
Fot. FC Barcelona
W tym roku mija dekada od ostatniego triumfu FC Barcelony w Lidze Mistrzów. W 2015 roku wydawało się, że ta drużyna ma wszystko, aby przez najbliższe lata dominować futbol. Klub z Katalonii zaczął jednak na swojej ścieżce napotykać rozmaite plagi. Przepłacone i nietrafione transfery, które doprowadziły klub na skraj upadku, odejście Messiego, odpychający futbol Koemana, nieudana przygoda z Xavim i masa kreatywnej księgowości pod postacią różnorakich dźwigni. Takie wydarzenia poprzedzały przyjście Hansiego Flicka do stolicy Katalonii, a mimo to Niemiec stworzył potwora.
FC Barcelona z bieżących rozgrywek zdaniem wielu (moim również) jest swoją najlepszą wersją od pamiętnego odejścia Neymara do PSG. Tu nie chodzi o wyniki – Xavi również wygrał mistrzostwo. Chodzi o styl. FC Barcelona na ten moment strzeliła w lidze 96 bramek, a zostały jeszcze dwie kolejki.
Dla porównania – za Xaviego „Duma Katalonii” w lidze strzeliła odpowiednio 70 (sezon mistrzowski, 2022/23) i 79 goli (2023/24). Po raz ostatni Blaugrana przekroczyła próg stu goli, gdy na Camp Nou grało legendarne trio MSN (sezon 16/17 – 116 bramek). Barca ma również najwięcej goli w obecnej edycji Ligi Mistrzów (43 bramki i aż 10 (!) goli przewagi nad drugim PSG), ze średnią 3,08 goli na mecz. Gdy teraz spojrzymy na skład FC Barcelony zobaczymy piłkarza, który już zdążył odbyć kilka tygodni emerytury, 19-latka na środku obrony, 22-latka, który jest jednym z najlepszych pomocników świata i 17-latka, który bije wszelkie rekordy i powoli zaczyna przebijać się w debacie odnośnie Złotej Piłki.
FC Barcelona mistrzem Hiszpanii! Yamal i Fermin przyklepali tytuł
To nie tak, że Hansi Flick miał nieograniczony budżet i wzorowe warunki. Przed sezonem wielu krytykowało posunięcia Barcy na rynku transferowym, między innymi pożegnanie Ilkaya Gundogana czy sprowadzenie Daniego Olmo. Drużyna mogła sprawiać wrażenie budowanej na hurra (trochę zresztą jak sam klub), ze wszystkiego co jest pod ręką. Hansi Flick obecną FC Barcelonę zbudował w dużej części z wychowanków, po drodze budując wielu piłkarzy. Raphinha to oczywiście najbardziej jaskrawy przypadek, ale Hansi Flick pomógł zanotować progres Pedriemu, Inigo Martinezowi dał drugie życie, Alejandro Balde wszedł na swój najlepszy poziom w dotychczasowej karierze.

Ferran Torres, który był czasami spostrzegany jako mem rzeczywiście stał się „Rekinem”, który potrafi notować bardzo dobre liczby, grając przez niewiele minut, a do tego potrafił godnie zastępować Roberta Lewandowskiego. Gdy zdarzały się kontuzje, a w składzie musieli grać piłkarze, w których nie pokładano żadnych nadziei, to Hansi Flick wyciągał z nich to co najlepsze. Gerard Martin, który w Hiszpanii nie był spostrzegany jako przyszłość reprezentacji narodowej (to eufemizm), zanotował dwie asysty w półfinale Ligi Mistrzów. Eric Garcia, w którym również nie pokładano wielkich nadziei stał się ekspertem od nieoczywistych goli, wpychania futbolówki do siatki kiedy drużyna tego potrzebowała, a do tego grał czasem na nie swojej pozycji.
Nawet Wojciech Szczęsny, który przecież był już na emeryturze przyznaje, że nigdy jeszcze nie grał tak wysoko i jest to dla niego nowe doświadczenie. Hansi Flick każdemu coś dał, każdego w jakiś sposób rozwinął.
Drużyna o nieprawdopodobnej mentalności
Mówiąc o FC Barcelonie nie da się ominąć również przemiany mentalnej na przestrzeni ostatniego sezonu. Blaugrana pod tym względem wzniosła się na poziom godny Realu Madryt. „Duma Katalonii” zaczęła dokonywać niebywałych remontad. Jestem jednym z tych ludzi, dla których mecz na Estadio da Luz w Lizbonie (zwycięstwo Barcy 5:4) był najlepszym obejrzanym meczem w życiu.
Umiejętność odrabiania strat była kluczowa także w kontekście triumfu w Pucharze Króla, kiedy to piłkarze FC Barcelony odwrócili wynik na swoją korzyść, superpucharze czy w ostatnim ligowym klasyku, gdy Barca po szybkiej utracie dwóch goli zdołała wygrać spotkanie.
El Clasico dla FC Barcelony, bardzo duży krok w stronę mistrzostwa Hiszpanii
Do tego odnoszę wrażenie, że Hansi Flick przy prowadzeniu drużyny umiejętnie czerpie z doświadczenia starszych piłkarzy, m.in. Lewandowskiego czy Szczęsnego. Poza ostatnimi występkami Raphinii bardzo rzadko zdarza się, aby ktoś nie trzymał ciśnienia, drużyna pomimo faktu, że jest najmłodsza spośród wszystkich drużyn ligi hiszpańskiej często zachowuje dojrzałość i spokój, nie tylko w wymiarze boiskowym.
Przed nami jeszcze dwie kolejki, potem okno transferowe i zaczynamy cały cykl od nowa. Jestem bardzo ciekaw, jak rozwinie się FC Barcelona i jak daleko zajdzie w przyszłym sezonie.
WIĘCEJ O ZAGRANICZNEJ PIŁCE: