
Fot. Pogoń Szczecin / Wioleta Ufland
Już dziś czeka nas hit 23. kolejki Ekstraklasy. W Szczecinie odbędzie się spotkanie między Pogonią a Lechem Poznań. To starcie odpowie na wiele pytań, ale przede wszystkim dowiemy się, czy drużyna Roberta Kolendowicza doskoczy do czołówki i czy postawi stempel na ostatnich rewelacyjnych tygodniach.
Próżno szukać zespołu, który choć zbliża się do Pogoni, biorąc pod uwagi wyniki tylko z rundy rewanżowej. Ekipa „Portowców” wygrała bowiem wszystkie cztery spotkania w Ekstraklasie, łącznie strzelając dziesięć bramek, tracąc przy tym tylko jedno trafienie. Na rozkładzie podopieczni Kolendowicza mają Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze, Stal Mielec i Widzew Łódź. Gdyby tego było mało, to drużyna ze Szczecina pokonała po dogrywce Piast Gliwice w 1/4 finału Pucharu Polski i jest dalej w grze o trofeum.
W tym czasie bijący się o mistrza Lech uzbierał tylko sześć punktów, Raków i Jagiellonia po siedem. Legia z kolei ledwie cztery, czym niebywale sobie utrudnia drogę do upragnionego trofeum. To pokazuje, kto najlepiej wystartował w 2025 roku, jednocześnie jak duża moc drzemie w zespole ze Szczecina. Bo opowieść o dzisiejszej Pogoni to nie dyskusja na temat drużyny, która zimą się wzmocniła i przeprowadziła kilka spektakularnych transferów. Wręcz odwrotnie – Pogoń była targana wewnętrznymi problemami, pierwszy trening w 2025 roku w ogóle się nie odbył, a z klubu płynęły głosy, że gracze strajkują, bo nie otrzymali pensji na czas.
Kolejne tygodnie przynosiły komunikaty o odejściach. Z Pogonią z przyczyn finansowych rozstał się Benedikt Zech i Alex Gorgon, obaj rozwiązali swoje kontrakty, a Pogoń mogła nabrać finansowego oddechu. Jednocześnie Szczecin na Warszawę zamienił Wahan Biczachczjan, który za 450 tys. euro na pół roku przed końcem umowy trafił do Legii.
Wysoki poziom wody w zatoce! Absurdalna historia sprzedaży Pogoni Szczecin
W międzyczasie żyliśmy dziwną telenowelą związaną z przejęciem klubu przez pana Alexa Haditaghiego. Ostatecznie do tego na szczęście nie doszło i kilka tygodni temu klub ze Szczecina ogłosił zmiany, Pogoń przejęła grupa inwestorów, na której czele stoi Nilo Effori.
Kolendowicz i jego podopieczni skupili się jednak na robocie i punktowali z nieprawdopodobną regularnością. O tym, jak było to owocny czas dla „Portowców”, najlepiej pokazuje tabela po rundzie jesiennej oraz ta obecna.
- Pogoń Szczecin po 18. kolejce – 8. miejsce, 11 punktów straty do liderującego Lecha,
- Pogoń Szczecin po 22. kolejce – 4. miejsce, 5 punktów straty do liderującego Lecha.
Warto oczywiście dodać, że dzisiejszą ewentualną wygraną Kamil Grosicki i spółka zbliżą się do „Kolejorza” na dwa punkty. W niedzielę swój mecz rozegra Jagiellonia (domowe starcie z GKS-em Katowice), a w poniedziałek do głosu dojdzie Raków (domowa potyczka z Lechią Gdańsk).
Kapitan
Bezsprzecznie w tak trudnych chwilach, jakie miały miejsce na początku roku kalendarzowego, bardzo ważna jest chemia w zespole i wewnętrzna determinacja do osiągania celów. Problemy finansowo-organizacyjne mogły piłkarzy Pogoni wzmocnić, ale mogły też osłabić.
Piłkarze ze Szczecina wybrali tę pierwszą opcję i wzięli się do roboty, wygrywając mecz za meczem. Nie byłoby jednak tego bez mocnych charakterów w szatni i bez lidera, którym niewątpliwie jest Kamil Grosicki. Postać, której zazdroszczą w całej Polsce, bo nie dość, że to zawodnik, który prezentuje obecnie rewelacyjną formę (cztery gole i trzy asysty w ostatnich pięciu meczach), to jeszcze świetnie sobie radzi jako mówca i motywator. Jego płomienna przemowa przed spotkaniem w Pucharze Polski z Piastem poniosła „Portowców” do awansu.
– Dobrze wiecie, co ja czuję, kiedy gramy mecz w Pucharze Polski. Mój czas powoli się kończy. Chcę z wami wszystkimi tam wrócić – mówił Grosicki do swoich kolegów przed spotkaniem.
Podobnie było po meczu, kiedy „Grosik” podziękował drużynie za walkę i wywalczony awans. Pogoń obok Ruchu Chorzów, Legii Warszawa i Puszczy Niepołomice znalazła się w najlepszej czwórce i jest ledwie krok od PGE Narodowego.
A doskonale wiemy, co wiąże się ze wspomnieniami z finału Pucharu Polski sprzed roku. Wówczas zespół prowadzony przez Jensa Gustafssona poległ z pierwszoligową Wisłą Kraków, mając historyczny triumf na wyciągnięcie ręki. Zadecydowała wówczas bramka dla „Białej Gwiazdy” strzelona w samej końcówce na wagę dogrywki, a w niej lepsza była ekipa z Krakowa.

I to co jest inspirujące, to dla piłkarzy Pogoni i samego Grosickiego niebywale głodnego triumfu, ta trauma z PGE Narodowego została paliwem do działania. Pogoń pragnie drugiej szansy i ponownej gry w finale Pucharu Polski, jednocześnie nie zwalniając jeśli chodzi o ligowe mecze.
Dziś jednak dla zespołu Kolendowicza pierwsze, poważne „sprawdzam” tej wiosny. Mowa o konfrontacji z głównym faworytem do tytułu. Oczywiście, Lech ma swoje problemy, przegrał dwa z trzech ostatnich meczów, natomiast piłkarze „Kolejorza” potrafią się motywować na wyjątkowe spotkania. A z pewnością tak można określać dzisiejszą konfrontację w Szczecinie.
1 komentarz on “Odrodzenie Pogoni Szczecin. Dziś dowiemy się, o co gra zespół Roberta Kolendowicza”