
Fot. Łączy nas Piłka
Pierwsze dwa mecze eliminacji mistrzostw świata 2026 za nami. Niektórzy powiedzieć mogą, że na szczęście to już za nami. Ostatnie starcia kadry narodowej raczej nie zapiszą się w historii futbolu jako najciekawsze spotkania z udziałem „Biało-Czerwonych”. Oba domowe spotkania należy raczej zapomnieć i cieszyć się zdobytymi punktami, które są istotną zaliczką na czekające nas pozostałe mecze eliminacji. Po dwóch spotkaniach mamy komplet punktów i pewnie zajmujemy pierwsze miejsce. Jednak co z naszą sytuacją kadrową? W końcu nie wszyscy zawodnicy powołani przez Michała Probierza ostatecznie spełnili pokładane w nich nadzieje i oczekiwania. Część z nich wręcz zawiodła swoimi występami na tle ostatnich dużo słabszych rywali.
Problemy Piotrowskiego
Jednym z zawodników, którzy zdecydowanie nie podołali oczekiwaniom był Jakub Piotrowski. Pomocnik z ligi bułgarskiej wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Litwą (1:0). Delikatnie rzecz ujmując nie zachwycił. Niecelne podania, proste straty i brak pomysłu na rozegranie momentami biły z gry zawodnika Łudogorca.
„Kotlet z psa, trzeciej kategorii, pomielony razem z budą” [KOMENTARZ]
Przez większość czasu Piotrowski wyglądał wyjątkowo niepewnie i gubił się w grze z piłką, jak i bez. Selekcjoner ostatecznie postanowił zdjąć go w 77. minucie spotkania, a jego miejsce zajął Mateusz Bogusz. Ofensywny pomocnik z meksykańskiego Cruz Azul zaprezentował się zdecydowanie lepiej, co również dało mu szansę na wyjście w podstawowej jedenastce w kolejnym meczu.
Utracony blask
Kolejnym zawodnikiem, którego występy trudno uznać za wyjątkowo udane był Przemysław Frankowski. Kiedy dość słaby występ przeciwko Litwie nowego zawodnika Galatasaray można usprawiedliwić nienaturalną dla niego pozycją, tak rozegrany już na prawej stronie mecz przeciw Malcie (2:0) nadal ciężko uznać za przekonujący.
Wygrywamy z Litwą, ale cierpieliśmy niemiłosiernie [OCENY PIŁKARZY]
„Franek” pomimo wygrania kilku pojedynków i wykonaniu paru kluczowych podań wydaje się, że utracił swój dawny blask i przebojowość. Podejmowane przez niego próby dryblingu nie były już tak odważne jak niegdyś, a i jego gra w obronie nie mogła być doceniona w wyniku małej liczby sytuacji wytworzonych przez naszego ostatniego rywala.
Zmiana lidera
Gdy mowa o utraconym blasku, ciężko nie wspomnieć też Kamila Piątkowskiego. Nasz najlepszy obrońca z ostatniej edycji Ligi Narodów, który nie tylko zdobył przepiękną bramkę przeciwko Szkocji, ale i fenomenalnie bronił dostępu do naszego pola karnego popadł w przeciętność.
Podobnie jak Frankowski, nie rozegrał on fatalnych spotkań, jednak zupełnie niczym nie wyróżnił się na tle bardzo słabych rywali. W ostatnich meczach LN Piątkowski zarówno heroicznie bronił nas przed atakami rywali, jak i stale podłączał się do gry ofensywnej. W meczach eliminacji praktycznie nie dane było nam go zobaczyć w budowaniu ataków naszej kadry, a i aspekt defensywny jego gry nie prezentował się już tak widowiskowo jak kiedyś. Przeciętne występy Piątkowskiego nie sprawiły jednak, że nasza obrona ponownie popadła w nieład i chaos. Jest tak głównie za sprawą bardzo dobrze wyglądającego Jana Bednarka, który rozegrał dwa wyjątkowo dobre spotkania.
Dwa światy Krzysztofa Piątka
Równie nieporywające występy co obrońca Kasimpasy zaliczył też Krzysztof Piątek. Gwiazdor stambulskiego Basaksehiru co prawda asystował przy pierwszym golu Karola Świderskiego w ostatnim meczu, jednak przez ponad 60 minut gry nie zdołał on oddać nawet jednego celnego strzału na bramkę rywali. Prezentujący fenomenalną formę strzelecką w klubie „Piona” niestety nie jest w stanie przełożyć jej na swoje występy w reprezentacji. Mimo pierwszych słabych występów nie należy skreślać Piątka i jego potencjału, szczególnie wciąż mając na uwadze jego skuteczność w klubie.
***
Patrząc w tabelę pierwsze starcia naszej kadry można uznać za udane. Gdy jednak rzeczywiście obejrzy się któryś z tych meczów widać, że nasza drużyna wciąż ma sporo problemów. Część z nich to wyniki błędów i słabej dyspozycji poszczególnych piłkarzy. Inne spowodowane są stylem gry całej jedenastki. Mimo wszelkich trudności nadal nie należy wątpić w naszych reprezentantów, którzy do następnego zgrupowania mają jeszcze dużo czasu. Oby czas ten udało się dobrze wykorzystać przed starciami z bardziej wymagającymi rywalami.