Cracovia przegrała 3:4 z GKS-em Katowice w ramach 15. kolejki Ekstraklasy. Po meczu porozmawiałem z Patrykiem Sokołowskim, który na placu spędził 81 minut. – Spotkanie mogło potoczyć się różnie, mieliśmy swoje okazje. Niestety na koniec przegrywamy, ale trzeba walczyć dalej – mówił po ostatnim gwizdku pomocnik „Pasów”.
– Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Spodziewaliśmy się, że ten mecz będzie zacięty, i taki też był. Spotkanie mogło potoczyć się różnie, mieliśmy swoje okazje. Niestety na koniec przegrywamy, ale trzeba walczyć dalej.
– Mecz był otwarty – dodał Sokołowski. – Kiedy wróciliśmy z 3:1 na 3:3, było bardzo blisko, żebyśmy my strzelili czwartą bramkę, ale niestety to rywale trafili.
– To jest nasza mentalność, walczymy w każdym meczu o zwycięstwo. W końcówce mnie na boisku już nie było, ale widać było po chłopakach, że robili wszystko, by strzelić czwartą bramkę. Myślę, że na dłuższą metę taka mentalność jest dobra, by walczyć w każdym meczu o wygraną i nie zadowalać się punktem – powiedział pomocnik Cracovii.
Beniaminek z Katowic trafił w ostatnim momencie, gol na wagę trzech punktów padł w siódmej minucie doliczonego czasu gry, autorem bramki był zmiennik, Sebastian Milewski. To pierwsza wygrana GKS-u Katowice od ponad miesiąca, poprzednio podopieczni Rafała Góraka wygrali 6:0 z Puszczą Niepołomice na stadionie… przy Kałuży.
Sokołowski o pracy Damiana Sylwestrzaka. „Nie spodziewałem się, że dostanę żółtą kartkę„
Zapytałem Patryka Sokołowskiego o sytuację z 29. minuty, kiedy upadł w szesnastce GKS-u Katowice, a arbiter za próbę wymuszenia rzutu karnego ukarał go żółtą kartką. To spotkanie w wykonaniu arbitra generalnie nie było dobre, Damian Sylwestrzak nie był pewny siebie, popełniał kontrowersyjne decyzje, nie zapanował nad chaosem, który wytworzył się w samej końcówce, kiedy piłkarze skoczyli do siebie po golu Milewskiego na 3:4.
– To była trochę kuriozalna żółta kartka, czułem się pchnięty z tyłu, upadłem, a później wstałem. Tam był spalony jeszcze… Nie spodziewałem się, że dostanę żółtą kartkę. Sędzia mi przekazał, że to kartka za wymuszenie rzutu karnego – powiedział Sokołowski.
– Jest niedosyt. Czasem tak bywa, że wychodziliśmy z trudnych sytuacji i wygrywaliśmy mecze, dziś mogliśmy to zrobić, ale nie zawsze to wychodzi. Mam nadzieję, że teraz dobrze zareagujemy po porażce – zakończył piłkarz „Pasów”.
Cracovia miała okazję awansować na fotel lidera, punkty jednak pojechały do Katowic. Po przerwie na kadrę zespół Dawida Kroczka czeka mecz wyjazdowy z Legią Warszawa. GKS Katowice również gra mecz w delegacji – przed beniaminkiem starcie w Poznaniu z Lechem.
Fot. Cracovia