
Fot. Pogoń Szczecin / Wiola Ufland
Nie poznajemy takiego Górnika Zabrze. Nie możemy z kolei przestać zachwycać się tak grającą Pogonią. Dziś Kamil Grosicki i spółka w pięknym stylu pokonują bezradnego Górnika. Kibice w Szczecinie byli świadkami koncertowej gry swojej ukochanej drużyny, która wbiła rywalowi trzy bramki, nie tracąc przy tym żadnej.
– Ja pokazuję dalej, że mogę grać swój najlepszy futbol. Zostało może niedługo grania do końca mojej kariery, ale czuję się świetnie – mówił po ostatnim gwizdku uśmiechnięty od ucha do ucha Kamil Grosicki. Dziś kapitan „Portowców” poprowadził swój zespół do wygranej, strzelając dwie bramki.
Pierwsze trafienie należało do Frederika Ulvestada, który z najbliższych metrów dobijał piłkę po tym jak wypluł ją Michał Szromnik. Norweg jednak kapitanie poszedł za piłką i dał swojej ekipie prowadzenie.
To, co mogło cieszyć w grze Pogoni, to fakt, że podopieczni Roberta Kolendowicza nie chcieli się zatrzymać. Jeśli ktoś mógł Pogoni zarzucić minimalizm za wygraną 1:0 z Zagłębiem przed tygodniem, to dziś musi przyznać, że o żadnym pragmatyzmie nie mogło być w grze Pogoni mowy. Zespół ze Szczecina był proaktywny, bawił się piłką, prezentował bardzo wysoką intensywność i w końcu rewelacyjnie wchodzi w rundę wiosenną, zgarniając na start sześć punktów, strzelając cztery gole i nie tracąc żadnego.
Haczyk? Wkrótce piękny sen może się skończyć. Wszyscy pamiętamy Pogoń z rundy jesiennej, która była prawie doskonała przed własną publicznością. Prawie, bo uległa dość niespodziewanie tylko Radomiakowi 0:1 i podzieliła się punktami z Jagiellonią (1:1).
W 2025 rok podopieczni Kolendowicza wchodzą dwoma wygranymi, lecz trzeba podkreślić, że mowa tutaj o dwóch domowych starciach. Jak „Portowcy” poradzą sobie za tydzień na wyjeździe ze Stalą Mielec? Wkrótce się okaże.
Górnik tragicznie przywitał się z 2025 rokiem
Martwi z kolei Górnik. Zabrzanie to była jedna z drużyn, która mogła żałować, że runda jesienna się zakończyła, bo zespół Jana Urbana był w nieprawdopodobnym gazie. Piłkarze Górnika kończyli 2024 rok sześcioma zwycięstwami w ostatnich siedmiu meczach i wydawało się, że poważnie włączą się wiosną do walki o europejskie puchary. Tymczasem zanotowali falstart, najpierw zremisowali u siebie z Puszczą (1:1), a dziś polegli z kretesem z Pogonią.
Nie istniał środek, w obronie pojawiały się gigantyczne błędy indywidualne – jak chociażby przy golu na 2:0 i zagraniu Dominika Szali do Michała Szromnika. Zabrakło też lidera, bo nie mógł zagrać Lukas Podolski. Lider był chory, miał gorączkę, o czym mówił przed meczem Jan Urban.
Wkrótce się dowiemy, jak transferowa rewolucja wpłynie na dyspozycję zabrzan i o co będzie grał Górnik. O spokojne utrzymanie i środkową strefę czy o coś więcej? Po dzisiejszym meczu stwierdzimy, że tylko to pierwsze jest w ich zasięgu. To był najsłabszy mecz Górnika w tym sezonie Ekstraklasy.
POGOŃ SZCZECIN – GÓRNIK ZABRZE 3:0 (1:0)
8′ Ulvestad, 48′, 61′ Grosicki