
Fot. Widzew Łódź
Wygrać trzy mecze z rzędu i nie stracić ani jednej bramki – to właśnie w wielkim skrócie Widzew Łódź w ostatnich tygodniach. Piłkarze RTS-u dziś pokonali Lechię Gdańsk 2:0 i awansowali na 9. lokatę w tabeli. Przed tygodniem Widzew wygrał na wyjeździe z Piastem, a przed przerwą na kadrę z GieKSą.
Bez dwóch zdań Zeljko Sopić odmienił oblicze Widzewa Łódź. Widać to po intensywności gry, po pomyśle na rozgrywanie i organizacji w obronie. Aż trudno uwierzyć, że większość zawodników gra na zdecydowanie wyższym poziomie, bo mamy jeszcze świeżo w pamięci beznadziejnie wyglądających graczy z Łodzi za kadencji Daniela Myśliwca. Wówczas wydawało się, że Widzew może włączyć się do walki o utrzymanie w Ekstraklasie…
Dziś jednak Widzew zagrał koncert. Oczywiście nie w przekroju całego meczu, były dobre fragmenty oraz te słabsze. Na wyróżnienie zasługuje końcówka pierwszej odsłony, kiedy podopieczni Zeljko Sopica otworzyli wynik po fantastycznej kontrze. Do siatki trafił będący w bardzo dobrej formie Juljan Shehu, którego obsłużył Samuel Kozlovsky, a cały atak zapoczątkował Bartłomiej Pawłowski.
Kilka minut później mogło być 2:0, Widzew wywalczył rzut karny. Do piłki podszedł Pawłowski, który obił poprzeczkę. Nie było czasu rozpamiętywać i analizować tej sytuacji, bo nie minęło kilkadziesiąt sekund i Widzew trafił ponownie. To za sprawą Frana Alvareza, który uderzył przepięknie z rzutu wolnego. Wydaje się, że znamy już bramkę weekendu w Ekstraklasie, a jesteśmy przed sobotnimi i niedzielnymi meczami…
W drugiej połowie Widzew wciąż dociskał, jednak na konkrety czekaliśmy do ostatnich minut. W końcówce pod bramką Bogdana Sarnavskiego było gorąco po sytuacjach Huberta Sobola czy Kamila Cybulskiego, którzy zostali wprowadzeni w drugiej części. Nie udało się jednak strzelić trzeciego gola.
Jeśli chodzi o Lechię, to goście mieli kilka okazji, ale fenomenalne spotkanie rozegrał Rafał Gikiewicz. Doświadczony golkiper był dziś synonimem solidności, pewności i dawał gigantyczny spokój swoim kolegom, za każdym razem wygrywając pojedynek z piłkarzem Lechii. Najgroźniej było po próbie Bogdana Viunnyka, Gikiewicz wyciągnął się jak struna i interweniował uderzenie Ukraińca. „Giki” był dziś nie do pokonania.
WIDZEW ŁÓDŹ – LECHIA GDAŃSK 2:0 (2:0)
39′ Shehu, 45+2′ Alvarez