
Fot. FC Barcelona
Nieprawdopodobne show dziś na Wzgórzu Montjuic. FC Barcelona pokonuje Celtę Vigo 4:3. Ponad 100 minut rywalizacji przyniosło nam wiele fenomenalnych momentów, były oczywiście też te słabsze fragmenty. Co może jednak cieszyć najmocniej kibiców Barcy, to fakt, że zespół Hansiego Flicka zdołał podnieść się z kolan i odwrócić losy rywalizacji. Bramka na wagę trzech punktów padła w samej końcówce.
Borja Iglesias razy trzy
Piłkarzem meczu (chyba słusznie) został napastnik gości, Borja Iglesias, który trzykrotnie pokonał dziś Wojciecha Szczęsnego. To jednak piłkarze Barcy otworzyli wynik, w 12. minucie piłkę do przodu posłał Inigo Martinez, a Ferran Torres rozpoczął slalom z graczami gości. Minął kilku piłkarzy i uderzył nie do obrony. Wydawało się, że zaraz „Duma Katalonii” pójdzie za ciosem. Nic bardziej mylnego…
Gol na 1:0 pobudził zespół trenera Claudio Giraldeza, tylko przez trzy minuty FC Barcelona prowadziła, ponieważ po błyskawicznej kontrze odpowiedzieli goście. Z prawej strony zagrał Pablo Duran, nienajlepiej zachował się Wojciech Szczęsny, który źle obliczył lot piłki i nie był w stanie jej wybić. Do siatki trafił Iglesias.
Do końca pierwszej odsłony bramek nie oglądaliśmy, ale tempo było żywe. Barca miała dobre chwile, jak próby z dystansu Torresa czy Raphinhi, ale generalnie nie miała pomysłu na sforsowanie defensywy Celty. Goście dobrze się ustawiali, imponowali odpowiedzialnością i organizacją w defensywie.
Po przerwie nadszedł atak Celty Vigo. Dwie znakomite kontry zakończyły się trafieniami, przy bramce na 1:2 doszło do gigantycznego błędu Frenkiego de Jonga i Inigo Martineza, którzy w zasadzie wpadli w siebie, nie wybili piłki, do której doszedł napastnik Celty. Kilka minut później Iglesias uderzył ponownie, tym razem prezentując wielki spokój podczas wykończenia, posyłając piłkę obok bezbronnego Szczęsnego.
Przebudzenie FC Barcelony
To, jak FC Barcelona ruszyła do ataku było imponujące. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego podopieczni Flicka nie byli w stanie tak naciskać przeciwników od początku drugiej odsłony. Gole na 2:3 i 3:3 padły w 64. i 68. minucie. Dużo wnieśli zmiennicy, a więc Dani Olmo oraz Lamine Yamal, którzy weszli w miejsce Fermina Lopeza i strzelca pierwszej bramki, Ferrana Torresa.
„Duma Katalonii” nie zdejmowała nogi z gazu, ale udało jej się dopiero strzelić w 98. minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Raphinha. Jedenastkę wywalczył Olmo, a reprezentant Hiszpanii zachował zimną krew przy uderzeniu.
Wygrał zespół lepszy, ale Barca miała w tym meczu koszmarne chwile. Co jednak chwalebne zdołała się podnieść i sięgnąć po komplet punktów. Na koncie zespół Flicka ma 73 punkty, ma nad Realem Madryt aż 7 oczek przewagi. „Królewscy” jutro podejmują Athetic Bilbao. Kolejne mecze LaLigi już w środku tygodnia – Barcę czeka domowa konfrontacja z Mallorcą, z kolei w przyszły weekend Lewandowski i spółka mierzy się z Realem Madryt w finale Pucharu Króla.
Co z Robertem Lewandowskim?
Warto ocenić występ Polaka, który zagrał… no właśnie. Termin „przyzwoity” chyba najlepiej określa występ snajpera, choć warto ocenić też kapitana Biało-Czerwonych w szerszym obrazie. Ostatni raz na listę strzelców wpisał się 9 kwietnia, kiedy Barca podejmowała Borussię Dortmund w meczu Ligi Mistrzów, finalnie „Duma Katalonii” wygrała 4:0. Wcześniej Lewy trafił dwa gole z Gironą (4:1) pod koniec marca.
Dziś Robert Lewandowski szukał kolegów, ale nie miał konkretnych okazji. Zszedł przedwcześnie z urazem. Mamy nadzieję, że to nic poważnego, bo kalendarz jest dla Barcy trudny. Jesteśmy na ostatniej prostej sezonu, a nikt nie myśli w Katalonii o zwalnianiu tempa. Cel jest bowiem bardzo ambitny – aktualnym liderom tabeli marzy się bowiem poczwórna korona.
FC BARCELONA – CELTA VIGO 4:3 (1:1)
12′ Torres, 64′ Olmo, 68′, 90+8′ (karny) Raphinha – 15′, 52′, 62′ Iglesias