
Fot. Arsenal
Arsenal w świetnym stylu awansował do półfinału Ligi Mistrzów, w środowy wieczór „Kanonierzy” wygrali 2:1 z Realem Madryt, w dwumeczu wynik wyniósł aż 5:1. Spotkanie na Bernabeu przebiegało pod dyktando gości, już w pierwszym kwadransie rzut karny zmarnował Bukayo Saka. Po przerwie skrzydłowy odkupił jednak winy i kapitalnym strzałem otworzył wynik spotkania, chwilę później wyrównał Vinicius. W doliczonym czasie gry „Królewskich” dobił Gabriel Martinelli. Mikel Arteta ponownie ograł Carlo Ancelottiego, jego drużyna w 1/2 finału Ligi Mistrzów zagra z PSG.
Klimat wokół spotkania w Madrycie był budowany niemal od momentu, w którym wybrzmiał ostatni gwizdek w pierwszej rywalizacji obu drużyn. Arsenal przed tygodniem wygrał aż 3:0, misja remontada byłaby niemożliwa, gdyby jej autorem miała zostać inna ekipa, niż Real Madryt.
Real Madryt zgruzowany w Londynie. Triumf imienia Declana Rice’a
Kibice zorganizowali akcję „ubierz się na biało” dobrze znaną z poprzednich lat. Zaskoczył także Carlo Ancelotti, który w mediach społecznościowych odwoływał się do wielkich remontad z sezonu 2021/22. Te zjawiska ukazały, że na aspekt mentalny położono maksymalny nacisk.
Arteta postawił na jedenastkę, która w Londynie rozbiła obrońcę tytułu. W środku obrony ponownie zagrał Jakub Kiwior. W drużynie gospodarzy nie pojawili się Dani Ceballos ani Luka Modric, w środku pola wystąpił Aurelien Tchouameni. Na prawej stronie obrony zagrał Lucas Vazquez.
Niespodziewane otwarcie
Od początku gospodarze cechowali się ogromną agresywnością, w próbach odbiorów pojawiała się nawet agresja. Ofiarą jej przejawu stał się Mikel Merino, w pozornie niegroźnej sytuacji w polu karnym Realu przewrócił go Raul Asencio. Sędzia dopiero po zakończeniu następnej akcji podbiegł do monitora, po weryfikacji VAR zarządził rzut karny. Do jedenastki podszedł Saka, słaby strzał obronił Thibaut Courtois.
Belg ponownie ubrał pelerynę, utrzymał „Królewskich” w grze. Arsenal w ciągu pierwszych minut wyglądał świetnie, potrafił stworzyć zdecydowanie większe zagrożenie pod bramką rywala. Z czasem goście nieco bardziej wycofali się do defensywy, Real próbował ataków przede wszystkim prawą stroną.
Centra Lucasa Vazqueza stworzyła spore zamieszanie pod bramką „Kanonierów”, Declan Rice powalił Kyliana Mbappe. Sędzia Francois Letexier wskazał na wapno, mieliśmy do czynienia z kolejną wideoweryfikacją. Przerwa w grze trwała kilka minut, ostatecznie arbiter odwołał decyzję o rzucie karnym.
Wstrzymanie rywalizacji wybiło gospodarzy z rytmu, ponownie do głosu doszedł Arsenal. Piłkarze gospodarzy bardzo agresywnie powstrzymywali rywali, którzy maksymalnie wykorzystywali momenty, w których piłka była poza boiskiem. Już w 36. minucie David Raya obejrzał napomnienie za „grę na czas”.
W końcówce pierwszej części gospodarze zdołali zepchnąć podopiecznych Artety do głębokiej obrony, próby dośrodkowań nie przynosiły jednak skutku. Sędzia doliczył aż siedem minut, „Kanonierzy” grali niebywale dojrzale i utrzymali bezbramkowy remis do przerwy.
Druga część rozpoczęła się od inicjatywy Realu, pierwsze minuty przyniosły kilka groźnych ataków. Nieźle spisywał się Vazquez, Hiszpan świetnie dograł do Bellinghama, ten został jednak genialnie powstrzymany przez Rice’a.
Cios za cios
Ancelotti posłał do boju Endricka, 18-latek od początku wykazywał się sporą aktywnością. To goście zadali jednak premierowy cios, po fenomenalnym rozegraniu Saka zrehabilitował się za zmarnowany rzut karny. Anglik przerzucił piłkę nad Courtois, Arsenal doprowadził do wyniku 4:0 w dwumeczu.
Gol nieco uśpił gości, w kolejnej akcji dramatyczny błąd popełnił William Saliba. Stoper stracił piłkę pod własną bramką, do siatki trafił Vinicus. Tlen wrócił do „Królewskich” na ponad 20 minut przed końcem. W tym okresie Real pozostawał kompletnie bezzębny, defensywa gości była niewzruszona.
Gwóźdź do trumny
W doliczonym czasie gry po świetnej interwencji Kiwiora z kontrą ruszył Martinelli. Brazylijczyk był nie do zatrzymania przez obrońcę Realu, ostatecznie dobił drużynę gospodarzy. Mecz zakończył się wygraną „Kanonierów”, Arsenal w pewnym stylu awansował do półfinału.
Odrobienie trzech goli nawet dla Realu Madryt okazało się wyzwaniem zbyt wymagającym. Mecz potwierdził, że na czele drużyny ze stolicy Hiszpanii stoi Courtois. Arsenal powinien wyłączyć światło już w pierwszym kwadransie, Saka fatalnie uderzył rzut karny. Świeciło ono kilkadziesiąt minut dłużej, ostatecznie górą było wyrachowanie gości, którzy genialnie realizowali plan trenera.
Arteta w autorski sposób wyłączył ofensywę Realu Madryt, szczególnie pierwsza część nie była przyjemna dla oka, przyniosła jednak pożądany wynik. Przyzwoite spotkanie rozegrał Jakub Kiwior. Gol Martinellego to genialna puenta tego, jakie arcydzieło w wykonaniu gości obejrzeliśmy na Bernabeu. Dwie asysty zaliczył Mikel Merino, to kolejny świetny występ byłego gracza Realu Sociedad.
Arsenal zagra w półfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od szesnastu lat. Rywalem wicelidera Premier League będzie Paris Saint Germain. W drugim środowym meczu do półfinału awansował Inter Mediolan.
Obrońca tytułu postawił stempel na przeciętnym sezonie, dziś nie pomógł nawet wypełniony stadion. Ponownie zabrakło zespołowości, dziś goście pokazali, ile w futbolu oznacza kolektyw. Gdyby nie błąd Saliby, „Królewscy” nie mieliby żadnej klarownej okazji. Najjaśniej spośród peletonu gwiazd świecił 18-letni Endrick, kolejny raz przeciętnie wyglądał Rodrygo. Real nie zagra w półfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od pięciu lat.
REAL MADRYT – ARSENAL 1:2 (0:0), w dwumeczu 1:5
Vinicius 67’ – Saka 65’, Martinelli 90+3’
Najlepsza druzyna w historii tez czasem musi dostac po glowie