
Fot. Pogoń Szczecin
Wielka remontada Pogoni Szczecin, w piątkowy wieczór „Portowcy” pokonali Cracovię. W meczu 25. kolejki Ekstraklasy padł wynik 5:2. Początek meczu należał do „Pasów” i Benjamina Kallmana, Fin popisał się dubletem w ciągu pierwszych jedenastu minut. Kluczowym fragmentem okazał się doliczony czas pierwszej części, najpierw kontakt dał Fredrik Ulvestad, chwilę później do własnej bramki piłkę posłał Otar Kakabadze. Był to jednak dopiero początek koszmaru gości. Po przerwie czerwoną kartkę obejrzał Mick van Buren, w końcówce Pogoń zadała kolejne trzy ciosy. Najpierw rzut karny wykorzystał Efthymios Koulouris, następnie samobója wbił Virgil Ghita, w doliczonym czasie piątą bramkę zdobył Ulvestad.
Dzisiejsza rywalizacja była pierwszą, do której Pogoń przystąpiła z Alexem Haditaghim w roli Prezesa. Zamieszanie ze sprzedażą klubu dobiegło końca, być może nastąpiły spokojne dni dla sztabu i zawodników. Ci byli skoncentrowani na dzisiejszym meczu, trener Robert Kolendowicz nie mógł skorzystać z zawieszonego Rafała Kurzawy i niedostępnego Adriana Przyborka. Od początku zagrali Kacper Łukasiak i wracający Olaf Korczakowski.
Dawid Kroczek musiał zareagować po wstydliwej porażce z Radomiakiem (1:2). Trener zrezygnował z Ajdina Hasica czy Davida Olafssona, w środku pola pojawili się dwaj defensywni pomocnicy – Patryk Sokołowski i Amir Al-Ammari. W bloku defensywnym Jakuba Jugasa zastąpił Mauro Perković, dla Chorwata to debiut w barwach „Pasów”.
Obie drużyny po nienajlepszym występie sprzed tygodnia potrzebowały zwycięstwa, w tabeli przed meczem Pogoń wyprzedzała Cracovię o dwa punkty.
Pasiasty sen
Wyjący tyfon miał być sygnałem do walki, podziałał jednak wyłącznie na drużynę gości. U zarania rywalizacji sporą aktywnością wykazywał się Filip Rózga, młodzieżowiec po krótkiej przerwie powrócił do wyjściowego składu Cracovii. W czwartej minucie w polu karnym powalił go Leo Borges, sędzia Bartosz Frankowski wskazał na wapno.
Gospodarze mieli olbrzymie pretensje, arbiter nie został jednak zaproszony do monitora – decyzja została podtrzymana. Do jedenastki podszedł Kallman, bliski interwencji był Valentin Cojocaru, mocne uderzenie zdołało jednak przełamać opór bramkarza.
„Pasy” szybko wyszły na prowadzenie, mimo tego ich koncert w ofensywie się nie zatrzymywał. Po kilku minutach Kallman otrzymał świetne podanie Al-Ammariego, napastnik ponownie zdołał pokonać bramkarza.
Gustav Henriksson: Miałem kilka ofert, ale Cracovia była bardzo zaangażowana w mój transfer
Kilkanaście minut gry przyniosło dwa ciosy, Pogoń nie potrafiła się pozbierać. Z powodu zadymienia sędzia wstrzymał grę, trener Kolendowicz wykorzystał przerwę na przekazanie swoim podopiecznym kolejnych instrukcji.
W dalszym ciągu atakowali jednak goście, świetną okazję miał Mick van Buren. Z czasem obudzili się także „Portowcy” genialne rozegranie sprawiło, że Kamil Grosicki znalazł się w dogodnej pozycji, jego uderzenia najpierw blokował Gustav Henriksson, następnie bronił Sebastian Madejski.
Błyskawiczna rezurekcja
Gospodarze sporadycznie próbowali wykorzystywać podania za linię obrony, w trzecim kwadransie nastąpił regularny napór „Portowców”. Spotkanie ponownie zostało przerwane, na prawą stronę przesunięty został Grosicki.
Trener Kolendowicz trafił w dziesiątkę, w doliczonym czasie gry nastąpiło zmartwychwstanie Pogoni. Najpierw po centrze zgrał Danjel Loncar, akcję strzałem zamknął Fredrik Ulvestad. „Portowcy” złapali kontakt, chwilę później na tablicy mieliśmy remis.
Kolejne dośrodkowanie zaskoczyło defensywę „Pasów”, podanie Grosickiego wybić próbował Otar Kakabadze. Kapitan gości uprzedził Koulourisa, sęk w tym, że skierował piłkę do własnej bramki. Szalona końcówka przyniosła wyrównanie, tym razem to Cracovia była oszołomiona.
„Portowcy” starali się podtrzymać tempo u zarania drugiej połowy, imponowali sporą energią. Groźniejszą sytuację mieli jednak goście, strzał Kallmana obronił Cojocaru. Po kilkunastu minutach głową niecelnie uderzył Koulouris.
Autodestrukcja
Dawid Kroczek wprowadził na plac gry Ajdina Hasica, po chwili musiał mierzyć się z gigantycznym problemem. Nieodpowiedzialnie zachował się van Buren, napastnik próbował zagrać piłkę, trafił jednak w twarz Leonardo Koutrisa. Sędzia Frankowski po długiej wideoweryfikacji pokazał Holendrowi czerwoną kartkę.
Po wykluczeniu gracza „Pasów” rozpoczęła się długotrwała ofensywa gospodarzy, w 80. minucie spotkania w pole karne wpadł Joao Gamboa, pomocnik sprytnie przyjął piłkę, został sfaulowany przez Virgila Ghitę. Sędzia ponownie wskazał na wapno, tym razem pewnym egzekutorem okazał się Koulouris.
Grek zdobył swoją siedemnastą bramkę w obecnej kampanii, chwilę później gospodarze zadali kolejny cios. Na lewej stronie przewagę wypracował sobie Grosicki, podanie skrzydłowego przeciął Ghita. Rumun popełnił drugi dramatyczny błąd w ciągu trzech minut, tym razem skierował piłkę do własnej bramki.
Horror gości trwał w najlepsze, w doliczonym czasie gry piątą bramkę zdobył Ulvestad. Cracovia została wykończona, kolejny raz przegrała w dużej mierze na własne życzenie.
Wielki charakter
Pierwsza część przyniosła dwa fragmenty, które były kompletnie nieuzasadnione. Na boisko wyszła jedna ekipa, drużyna gospodarzy pojawiła się na nim dopiero po około dwudziestu minutach. Być może „Pasy” wyznają zasadę, że połowa winna trwać 45 minut, w doliczonym czasie myśleli o odpoczynku w przerwie – w ciągu kilku minut roztrwonili dwubramkową przewagę.
Dawid Kroczek dokonał niezłych wyborów w kwestii środka boiska, świetnie spisał się Al-Ammari. Perković nieźle radził sobie w pojedynkach z Korczakowskim, zweryfikował go dopiero Grosicki, debiutant opuścił boisko w przerwie. W drugiej części skrzydła Cracovii zupełnie podciął van Buren, absurdalny faul napastnika zepchnął gości do niskiej defensywy.
Gospodarze pokazali siłę charakteru, koncertowo odwrócili wynik spotkania. Bezlitośnie wykorzystali dramatyczne błędy „Pasów”. Ponownie zabójczy okazał się duet Grosicki – Koulouris, Grek umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji strzelców. Teza o braku umiejętności odrabiania strat przez Pogoń została obalona, to była wielka remontada.
W prowadzeniu zawodów przez sędziego Frankowskiego wyczuwalna była spora niepewność, mimo tego kluczowe decyzje podjął w sposób prawidłowy.
Drużyna „Portowców” wyprzedziła w tabeli Legię Warszawa i awansowała na 4. pozycję. Drużyna ze stolicy rozdziela dzisiejszych rywali, po przerwie reprezentacyjnej dojdzie do bezpośredniego starcia Pogoni z Legią.
POGOŃ SZCZECIN – CRACOVIA 5:2 (2:2)
Kallman 5’ (k.), 11’ – Ulvestad 45+2’, 90+6’, Kakabadze 45+7’ (sam.), Koulouris 82’ (k.), Ghita (sam.) 84’
Co tam sie kur… wydarzylo xd