
Fot. Legia Warszawa
Historia sprzed roku zatoczyła koło, Legia Warszawa uległa w pierwszym meczu 1/8 Ligi Konferencji FK Mølde. Na Aker Stadionie padł wynik 3:2, do przerwy gospodarze prowadzili trzema bramkami. Do siatki „Wojskowych” trafiali Eirik Hestad, Kristian Eriksen i Fredrik Gulbrandsen. Podopieczni Goncalo Feio obudzili się po godzinie gry, bramki strzelali Kacper Chodyna i rezerwowy Luquinhas. Na rozstrzygnięcie kwestii awansu musimy poczekać do spotkania rewanżowego.
Obaj szkoleniowcy mierzyli się ze sporymi problemami kadrowymi, w Legii Warszawa za kartki pauzował Ryoya Morishita. Ponadto, do rozgrywek Ligi Konferencji nie zostali zgłoszeni Ilja Szkurin i Wojciech Urbański. Ofensywa „Wojskowych” została zatem znacząco osłabiona, pozytywną informacją był powrót Luquinhasa, Brazylijczyk usiadł na ławce rezerwowych. W wyjściowym składzie po raz pierwszy w tym roku pojawił się Claude Goncalves.
W drużynie gości zabrakło dwóch kluczowych postaci, za kartki zawieszeni byli Isak Amundsen i Magnus Eikrem. Na ławce rozpoczął Albert Posiadała.
Norweski prysznic
Polscy kibice błyskawicznie przypomnieli sobie starcia sprzed roku, gospodarze od początku stwarzali sobie groźne okazje.
W 11. minucie po kapitalnym rozegraniu strzał oddał Kristian Eriksen, jego próba została powstrzymana przez Vladana Kovacevica. Na odbitą futbolówkę czekał jednak Eirik Hestad, pomocnik posłał piłkę do bramki „Wojskowych”.
Chwilę później genialnie interweniował Kovacevic, napór Mølde nie ustawał. Pozornie niegroźne podanie rywala zmusiło Jana Ziółkowskiego do interwencji, stoper zrobił to niebywale nieudolnie. Zagrał zbyt lekko do bramkarza, piłkę przechwycił Eriksen. Norweg pierwszym kontaktem podwyższył prowadzenie gospodarzy.
Trzęsienie ziemi
Podopieczni Goncalo Feio postanowili pobić wynik drużyny Kosty Runjaica. Przed rokiem w pierwszym starciu tych ekip Legia przegrywała 0:2 po dziewiętnastu minutach, tym razem ofensywie Mølde wystarczyło siedemnaście.
Pół godziny gry musiało upłynąć, by Legia stworzyła sobie groźną szansę na Aker Stadionie. Strzał z dystansu oddał Kacper Chodyna, chwilę później z podobnej odległości uderzał Bartosz Kapustka. W obu sytuacjach świetnie interweniował Jacob Karlstrom.
„Wojskowi” próbowali zagrozić po dośrodkowaniach, kolejny cios zadali jednak podopieczni Per-Mathiasa Høgmo. W końcówce pierwszej części trzecią bramkę dla Mølde strzelił Fredrik Gulbrandsen.
U zarania drugiej części w dalszym ciągu oglądaliśmy ataki gospodarzy, groźny strzał Eriksena wyłapał Kovacevic. Po kilku minutach Martin Linnes próbował płaskiego dogrania, w ostatniej chwili interweniował Kovacevic.
Linia defensywy i wspierający pomocnicy pozostawali bierni w obserwacji poczynań Norwegów. Trzybramkowa różnica bramkowa była w tamtym momencie najmniejszym wymiarem kary.
Przebudzenie
Trener Feio wprowadził na plac gry Radovana Pankova i Rafała Augustyniaka. Silni fizycznie zawodnicy od początku odmienili postawę Legii. „Wojskowi” zaczęli grać z charakterem, walczyli o każdy milimetr boiska.
W 64. minucie po dograniu Goncalvesa piłkę do bramki Mølde skierował Kacper Chodyna. Chwilę później Wahana Biczachczjana zastąpił Luiquinhas, który wrócił po niemal dwóch miesiącach przerwy z powodu urazu.
Skrzydłowy zaliczył magiczny kontakt minutę po wejściu, po fenomenalnym dograniu Pawła Wszołka dał Legii kontakt. „Wojskowi” w ciągu trzech minut zdobyli dwa gole, historia sprzed roku niejako zatoczyła koło.
Do końca spotkania drużyna z Warszawy próbowała zagrażać bramce Karlstroma, w doliczonym czasu gry miało miejsce oblężenie pola karnego Mølde. Strzał Wszołka wybronił bramkarz gospodarzy, czasu na wyrównanie zabrakło, mecz zakończył się minimalną porażką „Wojskowych”.
Powtórka sprzed roku
Legia zagrała w europejskich pucharach w marcu po raz pierwszy od 1991 roku, mówi się, że długo wyczekiwane zdarzenie dobrze smakuje. Tym razem z pewnością tak nie było, „Wojskowi” ponownie jak przed rokiem, przegrywali do przerwy 0:3. Desygnacja Goncalvesa od pierwszej minuty była sabotażem, pomocnik w pierwszej części momentami wyglądał jak dziecko we mgle.
Druga część ponownie przyniosła pozytywny błysk, Goncalo Feio dokonał świetnych zmian. Rezygnacja z Rafała Augustyniaka od pierwszej minuty jest na ten moment dla Legii zbyt kosztowna. Fenomenalny powrót zaliczył Luquinhas, Brazylijczyk zdobył swoją czwartą bramkę w obecnej edycji Ligi Konferencji, to najlepszy strzelec w drużynie ze stolicy. Martwić może fakt, że Legia przegrała wszystkie wyjazdowe spotkania od początku 2025 roku.
Jednobramkowa różnica sprawia, że kwestia awansu pozostaje otwarta. Atutem „Wojskowych” z pewnością będzie gra przy Łazienkowskiej, w bieżącym roku to grunt niezdobyty. Liga Norweska wystartuje dopiero pod koniec marca, oznacza to, że przed Mølde siedem dni na regenerację przed rewanżem. Legia w poniedziałek zagra na wyjeździe z Motorem Lublin.
MOLDE FK – LEGIA WARSZAWA 3:2 (3:0)
11’ Hestad, 17’ Eriksen, 43’ Gulbrandsen – 64’ Chodyna, 67’ Luquinhas