
Fot. ŁKS
Ariel Galeano został nowym trenerem ŁKS-u. W swoim debiucie podzielił się punktami z Kotwicą Kołobrzeg, bezbramkowo remisując na stadionie beniaminka. Kim jest i czy odmieni grę „Rycerzy Wiosny” oraz czy zatrudnienie go to dobry pomysł włodarzy klubu z Łodzi? Zapraszam na historię o paragwajskim szkoleniowcu, który jest postacią absolutnie wyjątkową w naszej piłce.
Trudne początki Jakuba Dziółki
Zacznijmy tę opowieść od poprzedniego trenera ŁKS-u, Jakuba Dziółki. Po przegranym domowym meczu ŁKS-u z Miedzią Legnica 0:1 ogłoszono decyzję o zwolnieniu dotychczasowego szkoleniowca łodzian. 44-latek prowadził pierwszy zespół „Rycerzy Wiosny” od początku obecnego sezonu.
Początki jego pracy nie były proste, a wyniki nie zadowalały nikogo w Łodzi. Zupełnie przebudowana drużyna w pierwszych czterech meczach zdobyła zaledwie jeden punkt oraz zaliczyła wyjątkowo kompromitującą domową porażkę w Kotwicą Kołobrzeg 0:2.
Tak rzadki optymizm na Unii 2
Przełamanie przyszło po meczu z poznańską Wartą, który prześmiewczo nazywano starciem słabego z jeszcze słabszym. Wówczas obie drużyny spadkowiczów radziły sobie fatalnie i trudno się dziwić kibicom nie traktującym starcia w Grodzisku poważnie. Po końcowym gwizdku nastąpiła jednak drastyczna zmiana narracji, ponieważ mecz zakończył się wynikiem 4:2 dla ŁKS-u oraz zapoczątkował świetną serię łodzian. Kolejne sześć spotkań bez porażki mogło napawać kibiców optymizmem odnośnie pracy nowego szkoleniowca.
Tak dobre wyniki i niemal sielankowa atmosfera nie mogły trwać wiecznie. Forma ŁKS-u zaczęła spadać, a gra klubu z Łodzi robiła się zbyt przewidywalna. Na domiar złego we wrześniu zaczęła się haniebna i niemal półroczna już passa bez gola na własnym stadionie.

Wiara każdego prowadzi inną drogą
Mimo kryzysu zarząd klubu zdecydował się powierzyć częstochowskiemu trenerowi przygotowanie zespołu przez zimę. Również transfery przeprowadzane przez „Biało-czerwono-białych” robione były z myślą o stylu gry preferowanym przez Jakuba Dziółkę. Jednocześnie wiceprezes ds. sportowych Robert Graf mówił o tym, że klub nie zwolni trenera po pierwszych dwóch meczach na wiosnę niezależnie od wyników.
Życie bywa jednak przewrotne i tak po dwóch meczach rundy wiosennej Jakub Dziółka opuszcza klub z Alei Unii Lubelskiej 2. Decyzja Pana Grafa była z pewnością sprzeczna z tym, co tak pewnie mówił nieco wcześniej.
ŁKS ogłosił nowego trenera. To dwukrotny mistrz Paragwaju
Ilu kibiców tyle opinii
Pozbawiony trenera w niedzielę ŁKS zapowiedział przedstawienie nowego szkoleniowca już na wtorek. Wtorkowa konferencja prasowa poprzedzona była najróżniejszymi domysłami kibiców i dziennikarzy, którzy sugerowali wielu możliwych szkoleniowców. Tak też środowisko podzieliło się na trzy obozy.
Pierwszy z nich jak niegdyś polska szlachta domagała się „Króla Piasta” czyli człowieka „stąd”, ze struktur klubowych, którego przywiązanie i poświęcenie dla zespołu będzie pewne. Najczęściej padającym nazwiskiem był Marcin Matysiak, były trener pierwszego zespołu w ostatnim ekstraklasowym sezonie łodzian oraz dotychczasowy asystent trenera Dziółki.
Drugie stronnictwo mówiło o potrzebie zatrudnienia człowieka doświadczonego w środowisku polskiej piłki. Człowiek ze znanym nazwiskiem, dużym autorytetem i szerokim CV jest częstym wyborem wielu klubów w Ekstraklasy i jej zaplecza. Jednak nie zawsze ten wybór się sprawdza. Nazwiskiem które padało już chwilę po zakończeniu współpracy z trenerem Dziółką był Jacek Magiera, przyuważony przez kibiców na stadionie w czasie meczu z Miedzią.
Ostatnia ze stron choć najcichsza w swoim klubie zobaczyć chciała kogoś „nieskażonego” realiami polskiej piłki i jej środowiska. Trener z zagranicy według nich mógł wprowadzić świeżość i nowe podejście do trapiących klub problemów.
Szok w domu Króla
W końcu to trzecie stronnictwo okazało się mieć rację. Jednak prawdopodobnie zwolennicy opcji zagranicznej byli równie zdziwieni, jak i pozostali kibice „Rycerzy Wiosny”, gdy na wtorkowej konferencji zaprezentowany został Ariel Galeano.
W wyborze Galeano na trenera od początku szokować mogło właściwie wszystko – młody wiek nowego szkoleniowca, pochodzenie oraz doświadczenie. Ale kim właściwie jest Ariel Galeano? To Paragwajczyk urodzony w 1996 roku.
Wielkie sukcesy i młody wiek
Nowy szkoleniowiec ŁKS-u ma 29 lat. Tak młody wiek może sugerować brak większego doświadczenia w pracy jako trener. Taka myśl choć dosyć naturalna jest zupełnie błędna. Swoją licencję trenerską Ariel Galeano zdobył już w wieku 20 lat. Wtedy też rozpoczął pracę jako asystent trenera w Sol de America. Nieznany raczej w Europie klub jest dwukrotnym mistrzem Paragwaju.
W kolejnych latach zbierał on trenerskie doświadczenie w Sportivo Trinidense, Deportivo Liberacion i River Plate Asuncion.
Pierwszym klubem, który dane mu było prowadzić zostało Fulgencio Yegros. Jego pobyt tam nie trwał jednak długo i po kilku miesiącach powrócił do River Plate Asuncion, w którym przez jakiś czas był nawet pierwszym trenerem. Mając 22 lata został najmłodszym szkoleniowcem w historii paragwajskiej Ekstraklasy.
Najważniejszą pracą w rodzimej lidze w karierze Galeano niewątpliwie zostaje jednak przejęcie stanowiska pierwszego trenera Club Libertad Asuncion. Libertad jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Paragwaju. W swojej historii zdobyło 25 mistrzostw, 3 Puchary i 2 Superpuchary Paragwaju. Swoją „cegiełkę” do tej pokaźnej kolekcji dołożył też nowy szkoleniowiec ŁKS-u, zdobywając dwa tytuły mistrzowskie, Puchar oraz Superpuchar. Dokonał tego w ciągu zaledwie roku. Jednak jak zdobyć dwa mistrzostwa w jednym roku?
W systemie, w którym prowadzone są rozgrywki w Polsce nie jest to możliwe. Paragwajska liga działa na nieco innych zasadach. Sezon podzielony jest na Aperture i Clausure, czyli dwie niezależne od siebie części, w których mistrzostwa nadawane są oddzielnie.
Międzynarodowe doświadczenia
Świetne wyniki na krajowym podwórku pozwoliły Libertad na grę w rozgrywkach międzynarodowych. Występ w 2024 r. w Copa Libertadores klub Galeano zakończył już na fazie grupowej. Zajęte trzecie miejsce pozwoliło jednak na grę w Copa Sudamericana (odpowiedniku Ligi Europy). Tam klub z Asuncion z młodym Paragwajczykiem na ławce trenerskiej dotarł do 1/8 finału.
Jesienią poprzedniego roku przed Galeano otworzyła się szansa na pracę na starym kontynencie. Stało się to dzięki umowie pomiędzy CONMEBOL i UEFA, na podstawie której licencje trenerskie uzyskane w Ameryce Południowej zyskały ważność w Europie. Trener z Paragwaju został pierwszym w historii beneficjentem tej umowy.
Grecka przygoda
W taki sposób nieco ponad dwa miesiące po zakończeniu pracy w ojczystej lidze utalentowany trener wyjechał do Europy. Trafił wówczas do drugiej ligi greckiej a dokładnie do klubu PAS Giannina. Sportowy aspekt weryfikacji szkoleniowca w Europie okazał się pozytywny. W 12 spotkaniach klub z zachodniej części Grecji zaliczył 5 zwycięstw, 6 remisów oraz zaledwie 1 porażkę, osiągając śr. 1,75 punktu na mecz.
Praca Galeano w Grecji nie potrwała jednak długo z powodu złej organizacji wewnętrznej klubu oraz zaległości w wypłatach dla pracowników.
Plany na nowe życie
Po trwającym zaledwie niewiele ponad trzy miesiące epizodzie w greckiej drugiej lidze Paragwajczyk nie musiał czekać długo na kolejną ofertę pracy. Znający jego historię i dokonania Wiceprezes ds. Sportowych ŁKS-u Robert Graf skontaktował się z menedżerem młodego trenera i zaprosił go do Łodzi.
– Z trenerem Arielem rozmawiamy też od dłuższego czasu. W tak zwanym międzyczasie był też już w Łodzi z żoną i dzieckiem. Był tutaj u mnie też w klubie na prezentacjach, gdzie pokazywał w jaki sposób będzie chciał grać oraz gdzie widzi dobre i słabe strony drużyny – mówił Graf podczas powitalnej konferencji prasowej.
Kluczowe w pracy trenera jest wypracowanie sobie konkretnego stylu gry dopasowanego do drużyny i trudnego do przewidzenia dla przeciwników. W jaki więc sposób Ariel Galeano będzie chciał grać w klubie z Alei Unii 2? O tym opowiedział już na swojej pierwszej konferencji w ŁKS-ie.
– Moim celem jest stworzenie jednolitej drużyny z dobrze zgranymi ze sobą formacjami oraz by od tyłu budować okazje na zdobycie bramki. Chcę zbudować drużynę dobrze grającą wysokim pressingiem. Oglądałem już wiele meczów ŁKS-u, wierzę w drużynę oraz cel postawiony przede mną oraz bardzo cieszę się z okazji, którą otrzymałem – mówił Galeano.
Temat stylu gry oraz planu na drużynę trener podniósł ponownie na przedmeczowej konferencji przed starciem w Kołobrzegu. Zapytany o to, czy planuje zmieniać formację ŁKS-u odpowiedział: – Chcę zmienić przede wszystkim sposób gry z piłką drużyny, a nie jej formację. Chcę drużyny, która bez piłki gra wysokim pressingiem oraz tego by środkowi pomocnicy nie cofali się do głębokiej obrony. Z piłką chcę by piłkarze nie atakowali bezpośrednio długimi podaniami, ale grali od tyłu.
Nowy trener, stare problemy
Pierwszym wyzwaniem przed jakim stanął trener łodzian był niedzielny mecz z Kotwicą Kołobrzeg. Wieczorne spotkanie w Kołobrzegu zakończyło się podziałem punktów i wyjątkowo niesatysfakcjonującym wynikiem 0:0. Jak więc też miały się do rzeczywistości przedmeczowe słowa trenera? Część zapowiedzi okazała się mieć swoje odzwierciedlenie na murawie. Dawny kapitan ŁKS-u Pirulo po nieudanym epizodzie gry w środku pola powrócił na naturalne dla siebie prawe skrzydło. Co zaskakujące, wyszedł na boisko w podstawowym składzie zamiast występującego zazwyczaj Antoniego Młynarczyka i opuścił boisko dopiero w drugiej połowie.

Styl gry bez piłki zgodnie ze słowami Paragwajskiego szkoleniowca nie zmienił się. Drużyna po stracie natychmiast przystępowała do intensywnego pressingu wymuszającego błąd na zawodnikach gospodarzy.
Tym, co jednak się nie zgadzało była gra w ataku. Część ataków łodzianie rzeczywiście próbowali budować od tyłu, wymieniając wiele krótkich podań i stopniowo przesuwając grę pod bramkę rywali. Nie brakowało jednak też długich podań, które niejednokrotnie okazywały się niecelne.
Większość akcji „Rycerzy Wiosny” kończyła się bardziej lub mniej udanym dośrodkowaniem, na które nisko ustawiona obrona gospodarzy była świetnie przygotowana. Praktycznie cały mecz drużyna ŁKS-u biła głową w mur ustawiony przez gospodarzy. Jeżeli nawet któremuś z zawodników Galeano udało przebić się przez ostatnich obrońców, problemem pozostawało odpowiednie wykończenie. To samo zagadnienie sprawiało największy problem ofensywnym zawodnikom łodzian w ostatnich meczach pod wodzą Jakuba Dziółki.
Cytując dobrze znane słowa Wąskiego z filmu Kiler-ów 2-óch „Kilka niedociągnięć jest„, właśnie tak można podsumować ogólny obraz gry ŁKS-u w pierwszym meczu pod wodzą nowego trenera.
Ciężko jednak winić zarówno nadal zgrywającą się ze sobą oraz szkoleniowcem drużynę, jak i samego Galeano. Między ogłoszeniem objęcia nowych obowiązków a pierwszym sprawdzianem trener miał jedynie cztery dni na poznanie zespołu osobiście, przedstawienie zawodnikom swojego stylu, ułożenie planu na mecz oraz przeprowadzenie pierwszych treningów. Początki w nowym klubie bywają trudne wszędzie, a nie wszyscy mają „zaszczyt” stania się kolejnym przykładem efektu nowej miotły. Pomimo niezadowalającego wyniku w – na pozór – prostym meczu nie należy skreślać młodego i ambitnego trenera, którego kontrakt obowiązuje do końca przyszłego sezonu.