
Fot. PZPN
Już w najbliższy piątek o godzinie 20:45 meczem z Litwą na stadionie PGE Narodowym w Warszawie reprezentacja Polski rozpocznie eliminacje do mistrzostw świata 2026. Na „dzień dobry” zmierzymy się z drużyną teoretycznie dużo słabszą od naszej ekipy, a w poniedziałek „ na deser” zagramy z reprezentacją… jeszcze słabszą, czyli Maltą. Trudno nie odnieść wrażenia, że powołania selekcjonera Michała Probierza zbytnio nie zaskoczyły kibiców i ekspertów, ale… nie brak im kilku kontrowersji.
„Quo vadis”, Polsko?
Kubeł zimnej wody wylał się na kibiców Reprezentacji Polski w tegorocznej edycji Ligi Narodów. To nie był zimny prysznic tylko właśnie ogromny kubeł, bo jak inaczej nazwać spadek do dywizji B w ostatniej minucie meczu zamykającego dla nas rozgrywki?
Szkoda jedynie, ze selekcjoner Probierz i piłkarze uważają, że idziemy w dobrym kierunku. Nasuwa się pytanie, czy owa wyselekcjonowana grupa zawodników podoła zadaniu, którym jest awans na najbliższy mundial? Śmiem wątpić.
Ogłoszenie powołań… w bardzo dziwnym momencie
Data 13 marca na dobre powinna zapisać się w historii naszego futbolu. Po raz pierwszy w historii, dwie nasze ligowe drużyny awansowały jednocześnie do ćwierćfinału jednych europejskich rozgrywek, a także w rankingu UEFA polska liga awansowała na historyczne 15. miejsce, co od sezonu 2026/2027 zagwarantuje Ekstraklasie aż dwa miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów, a „całościowo” do eliminacji europejskich pucharów będziemy mogli wystawić aż 5 ekip.
Najpierw swój dwumecz „przepchała” Jagiellonia Białystok, ogrywając belgijskie Cercle Brugge 3:2, a ponad dwie godziny później dołączyła do niej Legia Warszawa, eliminując po dogrywce norweskie Molde, notując zwycięstwo 4:3 w dwumeczu. Po niebywałym sukcesie polskich ekip w Lidze Konferencji tak zwane „internety” zapłonęły. W końcu nasz futbol ligowy zaliczył definitywny sukces.

A co robi w takim momencie PZPN? W końcówce dogrywki meczu Legia – Molde… publikuje powołania na najbliższe zgrupowanie kadry. Panowie naprawdę? Nie mogliście poczekać do rana? Wiem, że to w sumie nieważny detal, ale… czy po to PZPN zatrudnia fachowców od PR, by po raz kolejny zaliczyć medialne faux pas?
Ekstraklasa coraz lepsza, ale nie w oczach selekcjonera
Michał Probierz w pierwszym dni zgrupowania na konferencji prasowej został zapytany o to, dlaczego powołał tylko dwóch piłkarzy z Ekstraklasy. – Powołaliśmy zawodników, którzy na dzisiaj tej kadrze mogą dać najwięcej – ocenił. – Gdy powoływałem więcej zawodników z Ekstraklasy, pytano mnie o to, dlaczego aż tylu – wspominał.
Warto tutaj wspomnieć, iż sprawa ma się trochę inaczej, gdyż jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Powołanie dla Mateusza Skrzypczaka doszło do skutku dopiero, gdy okazało się, że Sebastian Walukiewicz jest kontuzjowany i na zgrupowaniu kadry się nie pojawi, więc w „oryginalnych” powołaniach Probierza znalazło się miejsce jedynie dla Bartosza Mrozka, ale tutaj też jesteśmy świadkami pewnego precedensu. Otóż golkiper „Kolejorza” został powołany jako czwarty bramkarz, który ma pomóc najlepszej trójce zaledwie w treningach, a więc jest więcej niż pewne, że w żadnym z obu marcowych meczów eliminacyjnych, w oficjalnym protokole meczowym się nie pojawi.
A więc gdyby (ulubione słowo naszego selekcjonera) Walukiewicz był zdrowy… to w oficjalnej kadrze na oba mecze eliminacyjne nie byłoby miejsca dla żadnego gracza z naszej Ekstraklasy! Przypomina się tutaj kadencja Fernando Santosa, ale w bezpośrednim zestawieniu Portugalczyka i Probierza, dla mnie wygrywa jednak nasz „polski Guardiola”. A dlaczego? Michał Probierz to w porównaniu do Santosa – gentleman i elegancik, więc jak już mamy przegrywać, to róbmy to z klasą i elegancją prawda?

Jakiś czas temu na naszym portalu pojawił się tekst o (nie)oczywistych kandydatach z Ekstraklasy, którzy moim skromnym zdaniem, mogliby zadebiutować w naszej kadrze. Selekcjonerowi Probierzowi ten tekst jednak chyba nie przypadłby do gustu, bo Michał Probierz lubi często działać „po swojemu” oraz… wbrew logice.
Czemu Michał Probierz gra „na alibi”?
O ile z powołaniem Mateusza Skrzypczaka trudno polemizować, gdyż jest to czołowy defensor naszej ligi, to ciekawi mnie, czy dostanie on szansę na debiut w jakimkolwiek wymiarze czasowym. Selekcjoner Probierz lubił nas zaskakiwać w poprzednich spotkaniach, względem debiutantów właśnie. Najlepsze przykłady to powołania „nieopierzonych” Mateusza Kowalczyka z GKS-u Katowice i Maxiego Oyedele z Legii Warszawa. Kowalczyk, który umie grać w odbiorze i nie boi się gry na granicy przepisów, jest profilem gracza, który jest dość pożądany w naszej reprezentacji od dobrych paru lat. Michał Probierz postanowił jednak, że dwukrotnie posadzi młodego defensywnego pomocnika odbierającego piłkę… na trybunach. Jeśli chodzi o Oyedele, to osobiście nie widzę w nim póki co potencjału na pierwszą reprezentację Polski. Ale dlaczego nasz selekcjoner wystawił go w pierwszym składzie na mecz z Portugalią w Lidze Narodów? Tego chyba nie wie nikt. Portugalczycy niemiłosiernie „objeżdżali” byłego zawodnika Manchesteru United, a sam piłkarz został wrzucony przez selekcjonera na przysłowiową „minę”.
Podczas zeszłorocznych powołań do kadry Michał Probierz potrafił zaskoczyć, ale i zszokować, lecz tym razem postawił na wariant bezpieczny. Pytanie dlaczego? Moim zdaniem jest to typowa piłkarska gra medialna, na tak zwane „alibi”. W przypadku niepowodzenia naszej kadry, sam selekcjoner może bronić się tym, iż próbował wielu nowych, młodych i perspektywicznych graczy, lecz póki co nie mają oni jeszcze umiejętności na pierwszą reprezentację, więc postanowił postawić na „pewniaków” z lig zagranicznych. Już nie będę się pastwił (po raz kolejny) nad faktem, iż nasz „Bytomski Guardiola” zapomniał o jednym lub dwóch pomocnikach o inklinacjach typowo defensywnych, no bo takowych w drużynie lepiej mieć…
I jest jeszcze jeden argument, który zostanie wykorzystany przez naszego selekcjonera i to pewnie wielokrotnie. Zapytany o zmianę filozofii, jeśli chodzi o liczbę powołanych młodych graczy do kadry, to odpowie, że… zbliża się młodzieżowe Euro. No tam przynajmniej nasza młodzieżówka zagra, bo do tego, czy dorosła kadra zagra na mistrzostwach świata – mam spore wątpliwości.
Podanie o pracę
Jeśli oparlibyśmy obecne powołania do reprezentacji na wartości rynkowej zawodników oraz ich przynależności klubowej, łamane przez doświadczenie w reprezentacji Polski, to taką kadrę mógłby powołać każdy kibic znad Wisły, znający się na piłce. Ja osobiście też bym taką kadrę powołał gdybym się sugerował tylko wyżej wymienionymi kryteriami.
Wpadłem więc na pomysł – może sam złożę CV do PZPN-u i spróbuję sił jako selekcjoner? Usatysfakcjonowałaby mnie gaża nawet wielokrotnie mniejsza, niż ta Michała Probierza, a wiele gorzej by chyba nie wyszło. Największym mankamentem mógłby być jednak brak posłuchu w szatni, bo przecież niby mamy piłkarzy „światowego” formatu. Choć sam jestem dość postawnym mężczyzną, to tutaj z pomocą przyszli by moi asystenci, a takowych wybrałbym… na siłowni. Obiecuję, że obaj byliby niekarani. Nazwijmy ich póki co roboczo… Pan „Koks” i Pan „Kafar”. Takiemu sztabowi, to nawet Lewy by „nie podskoczył”!
Do boju Polsko! W meczach z Litwą i Maltą tylko sześć punktów!
Probierza już nie ma, teraz Jan Urban
Po wyborach w PZPN, zmiana i prezesa i zmiana trenera z automatu…
Dobre , to ja już lecę na siłownię, co do powołań , trener mógł dać szansę tylko piłkarzom z ekstraklasy i to powinno by wystarczyć na te 2 mecze.