
Fot. Jagiellonia Białystok / Kamil Świrydowicz
Łukasz Masłowski dokonał wielu cudownych ruchów transferowych, na czoło „osiągnięć” dyrektora sportowego Jagiellonii Białystok dawno temu wyrósł Afimico Pululu. Angolczyk szczególnie upodobał sobie rozgrywki Ligi Konferencji, we wczorajszym meczu w ramach 1/8 finału z Cercle Brugge (3:0) zaliczył występ absolutny. Jego trafienia w znacznym stopniu przyczyniły się do awansu Polski na 16. pozycję w rankingu UEFA, zbliżając tym samym białostoczan do wymarzonego ćwierćfinału.
Pululu trafił do Jagiellonii latem 2023 roku, przeniósł się z niemieckiego Greuther Fürth. Zainteresowanie napastnikiem wykazywał wówczas także Lech Poznań, napastnik miałby być uzupełnieniem w obliczu niedyspozycji Mikaela Ishaka. Szwed zmagał się wówczas z boreliozą, ostatecznie „Kolejorz” przegrał rywalizację o snajpera z Jagiellonią.
Premierowa kampania rozpoczęła się dla Pululu przyzwoicie. Często rozpoczynał mecze na ławce rezerwowych, nie miał jednak jednoznacznego rywala w kontekście walki o miejsce w wyjściowym składzie. W roli napastnika grywał Jesus Imaz, za jego plecami pojawiał się chociażby Wojciech Łaski. Od połowy września Angolczyk ugruntował swoją pozycję w oczach Adriana Siemieńca, potrzebował niewielu spotkań, by stać się czołową postacią w drużynie.
W kampanii mistrzowskiej ustrzelił łącznie 12 bramek, w znaczącym stopniu przyczynił się do wywalczenia historycznego tytułu. Sporym osiągnięciem pionu sportowego było utrzymanie snajpera przed kolejnym sezonem. Eliminacje Ligi Mistrzów nie wyglądały bowiem w wykonaniu białostoczan najlepiej, co prawda udało się przejść mistrza Litwy, Panaweżysz, ale później zaczęły się schody…
„Jaga” miała wielkie problemy w dwumeczach z Bodoe/Glimt w eliminacjach LM, któremu w dwumeczu uległa aż 1:5, a następnie trafiła na Ajax w walce o fazę ligową Ligi Europy. Dwumecz z holendrami zakończył się spektakularnym laniem (1:7) i mistrzowie Polski, podobnie jak Legia Warszawa, znaleźli się w fazie ligowej Ligi Konferencji.
Ukochane rozgrywki
Pululu kapitalnie odnalazł się na trzecim poziomie europejskich pucharów, od samego początku jego trafienia gwarantowały białostoczanom cenne punkty. W fazie ligowej niejako w pojedynkę zagwarantował Jagiellonii dodatkowe sześć oczek, zdobył bowiem łącznie aż pięć bramek.
Oczywiście dużym wyolbrzymieniem byłoby stwierdzenie, że bez Angolczyka drużyna mogłaby odpaść już jesienią. Prosta kalkulacja wskazuje jednak na to, że bez sześciu oczek „Jaga” zakończyłaby na… 27. pozycji.

Podopieczni Siemieńca wylądowali ostatecznie tuż za czołową ósemką, byli zmuszeni rozgrywać dodatkowe spotkania w ramach fazy barażowej. W dwumeczu z TSC Bacha Topola (6:2) Pululu dołożył kolejne trafienie, zrównał się z piłkarzem Chelsea, Marcem Guiu w klasyfikacji strzelców. Za plecami snajpera mistrza Polski znalazł się chociażby Christopher Nkunku i Krzysztof Piątek.
Prawdziwa eksplozja nastąpiła we wczorajszym meczu z Cercle Brugge, Pululu najpierw bardzo pewnie wykorzystał rzut karny. W 78. minucie zdobył drugą bramkę, uczynił to kapitalnym strzałem przewrotką. Niesłychane trafienie to wyraźna kandydatura do najładniejszej bramki w całej edycji, napastnik wypracował sobie dwubramkową przewagę nad Guiu, niemalże zagwarantował Jagiellonii awans do ćwierćfinału. Portal Football Meets Data wyliczył, że podopieczni Adriana Siemieńca mają 94% szans na awans.
Numer jeden?
Dyskusja na temat tego, który z napastników w Ekstraklasie jest najlepszym, winna być relatywizowana ze względu na tło analizy. Biorąc pod uwagę wyłącznie występy na ligowym podwórku, być może jest nawet kilku lepszych napastników. Napastnik Pogoni Szczecin, Efthymios Koulouris ustrzelił w bieżącej kampanii aż 15 trafień, nieśmiertelny pozostaje także kapitan Lecha, Mikael Ishak, imponuje także niezawodny Benjamin Kallman, a więc snajper Cracovii.
Dyskusja jest więc otwarta, natomiast nie ulega wątpliwości, że aktualnie to Pululu jest największym kozakiem, który biega po naszych boiskach. Nie ma także wątpliwości – i tutaj można zapłakać – że latem opuści ekipę mistrza Polski. Zatrzymanie go będzie po prostu nierealne…
W mojej opinii Pululu ma znaczącą przewagę w dwóch aspektach. Przede wszystkim dysponuje nieprawdopodobnymi warunkami fizycznymi, potrafi wygenerować siłę, która jest kluczowa w intensywnym futbolu czołowych dywizji w Europie. Kolejnym atutem jest pozytywna weryfikacja w rozgrywkach Ligi Konferencji, na temat kolegi z szatni wypowiedział się Norbert Wojtuszek: – On takie zagrania zostawia na czwartkowe wieczory. To dzik jak nie wiem… Pokazuje że przerasta trochę nas i niedługo go z nami nie będzie – mówił piłkarz „Jagi” w rozmowie z Canal+ Sport.
Ranking UEFA. Polska awansowała na 16. miejsce!
Utrzymanie Pululu w Jagiellonią zimą wydawało się nieprawdopodobne, latem jego odejście jest niejako przesądzone. Łukasz Masłowski w programie Cafe Futbol wypowiadał się na temat ofert z innych klubów Ekstraklasy: – Nasze oczekiwania w stosunku Pululu są naprawdę wysokie. Wydaje mi się, że żaden polski klub nie jest w stanie takich pieniędzy zapłacić. Mamy oferty na poziomie pięciu-czterech milionów euro zza granicy, no to nie sprzedasz piłkarza za dwa miliony do Lecha czy Legii. Nawet nie wiem, czy sam Pululu byłby zainteresowany.
Satysfakcjonująca kwota może zostać wyłącznie zwiększona, najbardziej optymistyczne prognozy mówią nawet o rekordzie transferowym w Ekstraklasie. Chwalebne miano dzierży obecnie Ante Crnac – angielskie Norwich zapłaciło Rakowowi Częstochowa za Chorwata aż 11 milionów euro.
Kolejne spotkania mogą poprawić notowania wychowanka FC Basel. W najbliższą niedzielę Jagiellonia wybierze się do Serca Łodzi, rywalem mistrza Polski będzie najsłabsza ekipa piłkarskiej wiosny. We wrześniowym starciu z Widzewem Łódź Pululu ustrzelił decydującą bramkę już w 2. minucie, zagwarantował drużynie ważne trzy punkty w bardzo trudnym okresie. Pierwszy gwizdek sędziego Tomasza Kwiatkowskiego o 17:30.
1 komentarz on “Bestia z Białegostoku. Czy Afimico Pululu to najlepszy piłkarz występujący w Ekstraklasie?”