
Fot. Śląsk Wrocław / Adriana Ficek
Śląsk Wrocław w minioną niedzielę przegrał dwunaste spotkanie w obecnej kampanii Ekstraklasy, mimo tego Ante Simundza nie stracił wiary w utrzymanie: – Wiem, że możemy dobrze grać przeciwko dobrym zespołom. Już dziś jego podopiecznych czeka kolejne trudne starcie, do stolicy Dolnego Śląska przyjedzie najlepsza drużyna ligi w 2025 roku – Pogoń Szczecin. Co Słoweniec miał do powiedzenia w przededniu meczu?
Trener WKS-u wskazał, że kluczowym aspektem będzie pewność siebie zawodników. Trudna sytuacja w tabeli może nieco podcinać skrzydła zawodnikom, Simundza uspokoił obserwatorów w tej kwestii: – Byłbym zmartwiony, jeśli przeciwko lepszym drużynom gralibyśmy ze strachem. Nie pokazywaliśmy tego strachu do tej pory. Musimy to kontynuować. Wiem, że możemy dobrze grać przeciwko dobrym zespołom. Dla mnie jest ważne to, abyśmy pokazali teraz głód zwycięstw i zagrali o trzy punkty.
Lider wiosny
Najbliższy rywal z pewnością przyjedzie do Wrocławia z nastawieniem na grę wyłącznie o pełną pulę, podopieczni Roberta Kolendowicza w dotychczasowej pentadzie gier zdobyli aż 12 oczek. Włączyli się do walki o mistrzostwo, Ante Simundza przekonywał o sporym uznaniu dla przeciwnika: – Są bardzo intensywną drużyną, ciężko pracującą. Mają zasady, które widać w każdym meczu. Mają w składzie legendę polskiej piłki – Grosickiego, więc mają duży szacunek z naszej strony, ale to nie znaczy, że nie chcemy z nimi wygrać.
Pogoń Szczecin przegrała wiosną ledwie jeden mecz, światełkiem w tunelu dla Śląsku może być fakt, że porażka przydarzyła się w minionej kolejce. „Portowcy” ulegli na własnym boisku liderującemu Lechowi Poznań aż 0:3, rezultat nie odzwierciedla jednak przebiegu spotkania, podopieczni Roberta Kolendowicza mieli sporo sytuacji na początku spotkania. Powinni prowadzić co najmniej jednym golem, ostatecznie nie strzelili żadnego. Z drugiej strony pozostały niedosyt może spowodować, że goście będą naładowani pozytywną, sportową złością. Pogoń nie ma najlepszych wspomnień z wizyt we Wrocławiu, na piętnaście ostatnich meczów przy Alei Królewieckiej drużyna ze Szczecina wygrała ledwie raz. Zwycięstwo miało miejsce w pierwszej wiosennej kolejce sezonu 2023/24, „Portowcy” wygrali 1:0 po szczęśliwym trafieniu Fredrika Ulvestada.
Pojawiło się także zagadnienie, które rozpaliło kibiców WKS-u po przegranym spotkaniu z Legią Warszawa (1:3). Drużyna wicemistrza Polski popełniła katastrofalny błąd w wyprowadzeniu piłki, który skutkował stratą bramki: – Wciąż chcemy rozgrywać od tyłu. Jeśli raz popełnisz błąd, to nie znaczy, że od razu trzeba zmieniać cały plan. Schwarz miał w Warszawie zły dzień, jego gorsza passa nie znaczy, że nie będziemy grać w ten sposób. To nie była przyczyna naszej porażki. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, że popełniliśmy błędy. Po prostu musimy dalej trenować. Musimy być lepsi w tym aspekcie gry.
Pomyłka Petra Schwarza była spowodowana desperacją w zagraniu Rafała Leszczyńskiego, bramkarz dotąd nie zwykł w takim stopniu utrudniać pracę kolegom. W tym momencie należy ponownie odwołać się do pewności siebie, która być może została zachwiana.
Dużym problemem wydawała się być także murawa, która w okresie otwierającym rundę wiosenną na polskich boiskach nie może przybrać miana wzorowej. Wydaje się, że każdego dnia mankament stopniowo ustępuje, w czwartek temperatura powietrza osiągnęła niemal 20 stopni Celsjusza.
W starciu z Legią na ławce od pierwszej minuty usiadł Mateusz Żukowski, wcześniej zawodnik był kluczową postacią w drużynie wicemistrza Polski. Szkoleniowiec zaskoczył, wskazując na powód tej decyzji: – Nie byłem usatysfakcjonowany z gry Mateusza Żukowskiego i on to wie.
Były zawodnik Lechii Gdańsk został zastąpiony przez Arnau Ortiza. Były piłkarz Girony świetnie spisał się w rywalizacji ze stołeczną ekipą. Zaliczył asystę przy trafieniu Assada Al Hamlawiego. Napastnik WKS-u w minioną środę otrzymał powołanie do reprezentacji Palestyny, stało się to możliwe dzięki temu, że posiada podwójne obywatelstwo.
Problemy kadrowe
W meczu z Legią Warszawa czwarte żółte kartki w obecnej kampanii obejrzeli Tudor Baluta i Yehor Matsenko, oznacza to, że będą zawieszeni na dzisiejsze starcie. Ponadto z powodu kontuzji niedostępny w dalszym ciągu będzie Peter Pokorny. Szkoleniowiec wypowiedział się na temat zastępstwa na pozycji pomocnika i obrońcy: – Mam pomysł na te dwie pozycje. Guercio to nie jedyna opcja na prawą stronę obrony.
Mam inne pomysły oprócz gry Kubą Jezierskim. Nie mogę tego powiedzieć, jak zagramy, bo wszyscy się o tym dowiedzą. Mamy plan na ten mecz, ale to nasz plan.
Nigdy nie jestem zadowolony z tego, że nie mam do dyspozycji piłkarzy, którzy trenują. Kartki i kontuzje to część piłki nożnej. To dla nas wyzwanie. Musimy znaleźć najlepsze rozwiązanie i wyciągnąć to, co najlepsze z innych zawodników.
Dziennikarze dopytywali szkoleniowca o możliwość powołania piłkarzy z drużyny rezerw, w przeszłości taki los spotkał chociażby Szymona Rygiela. Szczególną uwagę poświęcili Filipowi Rejczykowi, który wzbudza spore zainteresowanie kibiców WKS-u. Ante Simundza najpierw zapytal dziennikarza portalu slasknet: – Czy Rejczyk to Twój kolega?
Po chwili wyjaśnił, że sytuacja kadrowa pod względem ilościowym wygląda bardzo stabilnie: – Mamy 20 miejsc na mecz i 23 zawodników. Nie widzę powodu, żeby powoływać na mecz kogoś z rezerw.
W środku obrony nie zobaczymy raczej Aleksa Petkova, który trenuje z drużyną od dwóch tygodni. Stoper otrzymał powołanie do reprezentacji Bułgarii.
Do końca sezonu 2024/25 pozostało jedenaście spotkań, Śląsk ma na koncie zaledwie 14 oczek. By myśleć o utrzymaniu, trzeba zdobywać około 2.25 punktu na mecz. To wynik znacznie lepszy od dotychczasowego w wykonaniu czołówki ligi, Śląsk Wrocław ma ponad 94% szans na spadek. Dzisiejsze spotkanie może być ostatnią szansą, by zbliżyć się do wymarzonego utrzymania. Pierwszy gwizdek sędziego Szymona Marciniaka już o 20:30.
1 komentarz on “Śląsk gra dziś o życie. Simundza: Wciąż wierzę, że utrzymamy się w Ekstraklasie”