
Fot. FC Barcelona
FC Barcelona w kapitalnym stylu nadrobiła ligowe zaległości, we wczorajszy wieczór Blaugrana wygrała z Osasuną aż 3:0. Paradoksalnie wynik zakrył niesłychaną przewagę gospodarzy, to był kolejny koncert drużyny Hansiego Flicka. Osasuna kapitalnie rozpoczęła bieżącą kampanię, ostatnio popadła w potworny kryzys, mimo tego obraz czwartkowego starcia pozostawił niepokój wśród rywali FC Barcelony w walce o mistrzostwo. Czy coś jest w stanie powstrzymać Katalończyków?
Karykatura
W piłce nożnej może być jakość albo jakoś. W pierwszej części meczu Barcelona legitymowała się pierwszym pojęciem, goście drugim. Vincente Moreno objął Osasunę przed rozpoczęciem sezonu, wszedł w bardzo obszerne buty – zastąpił niezwykle cenionego Jagobę Arrasate. Zaranie było kapitalne, przez niemal całą rundę jesienną ekipa z Nawarry walczyła o europejskie puchary. Od trzynastej serii gier Osasuna wygrała jednak tylko jedno spotkanie – z równie kryzysowym Realem Sociedad (2:1).
Wczoraj była zupełnie pozbawiona planu, mam wrażenie, że trener liczył na cud. Drużyna była także pozbawiona dwóch trzonowych zębów – Ante Budimir odpoczywał po meczach w barwach reprezentacji Chorwacji, Bryan Zaragoza pauzował z powodu urazu. To właśnie ten duet zdekapitował Barçę w końcówce września, w pierwszym meczu obu ekip na El Sadar Osasuna wygrała 4:2.
Ante Budimir to jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy w czołowych ligach europejskich, od kilku lat hurtowo zdobywa bramki w LaLiga. Brak snajpera był niebywale widoczny, zastępujący go Raul Garcia w 35. minucie miał… zero podań, zero!
Goście w pierwszej połowie nie stworzyli ani jednej okazji, gole oczekiwane Osasuny także wyniosły okrągłe zero. Jedyny plus można postawić przy Sergio Herrerze, bramkarz kolejny raz obronił rzut karny. Golkiper kapitalnie interweniował przy strzale Daniego Olmo, natomiast jedenastka musiała zostać powtórzona – wówczas Olmo już się nie pomylił.
W drugiej części na plac gry wszedł Budimir, niemal błyskawicznie goście doszli do groźnej sytuacji. Martwić może forma Aimara Oroza, talent hiszpańskiej piłki stanął w miejscu, wczoraj zlał się z szarym tłem. Gra gości przez większość meczu była alarmująca, szkoleniowca przed zwolnieniem uratuje najpewniej bliskość kolejnego meczu – w niedzielę Osasunę czeka kultowa rywalizacja z silnym Athleticem Bilbao.
Koncert
Gigantyczne kłopoty i nieporadność rywala nie może przykryć gry gospodarzy, to był kolejny odcinek z serii Flicki-taka. Pierwsza część meczu najbardziej przeraziła sympatyków Realu Madryt, akcja bramkowa prowadząca do gola Ferrana Torresa była zjawiskowa. Świetnie odnalazł się Frankie de Jong, dopiero z czasem na kierownicy zasiadł Pedri. Niesamowite występy Hiszpana nikogo nie dziwią, na marcowym zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii Luis de la Fuente marnotrawił jego potencjał. Ustawiał pomocnika na pozycji ofensywnej, odebrał mu w ten sposób sporo przestrzeni i perspektywę, która jest absolutnie kluczowa. Do klubu wrócił jednak z przytupem, Pedri wyrasta na bohatera tego sezonu.
Zmartwieniem pozostaje uraz Daniego Olmo, niestabilne zdrowie często sprawiało mu problemy. Stał się kolejną ofiarą natłoku spotkań, będzie pauzował przez około dwa tygodnie.
FC Barcelona pokonuje Osasunę. Lewandowski wszedł z ławki i ustalił wynik meczu
Szaleństwo miało miejsce pod nieobecność Raphinhi i Roberta Lewandowskiego. Polak otrzymał od trenera dopiero ostatnią ćwiartkę spotkania, mimo tego zdołał ustrzelić kapitalną bramkę. W tej akcji największy podziw wzbudziło jednak zachowanie Fermina Lopeza, młody zawodnik popisał się perfekcyjnym dograniem. Polski snajper zdobył swoją 95 bramkę dla FC Barcelony, awansował na 20. miejsce w rankingu najlepszych strzelców, wyprzedził w nim Ronaldinho. W klasyfikacji LaLiga zdołał oddalić się od Kyliana Mbappe na trzy trafienia.
FC Barcelona ma trzy oczka przewagi nad drugim Realem Madryt, największym powodem do radości jest jednak forma, wielu obawiało się zakłócenia świetnej serii poprzez przerwę reprezentacyjną. Wcześniej było genialnie, w mojej opinii zmieniło się niewiele. Największym powodem do radości może być solidne występy Pablo Torre, Fermina czy Ferrana, na placu gry zameldował się także Pau Victor.
Na wzgórzu Montjuic poza urazem Olmo zgadzało się wszystko, najlepszym zobrazowaniem pewności siebie gospodarzy był rajd Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz nie ma układu nerwowego, taka postać była między słupkami niebywale pożądana. W takiej formie ciężko nie wskazać Blaugrany jako kandydata do zdobycia kilku trofeów. W niedzielę Barca rozegra kolejne spotkanie w LaLiga, o 16:15 w derbach Katalonii podejmie Gironę.
1 komentarz on “Flicki-taka! Kolejny niebywały występ Barcelony”