
Fot: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa
Raków Częstochowa wrócił na pozycję wicelidera, w meczu zamykającym 23. kolejkę Ekstraklasy drużyna Marka Papszuna pokonała Lechię Gdańsk 3:1. Dubletem popisał się Jonatan Braun Brunes. Kontaktową bramkę strzelił Tomasz Wójtowicz, ostatnie trafienie to samobój Bujara Pllany. Mecz ułożył się pod dyktando gospodarzy, przedostatnia drużyna w tabeli popełniła katastrofalne błędy w defensywie.
Zarówno Marek Papszun, jak i John Carver zdecydowali się na ustawienie z dwójką napastników. W drużynie Rakowa obok Brunesa rozpoczął Patryk Makuch, Leonardo Rocha kolejny raz usiadł na ławce.
Częstochowski sygnał
Gospodarze od pierwszego gwizdka pokazali, że interesuje ich wyłącznie pełna zdobycz punktowa. W pierwszej akcji meczu zdobyli rzut wolny, ze stałego fragmentu dośrodkował Ivi Lopez. Doszło do sporego zamieszania, nieuważnie zachował się Dominik Piła, piłkę do siatki skierował Brunes. Nastąpiła długa wideoweryfikacja, ostatecznie sędzia Marcin Szczerbowicz uznał trafienie.
Lechia także stworzyła sobie groźną okazję, po błyskawicznym kontrataku Tomas Bobcek pokonał Kacpra Trelowskiego. Tym razem asystent podniósł chorągiewkę, Słowak był na spalonym.
Zdecydowaną przewagę mieli jednak gospodarze, po kwadransie na tablicy było już 2:0. Rifet Kapić postanowił zrobić to, w czym zawsze był wybitny. Kapitan Lechii obsłużył ofensywnego zawodnika, sęk w tym, że był to rywal. Ivi Lopez został w ostatniej chwili powstrzymany przez Weiraucha, w polu karnym ponownie świetnie odnalazł się Brunes.
Raków szybko ułożył sobie spotkanie, świetnie spisywał się Ben Lederman. Gospodarze zaprzepaścili kilka dogodnych akcji, w kluczowych zagraniach brakowało precyzji.
Promyk nadziei
Spotkanie toczyło się pod dyktando gospodarzy, podopieczni John’s Carvera próbowali zagrażać po dośrodkowaniach. W drugiej części spotkania kibice, którzy dziś wspólnie wspierali obie ekipy zorganizowali pokaz pirotechniczny.
Sędzia wstrzymał spotkanie, przerwa nieco wybiła gospodarzy z rytmu. Chwilę po wznowieniu kontaktową bramkę zdobył Tomasz Wójtowicz. Boczny obrońca Lechii oddał zaskakujący strzał, miał miejsce spory rykoszet.
Nos trenera
Raków postanowił błyskawicznie odciąć dostęp prądu drużynie gości, cztery minuty po golu kontaktowym „Medaliki” strzeliły trzecią bramkę. Rezerwowy Erick Otieno dogrywał do Adriano Amorima, uprzedził go jednak Bujar Pollana, stoper pokonał bramkarza swojej ekipy. Na tablicy było 3:1.
Lechia próbowała ponownie zbliżyć się do gospodarzy, minimalnie pomylił się Maksym Chłań. Chwilę później w polu karnym doszło do starcia Zorana Arsenicia z Bobcekiem, sędzia VAR po analizie zdecydował się na zaproszenie arbitra do monitora. Marcin Szczerbowicz nie zmienił boiskowej decyzji, nie obejrzeliśmy jedenastki.
Gospodarze zasłużenie odnieśli ważne zwycięstwo, cieszyć może przyzwoity występ zawodników, który miewali w tej kampanii spore problemy. Lederman genialnie zastąpił zawieszonego Gustava Berggrena, Patryk Makuch brał udział w wielu akcjach ofensywnych.
Lechia podarowała rywalowi dwie bramki, najpierw niepewny był Szymon Weirauch, następnie katastrofalnie zachował się Kapic, w końcówce do własnej bramki trafił Pllana. Grając w ten sposób nie można wygrać w Częstochowie, goście pozostali w strefie spadkowej.
Podopieczni Marka Papszuna wrócili na pozycję wicelidera w tabeli Ekstraklasy, tracą do Lecha Poznań jedno oczko. W następnej serii gier pojadą do Lubina na mecz z Zagłębiem. Lechia w niedzielę podejmie Górnika Zabrze.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA – LECHIĄ GDAŃSK 3:1 (2:0)
Braut Brunes 2’ 15’, Pllana (sam.) 75’ – Wójtowicz 71’
Raków Częstochowa będzie mistrzem Polski 😁