
Fot. Górnik Zabrze
Wkrótce wyjaśni się przyszłość Legii Warszawa oraz Jana Urbana. Zdaniem użytkownika na Twitterze baskoskaut, aktualny trener Górnika Zabrze może ponownie związać się z klubem z Łazienkowskiej. Czy ten powrót jest możliwy i co mówi o Legii Warszawa?
Stare śmiecie
Zacznijmy od tego, że kibic Legii Warszawa może podrapać się po głowie i powiedzieć, że to już było. Michał Żewłakow na stanowisku dyrektora sportowego, Jan Urban trenerem – przecież już to grali! I rzeczywiście, przy Łazienkowskiej (prawdopodobnie) dojdzie do zagrania starego, sprawdzonego utworu. Urban pracował w Legii w latach 2007-2010 oraz 2012-13. Jego Legia cechowała się ligową solidnością, ale obecny trener Górnika przepadł w zarządzaniu napiętym terminarzem i z uwagi na słabe wyniki w europejskich pucharach posadę stracił. Paradoks sytuacji jest taki, że wówczas za pracę podziękował mu Michał Żewłakow, który potencjalnie może go teraz zatrudnić…
Michał Żewłakow nowym dyrektorem sportowym Legii Warszawa
Warto zadać sobie pytanie, czy powrót Urbana będzie możliwy, zawszywszy na obecność Goncalo Feio. Portugalczyk ma bowiem umowę z Legią do końca obecnego sezonu, a jego sprawami zajmuje się agencja Gestifute, którą zarządza jeden z najpotężniejszych menadżerów na świecie, Jorge Mendes.
Nie jest więc wykluczone, że Feio po sezonie z Legii odejdzie i bez trudu znajdzie nowy klub, prawdopodobnie w lepszej lidze. Sporo mówi się, że w kontekście przyszłości trenera „Wojskowych” kluczowy będzie mecz w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów. W obecnej sytuacji Legii (9 punktów straty do trzeciego Lecha Poznań), z ligowego klucza awans do europejskich pucharów wydaje się arcytrudny. Jedyną drogą jest więc triumf w Pucharze Polski.

Czy ewentualna porażka z Ruchem powinna zaważyć na przyszłości Feio? Moim zdaniem nie. Portugalczyk jest trenerem Legii blisko rok i w klubie powinni mieć plan co do kolejnego sezonu. Podobnie jak z planowaniem kadry na nowe rozgrywki – choć oczywiście wiele będzie zależeć od tego, czy stołeczni będą zamieszani w grę na kilku frontach.
Pieczątka Jana Urbana
W kontekście Jana Urbana trzeba powiedzieć, że nie tylko osiąga z Górnikiem bardzo dobre wyniki i ma nieprawdopodobną ciągłość pracy (tylko Aleksandar Vuković pracuje w Ekstraklasie dłużej), ale też kapitalnie rozwija zawodników i dba o atmosferę w zespole. I być może tego Legii brakuje. Być może szatnia klubu z Łazienkowskiej potrzebuje pewnego oczyszczenia, szargana różnymi konfliktami (choćby ostatnio mówiło się o braku chemii Feio z Rafałem Augustyniakiem, w efekcie której pomocnik był poza kadrą w spotkaniu z Jagiellonią).
Jan Urban od odejścia z Legii w grudniu 2013 roku nieprawdopodobnie dojrzał i każdy zawodnik, który miał z nim styczność podkreślał, że w relacji codziennej jest świetnym gościem. Ciekawą anegdotę przytoczył w rozmowie z naszym portalem były już piłkarz Górnika, Damian Rasak. – Trener Jan Urban na początku sezonu wziął mnie i powiedział: „Rasi, ty nie jesteś od strzelania bramek, ja od ciebie wymagam dobrej gry, zabezpieczenia środka”. Trochę mnie to zakuło i postanowiłem, że udowodnię trenerowi, że nie tylko jestem od pracy, ale potrafię coś dołożyć z przodu. Widać, że trener też czerpie satysfakcję z tego, że tak powiedział.
Urban przekomarza się z piłkarzami, ma z nimi świetny kontakt, jest ich mentorem, a oni po prostu chcą dla niego zasuwać.
Dzisiejsza Legia, przebodźcowana presją i świadomością, że nieustannie musi coś udowadniać swoim kibicom być może potrzebuje trenera innego, z zupełnie odmienną filozofią pracy. Nie oznacza to oczywiście, że Jan Urban nie jest fachowcem, ale mam wrażenie, że w piłkarzu widzi przede wszystkim człowieka. Mniej tam jest liczb i specjalistycznych terminów.
Górnik Jana Urbana ma swoją pieczątkę, ma stempel trenera. Gra ofensywnie, kapitalnie wyglądają skrzydła, co z pewnością jest znakiem rozpoznawczym zabrzan. Znakiem, którego tak bardzo brakuje Legii. A przecież mówimy o klubie z dużo większym budżetem i nieporównywalnie większymi wymaganiami.
Warto przyjrzeć się piłkarzom, którzy rozwinęli się pod skrzydłami Urbana w Górniku i których klub z Zabrza sprzedał za konkretną kasę. Z pewnością Legia chciałaby coś takiego zaimplementować – by w kolejnych sezonach piłkarze ze stolicy rośli pod okiem Urbana i trafialiby do mocnych, zachodnich klubów. Ostatnio z promocją zawodników był bowiem problem. Można jedynie przytoczyć Bartosza Slisza i Ernesta Muciego z zimy 2024 roku czy Blaza Kramera, który za pięć dwunasta opuścił Legię w letnim oknie.

Grafika: Własna
Co doradziłbym Legii? Dogadać się z Feio. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy dwóch inteligentnych ludzi, jakimi są Michał Żewłakow i Goncalo Feio nie byliby w stanie dojść do porozumienia. Nawet jeśli najlepszą drogą byłoby odejście Portugalczyka po sezonie, to wtedy byłaby to świadoma, dorosła decyzja. Dziękujemy Feio, bierzemy Urbana.
Z drugiej strony, reprezentacja Polski straciłaby bardzo ciekawego kandydata na selekcjonera. Oczywiście do tematów kadry wrócimy dopiero w czerwcu, natomiast nie ulega wątpliwości, że gdyby Michał Probierz przestał pełnić obowiązki selekcjonera, to najciekawszym trenerem na rynku jest właśnie Jan Urban.
1 komentarz on “Jan Urban w Legii Warszawa? Powrót do tego, co sprawdzone”