
Fot. Newcastle United
W pierwszym meczu półfinału Carabao Cup zmierzyły się drużyny Arsenalu i Newcastle United. Mecz zapowiadał się ciekawie i postronnych kibiców na pewno nie zawiódł. Byliśmy świadkami dobrego, intensywnego spotkania, które mogło się podobać, szczególnie w pierwszej odsłonie starcia. Ostatecznie „Kanonierzy” przegrali 0:2 i są w bardzo złym położeniu przed meczem rewanżowym.
Obie drużyny na fali
Arsenal pozostawał niepokonany od… 6 listopada 2024 roku. Ostatnim pogromcą ekipy z północnego Londynu był Inter, który pokonał „Kanonierów” na San Siro 1:0. Ostatnim angielskim pogromcą Arsenalu było natomiast… Newcastle, wygrywając na swoim stadionie również 1:0, a miało to miejsce na początku listopada.
Newcastle natomiast od 14 grudnia 2024 na sześć rozegranych meczów wygrał… wszystkie sześć. Owa seria robi tym większe wrażenie, gdy spogląda się na bilans bramkowy, który w sześciu meczach wynosił on…18:2. Jednym słowem ekipa „Srok” jest dosłownie w kosmicznej formie.
Kibice Arsenalu byli pewni siebie, choć doceniali postawę Newcastle w ostatnich tygodniach. Natomiast wszyscy spodziewali się Arsenalu szukającego stałych fragmentów gry i w tym kibice „Kanonierów” upatrywali największej liczby szans bramkowych. Brak kontuzjowanego Bukayo Saki ograniczał jednak ofensywne „zapędy” ekipy z północnego Londynu.
Pierwsza połowa, czyli szybka i przyjemna gra dla oka obu ekip
Od pierwszego gwizdka gra toczyła się w szybkim tempie. Obie strony nie odpuszczały. W 9. minucie po zamieszaniu pod bramką Newcastle najprzytomniej zachował się Dan Burn, wybijając piłkę zmierzająca do bramki Martina Dubravki. Arsenal odpowiedział strzałem Jurriena Timbera w 13. minucie. Prawy defensor londyńczyków pomylił się po strzale głową z najbliższej odległości.
Mimo szybkiej i atrakcyjnej dla oka gry z obu stron brakowało sytuacji. Aż do 29. minuty, kiedy to Gabriel Martinelli strzelił w słupek. Arsenal nie odpuszczał. Najpierw próbował Martin Odegaard, a po chwili byliśmy świadkami zamieszania w polu karnym „Srok” z Tyneside. Bramka jednak nie padła.
Futbol lubi zaskakiwać. W 38. minucie meczu Martin Dubravka wykonywał rzut wolny głęboko na własnej połowie. Długa piłka spadła na głowę Svena Botmana, który wygrywając „przebitkę” oddał piłkę Murphy’emu, po czym do piłki dopadł Alexander Isak – 0:1.
Arsenal próbował wyrównać tuż przed przerwą, ale groźny strzał Gabriela obronił Dubravka. Do przerwy 0:1 – jak w tytule znanej i popularnej lektury szkolnej.
Newcastle przedłuża serię! Isak nie chce się zatrzymać
Druga połowa, czyli Arsenal próbuje, a Gordon strzela
Druga połowa miała zacząć się od huraganowych ataków „Kanonierów”. Zamiast huraganu, w 51. minucie nastąpiło „małe trzęsienie ziemi” na Emirates Stadium. Po dobrym rozegraniu w środku pola, piłkę w polu karnym dostał Isak, Raya wybronił, ale wobec dobitki Anthony’ego Gordona był już bez szans.
Arsenal zero, Newcastle dwa.
W 58. minucie dobrą sytuację miał Kai Havertz. Niemiecki napastnik z najbliższej odległości przy strzale głową… skiksował
Gra toczyła się głównie w środku pola. Niby to Arsenal kontrolował kluczowe strefy, jednak miało się nieodparte wrażenie, że Newcastle mimo wszystko kontroluje przebieg wydarzeń.
Do końca meczu, mimo przewagi Arsenalu w środku pola, nic kluczowego już się nie wydarzyło. Newcastle przed rewanżem jest w bardzo komfortowej sytuacji. Podopieczni Eddiego Howe’a jedną nogą są już w finale Carabao Cup. Rewanż już 5 lutego na St. James’ Park w Newcastle.
W drugim półfinale zmierzą się Tottenham z Liverpoolem.
ARSENAL – NEWCASTLE UNITED 0:2 (0:1)
Isak 38’ , Gordon 51’
Świetny artykuł! Szczegółowo opisane kluczowe momenty meczu i forma obu drużyn – czyta się z dużą przyjemnością. Dzięki takim tekstom można poczuć atmosferę spotkania, nawet jeśli się go nie oglądało. Naprawdę świetna robota!