
Fot. Legia Warszawa
Legia Warszawa zagrała do końca, podopieczni Goncalo Feio wygrali dziś 2:1 z Lechią Gdańsk. Nieprawdopodobne emocje dziś na stadionie przy Łazienkowskiej. Ostatnia bramka padła w szóstej minucie czasu doliczonego.
Wynik otworzyli piłkarze Lechii Gdańsk. Znakomicie trafił z rzutu wolnego Rifet Kapić, który dość niespodziewanie trafił i dał Lechii prowadzenie. Czy mógł się lepiej zachować Kacper Tobiasz? Zdecydowanie powinien.
Legia natychmiast rzuciła się do odrabiania strat, jednak gola na 1:1 podopieczni Feio strzelili w doliczonym czasie gry. Perfekcyjnie w polu karnym gości zachował się Luquinhas, który doskoczył do bezpańskiej piłki. Po strzale Ilji Szkurina ta obiła poprzeczkę i bardzo przytomnie zachował się stary-nowy pomocnik „Wojskowych”.
Jeśli w kogoś wypada uderzyć z drużyny Legii, to we wspomnianego Szkurina. Napastnik szukał swoich okazji, szukali go koledzy, ale jest ewidentnie obcym ciałem w zespole ze stolicy. Na domiar złego zmarnował doskonałą okazję na strzelenie gola, czyli rzut karny na początku drugiej odsłony. Co prawda sam go wywalczył (faulował go w głupi sposób Elias Olsson), ale uderzenie Białorusina wołało o pomstę do nieba. Z łatwością złapał piłkę Szymon Weirauch.
Później Legia nie spuszczała z tonu, jednak miała problem z przeprowadzeniem płynnego i realnie groźnego ataku. Coś takiego widzieliśmy dopiero w końcówce, kiedy tak naprawdę było więcej przypadku, niż czegoś wypracowanego przez stołecznych. Z głębi pola bowiem podawał Ruben Vinagre, pechowo interweniował Olsson, który.. mógł strzelić bramkę samobójczą. Piłka po jego interwencji obiła poprzeczkę i gigantyczne szczęście uchroniło podopiecznych Johna Carvera od straty bramki.
Co się odwlecze…
Finisz jednak i tak był dla Legii. Gospodarze dopięli swego i w 96. minucie trafili 2:1. Podanie z rzutu rożnego Wahana Biczachczjana wykorzystał Jan Ziółkowski. Dla pierwszego była to pierwsza asysta w Legii (i jakikolwiek punkt w kanadyjce), dla drugiego pierwsze trafienie w sezonie ligowym.
Po bramce Ziółkowski wpadł w objęcia swoich kolegów, a arbiter zakończył mecz. Legia dopisuje trzy punkty i cały czas ma (matematyczne) szanse na podium. Lechia jest w piekielnie trudnym położeniu, po triumfie w poprzedniej kolejce ze Stalą Mielec wydawało się, że piłkarze beniaminka ruszą po jakikolwiek punkt, jednak nic po dzisiejszym spotkaniu sobie nie dopisali. Plasują się na 16. miejscu w stawce.
Za tydzień Legia pojedzie do Katowic na spotkanie z GKS-em, z kolei Lechia zagra u siebie z Piastem.
LEGIA WARSZAWA – LECHIA GDAŃSK 2:1 (1:1)
45+2′ Luquinhas, 90+6′ Ziółkowski – 30′ Kapić