
Fot. Krystyna Pączkowska / slaskwroclaw.pl
Kibice Śląska Wrocław w ostatnich tygodniach przeżywali ogromne wahania nastroju, od zadziwiających decyzji organizacyjnych, przez radykalną poprawę wyników za kadencji Ante Simundzy po kontuzje kluczowych graczy. Porażka z GKS-em Katowice 0:2 przerwała serię pięciu gier w lidze bez przegranej, większym problemem wydaje się jednak wyrwa w środku pola po stracie Petra Schwarza. Już dziś WKS zmierzy się z liderem Ekstraklasy – Rakowem Częstochowa. Na przedmeczowej konferencji opiekun Śląska określił status wielu piłkarzy w drużynie.
Bolesne święta
W ostatnim tygodniu we Wrocławiu wydarzyło się sporo niekorzystnych zdarzeń, w Wielką Sobotę wicemistrz Polski przegrał w bardzo kiepskim stylu 0:2 z GKS-em Katowice. Już do przerwy goście mogli strzelić kilka bramek więcej, pobudka nastąpiła dopiero wówczas, gdy Yosuke Araki ogłosił rozpoczęcie drugiej części spotkania. Gospodarze stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, ponownie rażąco nieskuteczny był Arnau Ortiz.

Przed meczem z drużyną Rafała Góraka zespół z Wrocławia miał serię pięciu meczów z rzędu bez porażki. Szkoleniowiec wskazał, że kluczowym aspektem będzie korelacja formy treningowej z tą, którą piłkarze pokazują na boisku: – Najważniejsze jest to, żebyśmy zagrali tak, jak trenujemy. Bieganie i wygrywanie pojedynków to kluczowe kwestie, aby wygrać z Rakowem. Musimy pod tym względem być lepsi od przeciwnika. Trzeba też zagrać odważnie. Nie możemy bać się błędów, bo piłka nożna to gra błędów.
Znamienny dla WKS-u był brak kapitana, po wygranym 4:2 meczu z Cracovią Petr Schwarz musiał przejść operację. Ta wykluczyła go z ostatnich sześciu gier bieżącego sezonu. Problemem Śląska jest nie tylko strata genialnego piłkarza, należy zwrócić uwagę na wpływ kapitana na resztę drużyny: – Musimy zaakceptować, że nie będzie go do końca sezonu. Może nam się to nie podobać, ale musimy to zaakceptować. Dziś Petr był na treningu w odwiedzinach. Uważam, że to będzie miało bardzo pozytywny wpływ na drużynę. Po tym, jak się dowiedzieliśmy o tej kontuzji, powiedziałem drużynie, że musimy to zaakceptować. Trzeba znaleźć rozwiązanie, aby osiągnąć nasz cel. Wsparcie Petra poza boiskiem będzie jednak bardzo ważne. Mamy opcje, żeby spróbować go zastąpić i zobaczycie je Państwo jutro – mówił Simundza.
Pokorny symuluje?
Zastępcą dla Schwarza mógłby być wracający po kontuzji Peter Pokorny. W minionym tygodniu bardzo głośno zrobiło się jednak o przedłużającym się urazie pomocnika ze Słowacji. Na poprzednich konferencjach słoweński opiekun regularnie informował, że powrót do zdrowia pomocnika niepokojąco się oddalał.
W miniony wtorek dziennikarz Piotr Potępa doniósł o tym, że przeszkodę dla piłkarza stanowi odczuwany ból. Badania lekarskie miały jednak nie wykazywać dolegliwości, pojawiły się domysły na temat tego, że Pokorny może symulować uraz, by jego umowa się automatycznie przedłużyła.
Uraz Pokornego się przedłuża. Czy to celowa zagrywka piłkarza?
Simundza został zapytany o szokujące doniesienia, z zaskoczeniem przedstawił sytuację 23-letniego piłkarza: – Kiedy wróci? Sam sobie zadaję to pytanie. Gdy robi test biegowy, to odczuwa ból. Według testów medycznych wszystko jest w porządku. Poziom bólu u zawodników, w ogóle u ludzi, jest różny. Ja mu wierzę, że odczuwa ból, bo przechodziłem przez podobną kontuzję jako piłkarz. Wiem, że powrót do sił zajmuje dużo czasu. Jeśli nie będę wierzył zawodnikom, to komu mam wierzyć? Rozumiem, że w takiej sytuacji byłby przydatny, ale jego poziom fizyczny jest obecnie bardzo niski – mówił Simundza.
Jednym z największych przegranych kadencji Simundzy został Sebastian Musiolik. Trener poinformował, że snajper znajdzie się poza kadrą meczową na dzisiejsze spotkanie. Nie zmienił tego nawet fakt, że napastnik Śląska w przeszłości reprezentował barwy Rakowa. W drużynie WKS-u nie zobaczymy zatem aż trzech zawodników, którzy w CV mają występy w ekipie „Medalików”. Poza Musiolikiem to Schwarz i Marcin Cebula, o którym wielu sympatyków Śląska dawno temu zapomniało.
Dopytałem szkoleniowca o Henrika Udahla, snajper pozyskany już w trakcie pracy Simundzy dotychczas dostawał szansę wyłącznie po wejściu z ławki rezerwowych. W siedmiu grach nie strzelił ani jednej bramki, nie dołożył także asysty: – Łatwiej jest zaczynać mecz, inaczej jest wchodzić w trakcie. Prędzej czy później dostanie szansę, bo zasługuje na nią. Widzę, jak trenuje i podchodzi do meczów. Możliwe, że zagra jeszcze od pierwszej minuty w tym sezonie – mówił trener WKS-u.
Ugodzony lider
Drużyna „Medalików” będzie zdecydowanym faworytem dzisiejszego meczu, nie zmienia tego fakt, że ostatnio poległa 0:1 z Pogonią Szczecin. Dużym utrudnieniem dla Marka Papszuna będą liczne zawieszenia, przeciwko Śląskowi za nadmiar napomnień nie zagrają Stratos Svarnas i Jean Carlos Silva. Czerwoną kartkę za absurdalny faul obejrzał ostatnio Erick Otieno, Kenijczyk także będzie pauzował. W mojej opinii powinien zostać zawieszony na dodatkowe spotkania, Komisja Ligi nie zdecydowała się na takie posunięcie.
Opiekun Rakowa będzie miał zatem spory ból głowy, zapytałem trenera Śląska o przygotowania do dzisiejszej gry: – Przegrali ostatnio mecz, ale grając w dziesiątkę. To coś innego niż gra w pełnym składzie. Jesteśmy przygotowani na to, że będzie im brakowało dwóch zawodników przez kartki. Wydaje mi się, że z tego powodu raczej nie zmienią ustawienia. Chcemy pokazać nasze najlepsze strony i ukryć słabości. Trenowaliśmy tak, jak ustawiają się zazwyczaj, ale też tak, jak my chcemy grać – zaznaczył Ante Simundza.
Raków wygrał na własnym boisku cztery ostatnie spotkania, poprzednią porażkę zaliczył z… GKS-em Katowice. Śląsk z pewnością będzie musiał być czujny przy dośrodkowaniach, w ich szerokim ujęciu prowadziły do straty pięciu z sześciu ostatnich goli. Starcie z GKS-em było pod tym kątem szczególnie bolesne, goście strzelali tylko po centrach z lewej strony. Simundza wskazał na odpowiedzialność przy stałym fragmencie i golu samobójczym.
Aleks Petkov podobnie jak Raków notuje pewną serię, jest ona jednak znacznie bardziej niepokojąca. Bułgarski stoper w dwóch meczach z rzędu pokonał Rafała Leszczyńskiego, poza nim dwa „swojaki” w obecnym sezonie wpakował tylko Virgil Ghita.
Kibice Śląska liczą na pilne przełamanie passy Petkova, obrona będzie musiała wnieść się na wyżyny możliwości, by w Częstochowie liczyć na punkty. W meczach Rakowa pada statystycznie najmniej goli, z kolei w grach WKS-u za kadencji Simundzy w każdym meczu średnio oglądamy ponad trzy trafienia.
Przygotowany kontratak ma przynieść przy Limanowskiego okazję na ucieczkę ze strefy spadkowej, do tego potrzebny jest także korzystny wynik w starciu Puszczy Niepołomice z Pogonią Szczecin, które rozpocznie się o godz. 18. Pierwszy gwizdek rywalizacji wicemistrza z liderem o godz. 20:30.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
1 komentarz on “Śląsk zagra z Rakowem. Ante Simundza: Wierzę Pokornemu”