
Fot. AS Roma
Dziś byliśmy świadkami 185. w historii derbów Rzymu, które wygrał zespół Nicoli Zalewskiego. Tym samym Roma wygrała 71 raz z rywalem zza miedzy. Dla podopiecznych Claudio Ranieriego jest to już czwarte domowe zwycięstwo z rzędu w obecnym sezonie Serie A. Strata do czołówki wciąż jest pokaźna – zespół Polaka plasuje się dopiero na 10. miejscu, do czwartego Lazio traci aż dwanaście punktów.
Niestety po raz kolejny nie mieliśmy przyjemności oglądać Nicoli Zalewskiego, który całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych. Na pierwszą bramkę kolegów naszego reprezentanta nie trzeba było długo czekać, bo już w 10. minucie Alexis Saelemaekers zagrał dalekie podanie do Lorenzo Pellegriniego, który po opanowaniu piłki i ograniu przeciwników oddał precyzyjny strzał z okolic 16. metra.
Zrobił to na tyle dokładnie, że Ivan Provedel nie zdołał interweniować. Roma wyszła na prowadzenie, a jej kibice głośno celebrowali trafienie.
Osiem minut później Alexis Saelemaekers do asysty dopisał gola. Bramkarz Lazio wybił pierwszy strzał Belga, ale piłka wylądowała tuż pod jego nogami i golkiper był bezradny wobec dobitki strzelającego. Do końca pierwszej połowy optycznie mecz mógłby się zdawać wyrównany, ale Roma mogła się cieszyć dwubramkowym prowadzeniem.
Nieskuteczność gości
Na początku drugiej połowy do głosu doszli piłkarze Lazio. W ciągu pierwszych pięciu minut drugiej odsłony Biancocelesti oddali dwa celne strzały, ale żadna z prób nie zdołała zaskoczyć Mile Svilara. Zawodnicy Marco Baroniego przeprowadzali wiele ataków, ale byli przy tym bardzo nieskuteczni.
Trudno zliczyć sytuacje, w których Roma ocierała się o stratę bramki. W 59. minucie świetną szansę zmarnował Loum Tchaouna, jego strzał z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę. Wraz z nieskutecznością Lazio rosło również ciśnienie i desperacja gości, mogliśmy obserwować coraz więcej niesportowych gestów oraz nieprzyjemnych fauli. W 71. minucie doszło do szarpaniny, w wyniku której Paulo Dybala został ukarany żółtą kartką. Poszło o dyskusję z arbitrem. Minutę później niesportowym zachowaniem zabłysnąć próbował Boulaye Dia, za co również został ukarany żółtym kartonikiem.
Końcówka spotkania i kolejna zawierucha
Do końca spotkania Lazio nie było w stanie strzelić choćby jednej bramki, głównie za sprawą świetnej postawie Mile Svilara. W doliczonym czasie gry doszło do kolejnego zwarcia pomiędzy zawodnikami obu drużyn, sędzia Luca Pairetto ze spokojem obserwował przebieg sytuacji, a kiedy tylko się ona uspokoiła ukarał Tate Castellanosa czerwoną kartką, a Evana Ndicka żółtą. Arbiter pokazał też kilka kartoników członkom sztabów obu drużyn.
Kilka minut później spotkanie zostało zakończone, Giallorossi obronili swoją twierdzę, a Lazio powoli traci kontakt z czołową trójką, choć bardziej powinno martwić się w ogóle o obecność w strefie gwarantującej występ w Lidze Mistrzów, bowiem Juventus i Fiorentina mają trzy punkty straty i jeden mecz zaległy.
Czy Roma zbliża się do stabilizacji?
Ostatnimi czasy Roma mierzy się z poważnymi problemami, w obecnym sezonie była już prowadzona przez trzech szkoleniowców, Daniele De Rossi i Ivan Jurić nie spełnili oczekiwań, ale póki co Claudio Ranieri ustabilizował sytuację zespołu Zalewskiego w Serie A oraz nie przegrał żadnego meczu w Lidze Europy (wygrana i remis).
Na obecną chwilę jego drugi powrót na stanowisko szkoleniowca Romy wydaje się być dobrym rozwiązaniem dla stołecznej ekipy, ale nie wiemy jak będzie później. Każdy kolejny mecz będzie częściowo odpowiadał na to pytanie
AS ROMA – LAZIO 2:0 (2:0)
10’ Pellegrini, 18’ Saelemaekers