
Fot. Atletico, Grafika: Własna
Starcia lokalnych rywali elektryzują na wszystkich poziomach w każdym zakątku świata. Wielkie emocje pojawiają się choćby wokół rywalizacji dwóch ekip z jednego sołectwa na piłkarskich peryferiach, dziś dotarliśmy jednak na poziom najwyższy. Dziś w ramach pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów zagrają ze sobą Real Madryt z Atletico. To jedno z tych spotkań, które zapowiada się samo. Absolutnie pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów futbolu. Zapraszam na opowieść o przebojach, które miały miejsce w minionej dekadzie.
Pierwszy pocałunek
Na przestrzeni lat spotkania przybierały różne obrazy i tendencje, królem takich rywalizacji można było okrzyknąć Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił w meczach z Atletico aż 25 bramek, to ponad 5% jego trafień dla „Los Blancos” (450). Mecz sprzed niemal jedenastu lat stał się punktem przełomowym w historii Realu.
„Królewscy” zmagali się wówczas z przerażającą klątwą, nie wygrali Ligi Mistrzów od 2002 roku. Mało tego, przez sześć lat z rzędu (2005-2010) odpadali już na etapie 1/8 finału, w którym dziś obejrzymy derbowe starcie. Poprawa przyszła u zarania nowej dekady, Real trzykrotnie odpadał w półfinale.
Jose Mourinho nie zdołał doprowadzić drużyny do triumfu, najpierw na drodze stanęła FC Barcelona (1:3), w kolejnych latach zmorą „The Special One” stały się niemieckie potwory. W 2012 roku lepszy okazał się Bayern Monachium, „Gwiazda Południa” wygrała dopiero po rzutach karnych.
Kolejna wiosna miała być zbawienna, tym razem katem dla Realu stał się Robert Lewandowski. Snajper ustrzelił na Signal Iduna Park aż cztery gole, na Bernabeu zabrakło czasu, by zdobyć decydującą bramkę. Borussia Dortmund awansowała do finału (3:4), w czerwcu 2013 roku w Realu pojawił się człowiek, który przyniósł zbawienie w białej części stolicy.
Sacrum
Sezon 2013/14 przeszedł do historii jako apogeum „Cholismo”, Atletico zdobyło tytuł posługując się dogmatami. Obecna kampania to nic, w porównaniu do tego, jak wówczas przewidywalnie grali podopieczni Diego Simeone. Monopol formacji 4-4-2, bramki po stałych fragmentach i ekstremalny pragmatyzm – dzięki temu zdobyli pierwszy tytuł mistrzowski LaLiga od 1996 roku.
W Lidze Mistrzów ekipy z Madrytu bez problemu zajęły pierwsze miejsce w fazie grupowej, Real na drodze do finału wyeliminował trzech rywali z Niemiec (Schalke, Borussia i Bayern). Półfinał przeszedł do historii jako absolutny koncert hiszpańskiej ekipy – Bayern Pepa Guardioli został znokautowany przez kontrę Ancelottiego. Na Alianz Arenie było 0:4, dublety Sergio Ramosa i Cristiano Ronaldo pomściły cierpienia z poprzednich lat.
Atleti rozprawiło się z AC Milanem, FC Barceloną i Chelsea. Drużyny z Madrytu miały szansę na podwójną koronę, Real zdobył wcześniej Puchar Króla, w półfinałowym dwumeczu „Los Blancos” pokonali Atletico aż 5:0. „Materace” sięgnęły po zwycięstwo w ówczesnej Lidze BBVA.
Finał Ligi Mistrzów w Lizbonie układał się pod dyktando drużyny ze wschodniej części stolicy, w 36. minucie bramkę strzelił Diego Godin. Wydawało się, że „Cholismo” przyniesie pierwsze uszate trofeum w historii. Real wyrwał się z trudnej pozycji w stylu, który zdominował przede wszystkim w obecnej dekadzie.
W doliczonym czasie gry Atleti zostało zabite własną bronią, po centrze z rzutu rożnego bramkę strzelił Sergio Ramos. 92:48 to symbol jak żaden inny, były kapitan i najlepszy obrońca w historii Realu trafił niedawno do meksykańskiego CF Monterrey. By upamiętnić bramkę z Lizbony, wybrał numer 93 na koszulce.
Warto dodać, że asystę przy historycznym golu zaliczył Luka Modrić. Dziś Chorwat ma 39 lat, nieprzerwanie reprezentuje barwy Realu. Pomocnik wypowiedział się na temat zdarzeń z Lizbony: – Byłem bardzo spokojny i pewny, że uda się strzelić bramkę. Sergio był w dobrym miejscu, dobrze się ustawił później i to jak strzelił, to historia.
Dogrywka pokazała, jak istotną rolę w piłce nożnej odgrywa mentalność. Real poszedł za ciosem, w ciągu ostatnich dziesięciu minut Thibaut Courtois kapitulował trzykrotnie. Belg został znienawidzony przez kibiców „Materacy”, po transferze do Realu stał się obiektem skandalicznych zachowań z ich strony. Najpierw zniszczono tablicę upamiętniającą bramkarza przed nowym stadionem, we wrześniowym starciu derbowym w kierunku bramkarza z trybun poleciała nawet torebka z jedzeniem.
Do siatki trafiali Gareth Bale, Marcelo i Cristiano Ronaldo. Królewska kontra wykończyła Atletico, Portugalczyk po golu z rzutu karnego podczas celebracji zdjął koszulkę. To było jego siedemnaste trafienie w sezonie Ligi Mistrzów, rekord rozgrywek.
Obrazek radości najskuteczniejszego piłkarza w historii Realu wyrażał miliony słów, „Los Blancos” sięgnął po wyczekiwaną La Decimę. Dwunasty puchar po dwunastu latach przerwy i starciu z rywalem zza między smakował jak żaden inny.
Poluzowane więzy
Hiszpański finał rozpoczął serię pięciu edycji Ligi Mistrzów z rzędu, w których triumfowały kluby z Primera Division. W 2015 roku zwycięska okazała się FC Barcelona, to był puchar imienia Neymara.
Historia zatoczyła koło, w kolejnym roku ponownie Derbi Madrileño miały miejsce w finale Ligi Mistrzów. Po drodze Atletico ponownie wyeliminowało Blaugranę w ćwierćfinale, pelerynę zakładał Antoine Griezmann.
Real kolejny raz miewał niemieckie przeboje, „Królewscy” dokonali remontady w rewanżu z Wolfsburgiem. Na Volkswagen Arena „Los Blancos” ulegli 0:2, nie stanęło to na drodze ku temu, by tydzień później awansować po podstawowym czasie gry. Ronaldo niemal w pojedynkę rozbił rywala, w pierwszej części ustrzelił dublet. Po przerwie skompletował hat-tricka, uczynił to po strzale z rzutu wolnego.
Decydujące spotkanie odbyło się w Mediolanie, tym razem od trafienia po stałym fragmencie rozpoczął Real. Do siatki znowu trafił Ramos, „Królewscy” wykazywali się jednak sporą nerwowością. Podopieczni Diego Simeone zmarnowali wiele sytuacji, na szczycie stanęło pudło z rzutu karnego. Do jedenastki podszedł Griezmann, francuski piłkarz huknął w poprzeczkę bramki Keylora Navasa. W końcówce udało się wreszcie wyrównać, do siatki trafił rezerwowy Yannick Carrasco.
Kolejny raz oglądaliśmy dogrywkę, po 120 minutach na tablicy widniał wynik 1:1. W serii rzutów karnych pomylił się tylko Juanfran. Kibice Realu złośliwie nazywają byłego bocznego obrońcę lokalnego rywala „Al Palo” – to symbol trafienia w słupek bramki „Królewskich”.
Któż mógłby ostatecznie pogrzebać Atletico? Oczywiście, do decydującej jedenastki podszedł Cristiano Ronaldo. Portugalczyk huknął w okienko bramki Jana Oblaka, Real ponownie okazał się lepszy.
Zwycięstwo na San Siro rozpoczęło niewyobrażalną serię trzech triumfów w Lidze Mistrzów z rzędu. Zinedine Zidane dokonał tego jako jedyny trener w historii, doskonale pogodził królewski gwiazdozbiór.
Znowu on!
W pamięci kibiców Realu z pewnością utkwiła kampania 2016/17, po pięciu latach na Santiago Bernabeu wrócił tytuł mistrzowski. Po drodze „Królewscy” rozbili Atleti w ostatnich ligowych derbach na Vicente Calderon (3:0), hat-tricka ustrzelił Cristiano Ronaldo, ostatnie trafienie padło po strzale Portugalczyka z rzutu wolnego.
21 kwietnia 2017 roku w Lidze Mistrzów wylosowano Derbi Madrileño – tym razem padło na półfinał. Warto przytoczyć, w jakich okolicznościach obie ekipy przebijały się w poprzedniej fazie piłkarskiej elity. Atletico pokonało minimalnie ówczesnego mistrza Anglii – Leicester City (2:1). Zadanie Realu było dużo trudniejsze, mierzył się on z mistrzem Niemiec.
Bayern z Robertem Lewandowskim na czele jawił się jako główny kontrkandydat do podniesienia trofeum. Dwumecz z kwietnia 2017 był absolutnie szalony, w Bawarii gospodarze przegrali 1:2. Dubletem popisał się Ronaldo, rzut karny w kosmos wystrzelił Arturo Vidal. Rewanż to zupełnie inna historia, na Bernabeu Real został niejako zdominowany. Wynik otworzył Lewandowski, w końcówce odpowiedział Ronaldo. Remis był stanem chwilowym, do własnej bramki piłkę posłał Ramos.
Podstawowy czas gry przyniósł wyrównanie stanu dwumeczu, w dogrywce Real ponownie odciął prąd rywalowi. Tym razem na strzelenie trzech bramek „Królewscy” potrzebowali ledwie siedmiu minut, hattricka skompletował Ronaldo. Przy ostatnim golu Portugalczyka kapitalnymrajdem popisał się Marcelo.
Spotkanie otoczone było wielkimi kontrowersjami, w 84. minucie z boiska niesłusznie wyleciał Vidal. Jednocześnie drugiego napomnienia nie obejrzał Casemiro. Dwie bramki Ronaldo padły po widocznym spalonym, nie było wówczas jeszcze systemu VAR.
Przyszedł czas na kolejne derby, pierwszy mecz rozgrywany był na Bernabeu. Kolejny raz koncert dał Ronaldo, przebieg meczu nie wskazywał na to, że rywalizacja może zakończyć się wynikiem 3:0. Tak się jednak stało, skrzydłowy zdobył kolejnego hattricka.
Rewanż na Calderon miał stać pod znakiem odrabiania strat, scenariusz remontady Atleti jawił się jako możliwy. Po szesnastu minutach było 2:0, oszołomiony Real obudził się po nieprawdopodobnym dryblingu Karima Benzemy. Francuz wyłożył piłkę do Isco, pomocnik zdobył ostatnią bramkę tego wieczoru. Real stał się zmorą lokalnego rywala, w ciągu czterech lat po raz trzeci wyrzucił go z Ligi Mistrzów.
Nietypowy grunt
Od tego momentu drużyny z Madrytu nie spotkały się w Lidze Mistrzów, emocji dostarczały jednak mecze w LaLiga i innych pucharach. Być może było to spowodowane faktem, że Atletico w sezonie 2017/18 zajęło trzecie miejsce w fazie grupowej. Oznaczało to spadek do Ligi Europy, podopieczni Simeone nieco odkupili winy, wygrali te rozgrywki. Jednocześnie „Królewscy” zdobyli trzeci uszaty puchar z rzędu, oznaczało to, że derby tym razem przypadną na Superpuchar UEFA.
Spotkanie odbyło się standardowo w środowy wieczór w środku sierpnia. W starciu na Lilleküla Stadium w Tallinie lepsze okazało się Atletico, w podstawowym czasie gry padł wynik 2:2. Prowadzący zawody Szymon Marciniak zarządził dogrywkę, w niej strzelały tylko „Materace”. Trafienia Saula Nigueza i Koke dały podopiecznym „Cholo” trzeci triumf w tych rozgrywkach, wcześniej wygrywali w 2010 i 2012 roku.
Spotkania w LaLiga zazwyczaj były dosyć spokojne, w ostatnich trzech rywalizacjach ligowych padał wynik 1:1. Najwięcej emocji było wówczas, gdy o losach awansu lub trofeum decydował wyłącznie bezpośrednie starcie.
U zarania 2020 roku doszło do pierwszego Superpucharu Hiszpanii w nowej formule. Tym razem derby przeniosły się do Dżuddy, w finale mini-turnieju ponownie oglądaliśmy dogrywkę. W pamięci kibiców zapadł przede wszystkim bezwzględny faul Federico Valverde na Alvaro Moracie. Hiszpan pędził sam na sam na bramkę Courtois, Urugwajczyk zatrzymał go brutalnym wślizgiem. Mistrz Europy z minionego roku upadł z takim impetem, że nabił sobie sporego guza.
Pomocnik obejrzał rzecz jasna czerwoną kartkę, doszło do przepychanki. Diego Simeone przyznał, że rozumiał decyzję Valverde – Każdy zachowałby się tak samo w takiej sytuacji. Ja też zrobiłbym to samo. Nie mam wątpliwości, że jego interwencja zapewniła Realowi wygraną – mówił później trener Atleti.
Wejście ze 115. minuty utrzymało remis, po rzutach karnych triumfował Real Madryt. Valverde został wybrany najlepszym piłkarzem tego spotkania. Ciekawostką jest fakt, że podstawowym napastnikiem „Królewskich” w meczu finałowym był Luka Jović.
Nieprzerwanie bliscy
Letnie okienko transferowe przyniosło spore wzmocnienia w linii ataku obu drużyn. Do Realu bezgotówkowo przeniósł się wyczekiwany Kylian Mbappe, Atleti pozyskało za 75 milionów euro Juliana Alvareza.

Napastnicy genialnie spisują się przede wszystkim od początku bieżącego roku, Argentyńczyk zdobył 9 bramek, Francuz pokonywał bramkarzy rywali aż czternastokrotnie. W niedawnym derbowym pojedynku na Bernabeu padł remis 1:1, trafiali tylko wspomniani snajperzy.
W Lidze Mistrzów także odgrywają istotną rolę, Mbappe znacząco przyczynił się do awansu Realu w barażu z Manchesterem City (6:3). W dwumeczu „Królewscy” strzelili sześć goli, cztery spośród nich to dorobek Francuza. W rewanżu na Bernabeu były gracz PSG zdobył hat-tricka. Alvarez w ciągu ośmiu meczów fazy ligowej strzelał sześciokrotnie, znacząco przyczynił się do bezpośredniego awansu Atletico z czołowej ósemki.
Resumen
Seria gier oznaczona numerem 26 przyniosła zmianę miejsc w tabeli między dzisiejszymi rywalami. Real Madryt po porażce w katastrofalnym stylu z Realem Betis (1:2) spadł na najniższy stopień podium, Atleti w hicie ograło czwarty w tabeli Athletic Bilbao (1:0). Decydującą bramkę ustrzelił rzecz jasna Alvarez.
Na czele pozostałą FC Barcelona, podopieczni Hansiego Flicka zdekapitowali Real Sociedad, na wzgórzu Montjuic było aż 4:0. Kluczową okazała się czerwona kartka dla Aritza Elustondo, stoper obejrzał ją za faul na Danim Olmo już w 17. minucie meczu. Do siatki trafił Robert Lewandowski, w tym spotkaniu dwa gole padły po umyślnym rykoszecie w centrum pola karnego. Być może gdyby w szesnastce Alexa Remiro posadzić drzewo, zdołałoby pokonać bramkarza „Txuri-Urdin”.
Inne hiszpańskie drużyny także powalczą w europejskich pucharach, Barcelona poleci do Lizbony na mecz Ligi Mistrzów z Benfiką. Ich niedzielny rywal w ramach Ligi Europy podejmie Manchester United. W tych samych rozgrywkach Athletic Bilbao zagra w delegacji z AS Romą. Real Betis z kolei w Lidze Konferencji zagra z Vitorią Guimaraes. Warto dodać, że ekipa z Sewilli jest potencjalnym przeciwnikiem Jagiellonii Białystok na etapie 1/4 finału LKE, choć do tego jeszcze daleka droga…
1 komentarz on “Szczęśliwe małżeństwo. Derbi Madrileño wraca do Ligi Mistrzów! Primera Résumation #3”