
Fot. Stal Mielec
Choć ich drużyny opuściły ekstraklasową scenę, oni sami zrobili wszystko, by zasłużyć na pozostanie. Wiemy, że Ekstraklasę opuszczają Śląsk Wrocław, Stal Mielec i Puszcza Niepołomice. Wbrew pozorom nie brak tam zawodników, którzy na tle swoich zespołów błyszczeli na tyle mocno, że mogą być łakomym kąskiem w letnim oknie transferowym. Oto nazwiska, które zasługują na drugą szansę w elicie. Zaznaczam że lista jest zupełnie subiektywna.
IVAN CAVALEIRO
Nazwisko z Premier League, nogi z marzeń
Jeśli jeden zawodnik miałby stanowić ekstraklasowy ekwiwalent „last dance” w lecie, to Portugalczyk jest idealnym kandydatem. W Stali pojawił się późno, ale to, co pokazał w zaledwie sześciu meczach, wystarczyło, by wciągnąć go na tę listę: 2 gole, 2 asysty, a przede wszystkim klasa sama w sobie. Lewa noga jak żyleta, kontrola piłki godna akademii Benfiki, przeszłość w Fulham, Wolves i Monaco. Ktoś taki nie powinien grać na stadionach pierwszej ligi.
I pewnie grać nie będzie, ponieważ jego kontrakt obowiązuje tylko do czerwca tego roku.
ASSAD AL-HAMLAWI
Egzekutor z Wrocławia
Reprezentant Palestyny potrzebował kilku tygodni, by przekonać wszystkich sceptyków we Wrocławiu. Sześć goli na wiosnę, seria czterech meczów z rzędu z bramką, efektowne akcje i jeszcze efektowniejsze celebracje.
Do tego dublet z Lechem Poznań, który dał nadzieję, że Śląsk Wrocław się utrzyma. Nie utrzymał się, ale Al-Hamlawi dał argumenty, by jego historia z Ekstraklasą nie skończyła się na jednym sezonie.
PIOTR WLAZŁO
Bramkostrzelny kapitan
35 lat, środkowy obrońca… i 10 bramek na koncie. To najlepszy wynik wśród Polaków w lidze. Tak, osiem z nich z rzutów karnych, ale kto powiedział, że to łatwa sztuka?

Wlazło był ostoją Stali nie tylko pod względem sportowym, ale i mentalnym. Bronił, asystował, wyprowadzał piłkę z klasą. Ma propozycję z Termaliki, ale jeśli jakaś drużyna z Ekstraklasy szuka lidera, to powinna się pospieszyć.
ANTONI KLIMEK
Młodość, której żal
Zimą uciekł z Widzewa w poszukiwaniu minut, trafił do Puszczy i… zatonął razem z zespołem. Ale to nie jego wina – on akurat był jasnym punktem Niepołomic. Trzy gole, dwie asysty, kapitalna dynamika, coraz lepsze liczby i forma, która przyszła w najważniejszym momencie.
22-latek wciąż jest bardziej obietnicą niż produktem gotowym, ale jeśli nie teraz, to kiedy?
JANI ATANASOV
Człowiek od brudnej roboty
Dwa gole w maju, w tym jedno trafienie przeciwko Lechowi Poznań. Defensywny pomocnik z krwi i kości, reprezentant Macedonii Północnej, który w Cracovii wypadł z łask, ale w Puszczy przypomniał o sobie. Jego wartość na rynku to dziś 600 tys. euro, ale boiskowa wartość może być znacznie większa – zwłaszcza dla zespołu, który potrzebuje siły w środku pola.
Najpewniej pomocnik wróci po sezonie do „Pasów”. Jego powrotu chce prezes „Pasów”, Mateusz Dróżdż, jak sam przekonywał w rozmowie z naszym portalem.
Mateusz Dróżdż: Naszym celem w przyszłym sezonie jest wywalczenie europejskich pucharów
JOSÉ POZO
Kreacja z najwyższej półki
Przeszedł przez akademię Manchesteru City, zagrał w Premier League, był reżyserem gry w cypryjskim Karmiotissie, a dziś – mimo spadku – może być kluczowym kreatorem gdzie indziej. Wiosną był drugim najlepszym zawodnikiem ligi pod względem kluczowych podań. Niekonwencjonalny, elegancki, zmysłowy w prowadzeniu gry.
Jeśli ktoś w Ekstraklasie szuka „dziesiątki”, powinien już dzwonić do Wrocławia.
Na kogo jeszcze warto zwrócić uwagę?
Na drugim planie pojawiają się też nazwiska takie jak Matthew Guillaumier (Stal), Alvis Jaunzems (Stal) czy Serafin Szota (Śląsk). To nie są gwiazdy, ale mogą być ważnymi trybikami w zespołach środka tabeli.
Śląsk, Stal i Puszcza spadły z hukiem, chociaż walczyły do końca, ale w każdej z tych ekip są zawodnicy, którzy nie zasłużyli na los swojego zespołu. Ekstraklasa może ich zatrzymać – wystarczy, że ktoś wyciągnie pomocną dłoń i postawi na jakość, która przetrwała w morzu przeciętności.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: