
Fot. Leicester City
Liverpool podejmował dziś Leicester City na zakończenie czwartkowych spotkań w ramach Boxing Day. Ekipa beniaminka zaskoczyła i niespodziewanie otworzyła wynik, ale tylko rozjuszyła tym zawodników „The Reds”, którzy odpowiedzieli trzema trafieniami. W bramce gości oglądaliśmy polskiego bramkarza, 24-letniego Jakuba Stolarczyka, który debiutował w rozgrywkach Premier League.
Polski bramkarz Leicester
Od pierwszego gwizdka, czego mogliśmy się spodziewać, do ataku ruszył Liverpool. Podopieczni Arne Slota prowadzili atak pozycyjny, zakończony w 4. minucie strzałem na bramkę Jakuba Stolarczyka, który prezentował się bardzo dobrze. Pewnie wychodził do dośrodkowań, nie pękał na robocie.
Skąd Stolarczyk w ogóle wziął się w Leicester City i dlaczego dla wielu kibiców był w zasadzie anonimowy? W 2017 roku trafił do tego klubu z Piasta Chęciny, od tamtego czasu grał w drużynach młodzieżowych lub na wypożyczeniu w niższych ligach.
Po powrocie do klubu w lipcu 2023 roku, zaczął dostawać szanse w krajowych pucharach oraz spotkaniach Championship – w poprzednim sezonie zagrał dwukrotnie na zapleczu angielskiej ekstraklasy.

Niespodziewane prowadzenie
Już w 6. minucie spotkanie przestało toczyć się po myśli szkoleniowca Liverpoolu. Zespół gości bowiem otworzył wynik, bardzo ładnie złożył się Jordan Ayew, który fenomenalnie się rozepchał w polu karnym „The Reds” i trafił po bliższym słupku. Piłka jeszcze została trącona przez Virgila van Dijka, co utrudniło obronę Alissonowi.
Po utracie gola „The Reds” kontynuowali swoje ataki. Czując presję niekorzystnego wyniku podopieczni Slota konstruowali swoje akcje bardzo pospiesznie. Co prowadziło do tego, że większość z nich rozbijała się o bardzo szczelną tego dnia defensywę Leicester. Brylował przede wszystkim Stolarczyk, który w pierwszej części zasłużył na miano bohatera gości, był jak ściana. Do 46 minuty…
Po wielu atakach podopieczni Slota wreszcie wyrównali. Piękny strzał oddał Cody Gakpo, który był chwalony przez holenderskiego szkoleniowca na przedmeczowej konferencji. Stolarczyk nie mógł nic zrobić.
Dominacja lidera
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian w składach. Tak samo jak w pierwszej części meczu, to Liverpool od razu ruszył do ataku. Już w 49. minucie Curtis Jones umieścił piłkę w siatce gości, kończąc efektowny i składny atak gospodarzy. Kilka podań bez przyjęcia piłki, odważne wejście w szesnastkę i pogubiła się defensywa „Lisów”, co gracze Liverpoolu skrzętnie wykorzystali.
Po objęciu prowadzenia podopieczni Slota znacznie uspokoili swoją grę i zaczęli konstruować swoje akcje z większym rozmysłem, co już w 68. minucie przyniosło kolejnego gola Codyego Gakpo. Jednak bramka nie została uznana ze względu na spalonego.
Resztę meczu kontrolowali gospodarze, nie pozwalając Leicester na stworzenie groźniejszej sytuacji, samemu prowadząc ciągłe ataki na bramkę przeciwników. Spośród których najgroźniejszym był ten z 82. minuty, zakończony golem Mohameda Salaha. Trafienie to było setnym Egipcjanina w rozgrywkach Premier League, biorąc pod uwagę mecze domowe.
Pomimo przeprowadzenia zmian personalnych w obu zespołach, wynik do końca meczu nie uległ już zmianie, a liderujący zespół „The Reds” dopisuje kolejne trzy punkty. Leicester, mimo dobrego początku meczu, wraca do domu pokonane, a polski bramkarz pomimo wpuszczenia trzech bramek (za które ciężko go winić) notuje dobry występ w debiucie.
Obie drużyny kolejne swoje mecze zagrają już w najbliższą niedzielę. Leicester podejmie znajdujący się w kryzysie Manchester City, a Liverpool zagra w derbach Londynu z West Hamem.
LIVERPOOL – LEICESTER CITY 3:1 (1:1)
45+1′ Gakpo, 49′ Jones, 82′ Salah – Ayew 6’