
Fot. Widzew Łódź / Martyna Kowalska
W miniony czwartek Widzew Łódź przegrał piętnaste spotkanie w tym sezonie. Jedynym aspektem, który rozpogadza rzeczywistość licznej publiczności, są plany Roberta Dobrzyckiego na kolejny sezon. RTS po licznych wzmocnieniach ma stać się ekipą walczącą w czołówce. Wcześniej piłkarze Zejlko Sopica muszą dokończyć obecna kampanię, już dziś zagrają na własnym boisku ze zdegradowaną Puszczą Niepołomice.
Z perspektywy kibiców Widzewa zapewne ciężko wyobrazić sobie, by któraś z ekip miałaby gorszy nastrój wokół spotkań w końcówce obecnego sezonu. Bez zwątpienia jednak w drużynie „Żubrów” sytuacja jest znacznie bardziej grobowa. Podopieczni Tomasza Tułacza w trzech ostatnich meczach stracili 16 bramek, ponadto przed tygodniem pożegnali się z Ekstraklasą.
Późna pobudka
Po fatalnej pierwszej połowie gracze z Niepołomic przegrywali ze Stalą Mielec aż 0:3, mimo że drużyna Ivana Djurdjevica była już pewna relegacji. Druga część była znacznie lepsza, mecz zakończył się wynikiem 2:3. Paradoksalnie w finalnym rozstrzygnięciu mielczanie mieli sporo szczęścia, drużyna Żubrów dwukrotnie obiła poprzeczkę.
Podobny obraz miała ostatnia rywalizacja Widzewa Łódź, w ligowym Klasyku RTS przegrał 0:2 z Legią Warszawa. Przed zejściem do szatni ofensywa podopiecznych Sopica nie istniała, do tego Rafał Gikiewicz podarował „Wojskowym” trafienie na 0:2. W przerwie chorwacki trener musiał użyć kilku mocniejszych określeń, z szatni wyszła inna ekipa.
Bardzo aktywni byli Fran Alvarez i Szymon Czyż, Hiszpan grał w roli fałszywego skrzydłowego. Było wiele momentów, w których Legia została zamknięta na własnej połowie. Ostatecznie także nie udało się odwrócić wyniku spotkania, Kacper Tobiasz zdołał zachować nawet czyste konto. Goście kończyli mecz w dziewięciu, Julian Shehu trafił do siatki po spalonym.
Gikiewicz: Przestańcie gadać głupoty
Kibice mieli do gry RTS-u sporo uwag, ogromną dysproporcję formy między połowami uzasadniali brakiem optymalnej motywacji. W końcu zespół dwa tygodnie temu oficjalnie utrzymał się w Ekstraklasie, na pozycję w górnej części tabeli szansę były nikłe. Po meczu głos w tej sprawie zabrał Rafał Gikiewicz: – Rzygać mi się chce jak słucham, że w Widzewie nie ma zaangażowania, że my o nic nie gramy – tak zaczął swój monolog. – No gramy o ogromne pieniądze, które mamy zapłacone za konkretne miejsce w tabeli. Jakby nie było tego zaangażowania, to uwierz mi, że mamy osoby, które wytargałyby za ucho takiego delikwenta i by go nie było w szatni Widzewa. Przestańcie gadać głupoty, bo mi się rzygać chce. Albo jesteśmy razem jako kibice i zawodnicy, albo nie jesteśmy – mówił wzburzony bramkarz.
Awans o jedną pozycję w tabeli jest premiowany zwiększeniem przychodu dla klubu o około 300 tysięcy złotych. W przypadku Widzewa finanse pozostają raczej drugorzędne, piłkarze walczą o swoje umowy na kolejny sezon. Przed meczem z Legią dla naszego portalu wypowiadał się Marcin Guzewicz, dziennikarz Radia Widzew wskazał, że klub przejdzie rewolucję. W jej wyniku z obecnej kadry pozostać może ledwie sześciu piłkarzy. Dla wielu zatem końcówka bieżącego sezonu miała być szansą na zyskanie uznania. Ciężko jednak wskazać gracza, który w tej materii poczynił wyraźny postęp.
Widzew Łódź czeka rewolucja: „Z obecnej kadry może zostać 4-5 piłkarzy”
Gikiewicz w mocnych słowach odniósł się do psychiki młodych zawodników Widzewa: – W szkole mojego syna dziewczynka sobie odebrała życie. Przestańcie hejtować, bo grupa ludzi usiądzie przed komputerem, pisze bzdury. Mamy młodszych zawodników w szatni, ja wiem jak oni to niektórzy przeżywają, więc lodu na głowę, a jak trzeba to rozpęd i w ścianę. Bo Widzew raz wygra, raz przegra, to jest tylko sport, a my jesteśmy ludźmi – wskazał bramkarz w przeszłości związany z Augsburgiem.
Fakty są takie, że po odejściu Imada Rondica w „Sercu Łodzi” pozostało bardzo niewiele jakości ofensywnej. Bez szalonego Bośniaka, który został mistrzem 2. Bundesligi z FC Koln, Widzew nie jest w stanie przeciwdziałać rywalowi własną ofensywą. Tabela za 2025 rok jest bezlitosna, RTS jest trzecią drużyną od końca. Ostatnią pozycję w takim rankingu zajmuje jednak dzisiejszy rywal.
Szansa Widzewa na wyższą pozycję w tabeli jest iluzoryczna, do 12. Radomiaka podopieczni Sopica tracą aż 4 oczka. Dzisiejsze starcie to jednak okazja, by nieco zmazać plamę z ostatnich gier i wygrać po raz pierwszy od czwartego dnia kwietnia. Pierwszy gwizdek sędziego Grzegorza Kawałko o godz. 19:00.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: