
Fot. Zagłębie Lubin
Polska piłka poznała wiele absurdalnych historii trenerów, działanie pod wpływem chwilowego impulsu lub zewnętrznej presji stało się fundamentem tożsamości wielu klubów. Zagłębie Lubin postanowiło jednak otworzyć nową szufladę w próbach argumentowania decyzji o zwolnieniu szkoleniowca, czego ofiarą padł Marcin Włodarski. Zapraszam na czteroliterową opowieść o osiemnastomeczowym romansie.
(K)ampania marazmu
„Miedziowi” zaczynali obecny sezon z Waldemarem Fornalikiem. Po zdobyciu ósmego miejsca, które w ostatnich latach stało się nieco memiczne, w drużynie doszło do kilku zmian. Do Legii Warszawa wyruszył Kacper Chodyna, który w kampanii 2023/24 strzelił siedem goli i zaliczył aż dziesięć ostatnich podań.
Więcej działo się w kontekście wzmocnień, w drugą stronę powędrował Dominik Hładun. Po spadku z Warty Poznań wyciągnięty został Kajetan Szmyt, przy tym zawodniku warto się zatrzymać. Głośnym echem odbiła się wypowiedź Łukasza Masłowskiego dla podcastu Futbolownia. Dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok wskazał, dlaczego skrzydłowy nie trafił do drużyny mistrza Polski: – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jako dyrektor sportowy, że Kajetan Szmyt, który jest na początku swojej kariery piłkarskiej, notabene spadający z Ekstraklasy z Wartą Poznań, wchodzi do szatni i będzie zarabiał więcej od kapitana, który jest dziesięć lat w klubie, był na mistrzostwach Europy i zdobył mistrzostwo Polski z tym klubem. Tu nie chodzi o pieniądze, ale o zasady, które panują od wielu lat i takiej czystej etyki pomiędzy piłkarzami. Nie wyobrażałem sobie tego, dlatego też do tego transferu nie doszło. Bo nasza propozycja była dla Kajtka niesatysfakcjonująca.
Ósme miejsce w Lubinie wzięliby teraz z pocałowaniem ręki. O co wiosną będzie grać Zagłębie?
Zagłębie zapłaciło za Szmyta ledwie pół miliona złotych, Warta panicznie potrzebowała pieniędzy ze względu na trudną sytuację po relegacji. Wygórowane wynagrodzenie z pewnością nie było większym problemem….
Trupy zaczęły sypać się po dziewięciu meczach, Zagłębie zdobyło w nich ledwie osiem oczek. Gwoździem do trumny okazała się wyjazdowa porażka z Rakowem Częstochowa, mimo prowadzenia „Miedzowi” ulegli aż 1:5. Pod koniec września klub wydał komunikat o zwolnieniu Fornalika. Trzeba przyznać, że krótkookresowy efekt zadziałał przyzwoicie.

Nowym szkoleniowcem został Marcin Włodarski, były trener reprezentacji młodzieżowych. Wydawało się, że będzie to idealna osoba na kluczowym stanowisku w klubie stawiającym na wielu młodzieżowców. – Powiem wprost: nie rozmawiałem z innymi trenerami. Osobiście byłem zdecydowany na trenera Włodarskiego w momencie, gdy podjęliśmy decyzję o rozstaniu z trenerem Fornalikiem. Oczywiście boisko zweryfikuje wszystko, natomiast jesteśmy w sytuacji, w której trzeba nowego impulsu i nowoczesnego spojrzenia, a trener Włodarski, człowiek z kwalifikacjami i bagażem w postaci dziesiątek stażów w topowych klubach Europy, nam to daje. To jest warsztat, którego Zagłębie dzisiaj potrzebuje. Zagłębie oparte na wprowadzaniu młodzieży do pierwszego zespołu. To nasz model działania. Czerpiemy z niego korzyści sportowe i finansowe, właśnie poprzez promocję młodych zawodników, którzy później trafiają do kadry – mówił dla portalu Weszło Paweł Jeż, Prezes Zagłębia Lubin.
– To argument bardzo ważny, ale często pomijany. Zagłębie ma w tej chwili 15 wychowanków w pierwszym zespole, z czego 12 to zawodnicy poniżej 22. roku życia. Gdzie, jeśli nie w takim klubie, trener o takim profilu, ma odnieść sukces? Uważam, że nasz klub jest idealnie skrojony pod trenera Włodarskiego. Moim zdaniem dobrze się dobraliśmy. To wypali. Oczywiście w sporcie się wygrywa i przegrywa, dzieją się różne rzeczy, ale wierzę w ten projekt – dodawał Jeż.
Pierwsze mecze dały podstawy ku temu, by uwierzyć w słowa Prezesa. Zagłębie w ciągu sześciu spotkań wygrało czterokrotnie, poległo jedynie z mistrzem Polski (1:3). Puentą były derby Dolnego Śląska, w domowym starciu z drużyną z Wrocławia gospodarze grali koncertowo.
(G)onitwa za własnym ogonem
Mecz ze Śląskiem zakończył się wynikiem 3:0, kropką nad „i” było trafienie przewrotką Marcela Reguły – wychowanka klubu z Lubina. Jakże diametralna odmiana nastąpiła po ostatnim gwiazdku derbowej rywalizacji. Od tego momentu „Miedzowi” rozegrali w Ekstraklasie dziesięć gier – zdobyli zatrważające cztery oczka.
W grudniu doszło do kolejnej zmiany, na stanowisku dyrektora sportowego pojawił się Wojciech Tomaszewski. Zastąpił on Piotra Burlikowskiego, który został odsunięty wraz ze zwolnieniem Fornalika.
Runda wiosenna zaczęła się od dość sporej odmiany, w meczu z Pogonią Szczecin (0:1) Zagłębie zagrało zupełnie inaczej. Była to drużyna wycofana, grająca bardzo ostrożnie. Oczywistą kwestią jest fakt, że plany należy dostosować do okoliczności i warunków przeciwnika – to jednak także nie pomogło.
Turbo na ratunek! Pogoń lepsza od Zagłębia
Kolejna rywalizacja była niebywale ważna, Zagłębie zamknęło serię wstępów Puszczy Niepołomice na stadionie Cracovii. Było to starcie bezpośrednich rywali, goście przegrywali, mimo tego wygrali 2:1 po dublecie Dawida Kurminowskiego. Gdyby nie ten poniedziałkowy wieczór, ostatnie dwa miejsca w tabeli zajmowałyby drużyny z Dolnego Śląska. Marcin Włodarski od kilku tygodni byłby bezrobotny, ostatecznie termin pożegnania przypadł na miniony poniedziałek.
Drużyna w ostatnich tygodniach rozgrywała mecze, kibic jednak miał wrażenie jej nieobecności. Mówiąc wprost, „Miedziowi” zniechęcali do oglądania spotkań Ekstraklasy. Pewna odmiana nastąpiła dopiero ostatnio, w meczu z GKS-em Katowice goście z Lubina imponowali wysokim odbiorem i organizacją gry.
(H)uśtawka emocji
Cytując klasyka, los nieustannie gra w pokera, w Krakowie daje zwycięstwo, po Katowicach trenera zabiera… Marcin Włodarski przed niedzielnym meczem porównał go do rywalizacji z Puszczą. Błyskotliwie odnalazł wspólny punkt, przeciwnicy grali ostatnie spotkania na dotychczasowych obiektach. Powiedział, że zdołali zamknąć występy drużyny „Żubrów” przy Kałuży zwycięstwem więc z pewnością powtórzą scenariusz przy Bukowej.
Zagłębie stwarzało sobie sytuację, było jednak potwornie nieskuteczne. Decydująca bramkę dla GieKSy zdobył Sebastian Bergier, goście wrócili do Lubina na tarczy. Trener został w poniedziałek zwolniony, głos w tej sprawie zabrał Prezes klubu: – My przez końcówkę rundy, ostatnie kilka spotkań, mieliśmy 8 kontuzji, czego sześciu podstawowych zawodników. I te okoliczności, o których wspomniałem również, że wypada nam na kilka spotkań najlepszy strzelec na którego bardzo liczymy.
– Gramy najlepszy mecz za kadencji trenera Włodarskiego derbowy 3:0 ze Śląskiem Wrocław, fajnie, tylko w tym samym meczu ciężkiej kontuzji odnosi dwóch podstawowych zawodników, czyli Adam Radwański i Mateusz Grzybek. Jeden wrócił dopiero po tej ciężkiej kontuzji na ostatni mecz z GKS Katowice, a drugiego nadal nie mamy w zespole. Tych okoliczności było bardzo dużo – mówił Paweł Jeż w programie Canal+ Sport.
Zwolniono trenera, bo piłkarze byli kontuzjowani, bo zabrakło szczęścia i zawodnicy spudłowali w dogodnych sytuacjach… gdyby Paweł Jeż miał bronić pozycji Marcina Włodarskiego, taka narracja byłaby wzorowa. Przypomnę, że Prezes Zagłębia przekonywał że wierzy w szkoleniowca, mówił, że projekt wypali i obie strony są niemalże wypisane sobie przez gwiazdy.
– Natomiast no cóż, projekt nie wypalił mimo tego, że nadal uważam, że to było idealne miejsce dla trenera i uważałem że klub będzie się rozwijał wspólnie z trenerem Włodarskim. Na końcu jest ligowa rzeczywistość w postaci punktów u jego bramki. I stąd ta decyzja, że to jest ostatni moment na to, żeby dokonać tego ruchu i próbować punktować i zdobyć tyle punktów które zapewnią nam utrzymanie – mówił Prezes Zagłębia.
– Zrobiliśmy to, podjęliśmy tę decyzję. Nie była łatwa. Z wielkim żalem i smutkiem, no niestety. Ja odpowiadam za to, żeby ten klub się utrzymał w Ekstraklasie. Jest to czynnik niezbędny dla dalszego funkcjonowania klubu. Czasami trzeba zrobić krok w tył, czasami trzeba przyznać się do błędu, ale trzeba zejść ze ścieżki obronnej i zmienić to – dodawał Jeż.

Zagłębie nie potrafi obrać żadnej drogi, jesienią oparto przyszłość na młodym szkoleniowcu, kompletnie odmieniono styl gry. Trener stawiał na wielu Polaków, postawił wystawić pełną jedenastkę rodaków. Zimą do klubu trafili dwaj Szwedzi – Ludvig Fritzson i Alexander Abrahamsson, piłkarze wtopili się w szare tło drużyny z Lubina. Josip Corluka po trzech występach w Ekstraklasie trafił do drużyny rezerw. Po raz kolejny koncertowo zmarnowano środki, najlepszym ruchem okazał się transfer Damiana Michalskiego.
Na czele mojego niechlubnego rankingu pozostaje przygoda Michała Probierza w Bruk-Bet Niecieczy Termalica (aktualny selekcjoner pełnił funkcję pierwszego trenera przez… dwa dni). Marcin Włodarski rzecz jasna pozostał daleko w tyle, jednakże z pewnością to kolejna historia, która buduje ciemny obraz klubów Ekstraklasy. Tłumaczenie Prezesa Jeża nie mieści mi się w głowie.
(M)iotła z wysokiej półki
Lista potencjalnych następców jest bardzo długa, pojawiły się doniesienia na temat Jacka Magiery. Sytuacja mogłaby być korzystna ze względów logistycznych, były trener Śląska Wrocław mieszka w stolicy Dolnego Śląska. Historia zna wielu pracowników Zagłębia, który na codzień pokonywali taką trasę.
Dłuższy rozbrat z ławką zaliczył Piotr Stokowiec, wyżej pisałem o subiektywnym rankingu najbardziej absurdalnych historii trenerskich. Pobyt tego szkoleniowca w Łódzkim Klubie Sportowym z pewnością uplasowałby się na wysokiej pozycji. W moim przekonaniu ponowne zatrudnienie 52-latka byłoby jednym z najbardziej absurdalnych kroków ostatnich lat – ciosem we własną pierś. Z drugiej strony potwornym chichotem losu byłoby, gdyby Stokowiec walczył o utrzymanie z Puszczą. Niestety w obecnej kampanii nie dojdzie do chwalebnego wyjazdu do Niepołomic.
Kandydatem miał być także Szymon Grabowski, komplet informacji podał dziennikarz Piotr Janas z Gazety Wrocławskiej. Zwolnienie młodego trenera z Lechii Gdańsk także plasuje się na uznanej pozycji we wspomnianym kilkukrotnie rankingu, było pewne, że szkoleniowiec szybko znajdzie się w gronie zainteresowań klubów Ekstraklasy. Wydaje się być najbardziej optymalnym rozwiązaniem, głównie ze względu na preferowany styl gry.
Stołek nie musiałby zostać przewrócony, jednak biorąc pod uwagę słowa Prezesa Jeża, celem zmian jest gwałtowny impuls. Poza tym, gdyby chciano kultywować kulturę gry, Marcin Włodarski otrzymałby czas co najmniej do marcowej przerwy reprezentacyjnej.
Najbardziej prawdopodobnym pozostało zatrudnienie Czesława Michniewicza. Także byłby to powrót, pierwsze zatrudnienie tego trenera miało miejsce cztery dni przed przyjściem na świat wspomnianego Marcela Reguły. W połowie października minionego roku były selekcjoner stracił pracę w marokańskim AS FAR Rabat. Po ponad trzech latach Michniewicz wróciłby do Ekstraklasy, gdy opuszczał Legię Warszawa, drużyna miała punkt przewagi nad strefą spadkową.
Czesław Michniewicz bliski powrotu do Ekstraklasy
Związanie z Michniewiczem postawiłoby stempel na chaotycznym postępowaniu w oparciu o olbrzymi bałagan i uleganie presji. Portal Meczyki podał jednak, że kandydatura miała napotkać wewnętrzny opór, decydującą okaże się najbliższa Rada Nadzorcza. W tym momencie warto spojrzeć na to, jak wygląda działalność klubu pod kątem proceduralnym.
Pierwsze litery podtytułów w artykule układają się w nazwę, która nieprzerwanie rządzi klubem z Lubina – KGMH. Jakiś czas temu głośnej wypowiedzi udzielił Michał Żewłakow: – Gdybym miał pójść po raz drugi do takiego klubu, postawiłbym pewne warunki. Na przykład, że Rada Nadzorcza może mi określić ile pieniędzy mogę wydać, ale o tym, czy wybiorę zawodnika który ma trzydzieści lat, czy szesnaście – będę decydował ja. Nie ktoś, kto zna się na siatkówce albo piłce ręcznej – mówił w rozmowie dla Tomasza Ćwiąkały były dyrektor Zagłębia.
– Musisz tłumaczyć ludziom którzy są związany z innymi sportami albo sprawami politycznymi w mieście. Mówię: – wie Pan co, to tak, jakby siedział Pan przy porodzie. Bardzo proszę, żeby Pan teraz słuchał. Mam wrażenie, kiedy oni myśleli podobnie, nie było problemu. Gdy było inaczej, były problemy. Ja nie rozumiem, jak klub może funkcjonować w taki sposób… Za moich czasów, transfer piłkarza powyżej 800 tysięcy euro musiał być zaakceptowany nie przez radę Zagłębia, tylko przez radę KGHM-u, ona zbiera się co trzy miesiące. W zeszłym okienku trzeba przewidzieć transfer, wysłać dokumenty, inaczej nie ma możliwości dokonania transakcji. […] Tam jest wszystko, na takim poziomie by była pierwsza szóstka, ósemka, sezon w sezon. Problemem jest to, że nigdy nie zostało określone, czy klub chce walczyć o sukcesy, czy po prostu funkcjonować, sprzedawać piłkarzy – tłumaczył.
Częstym problemem staje się mityczny „sufit”, w tym przypadku udręką jest brak rozeznania w jego położeniu. Numerem jeden na liście miał zostać Leszek Ojrzyński, atutem szkoleniowca są z pewnością finanse. Mówiąc wprost, jest rozwiązaniem znacznie mniej kosztownym. Oszczędność nie jest praktyką tożsamą dla „Miedziowych”, być może tym razem takie poróżnienie okazało się kluczowe.
Zagłębie znajduje się na granicy strefy spadkowej, w najbliższą niedzielę podejmie najlepszą drużynę wiosny w Ekstraklasie – Koronę Kielce. To była drużyna Ojrzyńskiego, szkoleniowiec rozstał się ze „złocisto-krwistymi” w październiku 2022 roku. Najbliższe dni mają przynieść rozstrzygnięcie w tej kwestii, pewne jest jednak to, że klub popada ze skrajności w skrajność…