
Fot. FC Barcelona
To było prawdziwe widowisko godne El Clasico. 261 mecz między FC Barceloną a Realem Madryt zakończy triumfem „Dumy Katalonii” 4:3. Blaugrana zdołała wrócić do meczu, po tym kiedy już po kwadransie przegrywała 0:2. Cały mecz zagrał Wojciech Szczęsny, niestety Robert Lewandowski nie podniósł się z ławki. Niestety, nie ustrzegliśmy się błędów sędziowskich…
Mecz zaczął się od mocnego uderzenia „Królewskich”. Goście świetnie zaczęli, byli szybcy, dynamiczni i wykorzystali bardzo źle zorganizowaną defensywę Barcy. „Duma Katalonii” momentami nie wiedziała co się dzieje, jakby jeszcze myślami była w Mediolanie, gdzie kilka dni temu poległa po dogrywce z Interem i pożegnała się z Ligą Mistrzów.
Błąd przede wszystkim już na samym początku popełnił Wojciech Szczęsny, który sprokurował rzut karny. Sfaulował Kyliana Mbappe i Francuz wykorzystał podyktowaną jedenastkę. Kilka minut później było już 2:0 i znów za sprawą Mbappe, tym razem gwiazdor Realu wykończył podanie od Viniciusa.
Barca była senna, apatyczna, jednak to, co cechuje w tym sezonie zespół Hansiego Flicka, to mocny mental i podnoszenie się po zadanych ciosach przez rywali. Barca w tym sezonie kilkukrotnie odwracała wynik, chociażby całkiem niedawno w Lidze Mistrzów przeciwko Interowi, choć ostatnie żnie końcówka starcia na Giuseppe Meazza nie była po myśli „Dumy Katalonii”.
Tak czy siak Barca wstała z kolan. Po stałym fragmencie gry w 19. minucie trafił Eric Garcia, a po pół godzinie gry na 2:2 uderzył Lamine Yamal. To był kapitalny czas Ferrana Torresa, ponieważ napastnik reprezentacji Hiszpanii popisał się dwiema asystami. Co zrobiła FC Barcelona, kiedy wyrównała? Natychmiast poszła za ciosem i dwie minuty po bramce na 2:2 mieliśmy kolejnego gola. Tym razem udało się wykorzystać gigantyczny błąd zawodników Realu, odebrać piłkę, zaatakować z kontrataku i uderzył. Na 3:2 trafił Raphinha. Brazylijczyk jeszcze przed przerwą zdołał uderzyć, na tablicy mieliśmy wynik 4:2.
W drugiej połowie gra teoretycznie się uspokoiła. Teoretycznie, bo emocji było bardzo dużo, ale bramka padła tylko jedna. Mowa o golu Kyliana Mbappe na 2:3 w 70. minucie. Podopieczni Flicka szukali swoich okazji i wielokrotnie byli blisko. Można przytoczyć m.in. okazję Daniego Olmo czy Ferrana Torresa przy wyniku 4:3.
Kontrowersja sędziowska. Barca okradziona z rzutu karnego
Bez dwóch trzeba też się zatrzymać przy sytuacji z niepodyktowanym rzutem karnym dla Barcy. Na tablicy mieliśmy 4:3, była końcówka spotkania. Gospodarze atakują, do piłki dopada Torres, który oddaje strzał (najprawdopodobniej celny), futbolówka jest zatrzymana przez rękę Aureliena Tchouameniego i… graliśmy dalej. Arbiter nie zareagował, dopiero później sytuacji się przyjrzał i po analizie VAR… nie podyktował rzutu karnego.
Ciężko tutaj o komentarz. Bez dwóch zdań ta decyzja była skandaliczna i kibice FC Barcelony mają prawo czuć się poszkodowani.
W samej końcówce stadion ryknął, do siatki trafił zmiennik, Fermin Lopez, który świętował dziś 22. urodziny. Gol nie został jednak uznany, bo pomocnik wcześniej zagrał piłkę ręką. W końcówce „Królewscy” mogli, a nawet powinni wyrównać. „Piłkę meczową” miał na nodze debiutant w ekipie Realu, Victor Munoz. W stuprocentowej sytuacji jednak chybił.
FC Barcelona mistrzem Hiszpanii?
Wydaje się, że wszystkie karty w walce o mistrzostwo Hiszpanii są rozdane. FC Barcelona ma aż siedem punktów przewagi nad drugim Realem, a do końca sezonu pozostały tylko trzy spotkania. Jeśli podopieczni Hansiego Flicka wygrają w kolejnym meczu, to zostaną mistrzem Hiszpanii. Barca już w najbliższy czwartek 15 maja mierzy się z Espanyolem.
FC BARCELONA – REAL MADRYT 4:3 (4:2)
19′ Garcia, 32′ Yamal, 34′, 45′ Raphinha – 5′, 14′, 70′ Mbappe
CZYTAJ WIĘCEJ NA 365 DNI O PIŁCE: