
Fot. Bruk-Bet Termalica / Madejski
Jeszcze przed startem trwającego aktualnie sezonu pierwszej ligi wielu kibiców zapytanych o to, kto awansuje do Ekstraklasy, często stawiało na Termalikę. Ekipa „Słoni” po fatalnym sezonie 2023/24 latem zbroiła się na potęgę, ściągając zarówno doświadczonych ligowców, jak i młode talenty z niższych lig. Udane transfery, doświadczony trener, a przede wszystkim dobre i odpowiedzialne zarządzanie rodziny Witkowskich sprawiły, że ekipa z Niecieczy zaraz wróciła na dobre tory. Jednak wraz z początkiem wiosny na horyzoncie pojawiły się nowe problemy…
Spadek z wygodnego stołka
Na czym więc polegają te problemy? Na początku marca drużyna Marcina Brosza utraciła pozycję lidera na rzecz Arki. Z perspektywy większości pierwszoligowych klubów bycie wiceliderem to żadna tragedia. Jednak nieco inaczej wygląda to w Niecieczy. Biorąc pod uwagę, że Termalica od pierwszej kolejki zajmowała pozycję lidera w ligowej tabeli można zrozumieć zaniepokojenie kibiców „Słoni”.
Jednak to nie fakt spadku na drugie miejsce jest największym zmartwieniem. Wyniki szczególnie te w meczach z dużo słabszymi rywalami stanowią problem. Od początku rundy wiosennej niecieczanie zdążyli podzielić się punktami z dwoma najsłabszymi zespołami ligi. Już w pierwszym spotkaniu po przerwie zimowej Bruk-Bet zdołał jedynie zremisować 1:1 w domowym meczu z ostatnią w tabeli Pogonią Siedlce. Na domiar złego to właśnie faworyzowani gospodarze musieli gonić wynik, a wyrównującego gola zdobyli dopiero w ostatnich minutach starcia.
Cztery kolejki później „Słonie” zameldowały się w Stalowej Woli na obiekcie 17. w tabeli Stali. Tam podopieczni Marcina Brosza zdobyli aż trzy gole. Problem w tym, że stracili ich tyle samo. Wywiezienie choćby jednego punktu z Stalowej Woli nie było też oczywiste, ponieważ po raz kolejny to niecieczanie musieli gonić wynik. Odrobienie dwóch bramek straty ponownie udało mi się w samej końcówce, dzięki dwóm przepięknym trafieniom Kamila Zapolnika. Były zawodnik Puszczy Niepołomice po raz pierwszy pokonał bramkarza strzałem z przewrotki, a kilka minut później piłkę do bramki skierował piętką.

Co widać na pierwszy rzut oka, to ekipa z Niecieczy nie radzi sobie zbyt dobrze z grą przeciwko nisko ustawionemu rywalowi. Nieliczne punkty zdobyte tej wiosny kilkukrotnie zapewniał Kamil Zapolnik, który dzięki indywidualnym popisom strzelał wyrównujące bramki.
Bilans Bruk-Betu po pięciu pierwszych meczach po zimowej przerwie to jedno zwycięstwo, trzy remisy z w teorii słabszymi przeciwnikami oraz wysoka porażka z Wisłą Płock (0:3). Słabe wyniki nie przybliżają „pomarańczowo-niebieskich” do Ekstraklasy, za to pozwalają rozpędzonej Arce uciec jeszcze dalej.
Na zero z tyłu? To nie dla nas
Co więc stanowi główny problem zespołu z Niecieczy? Nie jest to raczej ofensywa, spoglądając na dorobek bramkowy w pierwszych pięciu spotkaniach drużyn z TOP 3 w tabeli pierwszej ligi widzimy:
- Arka Gdynia: 7 goli,
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza: 8 goli,
- Miedź Legnica: 9 goli.
Odpowiedzią na to pytanie jest więc zapewne defensywa „Słoni”. W każdym z wiosennych starć, oprócz tego z Ruchem, XG przeciwników niecieczan było niższe niż ostateczna liczba trafień. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, teraz również nie da się wyłonić jednego winnego temu stanowi rzeczy. Trzyosobowa linia obroni niemal w każdym meczu przeciekała z którejś ze stron i nawet zmiany personalne nie były w stanie do końca załatać dziur.
Możliwe również jest że, to właśnie ciągłe zmiany osobowe w formacji defensywnej są problemem. W trzech pierwszych meczach za każdym razem na boisko wychodziła inna trójka obrońców. Dopiero w czwartym spotkaniu metodą prób i błędów trenerowi udało się wyłonić tę optymalną obsadę. Czwarte spotkanie było też pierwszym i jak na razie jedynym wygranym wiosennym meczem. Dobra postawa i przełamanie złej passy przekonało szkoleniowca do postawienia na identyczne wybory personalne w kolejnym meczu. Pomimo faktu, że kolejnym spotkaniem było zakończone 3:3 starcie ze Stalą dwukrotne wystawienie tych samych zawodników może być postrzegane jako krok w stronę stabilizacji formacji defensywnej niedawnego lidera.
Na ten moment ciężko określić jak przez resztę sezonu będzie wyglądać linia obrony Bruk-Betu. Jeszcze ciężej jest przewidzieć jak będzie prezentować się forma całego zespołu trenera Brosza. Pewne jest jednak to, że mimo problemów Termalica na pewno nie zrezygnuje z walki o bezpośredni awans do elity.
1 komentarz on “Małopolski Robin Hood, rozdaje biednym a zabiera sobie”