpijski bił starością, mimo tego do 2023 nie rezygnowano z rozgrywania większości gier kadry właśnie tam.
Faza pucharowa przyniosła szalone zwycięstwo z Chorwacją (5:3) i awans po rzutach karnych ze Szwajcarią, w półfinale po raz kolejny Hiszpanie trafili na ulubionego rywala – Włochów. Ulegli dopiero po serii jedenastek, podopieczni Roberto Manciniego zostali późniejszym triumfatorem rozgrywek.
Nietypowy turniej przyniósł wiele objawień, w środku obrony grali Pau Torres i Aymeric Laporte – francuski zawodnik z hiszpańskim obywatelstwem. W bramce pojawił się Unai Simon, środek boiska porządkował Pedri. Impreza okazała się poniekąd pozytywnym zaskoczeniem.
Bolesny reset
Jesienią dokończono rozgrywki Ligi Narodów, Hiszpania kolejny raz trafiła na Włochów. Tym razem drużyna Luisa Enrique zdołała się zrewanżować, po zwycięstwie 2:1 awansowała do wielkiego finału. W nim uległa Francuzom, zakończyła z obiecującym srebrnym medalem.
Dziesięć lat po ostatniej wiktorii w największych turniejach La Roja wybrała się do Kataru. Luis Enrique zaskoczył powołaniami, w kadrze zabrakło Ramosa i Pique. Na liście znalazł się chociażby Hugo Guillamon.
W niedawnym wywiadzie obecny opiekun PSG wypowiedział się na temat braku powołania dla innego istotnego piłkarza – Fabiana Ruiza: – […] nie powołałem go na mundial i myślę, że to był błąd. Teraz mogę to powiedzieć. Jestem jednak szczęśliwy, że w klubie i poza nim wnosi wiele dobrego.
Selekcjoner mierzył się ze sporą krytyką, zarzucano mu faworyzowanie piłkarzy Blaugrany. Nieco kłóciło się to z postępowaniem u zarania przygody Enrique z kadrą, do Kataru rzeczywiście jednak zabrał aż siedmiu piłkarzy Barçy. Prym wieść mieli młodzi gracze, poza Pedrim na mundial pojechali Gavi czy Ansu Fati. Dochodziło do wielu dziwnych zdarzeń, sam Enrique na Twitterze przedstawił, że za jego kadencji La Roja odniosła pasmo sukcesów.
Hiszpański związek chciał przedłużyć umowę z selekcjonerem, ta wygasała z końcem 2022 roku. Enrique tłumaczył, że nie odnowił kontrakt z myślą o dziennikarzach, nie chciał, by Ci po ewentualnym niepowodzeniu musieli nawoływać o ustąpienie ze stanowiska.
Jakże bolesny chichot losu dotknął byłego opiekuna Barcelony… Faza grupowa po raz kolejny okazała się niebywale emocjonująca, choć pierwsza kolejka nie zapowiadała problemów, w ostatniej Hiszpanie mogli stracić sporo włosów. Na otwarcie zmierzyli się z Kostaryką, to był nokaut. Keylor Navas wyjmował piłkę z siatki siedmiokrotnie, jego koledzy nie zdobyli ani jednego gola.
Wygrana 7:0 była świetnym prognostykiem, w drugim meczu La Roja podzieliła się punktami z Niemcami (1:1). Ostatnia seria grupowych gier przyniosła nieopanowany thriller, Hiszpania w słabym stylu uległa Japonii (1:2). Więcej działo się w drugim meczu w grupie E, Niemcy przez kilka minut przegrywali z Kostaryką, wówczas pachniało olbrzymią sensacją.
Tabela układała się tak, że na czele była Japonia, za jej plecami niespodziewanie odnalazła się drużyna znad morza Karaibskiego. Niemcy i Hiszpania wypadły z czołowej dwójki, groził im koniec turnieju już na etapie fazy grupowej. Ostatecznie podopieczni Hansiego Flicka wpakowali trzy gole, wygrali 4:2. Nie poprawiło to ich sytuacji, drugi raz z rzędu nie zdołali awansować do 1/8 finału. Pomogli za to omawianej dziś szeroko drużynie – Hiszpania szczęśliwie zajęła drugą pozycję.
Śmiech przez łzy niedługo później zamienił się w prawdziwy horror, u zarania fazy pucharowej podopieczni Enrique mierzyli się z sąsiadami. Reprezentacja Maroka została zdominowana pod kątem piłkarskim, Hiszpania przez niemal cały mecz utrzymywała się przy piłce. Podstawowy czas gry i dogrywka nie przyniosła goli, La Roja widocznie zapomniała o przygotowaniach do serii rzutów karnych. Nie wykorzystali żadnego, Marokańczycy bez problemu awansowali do ćwierćfinału.
Przygoda ekipy z Afryki zakończyła się dopiero na półfinale, stali się rewelacją turnieju. La Roja zaliczyła kolejną kompromitację, tym razem w związku się przelało. Warto podkreślić, że wcześniej Lucho był niejako ulubieńcem Rubialesa. Miał inkasować horrendalne trzy miliony euro za rok pracy.
W kontrakcie widniał nawet zapis o braku konieczności udzielania wywiadów przez Enrique. Relacja miała się jednak kompletnie załamać, podziękowano trenerowi, wybrano naturalnego następcę.
Król z popiołu
Luis Rubiales z uśmiechem postawił na Luisa de la Fuente, selekcjoner dotychczas prowadził kadrę U21. Pomijając olbrzymi potencjał młodej drużyny, wyniki legitymizowały taką decyzję.
Cel był prosty – mistrzostwo Europy w 2024 roku. W drodze do wymarzonego triumfu należało podjąć stanowcze decyzje, de la Fuente zrezygnował z Ramosa, Busquetsa, Alby czy Cezara Azpilicuety. W kontekście byłego kapitana „Królewskich” pojawiło się wiele sprzeczności, selekcjoner przekonywał, że Ramos własną decyzją zakończył karierę.
Stoper był wyraźnie rozczarowany, mówił, że to de la Fuente zmusił go do takiej decyzji. Społeczeństwo zostało podzielone, spora grupa obserwatorów była wściekła.
Ogromne znamię
Eliminacje układały się nieźle, Hiszpania zwyciężyła kolejną edycję Ligi Narodów. Po pół roku pracy de la Fuente triumfował, w czerwcu 2023 jego drużyna pokonała w finale Chorwację (1:0). Zwyczajowo musiała pojawić się pewna przeszkoda… bardzo nieoczywista. Żeńska kadra sięgnęła po złoty medal na mundialu w Australii. Po finałowym spotkaniu z Anglią (1:0) doszło do jednego z największych skandali w historii hiszpańskiej piłki.
Luis Rubiales miał pocałować wbrew woli byłą piłkarkę FC Barcelony: – To było totalne zaskoczenie. Mój szef mnie pocałował. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w żadnym otoczeniu społecznym czy zawodowym – mówiła Jennifer Hermoso.
Wokół związku doszło do eksplozji, obserwatorzy domagali się dymisji szefa RFEF. We wrześniu 2023 podał się do dymisji. FIFA nałożyła na niego trzyletni zakaz działaności związanej z futbolem. Prokuratura domagała się dwóch i pół lat pozbawienia wolności, wiosną 2024 został zatrzymany.
Sprawa trafiła do sądu, niedawno Rubiales został ukarany grzywną w wysokości niecałych 11 tysięcy euro. Do tego otrzymał zakaz zbliżania się do Hermoso na odległość mniejszą niż 200 metrów. Prawnik piłkarki zapowiedział odwołanie się od tej decyzji.
Zdarzenie miało wywołać także falę innych, absurdalnych następstw. Rubiales miał nagabywać piłkarkę do korzystnych dla niego zeznań, ta otrzymywała pogróżki, wyznała że z tego powodu wraz z rodziną opuściła Madryt. Sprawa pocałunku wywołała burzliwe dyskusję wśród najznamienniejszych polityków na całym świecie.
Największe oburzenie wywołało spotkanie, które miało odbyć się w biurze Rubialesa. Wszyscy świadkowie zeznali, że de la Fuente brał w nim udział, sam selekcjoner jednak zaprzeczył. Celem rzekomego posiedzenia miało być ustalenie jednolitej linii obrony byłego szefa RFEF.
Rubiales w ujęciu ogólnym stał się niebywale kontrowersyjną postacią, w dalszym ciągu przeciwko niemu toczy się postępowanie karne w sprawie rzekomej korupcji. Szef RFEF miał odnieść znaczące korzyści finansowe z tytułu przeniesienia Superpucharu Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej.
Bieg przez płotki
Luis de la Fuente także stał się obiektem krytyki, obserwatorzy snuli domysły dotyczące osłaniania przyjaznego selekcjonerowi szefa związku.
Sytuacja sportowa przesunęła się na drugi plan, kibice nie mieli wielkich oczekiwań w związku z turniejem w Niemczech. Opiekun La Roja postawił na zaskakującego kapitana, wybrał Alvaro Moratę. Napastnik mierzył się z gigantycznymi problemami z regularnością.
Trzy miesiące przed Euro został wygwizdany podczas meczu z Brazylią na Bernabeu (3:3), to był ogromny cios dla napastnika: – Boli mnie dusza, że w moim kraju gwiżdżą na zawodnika reprezentacji, kapitana, który jest wzorem i przykładem. Kiedy słyszę te gwizdy, jest mi wstyd – mówił de la Fuente po meczu.
Rezurekcja
Turniej w Niemczech rozpoczął się dla kapitana świetnie, zdobył bramkę, jego drużyna prowadziła do przerwy z Chorwacją aż 3:0. La Roja poradziła sobie świetnie w trudnej grupie, z kompletem punktów zajęła pierwsze miejsce wyprzedzając także Włochów i Albańczyków.
Faza pucharowa rozpoczęła się od starcia z ekipą określaną jako „czarny koń” niemieckiego Euro. Gruzja wyszła na prowadzenie, jakość piłkarska zdecydowanie jednak przeważyła. Po zwycięstwie 4:1 podopieczni de la Fuente byli skazani na starcie z gospodarzami. Mecz był określany jako przedwczesny finał, to były dwie najsilniejsze ekipy na turnieju.
La Roja ponownie zaimponowała, tym razem bohaterami okazali się piłkarze, którzy rozpoczynali mecz na ławce. Awans został okupiony kontuzją Pedriego, pomocnika Blaugrany zastąpił Dani Olmo, który zdobył bramkę na 1:0. Po wyrównaniu Niemców doszło do dogrywki, w jej końcówce decydującego gola strzelił Mikel Merino.
Historia gola ówczesnego pomocnika Realu Sociedad była nieprawdopodobna. Merino celebrował w charakterystyczny sposób, by oddać część swojemu ojcu, w listopadzie 1991 Merino senior także ustrzelił bramkę w Stuttgarcie. Okrążenie wokół chorągiewki przeszło do historii mistrzostw Europy, Hiszpanie zakończyli karierę Toniego Kroosa.
W półfinale szczyt dyspozycji zaprezentował Lamine Yamal, wraz z Nico Williamsem nieśli drużynę do sukcesu. Młodzi skrzydłowi zagwarantowali Luisowi de la Fuente realizację celu, zerwanie z DNA opartym na długim rozgrywaniu. Hiszpania grała z polotem, akcje drużyny z półwyspu Iberyjskiego imponowały kibicom na całym świecie. Pokonała Francję 2:1, dzień po siedemnastych urodzinach Yamala zagrała w meczu finałowym.
La Roja zdominowała także Anglików, po golu Mikela Oyarzabala w 86. minucie wygrała 2:1 i sięgnęła po upragnione złoto. Po dwunastu latach mistrzostwo Europy wróciło, jak określano, we właściwe ręce. Najbardziej symboliczny pozostał fakt, że kluczowe rolę odgrywali piłkarze z silnych ekip Kraju Basków – Realu Sociedad i Athleticu Bilbao. Poza Williamsem, Merino czy Oyarzabalaem w bramce błyszczał Unai Simon, w defensywie spokój gwarantował Robin Le Normand.
Luis de la Fuente jako pierwszy trener w historii sięgnął po mistrzostwa Europy w trzech kategoriach wiekowych, dokonał długo wyczekiwanej zmiany warty. Wraz z nim za złotymi medalami podążali wspomniani Merino i Simon.
Wielkie święto
Szaleństwo przeniosło się także na jesienne zmagania, w Lidze Narodów La Roja w sześciu meczach zdobyła aż 16 oczek. Kompletnie zdominowała grupę z Danią, Szwajcarią i Serbią. Awansowała do ćwierćfinału tych rozgrywek, przegrany dwumeczu między Hiszpanią a Holandią trafi do grupy G eliminacji mistrzostw świata. W tej czekają między innymi Polacy, najbliższe czwartek i niedziela przyniosą kluczowe rozstrzygnięcia.
Selekcjoner przedłużył umowę z RFEF do 2028 roku, wydaje się, że uwiarygodnił swoją pozycję na czele kadry. De la Fuente ogłosił listę powołanych na marcowe zgrupowanie, zabrakło miejsca dla rewelacyjnych zawodników: – Jest więcej piłkarzy, którzy mogliby być powołani, ponieważ są bardzo dobrzy. To kolejny przykład pokazujący wielkość hiszpańskiego futbolu. Są tacy, jak Isco czy Gavi, których nie ma, ale tak naprawdę są, bo będą mieli swoje szanse, gdy będzie ku temu odpowiedni czas. Stworzyliśmy superreprezentację. Przy planie meczowym jest ona moim zdaniem najlepszą, jaką możemy mieć – mówił opiekun La Roja.
W dalszym ciągu z urazem mierzy się Rodri, wśród pomocników pojawił się Marc Casado czy Alex Baena – jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy w czołowych europejskich ligach. Do kadry wrócili Inigo Martinez czy Bryan Zaragoza, nieoczekiwanie pojawili się Raul Asencio i Samu Agehowa.
Ostatni znany był jako Omorodion, niedawno udzielił ciekawej wypowiedzi dla portalu Portugal.net: – Wszystko, co zrobiła dla mnie moja matka, jest bezcenne i chcę oddać jej hołd, używając jej nazwiska. Chcę być znany pod jej nazwiskiem. Ludzie znają mnie pod innym nazwiskiem, ale chcę być znany jako Aghehowa.
Wybory napastnika Porto czy stopera Realu ucieszyły kibiców, tacy gracze stanowią o przyszłości kadry La Roja. Hiszpania zajmuje trzecie miejsce w rankingu FIFA, ulega tylko Francji i liderującej Argentynie. Konia z rzędem temu, kto przewidział, że to de la Fuente stanie na czele superreprezentacji