
Fot. Śląsk Wrocław
Śląsk Wrocław nieustannie się kompromituje. W sobotnie popołudnie podopieczni Michała Hetela mimo prowadzenia przegrali 1:2 z Radomiakiem Radom. Mecz drużyn w strefie spadkowej stał na niskim poziomie. Wszystkie bramki strzelali goście, do swojej bramki bowiem w 1. połowie trafił Bruno Jordao. Po przerwie z kolei Tomasza Loskę pokonał dwukrotnie Jan Grzesik. Srzydłowy potwierdził, że runda jesienna należała do niego. Przy trafieniach pomocną dłoń wyciągnęli jednak gospodarze, katastrofalne błędy stały się symbolem zakończonej połowy sezonu. Tło spotkania stanowiły skandale organizacyjne, miniony tydzień przyniósł niewiarygodne informacje z obu obozów.
Dno tabeli
Michał Hetel prowadził Śląsk Wrocław za zgodą komisji ligi, trener nie posiada licencji UEFA PRO. Zastąpił Marcina Dymkowskiego, który dalej zmaga się z chorobą. Były szkoleniowiec rezerw ponownie zaskoczył, postawił na wielu graczy, którzy w ostatnich tygodniach nie stanowili o silę WKS-u. Na bokach obrony zagrali Yegor Matsenko oraz Serafin Szota. Do składu powrócili Simeon Petrov oraz Jakub Świerczok. Szansę otrzymał także Burak Ince, dla Turka jesień jest bardzo nieudana. Jak zresztą dla każdego piłkarza Śląska.
To jednak nie koniec zmian w składzie gospodarzy. Mateusz Żukowski bowiem od początku kadencji obecnego szkoleniowca grywał jako napastnik, dziś powrócił do roli bocznego pomocnika. W bramce Rafała Leszczyńskiego zastąpił Tomasz Loska, rezerwowy dotąd bramkarz bardzo dobrze zagrał w starciu z Piastem Gliwice w Pucharze Polski. Trener do dyspozycji nie miał Aleksa Petkova oraz Piotra Samca-Talara. Za kartki zawieszony był Tomasso Guercio. Cały czas nieodstępny jest Marcin Cebula.
Po porażce z Lechią Gdańsk, ekipa gospodarzy miała aż osiem punktów straty do bezpiecznej pozycji. Wiele mówi się o zmianie szkoleniowca. Sytuacja jest dramatyczna, jej kulisy przedstawiłem w poprzednim artykule.
Czarne chmury nad Śląskiem. Kto może objąć klub z Wrocławia?
Organizacyjny hałas
Największym zmartwieniem trenera Bruno Baltazara z pewnością nie były kwestie personalne, wczoraj dowiedzieliśmy się o szokującym zajściu podczas treningu Radomiaka. Jak donosił Szymon Janczyk z portalu Weszło, Rafał Wolski padł ofiarą fizycznego ataku Vagnera Diasa, w efekcie były reprezentant Polski stracił przytomność.
Gdyby tego było mało, do Wrocławia z drużyną nie pojechał Leonardo Rocha, napastnik najpewniej trafi do Rakowa Częstochowa. Tłumaczył się ryzykiem urazu, stąd nie zabrał się z zespołem. Więcej o tych skandalicznych zajściach napisał Dawid Owczarek, zapraszam do lektury, aż ręce opadają…
Burza w „piaskownicy” Radomiaka. Wolski znokautowany, Rocha odmawia dalszej gry z racji transferu!
Radomiak wybrał się na Dolny Śląsk bez czołowych postaci, jako napastnik musiał więc zagrać Rafał Wolski. Do składu wskoczyli także Guilherme Zimovski oraz Damian Jakubik. Ostatnia desygnacja spowodowana jest zawieszeniem za kartki Zie Quattary. Cały czas niedostępny jest Mateusz Cichocki.
Gdyby Radomiak nie grał ze Śląskiem, pojechałby „na ścięcie”. Przed spotkaniem goście zajmowali 16. miejsce w tabeli, musieli walczyć o wydostanie się spod kreski. W przypadku wygranej mogli przeskoczyć aż na 12. lokatę, spychając do strefy spadkowej Koronę Kielce.
Spokojny początek
Spotkanie rozpoczęło się od kilku natarć Śląska, strzał Mateusza Żukowskiego wyłapał Maciej Kikolski. Chwilę później gorąco zrobiło się po akcji Jakuba Świerczoka, dobrze interweniowała defensywa gości. Radomiak odpowiadał po stałych fragmentach.
W 15. minucie katastrofalny błąd techniczny popełnił kapitan WKS-u, Peter Pokorny, który ratował się faulem. Sprowadził Rafała Wolskiego na ziemię w bardzo groźnej sytuacji, sędzia Łukasz Kuźma pokazał słowackiemu pomocnikowi tylko żółtą kartkę. Wielu obserwatorów domagało się wykluczenia, piłkarz Radomiaka znalazłby się niemalże wyłącznie przed Tomaszem Loską. Spotkanie straciło tempo, arbiter napomniał jeszcze kilku zawodników.
Pobudka wicemistrza
Śląsk Wrocław postanowił zaatakować swoją główną, acz nie zbyt okazałą dotychczas bronią. W 32. minucie po krótkim rozegraniu rzutu wolnego w pole karne wrzucił Petr Schwarz, jego zagranie przedłużył Bruno Jordao. Portugalczyk zrobił to bardzo niefortunnie, pokonał własnego bramkarza. WKS objął prowadzenie.
Po samobójczym trafieniu mecz ponownie nieco zwolnił. Gospodarze domagali się jedenastki po zagraniu ręką, po weryfikacji VAR okazało się, że zaistniał minimalny spalony. Przed przerwą dwukrotnie zaatakowali podopieczni Bruno Baltazara, w doliczonym czasie gry piłka po groźnym strzale nieznacznie minęła lewy słupek.
Pomocna dłoń
Po pierwszej części mimo prowadzenia Śląsk był krytykowany za bierność, obie drużyny pokazały bardzo niewiele. Złość fanów została spotęgowana już w 48. minucie. Dramatycznie zachował się Yegor Matsenko. Ukrainiec wybił piłkę tak, że ta wylądowała tuż przed polem karnym gospodarzy, po wymianie podań strzał oddał Roberto Alves. Próba została zablokowana przez Aleksandra Paluszka, dobitka Jana Grzesika była bezlitosna, na tablicy mieliśmy 1:1.
Po bramce goście usiłowali pójść za ciosem, ich próby były jednak niedostatecznie konkretne. Chwilę później boisko opuścił Matsenko, zachowanie obrońcy przy trafieniu to piłkarski kryminał. Jego koledzy próbowali odpowiadać kontratakami, byli w tym jednak niebywale nieporadni.
Recydywa
W 62. minucie Śląsk postanowił, że wykona spory krok w kierunku spadku. Peter Pokorny podał piłkę wprost do Alvesa. Na lewym skrzydle kapitalnie zachował się Rafał Wolski, obsłużył podaniem Jana Grzesika. Skrzydłowy Radomiaka pokonał Tomasza Loskę po tym, jak kompletnie zgubił go rezerwowy Mateusz Bartolewski.
Wicemistrz ponownie się skompromitował, sekwencja błędów w tej akcji była niewyobrażalna. Chwilę później gospodarze próbowali odpowiedzieć. Ponownie ich akcje były schematyczne, nie potrafili zaskoczyć defensywy Radomiaka.
Uzasadniona wściekłość
Po drugim trafieniu gości Śląsk nie zmienił wiele w fazie ofensywnej, niezmiennie ataki były monotonne i bezzębne. W rozegraniu dramatycznie wyglądał Peter Pokorny, momentami popełniał proste błędy techniczne. Trener Hetel do boju wysłał także Sebastiana Musiolika.
Złość wśród kibiców była niewyobrażalna, dobrą sytuację zmarnował Świerczok. Do końca spotkania WKS sporadycznie zagrażał bramce Kikolskiego, ponownie był jednak mało konkretny. W doliczonym czasie gry gorąco zrobiło się po stałym fragmencie, niecelnie uderzył Bartolewski. Puentą była druga żółta kartka dla Pokornego, Słowak został wykluczony w 94. minucie. Mecz zakończył się kolejną klęską WKS-u.
Karykatura
Śląsk Wrocław zakończył tą rundę w sposób, który doskonale ją podsumowuje. Strzelił bramkę przy pomocy rywala, więc postanowił się odwdzięczyć. Przed meczem wielu zwracało uwagę na niedobory na bokach obrony, zarówno Matsenko jak i Szota opuścili boisko. Jest to wyraz koła ratunkowego dla drużyny.
Mówiąc wprost, zawodnicy ci stanowili zagrożenie dla wyniku. Reszta drużyny nie była niestety znacznie lepsza, ogromnie zawiódł Pokorny. Spadek jest niestety bardzo blisko, trybuna dopingująca w końcówce dała wyraz bezradności, zapowiadając „Pruszków i Opole”. Trudno się z nimi nie zgodzić, Śląsk przegrał po raz dziesiąty w Ekstraklasie.
Jeśli było to ostatnie spotkanie Michała Hetela, to jego krótka kadencja nie przyniosła żadnej pozytywnej odmiany względem rządów Jacka Magiery. W zremisowanym 2:2 z Jagiellonią Białystok spotkaniu widoczny był efekt „nowej miotły”, poza tym gra jest nieprawdopodobnie przewidywalna. Postawa w fazie wyprowadzenia nie wymaga komentarza, gospodarze w ten sposób podarowali Radomiakowi dwa gole.
Ponad lustro wody
Goście uciekli na 12. miejsce w tabeli, święta będą dla nich niebywale pogodne. Być może trener Bruno Baltazar uratował swoją posadę. O ile odejścia Leonardo Rochy wielu się spodziewało, tak jego okoliczności są niewytłumaczalne. Walka o ligowy byt bez Portugalczyka będzie trudna, dzisiejsza wygrana może stanowić pewien punkt zwrotny. Mimo absencji czołowych piłkarzy podopieczni Baltazara pokazali niebywały charakter, wywieźli z Tarczyński Areny cenne punkty.
Śląsk Wrocław – Radomiak Radom 1:2 (1:0)
32’ Jordao (sam.) – 48’, 63′ Grzesik
1 komentarz on “Kompromitacja. Śląsk kończy jesień z JEDNĄ wygraną w lidze”