
Fot. Zagłębie Lubin
Zagłębie Lubin pokonało Radomiaka Radom w meczu w ramach 27. kolejki Ekstraklasy. Jedynego gola meczu zdobył Igor Orlikowski, a „Miedziowi” wygrali pierwszy mecz od niespełna dwóch miesięcy. Mecz był przerwany w drugiej połowie, ze względu na złe warunki pogodowe.
Orlikowski dał prowadzenie „Miedziowym”
Spotkanie obu drużyn rozpoczęło się dość spokojnie. Jednak to Zagłębie Lubin rozpoczęło lepiej i starało się dyktować tempo. Z biegiem minut Radomiak wyglądał coraz lepiej, jednak brak było celnych strzałów. Michał Nalepa w 23. minucie meczu próbował zaskoczyć Macieja Kikolskiego, ale jego strzał bardziej przypominał podanie do bramkarza… Po chwili Dawid Kurminowski znalazł się w dobrej sytuacji, kiedy to próbował minąć bramkarza Radomiaka. Napastnik „Miedziowych” jednak przekombinował i piłka wyszła poza końcową linię boiska.
Ekipa z Lubina dopięła swego w 30 minucie meczu. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Damian Dąbrowski i Igor Orlikowski skierował głową piłkę do siatki! Nie bez winy w tej sytuacji był bramkarz „Zielonych”, czyli Maciej Kikolski, który niepewnie wyszedł do dośrodkowania Dąbrowskiego.
Radomiak chciał odrobić straty i już w 36. minucie Rafał Wolski był bliski gola po tak zwanym „centro-strzale”. Drużyna Joao Henriquesa miała optyczną przewagę, ale do końca pierwszej połowy bramki już nie padły.
Merry Christmas Everyone
Druga część gry zaczęła się od kuriozalnej sytuacji. Jan Grzesik mocno wyrzucił piłkę z autu, a ta… wpadła do bramki strzeżonej przez Dominika Hładuna. Gol jednak słusznie nie został uznany, gdyż po wyrzucie z autu piłka nie została dotknięta przez żadnego zawodnika na boisku. Po chwili to pogoda „postanowiła” spłatać wszystkim psikusa. Zaczął wiać mocny wiatr i na boisko zaczęły wlatywać reklamy i inne pomniejsze przedmioty. Z nieba zaczął padać śnieg i mieliśmy spotkanie w iście zimowej scenerii.
W 56. minucie mocno z dystansu strzelił Kamil Pestka, ale piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny. Po stałym fragmencie gry zrobiło się gorąco pod bramką Zagłębia, ale piłkę wyłapał Hładun. Dosłownie 3 minuty później nastąpiła przerwa w grze, gdyż przez obfite opady śniegu – nie było widać linii boiska. Podczas przerwy na odśnieżanie, na stadionie wybrzmiał utwór „Merry Christmas Everyone” autorstwa Shakin’ Stevensa. Trzeba przyznać, iż DJ Radomiaka trafił lepiej, niż niejeden napastnik Ekstraklasy.
Po nieco ponad półgodzinnej przerwie, gra została wznowiona. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego momentalnie zdobyła bramkę autorstwa Aleksa Ławniczaka, Radość lubinian nie trwała jednak długo, gdyż bramka została anulowana po analizie VAR, ze względu na spalonego. Tempo gry trochę opadło, co działało na korzyść gości, gdyż to „Zieloni” musieli gonić wynik. Radomiak atakował, ale brak było konkretów. W 80. minucie po wrzucie z autu Grzesika, groźnie uderzył Wolski, lecz bramka nie padła.
W końcowych fragmentach meczu blisko bramki było Zagłębie. Piłkę z autu wrzucił Aleks Ławniczak, a bliski szczęścia był znowu Igor Orlikowski. W ostatnich sekundach spotkania próbował znowu Radomiak, lecz bezskutecznie. Zagłębie Lubin wygrało pierwszy mecz pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego i opuściło strefę spadkową Ekstraklasy.
RADOMIAK RADOM – ZAGŁĘBIE LUBIN 0:1 (0:1)
Orlikowski 30’
MVP meczu – Igor Orlikowski