
Fot. Śląsk Wrocław / Adriana Ficek
Tematem przewodnim ostatnich dni bez zwątpienia była rezurekcja, taką od początku rundy wiosennej stopniowo przeszedł Śląsk Wrocław. Ante Simundza wyciągnął drużynę wicemistrza Polski z piekła mimo sporych problemów z urazami u kluczowych zawodników. Ostatnio miała miejsce jednak prawdziwa tragedia – Petr Schwarz musiał przejść operację ratującą życie. Kapitana i najlepszego piłkarza drużyny nie obejrzymy już w obecnym sezonie. Czy Śląsk może poradzić sobie z brakiem Czecha?
Bohaterem zimowych przygotowań został niespodziewanie Jakub Świerczok – napastnik sprowadzony do Śląska we wrześniu 2024 roku został mianowany na jednego z kapitanów WKS-u. W pierwszym meczu rundy wiosennej mimo fatalnej postawy niemal całej drużyny zdołał strzelić świetną bramkę. Kolejne dni przyniosły jednak straszliwe informacje.
Świerczok na treningu przed meczem wyjazdowym z Radomiakiem po raz kolejny zerwał więzadła w kolanie. Kontuzja wykluczyła 32-latka z pozostałych spotkań w bieżącej kampanii. Ante Simundza miał do dyspozycji Assada Al Hamlawiego i Sebastiana Musiolika, w momencie odniesienia urazu przez byłego gracza Łudogorca był on niejako jedynym piłkarzem w optymalnej formie.
Snajper sprowadzony z zaplecza ligi szwedzkiej potrzebował kilku spotkań na aklimatyzację, Simundza konsekwentnie dawał mu szansę gry od początku. W końcówce lutego Śląsk zagrał mecz z Koroną, było to jedno z najgorszych spotkań za kadencji Słoweńca. Musiolik i Al Hamlawi zagrali po 45 minut, obaj nie zdziałali zupełnie nic. Kibice byli załamani, wizja włączenia się w walkę o utrzymanie po raz kolejny się oddaliła.
Mecz z Legią był nieco lepszy, Al Hamlawi strzelił bramkę, pokazał się z bardzo pozytywnej strony. Kolejne starcia były już eksplozją formy, snajper w czterech meczach zdobył pięć goli – na szczycie osiągnięć stanął spektakularny dublet w wygranym 3:1 meczu z Lechem Poznań. Został także premierowo powołany do reprezentacji Palestyny, stał się ulubieńcem wrocławskich kibiców.
Śląsk Wrocław wreszcie doczekał się następcy Erika Exposito
Niesłychana seria zatrzymała się od meczu z Motorem, w kolejnych trzech spotkaniach napastnik nie zdobył ani jednej bramki. W meczu z Cracovią (4:2) zdołał dochodzić do świetnych sytuacji, zmarnował nawet kilka stuprocentowych. Starcie z GieKSą było w jego wykonaniu bezbarwne, mimo tego pozostaje jednym z bohaterów dotychczasowej kadencji Ante Simundzy.

Równolegle spore problemy pojawiły się w środku pola, od początku rundy wiosennej przeciętnie spisywał się Peter Pokorny. Pomocnik przed wspomnianym meczem z Koroną przegrał nawet rywalizację z Tudorem Balutą, który miewa potworne wahania formy. Później doznał jednak urazu, który miał wykluczyć go na maksymalnie kilka tygodni.
Pokorny w dalszym ciągu jest niedostępny, pauza trwa już niemal dwa miesiące. Na konferencji przed meczem z GKS-em Katowice poznaliśmy kolejną aktualizację jego stanu zdrowia: – Sytuacja z Peterem przeciąga się bardziej, niż początkowo przewidywaliśmy. Liczę, że w ciągu dwóch tygodni uda mu się powrócić do treningu mieszanego z całą drużyną. Musimy obserwować, jak jego ciało reaguje na bardziej wymagające jednostki treningowe – mówił trener Śląska.
Baluta także nie jest w stanie zagwarantować pożądanej jakości i regularności. Pojedyncze mecze, zagrania czy fragmenty są w porządku, niektórzy nawet imponują, mimo tego jego dyspozycja nie wystarczy do arcytrudnej walki o ligowy byt.
Pomysł trenera Simundzy
Co zrobił zatem trener Śląska? Poszukał, popracował i wyczarował – Jakub Jezierski w połączeniu z przesunięciem Petra Schwarza na pozycję bardziej defensywnego pomocnika rozwiązał olbrzymi kłopot WKS-u. Mało tego, wniósł grę drugiej linii na najwyższy poziom od czasu, gdy jej członkiem był Patrick Olsen.
Młody Polak funkcjonował bardzo przyzwoicie w tercecie z Jose Pozo oraz Schwarzem. Każdy z tych piłkarzy we współpracy wchodził na wyższy poziom, szczególnie postęp widoczny był u Hiszpana. Piłkarz z przeszłością w Manchesterze City zawładnął spotkaniem z Cracovią, w genialnym stylu zdobył swoją pierwszą bramkę, popisał się także asystą.
Kolejny raz Simundza zwalczył brak kluczowego gracza, po widowiskowym meczu z Cracovią nad Wrocławiem pojawiły się jednak czarne chmury. Do szpitala trafił kapitan i najlepszy piłkarz Śląska w obecnej kampanii – Petr Schwarz. Pomocnik skarżył się na dolegliwości jamy brzusznej, konieczna okazała się pilna operacja. Piłkarz kilka dni później za pośrednictwem klubu zabrał głos na ten temat: – Operacja przebiegła pomyślnie, mój stan jest stabilny i stopniowo nabieram siły. Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie – informuje Petr Schwarz, dziękując jednocześnie za słowa wsparcia, które napłynęły do niego od kibiców, kolegów z zespołu i ligowych rywali.
Petr Schwarz nie zagra już w tym sezonie
Schwarz otrzymał olbrzymie wsparcie od piłkarskiego środowiska. Przed ostatnim meczem z GKS-em Katowice Ante Simundza wypowiedział się na temat straty dowódcy: – Nasz kapitan znajduje się w niezbyt dobrej sytuacji. Jesteśmy zawiedzeni, ale musimy to zaakceptować i grać dalej. Cały czas wierzymy, że wróci do gry. Dalej jest naszym kapitanem i dajemy mu dużo wsparcia. Raz jeszcze powtórzę – to nie jest przyjemna sytuacja, ale musimy ją zaakceptować i kontynuować naszą pracę jako drużyna, aby osiągnąć nasz cel w tym sezonie. Mam nadzieję, że Petr też będzie nas w tym wspierał.
W okolicach 17. minuty sobotniego spotkania miał miejsce dłuższy moment poświęcony kapitanowi Śląska.
Najważniejszą informacją jest fakt, że życie kapitana zostało uratowane. Sportowo brak Schwarza to jednak prawdziwa tragedia, w połączeniu z trwającym urazem Pokornego jedynym względnie sprawdzonym wyborem do zastąpienia Czecha pozostał Baluta. 26-latek wybiegł w pierwszej jedenastce na mecz z GieKSą.
W Wielką Sobotę na Tarczyński Arenie obejrzeliśmy zupełnie inną drużynę niż ostatnio, goście w pierwszej połowie powinni zdobyć co najmniej pięć goli. Skończyło się na dwóch, ponownie pechowe okazały się dośrodkowania. Śląsk traci bardzo dużo bramek w ten sposób, nie koniecznie bezpośrednio czy po rzutach rożnych. Mam na myśli sytuację przy golach na 1:1 w meczu z Motorem Lubin czy Lechem Poznań. Wywiązywały się ogromne zamieszania w wyniku których „Kolejorz” otrzymał rzut karny, a „Duma Koziego Grodu” strzeliła bramkę.
To z pewnością mankament Śląska Wrocław, bronienie się przed takimi zagraniami w piłce nożnej jest niesłychanie trudne. Pytałem o ten element trenera przed meczem z Cracovią, która była przy dośrodkowaniach bardzo skuteczna. Przy Kałuży także obrona nie wyglądała najlepiej, przeważyła to siła ofensywna.
W sobotę na wyżyny możliwości wspinał się Rafał Leszczyński, bramkarz uratował drużynę Śląska przed stratą wielu bramek. Kolejny raz wielce niefortunny był Aleks Petkov, były kapitan wpakował piłkę do własnej bramki w drugim meczu z rzędu. W drugiej części gra gospodarzy była znacznie lepsza, potwornie nieskuteczny był Arnau Ortiz. Paradoksalnie skrzydłowy mógł dać wicemistrzowi remis w tak trudnym spotkaniu.

Środek pola szczególnie u zarania rywalizacji funkcjonował znacznie gorzej niż w poprzednich meczach. Baluta wyglądał bardzo słabo. Po spotkaniu na ten temat wypowiedział się Simundza: – Sądzę, że te wydarzenia mogły mieć wpływ na piłkarzy, ale nie to było kluczowe. Gdyby to był jedyny problem, to nie zagralibyśmy lepszej drugiej połowy. Nie sądzę, żeby to był decydujący czynnik, że zagraliśmy słabiej.
– To, co stało się naszemu kapitanowi, bez wątpienia było najtrudniejszą sytuacją, z jaką się dotychczas mierzyłem. To nie było dla mnie łatwe. Muszę jednak powiedzieć, że pomimo faktu, iż ta sytuacja jest dla nas w tym momencie trudna, musimy się z nią pogodzić i ją zaakceptować – dodał trener WKS-u.
Brak Schwarza to nie tylko utrata genialnego pomocnika i rozgrywającego, przede wszystkim brakowało kapitana i dowódcy. Można porównać to do wirusa, który swoją inwazją objął niemal wszystkich graczy wyjściowego składu. W tym przypadku odpowiedzialnością należy obciążyć trenera, jestem jednak przekonany, że dołożył wszelkich starań, by przygotować drużynę do starcia.
Kolejne spotkania wydają się bardzo trudne, już w najbliższy piątek WKS zagra na wyjeździe ze wściekłym Rakowem Częstochowa. „Medaliki” w kontrowersyjnych okolicznościach przegrały pierwszy mecz wyjazdowy w tym sezonie – 0:1 z Pogonią Szczecin. Najważniejszym zadaniem Simundzy jest przygotowanie drużyny pod kątem mentalnym.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
1 komentarz on “Wirus w całej drużynie. Czy Śląsk Wrocław poradzi sobie bez Schwarza? [KOMENTARZ]”