
Fot. Górnik Zabrze
Zagłębie Lubin odwróciło wynik w meczu z Górnikiem Zabrze, w piątkowy wieczór na KGHM Arenie gospodarze wygrali 2:1. Strzelanie w pierwszym kwadransie rozpoczął Yosuke Furukawa, u zarania drugiej części odpowiedział Aleks Ławniczak. Gospodarze w pierwszej części wyglądali bardzo słabo, mimo tego zdołali się świetnie podnieść. Rzut karny wykorzystał Tomasz Pieńko, Górnik po raz kolejny wypuścił prowadzenie w drugiej połowie. To pierwsze domowe zwycięstwo Zagłębia za kadencji Leszka Ojrzyńskiego.
Jan Urban dokonał zmiany w środku obrony, postawił na Josemę, który po raz ostatni od początku zagrał niemal dwa miesiące temu. Hiszpan zastąpił Dominika Szalę. Zagłębie wybiegło w identycznym składzie jak w ostatnim meczu z Radomiakiem Radom, drużyna Leszka Ojrzyńskiego wygrała przy Struga 63 1:0. Zwycięstwo pozwoliło jej opuścić strefę spadkową, dziś „Miedziowi” liczyli na kolejną zdobycz w walce o ligowy byt.
Szybkie otwarcie
Już po trzydziestu sekundach gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, strzał Jakuba Kolana okazał się jednak niecelny. Świetny początek nie przełożył się jednak na postawę Zagłębia w kolejnych minutach, pod koniec pierwszego kwadransa fenomenalnym strzałem z dystansu wynik otworzył Yosuke Furukawa. Górnik regularnie zagrażał, goście wielokrotnie wykonywali stałe fragmenty gry.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego prezentowali się bardzo przeciętnie, najgroźniej pod bramką Górnika zrobiło się po dograniu Kajetana Szmyta. Z piętnastego metra strzelał Marek Mróz, piłka przeleciała jednak wysoko ponad celem.
Kilka minut później powinno być 2:0, Taofeek Ismaheel wyszedł sam na sam z Dominikiem Hładunem. Bramkarz „Miedziowych” świetnie obronił strzał skrzydłowego gości. Świetnie spisywał się Dominik Sarapatą, młody pomocnik do asysty dokładał kolejne, fantastyczne podania.
Filip Majchrowicz rozgrywał niebywale spokojne zawody, przed przerwą ład został jednak poważnie zakłócony. Bramkarz Górnika wyszedł na przedpole do długiego podania, w wyniku braku komunikacji zderzył się z Ismaheelem. Nigeryjczyk padł na murawę, na szczęście nic poważnego mu się nie stało, po chwili wrócił na boisko. Kibice Zagłębia mieli olbrzymie pretensje do sędziego Pawła Malca, który przerwał grę, gdy Szmyt miał możliwość zdobycia gola.
Na przerwę piłkarze schodzili przy prowadzeniu Górnika, gospodarze ponownie grali poniżej oczekiwań przed własną publicznością. Druga część rozpoczęła się od odważniejszych ataków Zagłębia, na boisku pojawił się Mateusz Wdowiak.
Nowa twarz
Górnik także zdołał stworzyć sobie świetną szansę, po kilku minutach Erik Janza dograł do Furukawy. Strzał Japończyka z groźnej pozycji wyłapał Hładun. Częściej pod bramką rywala meldowali się jednak gospodarze, po dośrodkowaniu Damiana Dąbrowskiego wyrównanie dał Aleks Ławniczak.
Zagłębie poczuło krew, podopieczni Ojrzyńskiego od początku drugiej części grali znacznie odważniej. Po chwili strzał Josipa Corluki obronił Filip Majchrowicz. Kolejne okazje miał Szmyt, jego obiecujące dośrodkowanie zostało jednak zablokowane.

Gospodarze wielokrotnie zagrażali po fazach przejściowych, Górnik nie był sobą. Przerwa zupełnie odmieniła obie ekipy. Kolejne fragmenty przyniosły jeszcze większa aktywność gospodarzy, w polu karnym padł Mateusz Wdowiak. Sędzia po bardzo długiej wideoweryfikacji wskazał na wapno. Jedenastkę na gola zamienił Tomasz Pieńko.
Goście mieli gigantyczne obiekcje do decyzji arbitra. Zupełnie nie potrafili jednak przekuć sportowej złości w ataki, do końca spotkania pozostali bezzębni. Zmiany trenera Urbana nie przyniosły efektów, to Zagłębie miało groźniejsze sytuacje. Mecz zakończył się zwycięstwem podopiecznych Ojrzyńskiego.
To był mecz dwóch połów, ta druga ponownie przyniosła kiepską postawę Górnika. Jan Urban ma potężny problem z utrzymaniem dyspozycji piłkarzy przez 90 minut. W ostatnim meczu z Legią Warszawa także wyszli na prowadzenie, grali niezle w pierwszej połowie, po przerwie jednak zapał zupełnie zgasł. Majchrowicz po ostatnim gwizdku miał olbrzymie pretensje do sędziego, w mojej opinii decyzja o jedenastce byka słuszna.
Zagłębie zrobiło milowy krok w kierunku utrzymania, poza sytuacją punktową cieszyć może energia, która wypełniała gospodarzy po przerwie. Przewaga nas kreską wzrosła do pięciu oczek.
ZAGŁĘBIE LUBIN – GÓRNIK ZABRZE 2:1 (0:1)
Ławniczak 51’, Pieńko 73’ – Furukawa 14’