
Fot. Śląsk Wrocław
Świetne spotkanie obejrzeli kibice w stolicy Dolnego Śląska w piątkowy wieczór. Ostatni w tabeli Śląsk Wrocław podzielił się punktami z Pogonią Szczecin. W meczu 24. kolejki Ekstraklasy padł wynik 1:1, bramki padały tylko po strzałach napastników w drugiej części rywalizacji. Do siatki trafiali Assad Al Hamlawi i Efthymios Koulouris. Czerwona latarnia ligi zaliczyła jeden z najlepszych meczów w obecnej kampanii, mimo tego szanse na utrzymanie ponownie spadły.
Błyskotliwy początek
Spotkanie od samego początku toczyło się w bardzo szybkim tempie, oglądaliśmy ataki z obu stron. W jednej z pierwszych akcji genialnie zachował się osamotniony Assad Al Hamlawi, strzał snajpera WKS-u po rykoszecie minimalnie minął bramkę Pogoni.
Po kilku minutach szczęścia spróbował także napastnik „Portowców”. Efthymios Koulouris zaczaił się za stoperem rywala, strzał głową Greka fenomenalnie wybronił Rafał Leszczyński.
Śląsk imponował w organizacji po stratach, piłkarze błyskawicznie odskakiwali do rywala. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Schwarza piłka dotknęła poprzeczki bramki strzeżonej przez Cojocaru.
Podopieczni Roberta Kolendowicza standardowo położyli ciężar na ataku lewą stroną. Liczne dogrania Kamila Grosickiego nie zdołały przełamać defensywy WKS-u. Do szatni piłkarze schodzili przy bezbramkowym remisie, goście w pierwszej części zaliczyli aż dziesięć fauli, ich rywale żadnego.
Druga część spotkania rozpoczęła się dla Śląska najlepiej, jak to możliwe. Wyśmienite zagranie Jezierskiego podcinką wykończył Al Hamlawi. Zawodnik powołany na zgrupowanie reprezentacji Palestyny doskonale wprowadził się do drużyny, strzelił bramkę w drugim meczu z rzędu.
Kibice gości przecierali oczy ze zdumienia, chwilę później w słupek huknął Jose Pozo. Pogoń próbowała stworzyć sobie dogodną okazję, czwartą żółtą kartkę w obecnej kampanii obejrzał Rafał Kurzawa. Oznacza to, że pomocnika zabraknie w domowym meczu z Cracovią.
Gdy trwoga, to do greckiego boga!
Radość wicemistrza trwała niecałe dziesięć minut, po dograniu Leonardo Koutrisa piłkę do bramki gospodarzy posłał Efthymios Koulouris. Snajper w trzech wiosennych meczach wyjazdowych wpakował aż pięć bramek. Na tablicy mieliśmy remis.
Po stracie gola lepszy okres ponownie zaliczyli podopieczni Simundzy, imponująco wyglądał Pozo. Hiszpan zaliczył kilka spektakularnych dryblingów. Piłkarze WKS-u wywalczyli sporo stałych fragmentów gry.
Pogoń skupiła się na ataku pozycyjnym, wyrafinowany styl gry nie przynosił groźnych okazji. Obie drużyny podchodziły ze sporym szacunkiem do rezultatu, który gwarantował jedno oczko.
Nerwowo zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry, mieliśmy do czynienia z huraganową wymianą ataków. W ostatniej akcji meczu szansę miał Marc Llinares, jego uderzenie minęło bramkę Cojocaru. Mecz zakończył się podziałem punktów.
Dwóch poszkodowanych
Remis nie zadowolił żadnej z ekip, utrzymanie Śląska jest praktycznie niemożliwe. Nie zmienia to faktu, że oglądaliśmy dziś świetnie widowisko sportowe. Pogoń pozwalała rywalowi na sporą swobodę w ofensywie, taki stan rzeczy bardzo odpowiadał hiszpańskim zawodnikom WKS-u. Nie była to optymalna wersja ekipy ze Szczecina, która dopuściła się aż dziewiętnastu przewinień. W meczu obejrzeliśmy aż 30 strzałów, zaledwie osiem było celnych.
„Portowcy” awansowali na 4. miejsce w tabeli Ekstraklasy, wyprzedzili Legię Warszawa. Podopieczni Ante Simundzy niezmiennie zamykają stawkę, do bezpiecznej pozycji tracą aż siedem oczek. W następnej serii gier Pogoń podejmie Cracovię, WKS wybierze się do Mielca na mecz ze Stalą.
ŚLĄSK WROCŁAW – POGOŃ SZCZECIN 1:1 (0:0)
49’ Al Hamlawi – 58’ Koulouris