
Fot. Lechia Gdańsk
Wyobraźcie sobie taką sytuację – jesteście zawodnikiem 17. drużyną Ekstraklasy, bijącej się o utrzymanie. Sytuacja finansowa nie powala na kolana – portfel jest pusty jak gablota lokalnego rywala, ledwo udało się zapobiec wykluczeniu z rozgrywek za zaległości finansowe, a ty często dostajesz pensje z poślizgiem, w jaki niegdyś wpadła świętej pamięci Hanka Mostowiak – jeden z wieloletnich zawodników, brazylijski skrzydłowy, rozwiązał nawet z tego powodu kontrakt. W lidze jesteście po czterech porażkach z rzędu, wielkimi krokami nadchodzi przerwa reprezentacyjna, masz już zaplanowane wolne, pooglądasz ze znajomymi piłkę przez duże „P” – kilku twoich kolegów z zespołu nawet dostało powołanie do młodzieżowej reprezentacji Ukrainy. Aż tu nagle…
…przychodzi do szatni na ostatnim treningu przed rozjazdem na cztery strony świata Prezes – w nowiutkim garniturze za kilkaset dolarów, pachnący perfumami, za które można by było opłacić pensję kitmana (ale obecny na szczęście jest studentem i dopiero się dowie, że staż nie musi być bezpłatny). Myślisz sobie, że może wreszcie pieniądze przyjdą na czas. Albo lepiej, Prezes ogłosi, że pozyskaliście sponsora. Nagle dostrzegacie, ze za nim wchodzi jeszcze ktoś. Opalony, o zębach białych jak śnieg – nowy Brazylijczyk? Nie, nie pasuje ubiór – tradycyjnie arabski. Czyżby Prezes znalazł mitycznego Inwestora? Cała szatnia zastyga w bezruchu, słychać tylko Sezonienkę, który nie trafił korkami do szafki i narobił hałasu. Nowo przybyły łamaną angielszczyzną przemawia:
– Welcome my polish friends. My name is Haider Yusuf Muhammad Ben Fahd Adwan Yasin. I take you to my country! You come to Dubai!
Więc jedziecie do Dubaju na trwające od 18 do 26 marca do Dubaju na zaproszenie zespołu Al-Ain, piątego zespołu UAE Pro League – mającego swoją siedzibę właśnie w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Czy tak to wyglądało w Lechii Gdańsk? Raczej nie, aczkolwiek okoliczności wyjazdu są niemniej absurdalne – otóż, jak podało w swoim artykule Radio Gdańsk piłkarze po meczu z Radomiakiem, z dnia na dzień dowiedzieli, że w poniedziałek lecą na zgrupowanie do Dubaju.
Plusy: Luksusowy wyjazd, wszystko opłaca gospodarz (o nim zaraz), można pokopać piłkę w ciepełku.
Minusy: Wolne było zaplanowane od dawna, luksusowy wyjazd, mimo, że klub ma problem z wypłaceniem pensji na czas.
Do Emiratów poleci 22 zawodników, nie tylko pierwszego składu (Maksym Chłań, Bogdan Wjunnyk i Anton Carenko będą na zgrupowaniu ukraińskiej młodzieżówki), ale też kilku juniorów. Trudno się nie zgodzić z Tymoteuszem Kobielą, autorem artykułu na Radio Gdańsk, że to był naprawdę świetny pomysł na wyjazd integracyjny – no, ale wyszło szydło z worka, Lechia Gdańsk w komunikację też nie umie. Piłkarze rozważać mieli nawet strajk – ale ostatecznie do Emiratów polecą. W końcu nie od dziś wiadomo, że darmo to uczciwa cena.
Osobną kwestią zostaje fakt… dlaczego Lechia? Al-Ain rzecz jasna nie miało szans ściągnąć jakiejś wielkiej marki, ale zapewne nie oto chodziło – naturalnie nasuwa się na myśl sugestia, że chcieli pograć z solidną europejską ekipą – a taką niewątpliwie ekipa z polskiej ligi jest (wbrew pozorom). Zapewne też zespół bez bałaganu w organizacji nie zechciałby z dnia na dzień wybrać się na Półwysep Arabski.
Lechia zaś zechciała – być może zadziałały tu mityczne kontakty Paolo Urfera (jeden z zawodników w kadrze Emiratczyków jest wypożyczony z Fiorentiny i nosi nazwisko Infantino, a jak wiadomo nie ma przypadków, są tylko znaki), być może coś było na rzeczy w legendach o Szejkach chcących kupić polski klub (a to, czy to Śląsk Wrocław, czy Lechia Gdańsk to niewielka różnica, i to bez kasy, i to bez kasy, i to gra w zielonych koszulkach, i to gra w zielonych koszulkach).
Wszystkich teoretyków spiskowych serdecznie zapraszam do snucia hipotez – być może już w przyszłym sezonie Lechia Gdańsk odjedzie Ekstraklasie za pieniądze od katarskich Szejków.