Jagiellonia Białystok podzieliła się punktami ze Śląskiem Wrocław. Mecz 16. kolejki Ekstraklasy na stadionie mistrza Polski zakończył się remisem 2:2. Wydawało się, że goście jadą na ścięcie, niespodziewanie jednak wyrwali punkt. Dla Śląska trafili Arnau Ortiz i Jakub Jezierski, dla „Jagi” z kolei strzelali Lamine Diaby-Fadiga oraz Jesus Imaz.
Michal Hetel oraz Marcin Dymkowski, którzy debiutowali na ławce Śląska w roli szkoleniowców pierwszego zespołu, mocno zaskoczyli, stawiając na piłkarzy, którzy dotychczas grali mniej – w ataku nie wybiegł ani Sebastian Musiolik, ani Jakub Świerczok. Na „dziewiątce” szansę dostał Piotr Samiec-Talar, piętro niżej z kolei oglądaliśmy Ortiza, który otworzył wynik meczu. Z szafy wyciągnięty został także Jezierski, który za zaufanie odpłacił się bramką. Ostatni raz 20-latka oglądaliśmy na boiskach Ekstraklasy pod koniec września w spotkaniu z Motorem Lublin (1:2).
W drużynie mistrza Polski z kolei zabrakło kluczowych postaci – za kartki pauzowali Michal Sacek oraz Afimico Pululu, z kolei Taras Romanczuk leczy uraz. Brak tych piłkarzy był widoczny w wielu aspektach. Są jednak i dobre wieści – po półtoramiesięcznej przerwie spowodowanej urazem do gry powrócił Mateusz Skrzypczak.
Mecz rozpoczął się zaskakującą serią ataków gości, grający bardzo wysoko Mateusz Żukowski regularnie niepokoił defensywę „Jagi”. Po jego strzale w 15. minucie dobijał Petr Schwarz i trafił do siatki. Radość piłkarzy Śląska nie trwała jednak długo, bo bramka nie została uznana, gdyż czeski pomocnik znalazł się na minimalnym spalonym. To nie był zresztą jedyny gol przyjezdnych, który nie został uznany przez arbitra. Po niemal godzinie gry do siatki trafił Samiec-Talar, ale ponownie poszło o spalonego.
Kilkanaście minut później zawodnicy Śląska skonkretyzowali swoje sytuacje. Po doskonałej akcji, świetny strzał oddał Ortiz. Piłka po strzale Hiszpana wpadła w okienko bramki mistrza Polski, a 23-latek celebrował swoje pierwsze trafienie w barwach WKS-u.
Jak na mistrza przystało, gospodarze odpowiedzieli bardzo szybko. Składną akcję w 39. minucie precyzyjnym strzałem zakończył Lamine Diaby-Fadiga, który pod nieobecność Pululu dał konkretny sygnał Adrianowi Siemieńcowi, by częściej na niego stawiał.
Król Imaz się nie zatrzymuje. Kolejny mecz okraszony golem
Kibice gospodarzy zaprezentowali okolicznościową oprawę w ramach podziękowań dla prezesa Wojciecha Pertkiewicza – opuści on struktury klubu z końcem tego roku. – Dzięki, Wojtek. Jesteś fachura. Od nas dla ciebie ostatnia faktura – widniał napis na oprawie.
Jagiellonia cały czas napierała, w 70. minucie Darko Churlinov wyłożył piłkę Imazowi, który dał „Dumie Podlasia” prowadzenie. Hiszpan osłodził sobie wieczór, bo przed pierwszym gwizdkiem został uhonorowany nagrodą dla najlepszego piłkarza Ekstraklasy w październiku. Rozgrywający mistrza Polski idzie jak burza – w ostatnich sześciu meczach Ekstraklasy strzelił siedem (!) bramek, do tego dołożył asystę.
Śląsk jednak nie odpuszczał. Do końca szukał swoich szans, by wrócić do domu choćby z punktem. I ta sztuka WKS-owi się udała, na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, po bardzo mocnym strzale rezerwowego, Jakuba Jezierskiego, piłka wpadła do siatki gospodarzy. Kilka minut wcześniej Jezierski także próbował swoich sił, wówczas Jagiellonię uratował Sławomir Abramowicz.
Bohaterowie nieoczywiści
Śmiało możemy pochwalić Śląsk za postawę i odwagę, jednak wciąż zespół prowadzony przez Hetela i Dymkowskiego tkwi na dnie ekstraklasowej tabeli. Zaskakująco ofensywny polot daje nadzieję na lepsze jutro. Co także może cieszyć, to fakt, że błysnęli piłkarze totalnie nieoczywiści, jak Ortiz czy Jezierski. Odnotujmy, że debiut w zespole WKS-u zanotował reprezentant Polski u-19, Krzystof Kurowski. Pomocnik wszedł w doliczonym czasie gry.
Śląsk Wrocław stanie przed szansą wydostania się z dna tabeli w przyszłej kolejce – będzie bowiem podejmował bezpośredniego rywala do walki o utrzymanie, Puszczę Niepołomice. Do końca roku wrocławianie zagrają także z Piastem w Pucharze Polski oraz z Lechią i Radomiakiem w lidze.
Podopieczni Adriana Siemieńca utrzymali pozycję wicelidera, do Lecha Poznań tracą jedno oczko, choć przed „Kolejorzem” jeszcze starcie z GKS-em Katowice. Z pewnością wypuszczony komplet punktów boli, ale kolejną frapującą kwestią może być kontuzja Joao Moutinho. Portugalczyk opuścił bowiem boisko na początku drugiej połowy.
Najbliższe tygodnie to prawdziwa przeprawa dla mistrza Polski. Jagiellonię czeka pięć wyjazdów z rzędu, w planach jest brak powrotu do bazy między niektórymi spotkaniami. Już w czwartek „Jaga” zmierzy się z Celje w 4. kolejce Ligi Konferencji. Za tydzień z kolei w hicie kolejki zagra z Pogonią, później skonfrontuje się z Olimpią Grudziądz w Pucharze Polski, później czeka ją w Krakowie mecz z Puszczą Niepołomice, a wyjazdowy maraton spuentuje starciem z czeską Mladą Bolesław. W ostatnim meczu w tym roku podopieczni Siemieńca zagrają u siebie z Olimpiją Ljubljaną.
Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 2:2 (1:1)
39’ Lamine Diaby-Fadiga, 70’ Jesus Imaz – 34’ Arnau Ortiz, 88’ Jakub Jezierski
Fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl
Strzelić dwie bramki Legii przy Łazienkowskiej, pokazać kawał ładnego dla oka futbolu, zgotować wielkie emocje…
Lech Poznań w pewnym stylu pokonał przed własną publicznością GKS Katowice 2:0. Bramki strzelali Mikael…
Jego droga do Ekstraklasy wiodła przez trzecią, drugą i pierwszą ligę. Był w kilku ekstraklasowych…
W ten weekend w ramach hitu 16. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok podejmie wicemistrza Polski, Śląsk…
W nadchodzący weekend Cracovia zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa w ramach 16. kolejki…
Nie wiemy, czy liczba meczów reprezentacji Polski za kadencji Michała Probierza zatrzyma się na siedemnastce,…